To kolejna cenna inicjatywa zrealizowana w ostatnim czasie całkowicie społecznie przez Towarzystwo im. Henryka Sienkiewicza i jego prezesa - prof. Lecha Ludorowskiego dla dobra kultury polskiej. Po rewelacyjnym polsko-hiszpańskim wydaniu Sienkiewiczowskiego reportażu o korridzie „Walka byków”, opublikowaniu odkrywczej monografii na temat rodziny macierzystej noblisty pt. „W familiarnym kręgu Henryka Sienkiewicza”, wzniesieniu religijnego pomnika ku czci matki autora „Quo vadis”, ukończeniu wyjątkowo trudnej edycji bibliofilskiej „Trylogii” w ozdobnym etui (o czym „Niedziela” obszernie informowała w poprzednich latach) wyszła w druku opatrzona wstępem historyczno-literackim, objaśnieniami, analizą tekstu w posłowiu oraz fotokopiami dzieł plastycznych ze zbiorów klasztoru jasnogórskiego i roczników dawnej prasy „Obrona Częstochowy” Jadwigi Janczewskiej (1856 - 1941).
Reklama
Co ciekawe, „Opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. «Potop»”, jak głosi podtytuł, ukazuje się z nazwiskiem jego autorki po raz pierwszy. Przed ponad wiekiem było wydane nakładem Gebethnera i Wolffa dwukrotnie (1897, 1902), ale pod kryptonimem, który spowodował, że książkę tę przypisywano innej adaptatorce dzieł Sienkiewicza. „W katalogu Biblioteki Narodowej w Warszawie do dzisiaj «Obrona Częstochowy» figuruje jako utwór Janiny Sedlaczkówny” - wykazuje w posłowiu dr Anna Wzorek. To także „pierwsze wydanie ilustrowane reprodukcjami malarstwa historycznego” - stwierdza we Wstępie inicjator przedsięwzięcia wydawniczego prof. Ludorowski. A malowali heroiczną wiktorię obrońców Jasnej Góry z ojcem Augustynem Kordeckim na czele wielcy artyści: Jan Matejko, Piotr Stachiewicz czy poeta i rysownik Cyprian Kamil Norwid.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Habent sua fata libelli”. I ta książka ma swą historię - zagadkową. Otóż wydawcy w 1888 r. złożyli Sienkiewiczowi obliczoną na szybki i znaczny zysk propozycję przetworzenia jasnogórskiej części „Potopu” na opowieść dla ludu i wydania jej w osobnej książce. Dlaczego pisarz nie podjął się tego zadania sam i powierzył je szwagierce Jadwidze, dlaczego ona pracowała nad adaptacją aż prawie 2 lata, a książka ukazała się dopiero w 1897 r. - wyjaśnia w ciekawie napisanym Wstępie prof. Ludorowski.
„Marcinek”, jak żartobliwie i pieszczotliwie nazywał „Obronę Częstochowy” Sienkiewicz od imienia głównego bohatera Marcina Otręby, „włościanina spod Częstochowy, chłopa poczciwego a odważnego”, został dobrze przyjęty przez krytyków tej miary, co Władysław Bogusławski i prof. Stanisław Tarnowski. I dziś ta - zdaniem prof. Ludorowskiego - najlepsza adaptacja „Potopu” nie tylko nic nie straciła na swej atrakcyjności, ale jeszcze zyskała dzięki nadaniu jej nowego i pięknego kształtu edytorskiego.
„Obrona Częstochowy” zasługuje na uwagę szerokiej rzeszy czytelników, jest bowiem wartościową i wzruszającą lekturą dla każdego. Gorąco polecamy ją wszystkim na wakacje. Książkę można zamówić w Wydawnictwie „Polihymnia” (tel. 81-746-97-17).