ANNA PRZEWOŹNIK: Kościół katedralny w Kijowie znajduje się zaledwie 250 m od placu Niepodległości. Świątynia znalazła się więc w centrum najbardziej dramatycznych wydarzeń ostatnich miesięcy na Majdanie...
KS. WITALI BEZSHKURY: Parafia św. Aleksandra była wchłonięta w to, co działo się na Majdanie. Nasz kościół został zamieniony na szpital, w którym w dniach 18-28 lutego udzielana była pierwsza pomoc rannym. Wszystko było przygotowywane spontanicznie. Rannych przenoszono ze szpitala, z Ukraińskiego Domu, który był zajmowany przez wojska zewnętrzne. Już wcześniej ustaliliśmy z ludźmi, że w razie potrzeby kościół jako budynek może być wykorzystany, i tak się też stało. W tamtym czasie każdą noc w kościele spędzało ok. 150 osób. Rannych było 50. Byliśmy w centrum zdarzeń.
Czyli podczas tych najgorętszych wydarzeń na Majdanie kościół zamienił się w szpital i dom noclegowy...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tak, urządziliśmy prowizoryczną kuchnię, gdzie w mikrofalówkach odgrzewaliśmy jedzenie, które przynosili ludzie, nasi parafianie. Wolontariusze rozdawali jedzenie, ludzie dostarczali koce i wszystko, co było najbardziej potrzebne. Tak było przez 10 dni. Ranni byli zamknięci w kościele, a wojska stały przed kościołem. Mimo że na jakiś czas kościół zamienił się w szpital i dom, nie zakłócało to porządku nabożeństw. Drzwi były otwarte dla każdego, kto tylko chciał do kościoła przyjść, niezależnie od tego, po której był stronie.
Czy wśród tych chwil, które z pewnością na długo zostaną w Księdza pamięci, były jakieś szczególne?
Reklama
Podczas wydarzeń na Majdanie podszedł do mnie mężczyzna, który uścisnął moją dłoń i powiedział: „Dziękuję Księdzu!”. Zapytałem, za co. A on odpowiedział: „Kiedy uciekaliśmy przed żołnierzami, Ksiądz nie zamknął drzwi kościoła, a poczekał na nas. Weszliśmy do budynku kościoła, co nas uratowało…”. Przypomniałem sobie tę chwilę. Strach był wtedy rzeczywiście wielki i towarzyszyła mi myśl, by jak najszybciej zamknąć kościół przed wojskiem, które chciało dostać się do środka. Myślę, że ten strach w moich oczach był widoczny. Ale faktycznie ci ludzie zdążyli się wtedy schronić przed żołnierzami. Pan Bóg działa jednak przez różne sytuacje: w nocy żołnierze, którzy nie dostali się do środka, byli cały czas przy kościele, nie opuszczali go. W tym czasie pojawiła się zorganizowana banda tzw. tituszków i ci obecni tam żołnierze stanęli w obronie rannych znajdujących się w środku kościoła. Nie wpuścili bandy. Dowiedziawszy się o tej akcji, podziękowałem żołnierzom, młodym chłopcom. Odpowiedzieli: „Niech Ksiądz nam nie dziękuje, to był naturalny ludzki odruch”. To pokazuje, że zwykli ludzie żołnierze byli narzędziami w rękach władzy. Jako nasza społeczność zostali tam postawieni człowiek przeciwko człowiekowi. Polska też to kiedyś przeżywała...
Jakie myśli towarzyszyły Księdzu podczas tych wydarzeń?
Reklama
Przede wszystkim wielkie zaskoczenie, że to dzieje się u nas w Kijowie, w 2014 r., że coś takiego może mieć miejsce w Europie w XXI wieku. Słyszałem głosy żołnierzy, którzy mówili: „Planowaliśmy Majdan oczyścić w ciągu jednej godziny, a tu 500 metrów szliśmy 15 godzin”. Strzelali do ludzi, ale nikt nie odchodził. To było niewiarygodne! Poza tym na tym placu było bardzo dużo modlitwy. Na scenie stała figurka Matki Bożej Fatimskiej. W wirze wojny w sercach panował jednak pokój. Była wiara, że Bóg czuwa nad nami, nawet w tych najcięższych chwilach. Na Majdan w każdą niedzielę przychodzili księża i biskupi. Modlili się z ludźmi, przekonywali, że bez modlitwy, bez Pana Boga nic nie osiągną. Ludzie to zrozumieli. Byliśmy w jedności z Kościołami różnych wyznań. To była wielka solidarność. Staliśmy razem i razem się modliliśmy. Wcześniej to było rzadkością. To była też lekcja przypominająca, że każde życie jest bardzo cenne, a wolność należy się każdemu człowiekowi. Niesamowita była wielka ludzka solidarność. Czegokolwiek potrzebowaliśmy w kościele, natychmiast ludzie to dostarczali: przywozili lekarstwa, piecyki, żywność… Ja takiej solidarności nigdy nie widziałem. Oddałem kościół do dyspozycji ludzi, a oni sami się organizowali.
Dzisiaj jest spokojnie na Majdanie, ale pozostały jeszcze namioty, stoją barykady. W katedrze już nie ma śladu po szpitalu.
A co warto wiedzieć o samym kościele katedralnym?
Nasza diecezja kijowsko-żytomierska obejmuje cztery obwody: żytomierski, kijowski, czernihowski i czerkaski. Biskup ordynariusz kijowsko-żytomierski abp Piotr Malczuk OFM ma siedzibę w Kijowie przy katedrze św. Aleksandra. Ta rzymskokatolicka świątynia została zbudowana w latach 1817-42, więc ma już 170 lat. Kościół znajduje się na terenie dawnego kwartału polskiej gminy kupieckiej na Lackiej Słobodzie (Woli Polskiej), vis-à-vis placu Niepodległości i Bramy Lackiej, przy ulicy Kościelnej 17. Świątynia usytuowana jest w samym centrum miasta, bardzo łatwo dostać się do niej z każdego miejsca Kijowa, również metrem. W 1936 r. katedra była odebrana katolikom. Wielu księży zostało wówczas wywiezionych i rozstrzelanych. Za czasów komunistycznych znajdowało się w świątyni muzeum ateizmu i planetarium. Katedra została oddana wiernym dopiero w 1991 r. Rekonstrukcja trwała 4 lata. Minęło już od tamtego czasu 20 lat i kościół znów potrzebuje remontu.
Jakie są największe potrzeby kościoła katedralnego w Kijowie?
Reklama
Kościół potrzebuje przede wszystkim gruntownego remontu dachu, który przecieka. Przez to uniemożliwiony jest remont wnętrza, który też jest konieczny. Dach musimy wymienić w całości, co jest jednak bardzo kosztowne. Firma remontowa, która miała wydać opinię w tej kwestii, jednoznacznie orzekła, że dach nie jest do naprawy, ale do całkowitej wymiany.
To z pewnością olbrzymie koszty. Czy możecie liczyć na wsparcie z zewnątrz?
Tak, ale staramy się szukać pomocy, by ten centralny kościół w Kijowie dalej był dostępny nie tylko dla parafii, ale i dla całego Kijowa oraz turystów z innych krajów. Każda wycieczka, również z Polski, trafia właśnie do tego kościoła, dlatego bardzo nam zależy, aby on dalej istniał. W Kijowie znajduje się tylko 8 parafii rzymskokatolickich, to niewiele jak na 4-milionowe miasto. Parafia św. Aleksandra jest uniwersalna, bo przychodzą do niej ludzie różnych narodowości. Msze św. odprawiane są w różnych językach, m.in. w ukraińskim, rosyjskim, polskim, angielskim i niemieckim.
Jest taka potrzeba?
Tak, Kijów to stolica Ukrainy, więc przyjeżdża tu wielu dyplomatów, a także wiele osób poszukujących pracy. Przybywają z różnych krańców Ukrainy i w niedzielę przychodzą na Mszę św. W niedziele mamy 7 Mszy św.: 3 są w języku ukraińskim, 2 w języku polskim, 1 w angielskim i rosyjskim. W języku niemieckim odprawiana jest Msza św. w sobotę. W katedrze posługuje 5 księży. Trudno sprecyzować, ilu wiernych liczy parafia, ale w niedziele na Mszę św. przybywa ponad 3 tys. osób.
Co, według Księdza, jest najważniejsze w posłudze duszpasterskiej w kraju, jakim jest Ukraina, gdzie dominują wierni prawosławni oraz grekokatolicy katolicy pod względem liczebności zajmują na Ukrainie trzecie miejsce.
Jesteśmy na Ukrainie mniejszością, ale to jest nasze państwo, to jest nasza ojczyzna, my tam mieszkamy. Drzwi kościoła są otwarte dla każdego. Kościół rzymskokatolicki nie ogranicza się tylko do jakiegoś konkretnego państwa. Jesteśmy otwarci na wszystkich. Najważniejsze to dotrzeć do ludzi. Nasz kościół jest otwarty cały dzień: od 7 rano do 8 wieczorem. W tych godzinach zawsze jest obecny ksiądz, bo wiemy i doświadczamy tego że w dzisiejszych czasach jest bardzo wielu ludzi poszukujących. Owszem, mamy teraz dostęp do Internetu, literatury i każdy z tego korzysta, ale istnieje też potrzeba osobowego kontaktu z człowiekiem i kiedy ludzie przychodzą do kościoła, mogą porozmawiać z księdzem. Często dopiero wtedy poznają prawdę.
Kościół katedralny św. Aleksandra znajduje się w centrum Kijowa i była to pierwsza świątynia katolicka oddana w Kijowie. Wcześniej była tylko maleńka kapliczka na obrzeżach Kijowa i życie religijne w tym mieście toczyło się wokół tej świątyni. I można powiedzieć, że jest tak do dziś.
Każde ludzkie życie jest ważne, każdy człowiek jest ważny i ten, który przychodzi i poszukuje, musi mieć otwarte drzwi kościoła. Znam 4 księży, którzy wychowali się w rodzinach niewierzących, wręcz ateistycznych, ale kiedy weszli do kościoła katedralnego i spotkali tam ówczesnego proboszcza ks. Jana Krapana, z czasem stali się ministrantami, a później wybrali seminarium i dziś są kapłanami. Także poprzez te otwarte drzwi do kościoła Pan Bóg powołuje, również w prawosławnej Ukrainie.
Naszym zadaniem jest głoszenie Ewangelii i to czynimy. Ale powtarzamy, że przede wszystkim trzeba tak wychowywać, by kształtować prawdziwego, dobrego człowieka, a później chrześcijanina. Mimo różnic narodowości i wyznania trzeba żyć obok siebie w przyjaźni.
Bank Pekao S.A.
Odział w Krakowie
Nr konta:
89 1240 4650 1111 0010 4171 4446
(na remont katedry w Kijowie)