Reklama
On - doktor teologii duchowości, urodzony analityk.
Ona - specjalistka od marketingu, zaangażowana sercem we wszystko czego się podejmie. Poznali się w jednej z krakowskich redakcji. Dziś są małżeństwem z ośmioletnim stażem. Razem pracują. Prowadzą wspólnie rekolekcje. Ich małżeństwo na pewno nie jest zbudowane na piasku! Poznajmy Gosię i Cezarego Sękalskich...
Po raz pierwszy spotkałem ich w jezuickim Centrum Duchowości w Częstochowie na jednej z prowadzonych przez nich sesji pt.: „Małżeństwo - przypadek czy powołanie?”. Z usłyszanych wtedy nauk korzystam w małżeństwie do dziś. Zadałem sobie pytanie, dlaczego prowadzone przez nich rekolekcje są takie autentyczne? Może dlatego, że to o czym mówią jest nie tylko akademicką teorią, jaką można przeczytać w wielu psychologicznych książkach. Jeżeli mówią o wzajemnej komunikacji męża i żony, to dlatego, że sami doświadczyli jej niuansów. Jeżeli w Bogu widzą jedyny fundament małżeństwa, to znaczy sami na Nim chcą budować. Jeżeli mówią o powołaniu do małżeństwa, jako o jednej z wielu dróg do osiągnięcia zbawienia, to znaczy, że i ich małżeństwo ma za cel uświęcanie się. Cezary jest wykształconym teologiem, dlaczego więc sesje prowadzą razem? - Pan Jezus rozsyłał uczniów po dwóch nie tylko po to, żeby wzajemnie się pilnowali, ale - co najważniejsze - by dawali świadectwo swoim wspólnotowym życiem - tłumaczy Cezary.
Uświęcanie i pokora
Wielu by mogło uznać pouczanie innych w materii małżeńskiej za wyniosłość. Takiego sądu nie można jednak zastosować wobec małżeństwa Sękalskich. Są bardzo pokorni i nie uważają się za święte małżeństwo. Są świadomi swoich wad i zalet. Podczas prowadzonych przez nich sesji starają się być na drugim planie. - Robimy to, bo chcemy przekazywać, że w życiu najważniejsza jest relacja z Bogiem i Jemu powinno być wszystko podporządkowane - mówi Gosia. - Czujemy wielką odpowiedzialność, szczególnie za słowo. Na nasze sesje przyjeżdżają ludzie poszukujący konkretnych treści, a my mamy bardzo ograniczony czas, by powiedzieć najważniejsze rzeczy - opowiada dalej z autentyczną troską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie ma przypadków
Reklama
Gosia i Cezary Sękalscy pracują w kapucyńskim wydawnictwie „Serafin”. Redagują m.in. pismo „Głos Ojca Pio”. Na krótko przed podjęciem tej pracy o. Pio zaczął odgrywać szczególne znaczenie w ich życiu. Nie wiedzieli wtedy, że z jego osobą będzie związane ich życie zawodowe. Cieszy ich, że dzięki pracy w takim miejscu mogą pielęgnować swoje duchowe fascynacje i mówić innym o Bogu. Myli się jednak ten, kto uważa, że praca w instytucjach katolickich daje jakąś uprzywilejowaną pozycję. Borykają się z takimi samymi problemami jak wszyscy, np. z płynną granicą między życiem zawodowym, a osobistym. Miejsce pracy traktują jako jedno ze środowisk, w których dane było im się znaleźć. Jest to jednak wspólnota mniej ważna niż. małżeństwo. To właściwa postawa wszystkich małżonków wobec problemu pogodzenia życia zawodowego z rodzinnym. Oczywiście, bez względu na to, czy pracuje się w katolickich mediach, czy w jakimkolwiek innym miejscu, ważne jest, by móc pracować z pasją. - W naszej pracy musimy dużo czytać, by wiedzieć, co dzieje się w Kościele i w świecie - mówi Cezary. - To nasz przywilej - dodaje.
Wspólnota
Małżonkowie Sękalscy pochodzą ze zwykłych katolickich rodzin o tradycyjnej pobożności. Jednak każde z nich miało inny punkt zwrotny w swoim życiu religijnym. Cezary w okresie młodzieńczego buntu na kilka lat odszedł od Kościoła i zaczął szukać zbawienia na własną rękę przez działalność artystyczną - pisarstwo i malarstwo. Poszukiwania te jednak okazały się klęską. Wtedy nawrócił się i na nowo zaczął odkrywać chrześcijaństwo, m.in. dzięki Odnowie w Duchu Świętym. Gosia natomiast od dziecka związana była z Oazą, szukała tam jednak raczej fajnej grupy rówieśniczej niż relacji z Bogiem, jak sama przyznaje. - Pragnienie Boga odkryłam w „Beczce” - mówi wspominając swoje zaangażowanie w Duszpasterstwie Akademickim u krakowskich dominikanów.
Dziś formują się w Domowym Kościele Ruchu Światło-Życie. W tej drodze odpowiada im przede wszystkim regularność takich praktyk jak: wspólna modlitwa, dialog małżeński, czy spotkania z innymi małżeństwami. Bardzo sobie cenią dzielenie się w ramach wspólnoty przeżyciami związanymi z medytacją nad Biblią. Wierzą, że przez słowo Pisma mówi do nich sam Jezus.
Rozważny i romantyczna
Zapytani o to, jakie praktyki religijne mają dla ich małżeństwa szczególne znaczenie, Sękalscy dają wyraz różnic pomiędzy męskim, a kobiecym postrzeganiem i przeżywaniem wiary. - Wiele rzeczy w naszym życiu przychodzi dzięki modlitwie Gosi i jej osobistym „konszachtom” ze świętymi - mówi Cezary. - Natomiast ja wnoszę wiedzę teologiczną, chłodną analizę sytuacji i element rozeznawania - kontynuuje. W wielu małżeństwach jest tak, że mąż i żona pielęgnują swoją relację z Bogiem w odmienny sposób. To nie jest przeszkoda, a szansa. Różnice w religijności kobiet i mężczyzn pozwalają na głębsze odkrywanie Boga. - Sam Bóg zawiera w sobie pierwiastek męski i żeński - rozważa Cezary. - Jeśli coraz lepiej poznaję moją żonę, w jakimś sensie poznaję samego Boga, który przyszedł do nas z darem naszego powołania - kwituje z męską pewnością. - Miłość mojego męża otwiera mi oczy na miłość Boga - dodaje Gosia.
Małżeństwo jak przygoda
Czym Gosia i Cezary Sękalscy różnią się od innych małżeństw? Są zwykłymi małżonkami, ze zwykłych rodzin, zwyczajnie pracujący, odczuwający takie same różnice w pojmowaniu świata przez mężczyzn i kobiety jak inni. Różnią się może tym, że nie wszyscy studiowali teologię małżeństwa i głoszą na ten temat rekolekcje. Ale to też ich tak bardzo nie wyróżnia, skoro sami mówią, że kluczową stroną rekolekcji jest dawanie świadectwa, a nie jedynie nauczanie. Każde małżeństwo daje świadectwo, lepsze lub gorsze. W tej zwyczajności jest właśnie klucz do zrozumienia istoty małżeństwa, którego sednem jest wspólna droga do Boga. Gosia i Cezary są przykładem, że to droga dla każdego. Wystarczy popatrzeć na ich twarze, kiedy patrzą na siebie, by być przekonanym, że małżeństwo oparte na Bogu prowadzi do szczęścia i jest prawdziwą przygodą!