Reklama

Niedziela Częstochowska

Warto mieć marzenia

Zawsze była blisko Boga i ludzi. Jako animatorka oazowa organizowała przedstawienia i misteria, a także spotkania dla przyjaciół. Została pielęgniarką, ale wciąż realizuje swoją teatralną pasję...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po ukończeniu szkoły pielęgniarskiej, Anna Parkitna rozpoczęła pracę w Domu Pomocy Społecznej w Blachowni. Choć nie było to łatwe doświadczenie dla młodej dziewczyny – zetknięcie się ze starością, chorobą, samotnością, śmiercią – nie zdezerterowała jak inni, lecz starała się dostrzegać dobre strony tej pracy. Przez ponad ćwierć wieku zżyła się z mieszkającymi tam ludźmi. Poznawała historie ich życia, towarzyszyła nie tylko jako pielęgniarka, ale jako człowiek, przyjaciel. Przez te lata czuła, że powinna coś jeszcze dla nich zrobić, a także dla siebie.

Sześć lat temu, gdy dzieci dorosły i poszły swoją drogą, mogła więcej czasu poświęcić pracy, postanowiła założyć teatr. – W naszym domu mieszka ponad 150 osób, chorych głównie na schizofrenię – opowiada Ania. – Część leżących, wszyscy bardzo samotni. Mój pomysł spodobał się pensjonariuszom. Początkowo nieufni, z każdym przedstawieniem coraz bardziej się przekonywali. Zaczął kształtować się zespół. Talenty ujawniały się zupełnie niespodziewanie. Zebrała się grupa ok. 15 osób, niewielka, ale bardzo zaangażowana. Ponieważ nikt z nich nie miał doświadczenia teatralnego, nazwali się „Amatorzy”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przełamać siebie

Scenarzystką, kostiumologiem, choreografem i reżyserem przedstawień jest Ania Parkitna.

Inspiracje do tekstów czerpie z gotowych scenariuszy w Internecie, z kabaretów, bajek, dostosowując je do możliwości swoich aktorów. Aby lepiej radzić sobie z pracą w grupie, skończyła w Katowicach kurs instruktora terapii zajęciowej. – Pozwoliło mi to poznać metody i sposoby dotarcia do pacjentów. Prawie zawsze udaje mi się dopasować rolę – wyznaje. Trudno zaprzeczyć, patrząc na chłodną Królową Śniegu graną przez Ewę czy kruchą Gerdę w wykonaniu Małgosi o głosiku pszczółki Mai. Trudniej było z wyłowieniem solistów. Monika zgłosiła się sama. Ma silny głos i świetnie się prezentuje na scenie. „Seksapil” czy „Gdzie te chłopy” w jej wykonaniu budzą aplauz publiczności. Marka do solowych występów trzeba było zachęcić. Gra na akordeonie i słychać było, że śpiewa, ale tylko w domowym zaciszu. Do publicznych występów musiał się przełamać.

Reklama

Dobrym duchem teatru jest Ewa. Odkąd zamieszkała w Domu Pomocy, udało się wspólnie opracować kilka przedstawień. Z zawodu jest anglistką, więc tłumaczy teksty piosenek. Dla Marka rozpisała transkrypcję utworu, tak że bez problemu zaśpiewał przebój „Don’t worry, be happy”, choć nie zna angielskiego. – Nie jest łatwo pracować z chorymi ludźmi – przyznaje Ania. – Gdy przynoszę teksty, są przerażeni, że nie dadzą rady. Wiktor wykreśla wszystko, zostawia tylko jedną linijkę. Na kolejnej próbie już umie dwie, za tydzień jeszcze więcej, a przed premierą opanowuje cały tekst.

Do każdego przedstawienia ćwiczą ok. 3 miesięcy. Próby są początkowo co drugi dzień, później codziennie. Bardzo lubię z nimi pracować – wyznaje Ania – są bezpośredni. Nie wiedzą, co to dwulicowość; co myślą, to mówią. Nigdy się nie obrażają, nie ma fochów, dąsów. Przed premierą nie zżera ich trema. Główna trudność w przygotowaniu przedstawienia nie leży w opanowaniu nieraz bardzo długiego i trudnego tekstu, lecz niemożliwości przewidzenia, w jakiej kondycji będzie aktor w dniu premiery. – Pamiętam nasze pierwsze jasełka, gdy główny aktor na dzień przed premierą trafił do szpitala. Na kilkanaście spektakli wystawionych w ciągu 6 lat nie zdarzyło się, żeby wszystko było tak, jak na próbie. To są ludzie chorzy i w każdej chwili może nastąpić „rzut” choroby. Zawsze jest ktoś w pogotowiu, najczęściej z personelu domu. – Podziwiamy Anię i staramy się jej pomagać – mówi Danusia Listwoń, pracownik socjalny DPS-u, która we wszystkich przedstawieniach jest narratorką, pomaga też na próbach.

Reklama

Dobrzy ludzie

Kostiumy szyje ze swoją siostrą Małgosią z własnych środków, a są to stroje kolorowe, oddające klimat narracji. Każdy szczegół starannie dobrany i dopasowany. – Nie mam na to żadnych funduszy. Liczy się pomysł i pomoc innych. – Mieszkańcy Blachowni wiedzą, że często potrzeba mi różnych rzeczy – przyznaje Ania. – Gdy poproszę, chętnie przynoszą. Kiedyś ktoś na portierni DPS-u zostawił reklamówkę podpisaną: „Dla Ani P.”, w niej bielusieńki atłas, taki jakiego właśnie potrzebowałam. Do dziś nie wiem, kto to przyniósł, ale bardzo mu dziękuję. Z moich doświadczeń wynika, że tak jak ewangeliczna wdowa, najchętniej dzielą się ci, którzy niewiele mają. Ci, którym zbywa, nie potrafią otworzyć się na innych.

W teatrze niezwykle ważna jest muzyka, bardzo wzbogaca przedstawienie. Korzystają z profesjonalnych podkładów. Od pewnego czasu akompaniuje im na akordeonie Kazimierz Wypchlak. Potrafi wygrać nawet najtrudniejszy utwór. Nieraz są problemy ze zdobyciem nut. Np. piosenki z Kabaretu Starszych Panów „Śnieg” Kazimierz nauczył się grać ze słuchu, nuty do tego utworu są bowiem niedostępne. Ponieważ jest osobą samotną, odnalazł przyjaciół i czuje się potrzebny. Poświęca swój czas na próby„ nieraz kilka godzin dziennie. Ważny jest też sprzęt nagłaśniający, żeby widzowie mogli nie tylko oglądać, ale też dobrze słyszeć.

– Wystaraliśmy się o mikrofony bezprzewodowe – mówi Aneta Wilk, przełożona w DPS-e.

– Wiem, że marzeniem Ani jest zakupienie profesjonalnych mikroportów, aby aktorzy byli swobodni.

Tylko w ubiegłym roku udało się przygotować pięć spektakli: na Dzień Kobiet „Kopciuszek”, „Kochać, jak to łatwo powiedzieć”, „Nic nie śmieszy tak jak życie”, „Królowa Śniegu”. „Amatorzy” wystąpili m.in. na przeglądzie DPS-ów w Dąbrowie Górniczej, na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, w zaprzyjaźnionych szkołach i przedszkolach w Blachowni. – Udział w teatrze to dla pensjonariuszy DPS-u nie tylko urozmaicenie pobytu, ale coś więcej – wyjaśnia Ania. – Pozwala odkryć talenty ludzi dotąd zamkniętych w sobie, nieśmiałych, dowartościowuje, powtarzanie ról, zapamiętywanie tekstów ćwiczy pamięć, wyrabia poczucie piękna. Ale przede wszystkim nadaje sens ich życiu.

Reklama

Realizują swoje marzenia

„Amatorzy” to nie tylko teatr. Rok temu założyli klub dyskusyjno-filmowy. Raz w miesiącu oglądają na laptopie film, później spotykają się przy dużym stole i rozmawiają np. o tym, czy warto mieć marzenia, co jest dla nich najważniejsze w życiu, o wakacjach, o teatrze, jaki film wywarł na nich największe wrażenie. Pozwala to im się lepiej poznać i otworzyć na świat.

Byli już całą grupą w kawiarni w Częstochowie. Udało im się zwiedzić Bibliotekę Jasnogórską. – Mówiono mi, że jest to praktycznie niemożliwe – opowiada Ania. – Ale spotkałam się z otwartością jednego z Ojców Paulinów, który zgodził się oprowadzić nas po tym niezwykłym miejscu. To było wielkie przeżycie. Co jakiś czas wybierają się do teatru. Korzystają z pomocy p. Mazura, który busem dowozi ich na miejsce. – Marzą nam się wycieczki na Jurę, do Raciborza; potrzeba nam tylko zdrowia i środków finansowych – mówi Ania.

Nie tylko mieszkańcom DPS Ania poświęca czas i serce. Ukształtowana przez Ruch Światło-Życie i pielgrzymkę warszawską do dziś utrzymuje kontakt z przyjaciółmi ze wspólnoty. Stało się już tradycją, że na każde swoje okrągłe urodziny zaprasza nie tylko liczną rodzinę, ale też koleżanki ze szkolnej ławy, nauczycieli i przyjaciół z oazy. Najpierw, aby podziękować Panu Bogu za wszystko, jest Msza św. w kościele św. Michała Archanioła w Blachowni, którą odprawia zaprzyjaźniony z rodziną sercanin ks. Andrzej Kościuczyk. Później spotkanie – wspomnienia, slajdy ze zdjęciami, tańce. W tym roku, jako że były to jej 50. urodziny, koncert piosenek z lat 60. dla jubilatki dali Natalia i Wojtek. Wystąpili też oczywiście „Amatorzy”. Widać było zaangażowanie i wzruszenie zarówno aktorów, jak i ich reżyserki, dla której był to najmilszy prezent. Dobrowolne datki składane podczas takich spotkań do puszki przez gości były dotychczas przeznaczane na pomoc hospicjum w Katowicach, prowadzonemu przez ks. Zdzisława Tomzińskiego, przyjaciela Ani z czasów oazowych. W tym roku ofiara została przeznaczona dla „Amatorów”. Za uzbierane pieniądze byli na „Mayday” w częstochowskim teatrze. To marzenie już się spełniło.

2014-02-06 15:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Choroba i cierpienie

Niedziela legnicka 6/2020, str. I

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

cierpienie

Lourdes

chorzy

Światowy Dzień Chorego

Jerzy Jankowski

Chorzy biorący udział w jednej z procesji w Lourdes

Chorzy biorący udział w jednej z procesji w Lourdes

Choroba i cierpienie są sobie bliskie. Chorobą zajmują się nauki medyczne, natomiast cierpienie jest tajemnicą, niedającą się objąć tylko lekarskim rozpoznaniem.

Cierpienie jest nie tylko odczuwaniem bólu, ale czymś bardziej rozleglejszym, zróżnicowanym i wielopłaszczyznowym, bowiem „cierpienie jest czymś bardziej jeszcze podstawowym od choroby, bardziej wielorakim, a zarazem głębiej osadzonym w całym człowieczeństwie” (Jan Paweł II Salvifici Doloris, 5). Fizyczna forma cierpienia jest wspólnym światem przeżyć wielkich i małych, biednych i bogatych, wierzących i niewierzących i jest nieodłącznym atrybutem życia oraz zjawiskiem powszechnym.

CZYTAJ DALEJ

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas świętość Jana Pawła II? Msza św. z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża

2024-04-27 17:55

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

@VaticanNewsPL

Odważny, zdecydowany, konsekwentny, człowiek pokoju, obrońca rodziny, godności każdego ludzkiego życia, prawdziwy i szczery przyjaciel młodych oraz wielka pobożność Maryjna - tak scharakteryzował św. Jana Pawła II kard. Angelo Comastri. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej w homilii podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża Polaka starał się odpowiedzieć na pytanie: Czego uczy nas świętość Jana Pawła II - niezwykłego ucznia Jezusa w XX wieku?

Hierarcha nawiązał do dnia pogrzebu Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 roku na Placu Świętego Piotra, wspominając księgę Ewangelii, której strony zaczął przewracać wiatr. "W tym momencie wszyscy zadaliśmy sobie pytanie: `Kim był Jan Paweł II? Dlaczego tak bardzo go kochaliśmy?`" - powiedział kardynał i dodał: "Niewidzialna ręka przewracająca Ewangeliarz zdawała się mówić nam: `Odpowiedź jest w Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii Jezusa, i z tego powodu - mówił nam wiatr! - z tego powodu go umiłowaliście!`"

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję