Reklama

Niedziela w Warszawie

Jedyni tacy „muzealnicy”

Ulica Grzybowska 79 to od dekady najpopularniejszy adres w kraju. Znajdujące się tam Muzeum Powstania Warszawskiego zwiedziło już ponad 4,6 mln osób

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Była pierwsza połowa 2003r. Jan Ołdakowski razem z grupą znajomych postanowili zorganizować konkurs dla młodzieży o Powstaniu Warszawskim, którego 60. rocznica przypadała za rok. Przewodniczący Rady Dzielnicy Mokotów zakasał rękawy i przygotował projekt konkursu. Do jury zaprosił powstańców. Pozostawał tylko jeden kłopoty: kto sfinansuje organizację i nagrody dla zwycięzców? W tej sprawie mokotowski radny udał się na sam szczyt – do prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. To pierwsze spotkanie zapoczątkowało drogę, której zwieńczeniem jest nie tylko multimedialne muzeum przy ul. Grzybowskiej 79, ale także powolne odzyskiwanie dumy z naszej historii.

Z badań CBOS wynika, że obecnie 61 proc. badanych Polaków uważa, że Powstanie Warszawskie było potrzebne i dobrze, że do niego doszło. Deklaracji takich jest dzisiaj o 10 pkt. procentowych więcej niż 20 lat temu. Niemal połowa stwierdziła też, że Powstanie jest ważne dla wszystkich Polaków. Systematycznie maleje za to grupa uważająca, że PW ma znaczenie tylko dla osób starszych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nikt nie ma wątpliwości, że zmiany w opiniach Polaków na temat Powstania’44 jest w głównej mierze skutkiem Muzeum Powstania Warszawskiego i działań kulturalnych tam podejmowanych. Uważają tak nawet krytycy muzeum. Wśród dziennikarzy do legendy przeszła rzekoma wypowiedź Adama Michnika, który wiele lat temu miał powiedzieć, że „nigdy tam (do MPW – przyp. at) nie pójdzie, bo to wszystko przez nich”.

Szczęśliwe 13 miesięcy

Pierwsze spotkanie z prezydentem Kaczyńskim w gabinecie przy pl. Bankowym Ołdakowski opuścił z zadaniem przygotowania projektu Muzeum Powstania Warszawskiego. Niedługo potem został pełnomocnikiem ds. budowy muzeum. To, co w czasach komuny było nie do wyobrażenia, a potem mimo wielu prób nie udawało się przez lata w III RP, spoczęło na barkach 31-latka. Na wykonanie zadania dostał 13 miesięcy.

Swoją pracę Ołdakowski zaczął od skompletowania zespołu. Na początku weszli do niego m.in. Paweł Kowal i Lena Dąbkowska-Cichocka, a potem kolejne osoby. Szybko przylgnęło do nich określenie „muzealnicy”, choć jedyną osobą ze specjalistycznym wykształceniem w tym kierunku była Joanna Bojarska. Reszta miała doświadczenie w administracji, biznesie i pracy na uczelniach.

W warszawskim ratuszu telefony od „muzealników” zawsze pierwsza odbierała Elżbieta Jakubiak. Szefową gabinetu Prezydenta Ołdakowski poznał tuż przed pierwszym spotkanie z Lechem Kaczyńskim. Potem już oboje postawili Prezydentowi warunek, „żeby był jak skała”. – I on taki był. Kiedy okazało się, że może nam się udać, to pojawił się osoby, które chciały przejąć projekt. Ale Lech Kaczyński na ich propozycje się nie zgodził – mówi Elżbieta Jakubiak.

Reklama

Tempo prac było ekspresowe. 2 lipca 2003 r. wybrano lokalizację muzeum, a już 18. rozpisano konkurs architektoniczny na zagospodarowanie budynku. Wygrała go pracownia prof. Wojciecha Obtułowicza. Z kolei w konkursie na ekspozycję zwyciężyli: Mirosław Nizio, Jarosław Kłaput i Dariusz Kurowski.

„To był cudowny czas. Tylko my i cel – ocenił po latach Ołdakowski w książce „Jedyne takie muzeum” Piotra Legutki. – Miałem wrażenie, że Opatrzność nam pomaga, a wszystkie rzeczy, które mogłyby się źle potoczyć, idą dobrze”.

Kiedy na budowie pojawił się problem z takim usunięciem baranka, aby nie uszkodzić cegieł, pojawiła się osoba mająca swoją nieopatentowaną na to technologię. Innym razem robotnicy znaleźli bombę. Saperzy chcieli wstrzymać prace na kilka dni. Tymczasem harmonogram przygotowany przez Kowala nie przewidywał ani pół dnia przestoju. Jeden z robotników powiedział więc, że on wykopie bombę i przeniesie ją koparką na samochód.

Na kilkanaście godzin przed otwarciem muzeum na Grzybowską przyjechał Lech Kaczyński. W budynku zamontowano ledwie część ekspozycji, postronnym w oczy bardziej rzucały się kable wystające z dziur na monitory oraz rozłożone na ziemi plakaty. Słowem: chaos. Prezydent pozostawił to bez komentarza, a co myślał okazało się to dopiero po otwarciu. – Nie wiedziałem, że można tyle zrobić w 19 godzin – powiedział Kaczyński zapytany przez dziennikarzy o wrażenia ze zwiedzania ekspozycji.

Od godziny „W” do Wigilii w obozie

Reklama

Dzisiaj w Polsce jest już kilka bardzo ciekawych muzeów multimedialnych. A kolejne są budowane. Można wręcz mówić o modzie na muzealnictwo w naszym kraju. Paweł Kowal nie ma wątpliwości, że jest to skutek sukcesu, jaki odniosło Muzeum Powstania Warszawskiego. – Dzisiaj każdy samorząd chce mieć muzeum – mówi.

Twórcy MPW od samego początku wiedzieli, że chcą aby powstała placówka nowoczesna. Taka, która przyciągnie do siebie młodzież. Jak to zrobiono?

Już na samym początku zwiedzania zaciera się poczucie czasu. Nie widzimy posągowych bohaterów, ale ludzi młodych i uśmiechniętych. Patrzymy na powstańców, których poza strojem niewiele różni od dzisiejszych 20-30 latków. To oni – a nie naukowcy – z ekranów opowiadają nam swoją historię sprzed 70 lat. Mówią o przyjaźniach, miłości, poznanych w czasie powstania ludziach. Śledzimy ich losy od godziny „W” do Wigilii w obozie jenieckim. A po drodze są walki, przejścia w kanałach – co zwiedzający sami mogą doświadczyć – i bitwy stoczone z okupantem. Słyszymy wystrzały z karabinów i odgłosy walących się kamienic. Tragedię Woli poznajemy wchodząc do specjalnego namiotu, gdzie są protokóły z ekshumacji zabitych cywili. Dokumenty obłożono plastikiem, by nie uległy zniszczeniu.

Reklama

MPW najlepiej zwiedzać z przewodnikiem. Ale nie jest to konieczne, aby poznać przebieg Powstania. Wystarczy iść wyznaczoną trasą i zebrać karki z kalendarza. To na nich pokrótce opisana jest historia PW. W specjalnej sali można zaś poznać historię Polski lubelskiej i fotografie bohaterów PW więzionych i zabijanych przez UB. W sali Małego Powstańca – jedynej kolorowej w całym muzeum – rodzice mogą zostawić dzieci. Osoba opiekująca się najmłodszymi zaproponuje im rysowanie symbolu Polski Walczącej bądź zabawę maskotkami i konikami. Takimi samymi, jakimi bawiły się dzieci w latach 30. XX wieku.

Na dużych i małych gościach ogromne wrażenie robi model bombowca Liberator, który w muzeum jest od 2006r. W pamięci dorosłych pozostaje też 156-metorowy Mur Pamięci, gdzie wyryte są nazwiska poległych Powstańców. Ich lista cały czas jest uzupełniana.

(Nie)zakazane piosenki

Multimedialna ekspozycja to tylko część działalności MPW. Pozostałą stanowią prace w obszarze kultury. Muzeum organizuje szereg konkursów, najważniejsza z nich to nagroda im. Jana Rodowicza „Anody”. Poza tym są warsztaty, prelekcje i spektakle. W koncertach muzycznych organizowanych w Parku Wolności przy MPW występowali m.in.: Leo Che, A.P. Kaczmarek, Muniek Staszczyk, Tomasz Stańko, a ostatnio Luxtorpeda.

Twórcy muzeum wyszli też poza mury instytucji. Jako jedni z pierwszych zorganizowali rekonstrukcję walk powstańczych. Od lat w stolicy odbywa się też rajd rowerowy pt. „Masa powstańcza” i gry miejskie. A od niedawna wszyscy warszawiacy mogą śpiewać ” (Nie)zakazane piosenki”. W tym roku koncert zgromadził ponad 30 tys. osób!

– Nie pamiętamy, że kiedy powstawało muzeum, to w Rosji swoją politykę historyczną wprowadzał W. Putin a Niemczech ważną postacią była E. Steinbacha. A my między nimi byliśmy bez swojej opowieści – mówi dr Dariusz Gawin, zastępca dyrektor MPW i podkreśla. – Dzisiaj pokazujemy, że mamy swoją historię i z tego nie zrezygnujemy.

2014-08-21 13:03

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wszechświat stał w pokoju świąteczną choinką

W zespole zamkowo-pałacowym przy Muzeum Kresów w Lubaczowie, w sali wystawowej Galerii Oficyna, 15 grudnia br. została otwarta wystawa pt. „Wszechświat stał w pokoju świąteczną choinką”

Święta Bożego Narodzenia kojarzą się nierozłącznie z choinką. Od ponad 100 lat towarzyszy nam ona w rodzinnych spotkaniach przy stole wigilijnym. Choinka zmieniła trochę swoją funkcję i przeniosła się w przestrzeni życia społecznego – na place miast, ulice, do urzędów, szkół, domów handlowych. Można zapytać, czy to dobrze, czy źle? Czy ta powszechność choinek nie doprowadza do utraty jej wyjątkowej wartości? Skoro stawia się ich coraz więcej, to znaczy, że są potrzebne, ważne i wzbudzają pozytywne emocje, wprowadzają wyjątkowy klimat w tym miejscu, w którym zostały postawione. Współczesne choinki niewiele mają wspólnego z pierwotną ideą. Ludzie czas Adwentu spędzali na przygotowaniu ozdób choinkowych, wykonując je własnoręcznie. Obecne kupuje się je gotowe, czasem w dalekich Chinach czy innych krajach – powiedział podczas powitania dyrektor Muzeum Kresów w Lubaczowie Stanisław Piotr Makara. Starosta lubaczowski Józef Michalik podziękował dyrektorowi i pracownikom Muzeum Kresów za kontynuowanie tradycji. – W minionych latach zespół śpiewaczy „Niespodzianka” z Krowicy przedstawił spektakl, jak wyglądała dawniej Wigilia, było przedstawienie „Herodów”, wystawa ozdób choinkowych z dużą kolekcją pająków zawieszonych pod sufitem, wspomnienia Anieli Mrówki z Cewkowa Woli o dawnych zwyczajach świątecznych, śpiew starych i zapomnianych kolęd przez zespoły „Niespodzianka” z Krowicy i „Stokrotki” z Cewkowa. Była też wystawa szopek krakowskich, a dziś mamy okazję podziwiać dawne ozdoby choinkowe ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie – przypomniał Starosta lubaczowski. Etnograf Małgorzata Oleszkiewicz – pracownik Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie i autorka scenariusza lubaczowskiej ekspozycji – była przewodniczką po tej kolorowej, budzącej zachwyt wystawie, na której znajduje się ponad 400 ozdób choinkowych z XIX i XX wieku. Dowiedzieliśmy się, że najpierw było drzewko rajskie, przypominające pierwszych rodziców, a potem choinka. Co to był krakowski sad, a u nas „podłaźniczka”, jaka jest różnica między bańkami a bombkami. Choinki dotarły do Polski z protestanckich Niemiec na przełomie XVIII i XIX wieku, najpierw do miast, a później pod chłopskie strzechy. Podziwiać na wystawie można choinki przystrojone własnoręcznie wykonanymi ozdobami ze słomy i bibuły oraz kolorowych papierów, szopki stawiane na pamiątkę Narodzenia Pana Jezusa, drewniane zabawki choinkowe, lalki dla dziewcząt i żołnierzyki dla chłopców, lichtarzyki pod świece, które oświetlały grudniowy mrok, świat ozdób wykonywanych z cienkiego szkła, bombki pełne i z reflektorem. Na planszach można przeczytać ciekawe fragmenty zapisów o świętach i choince poetów i ludzi nauki, archiwalne fotografie, a sam tytuł wystawy jest cytatem z poezji Juliana Tuwima, jako że mamy jemu poświęcony rok. W PRL choinka była wykorzystywana do działalności propagandowej, o czym świadczy chociażby taki zapis w kronice szkolnej: „10 stycznia. Akademia z okazji powitania Nowego Roku 1952 jako trzeciego roku Planu Sześcioletniego. Na akademii tej wyróżniono gołąbka pokoju na niebieskim kole wszystkich przodowników nauki i pracy społecznej. Wszystkie dzieci otrzymały słodycze (cukierki i ciastka), gorącą herbatę i bułkę z wędliną. Przy pięknie udekorowanej choince gołąbkiem pokoju, łańcuchem z szóstek, zabawkami, traktorami, dziatwa bawiła się wesoło. W imprezie tej wzięła udział licznie zgromadzona ludność, przedstawiciele władz i organizacji”. Po zwiedzeniu wystawy Janusz Oleszkiewicz z Krakowa prowadził warsztaty wykonywania z papieru ozdób choinkowych. – Kolekcjonowałem znaczki i kartki pocztowe, monety, a teraz ozdoby choinkowe. Unikaty pamiętają czasy Franciszka Józefa, cara, cesarza Wilhelma. W porównaniu do monet są trudne w przechowywaniu. Moneta spadnie na podłogę i nic się jej nie stanie, ozdoba się stłucze. Ostatnio straciłem szklaną amforę z lat 20. XX wieku – mówi Janusz Oleszkiewicz. Jest zadowolony, że swoją pasję może pokazać zwiedzającym. Lubaczowska wystawa ozdób choinkowych będzie czynna do 2 lutego 2014 r. Warto ją zwiedzić, by uzmysłowić sobie, jak zmieniał się świat mody przystrajania choinek i na czym polega jej fenomen.
CZYTAJ DALEJ

Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję KRRiT o koncesji dla Telewizji wPolsce24 i TV Republika

2025-04-09 13:37

[ TEMATY ]

telewizja

telewizja

Adobe.Stock.pl

Skandaliczna walka z pluralizmem! Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił uchwałę KRRiT o przyznaniu koncesji Telewizji wPolsce24 oraz Telewizji Republika. Zasądził od przewodniczącego KRRiT na rzecz Polskich Wolnych Mediów w Szczecinie ponad 10 tys. zł kosztów postępowania. Wyrok nie jest prawomocny.

W tej sprawie przewodniczący KRRiT w ocenie sądu naruszył przepisy postępowania administracyjnego w stopniu, który mógł mieć wpływ na wynik sprawy. Wszystkie zarzuty podniesione w skardze okazały się zasadne — mówiła sędzia przedstawiając wyrok.
CZYTAJ DALEJ

Powiat przysuski wprowadza 2 lekcje religii tygodniowo

2025-04-10 11:21

[ TEMATY ]

Przysucha

lekcje religii

powiat

Adobe Stock

Starosta przysuski Marian Niemirski poinformował, że Zarząd Powiatu podjął decyzję o stworzeniu warunków do wprowadzenia nauczania religii w wymiarze 2 godzin tygodniowo, "w celu zapewnienia prawidłowego kształcenia sfery duchowej uczniów w powiecie przysuskim". To odpowiedź na decyzję rządu, który zdecydował, że od września br. w szkołach publicznych w Polsce lekcje religii i etyki realizowane będą w wymiarze jednej godziny tygodniowo.

To kolejny samorządowiec, który nie zgadza się z pseudoreformami rządu Donalda Tuska i skrajnie lewicowej Barbary Nowackiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję