Reklama

Po Golgocie było Zmartwychwstanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzina

Reklama

W małych miasteczkach życie płynie dość spokojnie, bo ludzie zajmują się swoimi sprawami bez nerwów i pośpiechu widocznego w wielkich miastach. Mają problemy jak wszędzie, najtrudniej znaleźć pracę, wielu młodych wyjeżdża za granicę. Typowa rodzina, nazwijmy ją - Rutkowskich, mieszkała w niewielkim domu tuż przy rynku. Byli to ludzie pracowici i zaradni. Mieli troje udanych dzieci, z których każde ukończyło miejscową szkołę z wyróżnieniem. Rutkowscy zadbali, aby wszystkie dzieci poszły na studia. Dwaj synowie jeszcze podczas studiów założyli własne rodziny i zamieszkali w dużym mieście. Najmłodsza córka Anastazja, którą nazywano zdrobniale Stenia, także ukończyła studia i zaczęła pracować jako nauczycielka w miejscowym liceum. Decyzja pozostania w rodzinnej miejscowości i perspektywa pracy w szkole, do której niegdyś uczęszczała była dla rodziców wielką radością i nadzieją, że na stare lata nie pozostaną sami. Stenia jako nauczycielka historii gorliwie przepracowała rok, ale już na początku wakacji zaczęła tracić siły i pojawiły się trudności w oddychaniu. Początkowo lekceważyła oznaki choroby. Matka wymogła na niej, aby poszła do lekarza. Po dokładnych badaniach okazało się, że dziewczyna ma raka płuc. Werdykt lekarski był dla rodziny czymś w rodzaju wybuchu wulkanu i trzęsienia ziemi. Stenia także nie mogła się pogodzić, że to może być koniec jej życia. Rzuciła palenie, zgodziła się na specjalistyczne leczenie i na operację, ale na wszystko okazało się za późno. Choroba, która początkowo nie dawała żadnych dolegliwości, szybko czyniła spustoszenie, a dziewczyna bardzo cierpiała. Na początku marca poczuła się bardzo źle i znalazła się w szpitalu. Czując zbliżający się koniec życia, poprosiła znajomego kapłana o spowiedź i sakrament namaszczenia chorych, po kilku dniach zmarła. Na pogrzeb przyszło prawie całe miasteczko, młodzież przyniosła kwiaty i znicze, gdy opuszczali trumnę do grobu, wszyscy płakali.

Emaus

Matka Steni Helena chodziła jak nieprzytomna. Nie mogła się pogodzić, że straciła swoje ukochane dziecko, które miało być pomocą na stare lata. Nie chciała jeść, nie chciała rozmawiać ani słuchać tego, co inni mówią. Codziennie chodziła na cmentarz i godzinami wpatrywała się w grób.
Na Wielkanoc przyjechali synowie z rodzinami, ale matka nawet nic nie przygotowała, żyła jakby w innym wymiarze, była zbuntowana wobec całego świata a także wobec Boga. Nie poszła na Mszę św. wielkanocną, słuchała w milczeniu wielkanocnych dzwonów. Może ten dźwięk bardziej przypominał jej o pogrzebie córki niż o zmartwychwstaniu Jezusa
W tej parafii obchodzono trzeci dzień Wielkanocy, uroczystość tę nazywano „Emaus”, niektórzy skrótowo mówili „meus”. Na umówioną godzinę wszyscy szli na cmentarz, gdzie odprawiano Mszę św. za zmarłych. Nazwa uroczystości „Emaus” wzięła początek z tego, że czytano podczas nabożeństwa Ewangelię o uczniach, którzy opuścili z żalu Jerozolimę i doszli aż do wioski Emaus. Przez głośniki umieszczone na cmentarzu płynęły słowa modlitw mszalnych, a następnie kapłan czytał słowa z Ewangelii św. Łukasza: „Gdy tak rozmawiali i rozprawiali, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz ich oczy były jakby zasłonięte, tak że Go nie poznali” (Łk 24, 16). Wszyscy stali i w pobożnym skupieniu słuchali słów Ewangelii. W pewnym momencie Helena zawołała: „Boże mój, Boże!” i osunęła się na grób córki. Wezwano szybko karetkę pogotowia, okazało się, że wyczerpany organizm po prostu nie wytrzymał tego ciągłego stresu i napięcia. Po kilku godzinach pobytu w szpitalu Helena zaczęła rozmawiać z rodziną i tymi, którzy ją odwiedzali. Poprosiła o Komunię św. Opowiedziała, że słuchając na cmentarzu Ewangelii uświadomiła sobie, że nie tylko ona przeżywa tak wielką tragedię. Przecież Maryja i uczniowie Jezusa przeżyli tak samo mękę i śmierć Zbawiciela. Dla nich Jezus był wszystkim, spodziewali się zaszczytów w Jego królestwie. Z Nim łączyli swoje plany życiowe na przyszłość. Dla Niego porzucili domy i rodziny, przy Nim czuli się tacy szczęśliwi i ważni, ale to wszystko prysło jak sen. Osoba, na którą postawili wszystko, została tak bardzo poniżona, wyśmiana i zgładzona jak największy przestępca. Zawiedzeni, zgorzkniali, chyłkiem opuścili Jerozolimę, aby nikt nie mówił, że widział ich z Mistrzem, aby nie wyśmiewano ich zapału i poświęcenia. Chrystus jednak ich nie opuścił, gdy Go spotkali, odzyskali spokój, radość i chęć do życia.

Zmartwychwstanie

Ksiądz, przyjaciel rodziny, który przysłuchiwał się tej opowieści kobiety jakby na nowo narodzonej, dodał, że nawet w najtrudniejszych chwilach nie należy zapominać, że po Golgocie było ZMARTWYCHWSTANIE, a zmarła Stenia nosiła tak piękne, dziś mało nadawane dzieciom imię Anastazja, czyli ta, która zmartwychwstanie.
Wielkanoc to „święto świąt” to „dzień, który Pan uczynił”, to Pascha, to „woskresienje”, to największa radość każdego człowieka. Jesteśmy świadkami swego powolnego umierania, nasze ciała - kiedyś takie smukłe, wysportowane, młode i piękne, powoli tracą swój wygląd, siły nas opuszczają, przyjmujemy coraz więcej leków. Przypomina to trochę kometę, która się pojawia i rozbłyska na niebie, ale potem gdzieś znika. Drogę każdego człowieka przeszedł Jezus Chrystus w swym ludzkim ciele, ale ostatni etap jego ludzkiej drogi był początkiem nowego życia. Zmartwychwstał! Surexit! Alleluja! Jezusowe zwycięstwo nad śmiercią dla uczniów z Emaus było punktem zwrotnym w życiu. Nie liczyło się to, co dotychczas przeżyli, liczy się to, co nastąpi. Zobaczyli Go tak pięknego, widzieli Jego prawdziwe ludzkie ciało, ale widzieli w tym ciele Boskość, bo to ciało zostało uwielbione, przebóstwione, z tego świata i zarazem nie z tego świata. Zobaczyli w nim swoje ciała po zmartwychwstaniu - gdy „przyjdzie sądzić żywych i umarłych”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Manifest sprzed 800 lat

Niedziela Ogólnopolska 46/2023, str. 26-27

[ TEMATY ]

św. Franciszek

Fot. Grażyna Kołek

św. Franciszek, wizerunek z bazyliki w Asyżu

św. Franciszek,
wizerunek z bazyliki
w Asyżu

Reguła św. Franciszka nie jest nudnym i przestarzałym dokumentem Kościoła z czasów średniowiecza. Jest ponadczasowa – przekonuje o. prof. Zdzisław Kijas, franciszkanin konwentualny.

Maria Fortuna-Sudor: Od zatwierdzenia przez papieża Honoriusza Reguły św. Franciszka mija właśnie 800 lat. Jakie zgromadzenia żyją dzisiaj według tej reguły? O. prof. Zdzisław Kijas: Jeśli weźmiemy pod uwagę św. Franciszka i jego regułę, to w Kościele istnieje jeden zakon franciszkański, który dzieli się pod względem organizacyjnym na trzy gałęzie: Zakon Braci Mniejszych, Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, nazywanych też franciszkanami konwentualnymi, i Zakon Braci Mniejszych – kapucyni. Ale jest też liczna plejada mniejszych wspólnot – i męskich, i żeńskich – a ponadto nadal powstają nowe, które czerpią inspiracje z tego żywego korzenia, którym jest Reguła św. Franciszka i przykład jego życia.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa: nigdy nie zostawimy mieszkańców Gazy bez pomocy

2025-07-17 17:13

[ TEMATY ]

strefa gazy

kard. Pizzaballa

Vatican Media

Kard. Pierbattista Pizzaballa

Kard. Pierbattista Pizzaballa

Łaciński patriarcha Jerozolimy potwierdził śmierć dwóch osób w izraelskim ataku na parafię Świętej Rodziny w Gazie, podczas którego ranny został również proboszcz o. Gabriel Romanelli. Kardynał zapewnił, że zrobi wszystko, aby chronić ludność i nikt nie pozostanie bez pomocy.

Izraelska armia przeprowadziła atak w czwartkowy poranek. W południe w rozmowie z agencją Reuters kard. Pierbattista Pizzaballa potwierdził śmierć dwóch osób. Poinformował także o kilku rannych, niektórzy są w ciężkim stanie. „Mówią, że był to błąd izraelskiego czołgu, ale nie wiemy tego. Uderzył bezpośrednio w kościół” - wyjaśnił. Wszystkie osoby, które zostały ranne, znajdowały się na terenie parafii w chwili ataku. Wiele mediów donosi natomiast o ataku lotniczym. „Nadal mamy jedynie częściowe informacje, ponieważ komunikacja z Gazą nie jest łatwa, zwłaszcza dzisiaj” - dodał kardynał.
CZYTAJ DALEJ

Wakacyjna propozycja: Caravaggio w Rzymie na Rok Jubileuszowy

2025-07-18 10:37

[ TEMATY ]

Rzym

Caravaggio

Wojciech Rogacin / Family News Service

Caravaggio w Rzymie

Caravaggio w Rzymie

Ogromną popularnością cieszy się w Rzymie wystawa Caravaggio 2025. Zorganizowana z okazji Roku Jubileuszowego, ogłoszonego przez papieża Franciszka, gromadzi wielkie arcydzieła artysty, który z Rzymem związany był w swoich najbardziej burzliwych i twórczych latach. 18 lipca przypada 415. rocznica śmierci Caravaggia.

Cztery sale na parterze pięknego palazzo Barberini od 7 marca zajmują jedne z najbardziej znanych dzieł Michalangelo Merisiego, powszechnie znanego jako Caravaggio.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję