Reklama

Karm mnie, jestem twój, czyli po co mi książki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Smak słów

Smok z „Miasta Śniących Książek” Waltera Moersa doświadcza już na początku pobytu w grodzie, że codzienność jest tam czytaniem po prostu przeniknięta: chcąc zjeść śniadanie, kupuje w cukierni buchlinga - smakowite ciastko w kształcie… książki. Czytając ten fragment pomyślałam o dwóch osobach, którym słowa kojarzą się nie tylko z przekazywaniem informacji, ale i z doświadczeniem jakiegoś spełnienia. Pierwsza z nich to nasza 11-letnia córka, która wieczorne hasło gaszenia światła komentuje znad otwartej książki westchnieniem: - Ale to tak smakuje!... Druga to św. Ignacy przestrzegający rekolektantów: „Nie wielość treści, lecz ich wewnętrzne smakowanie syci duszę”. Oboje zainspirowali mnie do szukania odpowiedzi na pytanie: Po co czytam, skoro pełno wokół modnych nośników informacji - innych niż książka?

Ciastko czy chleb codzienny?

Myślę, że czytanie ma coś wspólnego z odżywianiem. I że angażuje wszystkie zmysły. I że to zdecydowanie nie wszystko jedno, po jakim zestawie słów prześlizguje się mój wzrok.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kto nigdy nie czytał pod kołdrą, kto z pałającymi policzkami nie wykrzykiwał w stronę taty obwieszczającego koniec rozdziału: „Jeszczeee!!!”, temu umknęło chyba coś, co nasz 10-letni syn ujmuje w zdaniu: - Nie możesz teraz przerwać! Nie zasnę....

Odkąd nauczyłam się płynnie czytać, czuję, że słowa mają swój smak. Smak codziennego posiłku. Co więc się stało, że ponad połowie Polaków kontakt ze słowami w książkach przestał smakować? Czy czytanie jest konieczne jak chleb? Czy też może pozostać świątecznym ciastkiem na stole codzienności?

Smakuję czy używam?

Autorka „Książki o czytaniu” twierdzi wprawdzie, że na razie nie ma czym się martwić, gdyż czytelnictwo nie umarło, zmienił się jedynie sposób czytania (tablet, Internet zamiast książek). I ona rozważa już jednak, czy zagrozi nam wkrótce konieczność ograniczenia objętości publikacji do trzech stron, gdyż takiej mniej więcej ilości tekstu jest w stanie sprostać wątły poziom koncentracji współczesnego czytelnika. Wierzę, że skoro w docieraniu do serc ludzi nie przeszkodziły Bogu nowinki techniczne (od alfabetu po Internet), poradzi sobie również i w epoce Twittera. Chcę jednak bronić własnej potrzeby czytania. Czytać po prostu lubię. Oczywiste jednak, że nie sycą mnie teksty użytkowe (np. repertuar kin). Korzystam z nich, lecz mnie nie kształtują, nie prowadzą i nie zmieniają. Nie stanowią ważnych drogowskazów (jak „Drogowskazy” Hammarskjölda). Potrzebuję codziennej porcji literatury. Ale nie we wszystkim potrafię zasmakować.

Reklama

Gdy codzienność traci smak…

…czasem brak nadziei. Prócz oczywistej broni sakramentów, pomocą służyć mogą rozmowy ponad granicą pokoleń - z ludźmi, którzy swoje doświadczenia spisali w książkach. „Z całej lektury - jak mówi L. Marszałek - pozostaje często (…) jedna myśl, która jak iskra zapala w nas światło”. Ale i tu potrzeba rozwagi. „Żeby zostać mądrym, wystarczy przeczytać 10 książek - aby je znaleźć, należy przeczytać tysiące” - poucza inna sentencja.

Jak pozostać solą ziemi, ocalić smak codzienności? Sądzę, że pomóc może dobra lektura. W naszej rodzinie pielęgnujemy zwyczaj czytania. Przemawia do nas zarówno kij, jak i marchewka z wypowiedzi książkowych moli. Ale jeszcze bardziej doświadczenie, że wspólne czytanie spaja.

Bibliotekarze grożą: 1.Bez książek zasilisz szeregi językowych prymitywów! 2. Skarłowacieją Twoje myślowe horyzonty! 3. Stracisz kontakt z mądrością ludzi, którzy żyli przed tobą! Wielu też zachęca: 1. Czytanie kształci cierpliwość i wytrwałość! Tych cech potrzebujesz w pielęgnowaniu międzyludzkich relacji. 2. Uwierz: czytanie naprawdę smakuje!

Moim argumentem jest również postawa dzieci. Uśmiecham się, gdy nasza 7-latka chłonie przyjemność czytania, zjawiając się na śniadaniu jeszcze w piżamie, ale za to z „Dziećmi z Bullerbyn” pod pachą: - Poczytaj, jak będę jadła! Zna smak opowieści. I smak następujących po nich rodzinnych rozmów, które otwierają drogę do wspólnoty myśli. Oby nie tej zbójeckiej…

Reklama

Balsam czy książka zbójecka?

Myli się Oscar Wilde („Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle”). Jak nie każda potrawa służy zdrowiu, tak i nie każde słowo krzepi. „Wszystko ci wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść” - ucina dyskusję medyk, św. Łukasz… „Istnieje tylko jedna rzecz gorsza od niedotykania książek przez ostatnie 90 dni: niedotykanie książek przez 90 dni i myślenie, że nic się nie stało” - brzmi jedna z popularnych sentencji. Ale istnieją też śmietniki myśli. Nie tylko H. Miller mawiał przecież, że życie jest zbyt krótkie, by czytać złe książki.

Moje własne kryterium dobrej lektury to odpowiedź na pytanie: Pomoże mi, czy też zaszkodzi w rozwijaniu relacji z Bogiem? Kryterium tyleż proste, co wymagające. Pytam się więc o motywację chęci przeczytania nowej książki. Czym zaowocuje posmakowanie tego tekstu? Otworzy dostęp do piękna postaw, piękna słów? Oszuka blichtrem pseudoerudycji? Utoruje drogę do mądrości? Zadziała jak tabletka przeciw zgorzknieniu? Drogocennych witamin nadziei nie wolno mi jednak zatrzymywać tylko dla siebie, bo słowa karmią. Oby tak, jak chciała moja babcia: - Niechże nam wyjdą na zdrowie!

2013-04-08 13:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zakazany owoc nie smakuje

W 1988 r. w Opolu wykonał piosenkę „Zakazany owoc” i stał się sławny, po czym zniknął nie tylko ze sceny. Z jego życia zniknął też Bóg i sens życia. Za to pojawiły się uzależnienia i życiowa pustka. Krzysztof Antkowiak był gościem katechezy audiowizualnej w Domu Diecezjalnym Tabor w Rzeszowie, gdzie podzielił się doświadczeniem Boga, który stanął na jego drodze, i proce-sem nawracania. Były opowieści o muzyce i koncert

IWONA KOSZTYŁA: – Nagroda publiczności w Opolu za piosenkę „Zakazany owoc”, koncerty, popularność. Co najbardziej Pan wspomina?

CZYTAJ DALEJ

Na usługach prawdy

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

relatywizm

prawda

doktorat

Archiwum CIDD

Ks. dr Łukasz Suszko

Ks. dr Łukasz Suszko

O rozprawie doktorskiej pt. ,,Prawda wobec współczesnego relatywizmu w procesie rozwoju życia duchowego człowieka w teologii Kardynała Josepha Ratzingera”, procesie pisania i wnioskach, opowiada niedawno obroniony ks. dr Łukasz Suszko.

Monika Kanabrodzka: Jak wyglądał proces przygotowania i pisania pracy?

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję