We wtorek 28 stycznia opublikowana została nota „Antiqua et Nova”, przygotowana wspólnie przez watykańskie Dykasterie - Nauki Wiary oraz ds. Kultury i Edukacji. Dokument został zatwierdzony przez papieża Franciszka. Jest skierowany do rodziców, nauczycieli, kapłanów, biskupów i wszystkich powołanych do wychowania i przekazywania wiary, a także do tych, którzy uznają konieczność rozwoju naukowego i technologicznego „w służbie osoby i dobra wspólnego”.
"Antiqua et nova" podkreśla wyzwania i możliwości rozwoju sztucznej inteligencji w dziedzinie edukacji, ekonomii, pracy, zdrowia, stosunków międzynarodowych i międzyludzkich oraz w kontekście działań wojennych. W tym ostatnim przypadku nota przestrzega, że możliwości AI mogłyby zwiększyć zasoby militarne „daleko poza zasięgiem kontroli człowieka”, przyspieszając „destabilizujący wyścig zbrojeń, prowadzący do katastrofalnych konsekwencji dla praw człowieka”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Poniżej rozmowa z prof. Grzegorzem Chodakiem na temat watykańskiej noty, wykorzystania sztucznej inteligencji w Kościele oraz obaw i nadziei związanych z rozwojem AI:
Na ile Pańskim zdaniem watykańska nota w pogłębiony sposób analizuje wszystkie najważniejsze zagadnienia związane z AI?
Reklama
- Czy w dokumencie zostały poruszone wszystkie najważniejsze zagadnienia dotyczące AI? Na pewno nie zostały, bo jest to bardzo szeroka dziedzina i nie sposób na kilkunastu stronach omówić wszystkich zagadnień dotyczących wpływu AI na człowieka i społeczeństwo. Uważam jednak, że bardzo dobrze, że ten dokument powstał i wiele ważnych kwestii zostało w nim poruszonych, w tym kluczowy moim zdaniem problem wpływu AI na rynek pracy.
Czy wybrano zagadnienia, które są najważniejsze w kontekście człowieka i tego jak AI go dotyka? Sądzę, że tak, chociaż moim zdaniem być może zbyt mało uwagi poświecono problemowi manipulacji, w tym stosowania technik manipulacyjnych przez modele generatywne. Poruszono problem manipulacji w kontekście fałszywych treści, natomiast mało uwagi poświęcono problemowi potencjalnego wykorzystywania zaawansowanych technik manipulacyjnych i perswazyjnych w celu osiągnięcia określonych celów politycznych, komercyjnych i innych.
Czy Kościoły i wspólnoty religijne powinny się interesować rozwojem AI?
- Zdecydowanie tak. Rozwój AI ma wpływ na człowieka, więc wspólnoty religijne powinny się nim interesować i jasno informować o zagrożeniach z tym związanych. Pomijam kwestie prezentowania zalet, ponieważ te zostaną zapewne jasno wyartykułowane w przekazie marketingowym od dostawców rozwiązań AI.
W czym i czy w ogóle sztuczna inteligencja może być pomocna w działaniach Kościoła lub ogólnie religii na świecie?
Reklama
- Narzędzia AI, tak jak wszystkie inne narzędzia informatyczne, przyspieszają wykonywanie pewnych prac i zapewne mogą być przydatne przy prowadzeniu kancelarii parafialnej. Jednak próby wykorzystywania modeli generatywnych do pisania homilii, komentarzy do Pisma Świętego czy postów ewangelizacyjnych w mediach społecznościowych uważam za bardzo problematyczne, żeby nie powiedzieć skandaliczne i nie mające nic wspólnego z działaniem Ducha Świętego w Kościele.
Kościół powinien włączyć się w opracowanie zasad, które uchronią naszą cywilizację przed problemami wynikającymi np. z autonomizacji AI? O takich niepokojących procesach donoszą m.in. ostatnie badania naukowców w Chinach.
- Tak, ponieważ AI będzie coraz bardziej obecna w życiu człowieka. Kościół powinien więc włączyć się w prace nad zasadami, które będą chronić człowieka. Do pełnej autonomizacji sztucznej inteligencji jest jeszcze daleka droga, ale coraz częściej będziemy mieli do czynienia z przenoszeniem procesów decyzyjnych z ludzi na AI.
Jak zatem z etycznego punktu widzenia traktować owe doniesienia o pierwszych efektach "autonomizacji" AI poprzez zdolność do tworzenia własnych kopii bez ingerencji człowieka. Może niepokoić w tym kontekście chińska inwazja technologią Deep Seek na rynek narzędzi AI?
- Tworzenie własnych kopii to nic nowego w informatyce. Zdolność auto-replikowalności miały już wirusy tworzone kilkadziesiąt lat temu. Jeśli chodzi o "chińską inwazję" to trzeba sobie zdawać sprawę, że obecnie mamy na świecie dwie potęgi AI: Stany Zjednoczone i Chiny, z tym że Chiny posiadają prawdopodobnie znacznie większe zasoby danych, które od wielu lat są zbierane do uczenia modeli. Polecam książkę, która bardzo dobrze to obrazuje: "Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata" autorstwa Kai-Fu Lee.
Reklama
Deep Seek nie jest pierwszym otwartym i darmowym modelem i na pewno nie został wyprodukowany za 6 mln dol., bo sprzęt, na którym był trenowany, to wartość znacznie przekraczająca 100 mln dol. Nie jest też niczym rewolucyjnie nowym, co zmieni świat. Dostawców wielkich modeli generatywnych mamy na świecie kilku: OpenAI, Google, Meta, Alibaba, DeepSeek. Pierwsza trójka to dostawcy ze Stanów Zjednoczonych, dwóch ostatnich to chińskie firmy. W Europie mamy dostawców mniejszych modeli, np. francuski Mistral czy polski Bielik lub PLLuM, które w pewnych zastosowaniach mogą konkurować z wielkimi modelami, ale nie ma się co oszukiwać, że w szerokim spektrum zastosowań im dorównują. Moc obliczeniowa (bardzo wydajne karty graficzne) posiadana przez dostawców największych modeli jest o kilka rzędów wielkości większa niż jakiejkolwiek instytucji/firmy w Europie.
Duopol amerykańsko-chiński będzie dominował w najbliższych latach na rynku AI. Czy powinniśmy się tego obawiać? Jeśli popatrzymy na narzędzia informatyczne, których używamy i produkty, które kupujemy, to od dawna z taką dominacją mamy do czynienia, więc nihil novi sub sole.
Rozmawiał Łukasz Kasper