Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” (Mt 11,25-26). Chrystus wychwala Ojca za to, że mądrość Ewangelii objawił nie mędrcom, nie pyszałkom, ale ludziom prostym i pokornym. Przy Jego narodzinach w Betlejem byli obecni prości pasterze. Do grona swoich pierwszych uczniów powołał zwykłych rybaków. Naukę Jezusa o pokorze dobrze zrozumiał św. Piotr Apostoł, dlatego w swoim Pierwszym Liście napisał: „Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokorzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5,5-7). A zatem Bóg zawsze stawia na pokornych. Pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę. Mamy doświadczenie, jak trudno żyje się i współdziała z ludźmi pysznymi, którym się wydaje, że wszystko lepiej wiedzą, lepiej potrafią i nie lubią przyjmować uwag ani pouczeń. Wolą mówić i narzucać drugim swoje poglądy i oceny. Podziwialiśmy wielką pokorę u Ojca Świętego Jana Pawła II, który z tytułu swego urzędu wiele mówił, ale też zawsze uważnie słuchał drugich. Chciejmy i my przyjmować postawę pokorną, otwartą na innych. Będzie nam wówczas lepiej w naszych małżeństwach, rodzinach, w zakładach pracy, w szkole – wszędzie. Umiejmy innych uważniej słuchać, zachować łagodność. Chrystus powiedział dziś do nas: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem” (Mt 11,29). Wielkość budujemy na łagodności i pokorze. Bóg upodobał sobie ludzi pokornych. Takim objawia tajemnice swego królestwa. Tacy lepiej rozumieją sens życia.
Najpierw retoryczne pytanie: Czy jesteśmy utrudzeni i obciążeni? Tak! Na pewno! Co nas najbardziej obciąża? Może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale przede wszystkim grzech, zwłaszcza ten, który się powtarza, z którego tak trudno nam się wyzwolić. Grzech naprawdę uciska, a niekiedy i przygniata. Naszym obciążeniem są także wady, których nie możemy się pozbyć. Naszym obciążeniem są nasze słabości, które nas przygniatają i szkodzą innym. Naszym ciężarem może być drugi człowiek, który nas drażni, denerwuje, na którego ciągle narzekamy, z którym nie możemy się dogadać. Naszym ciężarem może być choroba, która daje o sobie znać. Naszym ciężarem są różne zmartwienia, niepokoje, trudne problemy dnia codziennego, związane z pracą, domem, rodziną. Gdzie szukamy pomocy? Jak sobie radzimy z codziennym utrudzeniem i obciążeniem? Być może narzekamy i szukamy rady i pociechy u przyjaciół lub znajomych. Niektórzy próbują topić zmartwienia w alkoholu. Wiemy jednak, że jest to droga donikąd. Dziś zostało ponowione zaproszenie i zapewnienie od kogoś, kto nas naprawdę kocha: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Szukajmy więc pomocy i pokrzepienia u Chrystusa. Czyńmy to na modlitwie, a w szczególności na każdej Eucharystii.
Oprac. Julia A. Lewandowska
Pomóż w rozwoju naszego portalu