Założeniem kongresu było uczczenie 50. rocznicy opublikowania dekretu „Ad gentes” Soboru Watykańskiego II, 40-lecie adhortacji Pawła VI „Evangelii nuntiandi” oraz 25-lecie encykliki „Redemptoris missio” Jana Pawła II – powiedział bp Jerzy Mazur SVD, przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. – Wśród ważnych celów kongresu wymienić trzeba jeszcze przygotowanie do 1050. rocznicy chrztu Polski oraz do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r. Ale w wymiarze jednostkowym naszym celem było przede wszystkim uświadomienie wierzącym, że Kościół ma naturę misyjną. Bo, jak mówił św. Jan Paweł II, jesteśmy powołani do świętości i do działalności misyjnej – podkreślił w rozmowie z „Niedzielą” przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Misji.
Chrześcijanin = misjonarz
IV Krajowy Kongres Misyjny, odbywający się w dniach 12-14 czerwca 2015 r. pod hasłem: „Radość Ewangelii źródłem misyjnego zapału”, rozpoczęła konferencja naukowa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wzięło w niej udział ponad 700 osób duchownych i świeckich. Reprezentowali oni na obradach wszystkie diecezje w kraju. I teraz to m.in. od tych osób zależy, jak będzie „rozpalany misyjny duch” w ich parafiach, miejscach nauki i pracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
To właśnie w trakcie konferencji naukowej najdobitniej zaakcentowano to, że każda osoba wierząca winna być misjonarzem. – Jeśli nie jestem misjonarzem, nie jestem chrześcijaninem, bo misyjność jest prawdziwym fundamentem Kościoła. Kościół pielgrzymujący jest misyjny, bo swój początek bierze z posłania Ojca i Syna, i Ducha Świętego – powiedział kard. Fernando Filoni, prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.
Gość z Watykanu opisał również zróżnicowaną sytuację misyjną Kościoła na poszczególnych kontynentach. I tak np. Europa, choć zakorzeniona w chrześcijaństwie, jest dzisiaj coraz mocniej zeświecczona i czeka na nową ewangelizację. Ameryka Łacińska ma najmocniej ze wszystkich kontynentów rozwinięte poczucie własnej specyfiki, co wskazuje np. na potrzebę „właściwego odczytywania współpracy w duchu misyjnym”. – Dzięki temu widać, że wszyscy dają i wszyscy otrzymują, każdy dodaje coś swojego do tego, co wspólne, i każdy uczestniczy w darach brata – powiedział kard. Filoni.
W Azji, w której urodził się Jezus Chrystus, jest dzisiaj najmniej chrześcijan. Z kolei w Afryce chrześcijanie stanowią już 65 proc. mieszkańców, choć jeszcze kilkadziesiąt lat temu było ich tylko 5 proc.
To zasługa misjonarzy, że tak wielu mieszkańców Czarnego Lądu jest dzisiaj chrześcijanami. Obecnie jednak ich posługę przejmują już miejscowi kapłani i katecheci. W kameruńskiej diecezji Doumé-Abong’ Mbang jest dzisiaj 30 miejscowych księży i 10 przyjezdnych. – Ale jest też 452 katechistów i to na nich spoczywa największa odpowiedzialność za ewangelizację – podkreślił bp Jan Ozga, pasterz diecezji Doumé-Abong’ Mbang.
Powrót do Kościoła apostolskiego
Reklama
Podczas konferencji prelegenci wielokrotnie nawiązywali do nauczania Ojca Świętego Franciszka. Nic w tym dziwnego, gdyż każdy, kto słucha obecnego Papieża, wie, jak często mówi on o misyjnym obliczu Kościoła. Co to winno oznaczać w praktyce? – Misyjną postawę, zaangażowanie i przekonanie wszystkich żywych sił, wszystkich struktur, a przede wszystkim wszystkich członków Kościoła do dzieła głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom – powiedział na konferencji abp Henryk Hoser. Obecny arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej, a wcześniej przez kilkadziesiąt lat misjonarz w Afryce stwierdził, że „dzisiejsza misjologia wraca do misji Kościoła apostolskiego pierwszych wieków chrześcijaństwa, a ewangelizacja zakłada misyjność całego Kościoła”.
Wyzwanie to stoi także przed Kościołem w Polsce. Mówiono o tym na kilkunastu panelach dyskusyjnych, które odbyły się bezpośrednio po konferencji naukowej. Jedną z debat prowadził ks. Franciszek Jabłoński z Gniezna. – Każdy z nas powinien mieć ducha misyjnego, działać, a nie siedzieć – zauważył autor książki „Misyjny Kościół diecezjalny” i podkreślił: – Ale jak już się zaangażujemy, to potem musimy myśleć w kategoriach budowania struktur. Czyli postępować w taki sposób, aby nie zamykać się w drobnej działalności, lecz zapalać duchem misyjnym kolejne osoby. A one powinny to dzieło misyjności ponieść do kolejnych ludzi i miejsc.
O tym, że własny przykład potrafi zainteresować innych, dobrze wie Renata Marciniak ze Żnina. Od kilku lat wraz z mężem wspierają misjonarzy z Wenezueli, zapraszają też Wenezuelczyków do swojego domu. W efekcie ich najbliżsi oraz sąsiedzi także zaczęli interesować się misjami. A pani Renta ma dalsze plany. – Za rok przyjmę u siebie w domu młodych Wenezuelczyków, którzy zanim pojadą na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, będą gościli w diecezjach. A w ogóle to uczę się, jak żyć na misjach, bo w przyszłości zamierzamy na nie pojechać – powiedziała.
Prośba o modlitwę
Reklama
Na nasz misyjny zapał tutaj, w kraju, najbardziej liczą misjonarki i misjonarze. Na kongres do Warszawy przyjechały osoby posługujące w 90 państwach. Wśród nich był abp Sebastian F. Shaw OFM z Lahauru w Pakistanie, gdzie katolicy to raptem 1 proc. 180-milionowej społeczności. – Choć jest nas tak mało, to jesteśmy widoczni. Wyróżniamy się wiarą oraz tym, że budujemy szkoły i szpitale. Inni to widzą i doceniają, ale jesteśmy też atakowani – powiedział. Niedawno w jego diecezji miał miejsce zamach terrorystyczny na kościół. Zginęło kilkadziesiąt osób, ale gdyby nie interwencja 20-letniego młodzieńca, który dostrzegł zamachowca i zatrzymał go przed świątynią, mogło zginąć nawet tysiąc pakistańskich katolików. – Kilkanaście dni po zamachu odbyła się procesja i szły w niej kobiety z dziećmi. Kiedy zapytałem jedną z nich, czy się nie boi, odpowiedziała, że nie. A do kościoła idzie po, aby pokazać dziecku dom, w którym mieszka Bóg – opowiadał abp Shaw. Na koniec gorąco zaapelował o modlitwę. – Módlcie się za nas. Wasza modlitwa jest nam bardzo potrzebna.
W wielu miejscach świata na misjach jest bardzo niebezpiecznie. Kościół w Polsce także wydał misjonarzy męczenników. Oddali oni swe życie za wiarę na placówkach misyjnych w ostatnich kilkunastu latach. Dość przypomnieć, że w grudniu tego roku w Peru odbędzie się beatyfikacja o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Jak ustalono, obaj zostali zamordowani z nienawiści do Jezusa Chrystusa przez bojówkarzy „Świetlistego Szlaku”.
Obecnie na świecie pracuje 2065 polskich misjonarek i misjonarzy. Posługują oni w 97 krajach. – Jednym z darów kongresowych będzie wysłanie do krajów misyjnych 105 nowych misjonarzy z Polski. W ten sposób chcemy nawiązać do przyszłorocznej 1050. rocznicy chrztu Polski – powiedział „Niedzieli” bp Mazur. Innym darem będzie akcja „Adoptuj Misyjnych Seminarzystów”. Jej celem jest wspieranie seminariów na terenach misyjnych.
A o jakie wsparcie prosili obecni na kongresie misjonarze i misjonarki? Kilkanaście zapytanych przez nas osób odpowiedziało to samo: modlitwa! – Ona umacnia. Za mnie modli się 5 pań i ta świadomość dodaje mi sił w trudnych chwilach – powiedziała s. Gabriela, która od 3 lat pracuje na Jamajce.
Radość
IV Krajowy Kongres Misyjny zakończył się w niedzielę 14 czerwca. Tego dnia Msze św. kongresowe i festyny misyjne odbywały się już nie tylko w stolicy, ale też we wszystkich archidiecezjach i diecezjach kraju. Natomiast dzień poprzedzający zamknięcie kongresu przejdzie pewnie do historii Warszawy jako „misyjny raban” – w różnych miejscach miasta zorganizowano trzy kongresowe stacje, dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Wzięło w nich udział kilka tysięcy wiernych z całego kraju. Świeccy razem z misjonarzami modlili się na Eucharystiach, a później godzinami wspólnie rozmawiali. O czym?
– Naprawdę o wszystkim. Oczywiście, o misjach, o tym, co robią misjonarze, o kulturze i historii tamtych krajów – powiedział pan Marek, informatyk. Czy misjonarze opowiadali ciekawie? – Ciekawie i intrygująco. Bo proszę zauważyć, jacy oni są radośni, jacy pogodni i uśmiechnięci! A przecież tam, gdzie posługują, jest im nieporównywalnie ciężej niż nam – przyznał i podkreślił: – Przyjechałem tutaj poznać specyfikę misji. Ale po tych rozmowach myślę, że jeszcze raz muszę zastanowić się nad swoim życiem.