Reklama

Świat

Na kontynencie nadziei

Pielgrzymka papieża Franciszka do Ameryki Łacińskiej w dniach 5-13 lipca 2015 r. to swego rodzaju powrót na koniec świata. Jedną z jego stacji jest Paragwaj, a w nim – sanktuarium Matki Bożej Cudownej zza Lasu Yerba

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak wyjaśnia pracujący od lat na tamtych terenach misjonarz – ks. Zdzisław Urbanik, michalita, od niepamiętnych czasów na zboczach niewielkich górzystych wzniesień Guaranowie uprawiali krzewy yerba („Ilex paraguariensis”). Z gałązek i liści tego krzewu przyrządzali tereré i mate, napój, który każdego przybysza oczarowuje, ale nie jest substancją czarodziejską.

– Orzeźwia ludzki organizm i jest symbolem braterstwa i przyjaźni – wyjaśnia zakonnik. – Na tamtych terenach w pobliskiej wiosce żył Indianin o imieniu Józef, ludowy rzeźbiarz, chrześcijanin. Pewnego razu udał się do lasu po materiał na rzeźby. Ścigany przez Indian z innego plemienia obiecał Matce Bożej, że gdy wróci do domu szczęśliwie, wyrzeźbi Jej figurkę. Wówczas objawiła się mu sama Matka Boża (Tupãsy) i powiedziała do niego w języku Guaranów: „Ka’aguy kupé -pé”, co znaczy: Biegnij poza las krzewów yerba mate. Tam ukrył się za dużym drzewem przed prześladowcami. Wrócił cały i zdrowy do domu. Potem z drzewa, za którym się ukrył, wyrzeźbił dwie figurki Matki Bożej. Jedną z nich umieścił w zbudowanym przez siebie szałasie, dokąd przybywało wielu Indian. Niektórzy osiedlali się tam i w ten sposób stworzyli wioskę Caacupé. Z biegiem czasu (w 1750 r.) z tego maleńkiego i ubogiego szałasu figurka Matki Bożej została przeniesiona na nowe miejsce w wiosce Caacupé, a szałas Indianina Józefa został przemieniony na kaplicę. Obecnie, raz w roku, nie zważając na nawet 40-stopniowy upał, milion wiernych udaje się do swej Matki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Żywią szacunek

Papieska wizyta w Paragwaju była oczekiwana przez wszystkich. Zachwytu nie kryli biedni i prości ludzie, dla których Papież jest wiarygodnym zastępcą Chrystusa. – Na jego przyjazd czekali biskupi i kapłani oraz osoby autentycznie zaangażowane w duszpasterstwo, a nawet politycy – mówi „Niedzieli” ks. Urbanik. – Ale papież Franciszek nie rozwiąże tutejszych problemów. Nauczanie biskupów z tej okazji jest głosem wzywającym do zmiany sposobu myślenia i życia; głosem o praktykowanie wiary, o konieczność przyjęcia Ewangelii na serio, o solidarność, braterskość, sprawiedliwość i prawdę, o wzrost liczby powołań.

Reklama

Misjonarz przy tej okazji zwraca też uwagę na sytuację państwa, które stało się etapem papieskiego pielgrzymowania. – Miejscowość Ñemby, blisko stolicy, z której wyjechałem, w 1992 r. zamieszkiwało 15 tys. mieszkańców. Dziś stanowi ona mrowisko ludzi. Przybyli oni z malutkich wiosek ze wszystkich zakątków kraju. Szacuje się, że ma ok. 150 tys. mieszkańców. Potwierdzeniem tego byłaby liczba centrów dukacyjnych w tym mieście, których jest 83. Kościół i 36 kaplic tworzą centra jednej parafii powierzonej Zgromadzeniu Świętego Michała Archanioła. Tylko główna ulica w centrum miasta jest pokryta asfaltem, który jest niszczony ściekami, a inne ulice i drogi dojazdowe są brukowane. Bruk pod wpływem silnych deszczów jest przenoszony z miejsca na miejsce jak ziarnka piasku porywane przez wiatr. Podobny proces przeszły inne większe miasta paragwajskie, np. Encarnación, Pedro Juan Caballero czy metropolia Puerto Presidente Stroessner, która po upadku reżimu wojskowego w 1989 r. została nazwana Ciudad del Este.

Zdaniem misjonarza, wioski wyludniają się nie przez brak dzieci, lecz z powodu poszukiwań lepszych warunków do życia. Przybyli ludzie nie są związani z nowym miejscem. Kupują posiłki w nowoczesnej gastronomii. Piją sztuczne napoje, zamiast przygotowywać soki naturalne z owoców, których tu jest pod dostatkiem przez cały rok. W zasadzie nie włączają się w historię miasta w nowym miejscu pobytu.

– Paragwaj skażony sektami bazującymi na ignorancji religijnej oraz katastrofalnymi nierównościami społecznymi wprowadza w zakłopotanie – ostrzega misjonarz. – Dziś każdy skrawek jego ziemi, przede wszystkim w miastach, boryka się z przemocą gangów narkotykowych i broni się przed narzucaniem mu, przez różnego rodzaju lobbystów, stylu życia obcego jego kulturze, tradycji i wierzeniom. Alarmująco rośnie liczba tzw. rodzin patchworkowych – takich, w których kobieta z dziećmi łączy się z mężczyzną, który też wprowadza do nowej rodziny swoje potomstwo. Posługa wśród rdzennych mieszkańców Paragwaju dała mi możliwość spotkania się z wieloma znakami wiary katolickiej, chociaż bardzo często przeżywanej po swojemu. Ale istnieją także budujące świadectwa praktyk religijnych, choćby modlitwa przed spożywaniem pokarmów, nawet w takich rodzinach, o jakich już wspomniałem. Innym pięknym znakiem wiary jest powaga, z jaką Paragwajczycy czynią znak krzyża św., i szacunek, z jakim odnoszą się do Kościoła.

Reklama

Znak krzyża św. – znakiem Paragwaju

W Kościele w Paragwaju uwidaczniają się, i nie może być inaczej, tamtejsza kultura, warunki społeczne, klimat. Kraj jest większy od Polski, a ma tylko 6 mln mieszkańców. 60 proc. tej społeczności to ludzie młodzi.

– Gdy odprawiam Msze św. w kaplicach dojazdowych, to na 200 osób 80 proc. stanowią młodzi – mówi ks. Zdzisław. – Dużo małych wioseczek, bieda materialna, duże odległości. Z kolei ogromne i przeludnione skupiska miejskie narzucają tworzenie wielkich parafii. Te warunki wymagają ciągłego przemieszczania się, by wypełnić obowiązki. Do dziś istnieją tereny, gdzie tylko dwa razy w roku udziela się sakramentów.

Jak podkreśla misjonarz, Kościół w Paragwaju zawsze był blisko człowieka. W swoim nauczaniu ciągle porusza sumienia tamtejszych polityków, piętnuje kupowanie głosów wyborczych, wzywa do prowadzenia oszczędnego i skromnego życia, czyli praktykowania powściągliwości i pracy. Podnosi także takie kwestie, jak narkotyki i handel dziećmi, odnosi się do gromadzenia bogactw w rękach niewielu i ciągle rosnącej przepaści między bogatymi i biednymi. Zresztą to są współczesne tragedie całej Ameryki Południowej.

Reklama

Pomimo tego w tamtejszych wspólnotach widoczne jest zaangażowanie w Kościele świeckich, którzy są objęci stałą formacją. Nie chodzi tu o posiadanie świadomości swoistego charakteru misji laikatu, tylko o wspólne działanie. Umiejętność ciągłego przebywania z ludźmi i przydzielania im zadań i posług np. we wspólnocie parafialnej, czyli charyzmatu współpracy, jest bardzo mocno podkreślana w formacji przyszłych kapłanów, zarówno w formie teoretycznej, jak i praktycznej. Katecheci, szafarze nadzwyczajni Komunii św., misjonarze wiejscy i osiedlowi oraz lektorzy są nieodzowną częścią w działalności duszpasterskiej na poziomie parafii czy kaplicy dojazdowej.

Rzeczywistość społeczno-kulturowa nie jest terenem łatwym dla nowych powołań kapłańskich i zakonnych. I tu trzeba powiedzieć ze smutkiem, że tylko ok. 10 proc. wstępujących do seminariów lub na drogę życia zakonnego dociera do celu. Jest to liczba zbliżona do wskaźnika całej Ameryki Łacińskiej, budząca ciągły niepokój Kościoła nie tylko w Paragwaju. Obecnie wszystkich kleryków jest ok. 200.

Wbrew temu, że bardzo często obecność w życiu Kościoła objawia się jedynie przez przyjęcie chrztu św. i Pierwszej Komunii św., każdy Paragwajczyk może być przykładem w czynieniu znaku krzyża św. Wyrozumiałość dla drugiego człowieka i spojrzenie na niego po ludzku, ogromny szacunek i przywiązanie do Kościoła są przykładem do naśladowania. Widać wielu ludzi z różańcem na szyi i różańce zawieszone w samochodzie – zwyczaj zaczerpnięty od Argentyńczyków z Buenos Aires, gdyż to miasto jest dla wielu ziemią obiecaną. Niestety, negatywny wpływ tej ogromnej metropolii też widać w życiu Paragwajczyków, z których wielu powraca do kraju po zarobieniu pewnego grosza lub po odbyciu leczenia w jakimś szpitalu w stolicy Argentyny.

– Wiara jest najcenniejszym skarbem tego kraju – cieszy się misjonarz. – Tendencja ta dotyczy całego kontynentu. Wyrażana jest w sposób tak spontaniczny, że budzi podziw. Papież Jan Paweł II złożył nadzieję w tym kontynencie. Żadne słowo nie jest w stanie opisać doświadczeń, jakich się nabywa, będąc w wirze paragwajskiego duszpasterstwa. Trzeba osobiście doświadczyć tego niesamowitego spotkania z tutejszą rzeczywistością, które jest początkiem nagrody za służbę na kontynencie nadziei.

2015-07-07 11:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Program podróży papieża do Ameryki Łacińskiej

Od 5 do 13 lipca potrwa podróż papieża do Ameryki Łacińskiej. Franciszek odwiedzi Ekwador, Boliwię i Paragwaj. Publikujemy szczegółowy program papieskiej wizyty. Godziny podajemy według czasu lokalnego a w nawiasach czasu polskiego.

Program podróży papieża do Ameryki Łacińskiej

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: „Perły od królów, złoto od rycerzy” - królewskie atrybuty Patronki Polski

2024-05-02 09:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Maryja Królowa Polski

Karol Porwich/Niedziela

„Perły od królów, złoto od rycerzy”, tysiące brylantów i innych kamieni szlachetnych, a nawet meteoryty znalezione w różnych częściach świata czy ślubne obrączki, w tym ta wyrzucona z transportu do Auschwitz, to od wieków darami wyrażany hołd, Tej, która w naszej Ojczyźnie sławiona jest jako Królowa Polski i Polaków. Już w XV w. Jan Długosz nazwał Matkę Chrystusa czczoną w jasnogórskim obrazie cudami słynącym „najdostojniejszą Królową świata i naszą”. Wizerunek Jasnogórskiej Bogurodzicy od początku powstania częstochowskiego klasztoru uznany za niezwykły, otoczony został powszechnym kultem przez wiernych, ale i przez polskich królów. Wyrazem tego były także korony i niezwykłe szaty nakładane na obraz.

Zapowiedź zabiegania w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Królowej Polski - 3 maja można odczytać w ślubach króla Jana Kazimierza (1656), ale dopiero w Polsce niepodległej kroki takie podjęto i na prośbę polskiego Episkopatu Pius XI zatwierdził tę uroczystość dla całej Polski (1923). Dla Polaków jest Jasnogórski Obraz to jeden z najcenniejszych „narodowych skarbów", obok godła Orła Białego, dla wielu znak naszej tożsamości. Właśnie ze względu na jego obecność, rocznie do jasnogórskiego Sanktuarium przybywają miliony pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: moja Matka Jasnogórska tak mnie uzdrowiła

2024-05-02 20:40

[ TEMATY ]

świadectwo

uzdrowienie

Karol Porwich/Niedziela

To Ona, moja Matka Jasnogórska, tak mnie uzdrowiła. Jestem Jej niewolnikiem, zdaję się zupełnie na Jej wolę i decyzję.

Przeszłość pana Edwarda z Olkusza pełna jest ran, blizn i zrostów, podobnie też wygląda jego ciało. Podczas wojny walczył w partyzantce, był w Armii Krajowej. Złapany przez gestapo doświadczył ciężkich tortur. Uraz głowy, uszkodzenie tętnicy podstawy czaszki to pamiątki po spotkaniu z Niemcami. Bili, ale nie zabili. Ubowcy to dopiero potrafili bić! To po ubeckich katorgach zostały mu kolejne pamiątki, jak torbiel na nerce, zrosty i guzy na całym ciele po biciu i kopaniu. Nie, tego wspominać nie będzie. Już nie boli, już im to wszystko wybaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję