Dżentelmeni nie dyskutują o faktach. Publicyści też powinni stosować się do tej zasady, ale - jak wiemy - jest z tym różnie. Oczywiście, fakty dadzą się rozmaicie interpretować - i po to właśnie jest publicystyka, żeby można było przedstawić osobisty, a i nieraz bardzo stronniczy punkt widzenia. No, ale w dzisiejszych czasach publicyści nie tylko tworzą własny ogląd rzeczywistości, ale także próbują narzucić „swoje fakty”. Dlatego nie zaskoczył mnie Łukasz Warzecha, którego zdaniem - rozwiniętym na całą stronę tygodnika „Sieci” (nr 30) - prawidłowa odpowiedź na pytanie „gdzie jest duchowa stolica Polski?” brzmi: w Krakowie. A dlaczego tam właśnie? Bo redaktor Warzecha „lubi Kraków”. Deklaruje jednocześnie, że lubi także Trójmiasto, Wrocław i Kazimierz. Dlaczego więc inni z ulubieńców redaktora nie dostąpili zaszczytu mianowania na duchową stolicę? A nie można by czasem uznać całej grupy „duchowych stolic”, skoro kryterium jest lubienie lub nielubienie? A może, dla sprawiedliwości i zaspokojenia emocji redaktora, duchową stolicą Polski mianujmy każdą miejscowość, czy to w kraju, czy za granicą?! Hm! Oto są skutki pełnej dezynwoltury, gdy fakty idą w kąt, a do głosu dochodzą „chciejstwa” publicysty…
Reklama
A jakie są fakty? Odpowiedź jest zawarta w tytule tego tekstu. Ale nie wynika ona przecież z chęci lub niechęci kogokolwiek. To odpowiedź, której od kilkuset lat udzielają Polacy. Właśnie jak do źródła polskiego ducha zmierzają pielgrzymki na Jasną Górę, do Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Teraz, w sierpniu, idą na Jasną Górę kolejne wielkie pielgrzymki. O czym zresztą - co z przyjemnością odnotowuję - w specjalnym dodatku poświęconym pielgrzymkom pisze wspomniany tygodnik „wSieci” nr 31/32 (między krytykowanym tekstem Warzechy a dodatkiem o pielgrzymkach tygodnik ten prawomocnie odzyskał swoje tytułowe „w” - „w” jak wolność słowa, utracone parę miesięcy temu w wyniku kuriozalnego orzeczenia sądu w Warszawie; ale to już całkiem inny temat).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To na Jasnej Górze w czasach totalitaryzmu, gdy istnienie Kościoła katolickiego w Polsce było wręcz fizycznie zagrożone, zostały złożone Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, które sformułował uwięziony prymas Stefan Wyszyński. Śluby zostały odczytane 26 sierpnia 1956 r., w rocznicę Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza sprzed trzystu lat, gdy w tragiczny czas szwedzkiego potopu Matkę Bożą uczynił on Królową Korony Polskiej. Śluby Jasnogórskie to zawierzenie i modlitwa w formie ślubowania złożonego Najświętszej Maryi Pannie. Setki tysięcy Polaków co roku odnawiają Jasnogórskie Śluby poprzez pielgrzymki sierpniowe i modlitwy przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Tam właśnie modlą się do swojej duchowej Królowej miliony Polaków, nie tylko w intencjach prywatnych, ale też narodowych, poszukując wsparcia, nadziei i miłości. I to wyznacza wielkość Jasnej Góry. O tym, że Jasna Góra jest naszą duchową stolicą, zdecydowały poprzednie pokolenia i splot wydarzeń historycznych, a dziś podtrzymują to swoim zawierzeniem Matce Bożej współcześni Polacy.
Co zaś do Krakowa, lubić to miasto każdy może. Ale dlaczego Częstochowę i Jasną Górę, jak trafnie zauważył abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, „wrzucać do jakiegoś banku przeszłości lub banku niepamięci narodowej”?! Wbrew polskiej tradycji i naszej ciągle, na szczęście, żywej historii.
* * *
Krzysztof Czabański
Publicysta, przewodniczący Kongresu Mediów Niezależnych, autor kilku książek; był prezesem PAP (za rządu Jana Olszewskiego), przewodniczącym Komisji Likwidacyjnej RSW (za rządu Jerzego Buzka) i prezesem Polskiego Radia SA (za rządu Jarosława Kaczyńskiego).
www.krzysztofczabanski.pl