Reklama

Wiadomości

Chorwacja: Napastnik wtargnął do domu starców i zabił sześć osób

W poniedziałek do domu starców w mieście Daruvar w centralnej Chorwacji wtargnął napastnik z bronią i otworzył ogień. Na miejscu zabił pięć osób i ranił kilka kolejnych, z których jedna zmarła wskutek odniesionych ran w szpitalu – poinformował chorwacki minister zdrowia Vili Berosz.

[ TEMATY ]

Chorwacja

pixabay.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

51-letni mężczyzna wszedł na teren placówki z pistoletem i zastrzelił na miejscu pięć osób, w tym własną matkę, innych mieszkańców ośrodka oraz jego pracownika. Kolejna osoba zmarła w szpitalu. Sprawca jest odznaczonym prezydenckim orderem emerytowanym funkcjonariuszem żandarmerii wojskowej - poinformował portal Index.

Zamachowiec został szybko ujęty przez policję w pobliżu miejsca zdarzenia. W Daruvarze uruchomiono syreny alarmowe.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Minister pracy, rodziny i polityki społecznej Marin Piletić powiedział, że "dyrektorka domu starców zapewniła nas, że między sprawcą a jego matką nie było żadnych konfliktów". Polityk dodał, że wszyscy mieszkańcy ośrodka zostaną przeniesieni w inne miejsca.

Minister zdrowia Chorwacji przybył do szpitala, gdzie zostali przyjęci ranni w ataku. Berosz poinformował, że czworo z nich znajduje się w stanie ciężkim, a jedna osoba jest jedynie lekko ranna.

Komendant główny chorwackiej policji Nikola Milina oświadczył, że broń, której użył zamachowiec, nie była zarejestrowana, a policja wcześniej trzykrotnie interweniowała w jego sprawie - dwukrotnie po zgłoszeniu zakłócania porządku publicznego i raz w związku z przemocą w rodzinie. Do ostatniej interwencji doszło miesiąc temu.Jakub Bawołek (PAP)

jbw/ mms/

2024-07-22 18:19

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mówią, że to ich papież

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Chorwacja

Maria Fortuna-Sudor

Konferencja była też okazją do... międzynarodowych fotografii. Tu od lewej ks. prof. Józef Stala, ambasador Andrea Bekić, dyr, biblioteki Magdalena Nagięć i konsul honorowy Paweł Włodarczyk

Konferencja była też okazją do... międzynarodowych fotografii. Tu od lewej ks. prof. Józef Stala, ambasador Andrea Bekić, dyr, biblioteki Magdalena Nagięć i konsul honorowy Paweł Włodarczyk
„Wpływ papieża Polaka, św. Jana Pawła II na chorwacką społeczność" to tytuł polsko-chorwackiej konferencji, która odbyła się 9 października br. w auli Biblioteki Głównej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Międzynarodowe spotkanie rozpoczęło się od prezentacji ekspozycji „Bądźcie narodem nadziei - wystawa o Janie Pawle II i Chorwacji”. Otwarcia dokonała Andrea Bekić, ambasador Republiki Chorwacji w Polsce, a wśród pierwszych zwiedzających byli: kard. Stanisław Dziwisz i abp Marek Jędraszewski. Hierarchowie znaleźli się w Komitecie Honorowym konferencji, obok kard. Josipa Bozanića i abp. Marina Barišića z Chorwacji.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego

Mniej więcej tydzień przed wybuchem Powstania Warszawskiego przyszedł do mojego domu kolega brata, mocno zaangażowany w pracę konspiracyjną, i powiedział: „Za kilka dni wybuchnie Powstanie! Jesteśmy do niego nieprzygotowani...”. Byłam wstrząśnięta. Zrodziło się we mnie pytanie, co robić? Czy iść do Powstania, czy opuścić Warszawę? Do tej pory nie dostałam wezwania z AK, do którego należałam. Mimo to postanowiłam iść do Powstania. Z kilkoma koleżankami z Sodalicji Mariańskiej postanowiłyśmy wziąć udział w Powstaniu - nie w charakterze wojskowym czy sanitarnym, lecz całkowicie apostolskim, z modlitwą, aby ocalić Warszawę. Nie miałyśmy pojęcia, w jaki sposób mamy tę pracę prowadzić. Jedną rzecz zobaczyłyśmy w konkretnym wymiarze: stworzymy w Powstaniu punkt modlitwy. Zaczniemy od nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu, dniem i nocą, w intencji walczącej Warszawy. Gdy powstańcy będą walczyć, a sanitariuszki opatrywać rannych, wtedy my będziemy klęczeć, modlić się za nich i wołać do Boga o ratunek dla stolicy przez przyczynę Matki Najświętszej. Warszawa musi być ocalona Jej mocami. Szłyśmy pełne zapału walczyć duchem o zwycięstwo stolicy i Narodu. Trudno wyrazić przeżycia tej jednej chwili: „godzina W - Powstanie rozpoczęte”. Największym przeżyciem dla nas, było natchnienie i decyzja, że mamy wezwać Warszawę - powstańców i ludność cywilną - do wielkiej mobilizacji ducha. Napisałyśmy program zatytułowany: Nowa mobilizacja walczącej Warszawy. Było to wezwanie do: 1. codziennej modlitwy różańcowej 2. spowiedzi i Komunii św. we wspólnej, narodowej intencji, zwłaszcza podczas Nowenny w dniach 15-26 sierpnia. Mając już tekst, szukałyśmy teraz kogoś, kto by nam pomógł go wydać. Dostałyśmy się do Dowództwa IV Rejonu - Śródmieście, do majora o pseudonimie „Zagończyk”. Powiedziałyśmy mu, że chcemy wydać Nową mobilizację walczącej Warszawy i wręczyłyśmy mu nasz maszynopis: „Po ludzku Powstanie jest przegrane. Przyjmuję was na żołnierzy WP. Nie będziecie strzelać, będziecie walczyć inną bronią. Powstańcom potrzebna jest pomoc modlitwy. Potrzebne jest budowanie otuchy i nadziei” - powiedział. I właśnie dlatego Major zgodził się na druk Nowej mobilizacji, którą wydano w 10 tys. egzemplarzy, a harcerze z „Szarych Szeregów” rozwiesili ją potem po całej Warszawie. Major przydzielił nas do porucznika o pseudonimie „Niezłomny” - do wydziału oświaty i propagandy. Porucznik przyjął od nas przysięgę wojskową, dostałyśmy legitymacje AK i opaski WP na rękę. Byłyśmy już prawdziwymi żołnierzami z całą naszą ideą apostolską niesienia ducha i nadziei przez całkowite zaufanie Maryi, Królowej Polski. I tak zaczęła się nasza służba w Powstaniu. Codziennie jedna z nas szła do Komendy po hasło i składała meldunek o stanie naszej pracy. Hasło było koniecznym warunkiem swobodnego poruszania się po Warszawie. Jak ważna była znajomość hasła, przekonałyśmy się jednego dnia, gdy musiałyśmy coś koniecznie załatwić wieczorem. Biegłyśmy Chmielną w kierunku domu handlowego Braci Jabłkowskich. Tego dnia jeden jedyny raz nie zgłosiłyśmy się po hasło. I wtedy zatrzymał nas wartownik - a my hasła nie znamy. Długie targi, żołnierz nie chce nas przepuścić, chce prowadzić do swojego dowództwa. Trochę się przekomarza, mówiąc: „Przecież gołębiarze dość już narobili szkód powstańcom. Może i wy jesteście szpiegami?”. Nie było sposobu, aby przekonać wartownika. Wtedy wpadłam na pomysł - wyciągnęłam różaniec i podając na dłoni wartownikowi, powiedziałam: „To jest nasze hasło!”. Żołnierz stanął na baczność, zasalutował i uprzejmie wskazał ręką, że mamy przejść. Wiara w zwycięstwo, wiara w moc Matki Najświętszej - to był główny motyw naszego apostolstwa. Ufając Jej, wierzyłyśmy w cud ocalenia Warszawy. I z tą ufnością biegłyśmy od schronu do schronu - rozdawałyśmy tekst Nowej mobilizacji, głosiłyśmy pogadanki o wartości Powstania, o mocy Matki Bożej. Budziłyśmy ufność ku Niej, bo nie ma dla Niej rzeczy niemożliwej. Często modliłyśmy się razem z ludźmi. Sporo czasu zajmowały nam rozmowy z osobami, które miały jakieś osobiste problemy. Do schronów, w których przebywali ludzie najbardziej załamani, przyprowadzałyśmy kapłanów. Rozdawałyśmy również ryngrafy i medaliki. Zdobywałyśmy je, gdzie się dało, np. w rozbitym sklepie na Moniuszki. Szczytem tej pracy były dni między 15 sierpnia - rocznica Cudu nad Wisłą - a 26 sierpnia - główna uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej. Był to czas wielkiego podniesienia ducha, ogromnej modlitwy, jarzących się świec, zapalanych na ołtarzykach Matki Bożej Jasnogórskiej, i niezwykłej ufności. Czas spowiedzi i Komunii św. Przed 26 sierpnia zaufałyśmy Matce Bożej wiarą małych dzieci, że jeżeli Warszawa uklęknie, chwyci różaniec w rękę, jeżeli powstańcy nie tylko będą strzelać z karabinów i rzucać granaty, ale będą bombardować niebo kulami różańca z wołaniem do Matki Bożej o ratunek, jeżeli Warszawa przystąpi do Komunii świętej - będzie uratowana. Często spotykałyśmy ludzi, którzy chcieli koniecznie wyspowiadać się „do ucha”, nie chcieli skorzystać ze zbiorowej absolucji. Szli do konfesjonałów, spełniając - jak mówili - rozkaz generała Bora-Komorowskiego. Dzień 26 sierpnia, który, jak wierzyłyśmy - będzie dniem zwycięstwa, stał się dniem klęski - mówiąc po ludzku. Zginęło wtedy najwięcej ludzi, zburzono najwięcej domów. A jednak Matka Boża nie zawiodła. Warszawa rozmodlona, klęcząca, po spowiedzi i Komunii św. ginie w stanie łaski uświęcającej, idzie przez Matkę Najświętszą na „wieczysty Apel”... Nastąpiła kapitulacja. Ulice zaroiły się ludźmi. Były to po prostu tłumy. Ulicami trzeba się było przeciskać, aby posuwać się naprzód. Skąd ci ludzie się wzięli? Przecież tylu zginęło? A jednak Bóg uratował Warszawę. Matka Boża zadziałała. Z Warszawy wychodziły teraz setki tysięcy ludzi. Warszawa - jej mury, kamienice, ulice - zbombardowane doszczętnie. Ludność w ogromnej części uratowana. Około 200 tys. osób zginęło, a około 800 tys. żywych ludzi wyszło z podziemia. Toczy się dyskusja, czy Powstanie Warszawskie było potrzebne. Moim zdaniem, było konieczne - było konieczne dla naszego Narodu i dla świata. Dla Narodu - po długiej okupacji niemieckiej przygnębienie, zmęczenie i zniechęcenie było tak wielkie, że Polacy nie wierzyli już we własne siły. Powstanie obudziło Naród z odrętwienia i pozwoliło uwierzyć na nowo, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Dla świata - świat zobaczył, że Polska jest, że Polska chce żyć, że potrafi walczyć o własną niepodległość i ma do tej niepodległości całkowite prawo.
CZYTAJ DALEJ

Diecezja siedlecka: Konkurs kulinarny dla wolontariuszy Parafialnych Zespołów Caritas

2024-09-06 15:59

[ TEMATY ]

Caritas

wolontariusze

diecezja siedlecka

lcianotico/fotolia.com

“Pysznie gotuję i nie marnuję” - to tytuł konkursu dla wolontariuszy Parafialnych Zespołów Caritas, do którego zaprasza Caritas Diecezji Siedleckiej. Jest on zorganizowany w ramach corocznego święta „Czas dla Stworzenia”. Na zwycięzców czekają nagrody!

- To nasz kolejny konkurs, poprzez który chcemy wdrażać założenia encykliki Papieża Franciszka “Laudato si”. Tym razem zachęcamy, by włączyli się w niego wolontariusze Parafialnych Zespołów Caritas z diecezji siedleckiej. Wspólne gotowanie i przygotowywanie posiłków buduje więzi, o czym powinniśmy pamietać - szczególnie w dzisiejszych czasach. Konkurs propaguje ideę niemarnowania żywności i kształtuje nawyki przyjazne środowisku - zachęca ks. Paweł Zazuniak, dyrektor Caritas Diecezji Siedleckiej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję