GRZEGORZ POLAK: – Robercie, ćwierć wieku temu ukazała się wasza debiutancka płyta „The Beginning”. Co dostrzegasz, patrząc na minione 25 lat? Czy jest to dla Ciebie pasmo niekończących się sukcesów?
ROBERT JANSON: – Tak, zaczynałem 25 lat temu, tworząc muzykę na płytę „The Beginning”. Była to twórczość zupełnie inna niż piosenki, dzięki którym odniosłem sukces, ale też bliższa memu sercu. Od zawsze kochałem muzykę instrumentalną, filmową, która jest odzwierciedleniem mojej duszy. Jednak sukces przyszedł wraz z tworzeniem piosenek. W latach 1994-98 faktycznie był szał i miło było to przeżyć. Jeśli ktoś jest uzależniony od takiego życia, to ciężko jest mu wrócić do rzeczywistości. To była wielka radość, ale moje życie nie uległo zmianie. Życie składa się i z sukcesów, i z porażek. Jestem wdzięczny za wszystko. Mam jednak ważniejsze priorytety niż praca zawodowa. W tym czasie założyłem również rodzinę, która jest dla mnie podporą i moją wielką miłością. Przyszła na świat moja córeczka Emma, która dzisiaj jest 14-letnią dziewczyną, i to też mój sukces :-)
– Jak się czuje facet, którego piosenki zna każdy Polak? Czy ma poczucie spełnienia, czy myśli: ten największy przebój jeszcze przede mną?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Pochlebiasz mi. Jeśli tak sądzisz, to sprawia mi to radość. Ja myślę, że wszystko jeszcze przede mną, i spełniam swoje marzenia, tworząc muzykę filmową, instrumentalną z udziałem orkiestry.
– Czy to prawda, że nie miałeś serca do piosenki „Orła cień” i nie chciałeś jej nagrywać?
– Faktycznie miałem wątpliwości co do „wypuszczenia” jej. Nie pierwszy i nie ostatni raz miałem takie uczucie. Towarzyszyło mi ono nawet przy piosence „Zanim zrozumiesz”, która również stała się hitem. Dobrze, że to inni decydowali.
– Oprócz piosenek piszesz również muzykę filmową. Czy to Twoja pasja?
– Tak, to muzyka instrumentalna jest moim spełnieniem. Miałem okazję pisać muzykę zarówno do filmów, seriali, jak i do przedstawień teatralnych. W 2008 r. napisałem muzykę wraz ze zdobywcą Oscara – Vangelisem do filmu „Świadectwo” o Janie Pawle II. Premiera tego filmu odbyła się w Watykanie w obecności papieża Benedykta XVI. Sprawiło mi to wielką radość.
– Jesteś kojarzony z przebojami, których treści są dość odległe od sfery religijnej. Tymczasem ostatnio komponujesz utwory, których bohaterami są św. Jan Paweł II i bł. Edmund Bojanowski. Czy trudno było Ci się przestawić na komponowanie do tematów religijnych?
Reklama
– Już w 1993 r. napisałem pierwszy utwór o Ojcu Pio, który pojawił się na płycie „Emu” wraz z takimi hitami, jak „Piosenka księżycowa”, „Tokio”, „Zanim zrozumiesz”. Nigdy nie stanowiło to dla mnie problemu ani trudności, ponieważ moja muzyka pozostawała w tym samym klimacie; styl muzyczny się nie zmienił, zmieniły się tylko treść i sens tekstów. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale utwory dedykowane Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, Ojcu Pio lub Edmundowi Bojanowskiemu same „pchały” mi się pod palce.
– Zdobyłeś uznanie za skomponowanie muzyki do filmu „Świadectwo”, zrealizowanego na kanwie książki kard. Stanisława Dziwisza, wieloletniego sekretarza Jana Pawła II. Kim był dla Ciebie ten Papież?
– Podziwiam Jana Pawła II za miłość, którą zarażał ludzi, oraz za naukę dialogu i wybaczania. Dialog to dobro wspólne. Jest niezbędny w życiu. Brak dialogu przyczynia się do powstawania pretensji, kłótni, wojen. Miłość i dialog to dbałość o dobro wspólne. Dzięki miłości stajemy się miłosierni. Uczymy się wybaczać. Teraz, kiedy ludzie żyją w pośpiechu, szczególnie powinniśmy o nie zadbać. Szanuję Jana Pawła II również za wpływ na historię Polski. To jemu też zawdzięczamy naszą obecną wolność i o tym Polacy powinni pamiętać.
– A co Ci się najbardziej podoba w postaci bł. Edmunda Bojanowskiego?
Reklama
– Bł. Edmund Bojanowski jest wzorem człowieka, który nigdy się nie poddawał. Mimo licznych ciężkich chwil w życiu znajdował siłę dla potrzebujących, stworzył m.in. pierwowzory obecnych domów dziecka, apteki i szpitale dla ubogich. Był patriotą i jest dobrym wzorem do naśladowania w naszych czasach. Obecnie ludzie szybko się frustrują i załamują, warto więc przyjrzeć się bł. Edmundowi, temu, jakie miał życie i jak nim zarządzał, żeby miało sens. Jak bez narzekania i z ogromną wiarą w sukces osiągnął go, a pamięć o tym trwa po dziś dzień.
– Jak wspominasz pracę nad projektem o bł. Edmundzie Bojanowskim?
– Od początku atmosfera przy tym projekcie była niezwykła. Dawno nie spotkałem tylu dobrych ludzi przy jednym stole, niepretensjonalnych, zacnych i szlachetnych. Dla mnie to był zaszczyt. Cieszę się również, że na płycie, która powstała przy tym projekcie, zaśpiewali tak wspaniali i utalentowani polscy artyści. Miałem też ogromną radość spotkać się ponownie w studiu nagrań z Kubą Badachem i Violą Brzezińską, którzy dziewiętnaście lat temu po raz pierwszy zaśpiewali na mojej solowej płycie. To spotkanie było dla mnie wzruszające. Na płycie zaśpiewali również wspaniała Olga Bończyk, niezwykle utalentowana polska sopranistka Agnieszka Gertner-Polak wraz z raperem Dominikiem „Doniu” Grabowskim oraz Marek Kaliszuk. Wszyscy artyści zaśpiewali z serca i tę wspaniałą energię się wyczuwa. Teksty są wartościowe i pisane z pełną dbałością o formę. Na płycie znajduje się sześć piosenek i pięć utworów na orkiestrę. Muzykę instrumentalną nagrała Orkiestra Filharmonii Szczecińskiej im. Mieczysława Karłowicza pod batutą Krzysztofa Herdzina.
* * *
Robert Janson
Urodzony 7 czerwca 1965 r. Kompozytor, aranżer, producent muzyczny, multiinstrumentalista, zdobywca wielu złotych i platynowych płyt, a także diamentowej płyty przyznanej za największą sprzedaż albumów w latach 1991 – 2001. Założyciel zespołu „Varius Manx”. Twórca wielu znanych przebojów, autor muzyki filmowej i teatralnej oraz piosenek dla dzieci. Skomponował muzykę do wierszy Karola Wojtyły z okazji jego kanonizacji jako Jana Pawła II. Zostały one zebrane na płycie „Miłość mi wszystko wyjaśniła” (2014 r.), z udziałem znanych polskich artystów, m.in. Andrzeja Piasecznego. Płyta zdobyła status platynowej. Jego idolem i wzorem do naśladowania jest Ojciec Pio.