Reklama

Zdrowie

Dla zdrowia każdej kobiety

Z dr Barbarą Bartoś, ginekologiem położnikiem, naprotechnologiem, rozmawia Anna Skopińska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA SKOPIŃSKA: – Pomaga Pani kobietom w zmaganiu się z niepłodnością, w swoistej walce o poczęcie, dlaczego właśnie taka droga?

DR BARBARA BARTOŚ: – Płodność kobiety, przebieg cyklu miesiączkowego i wszystko, co te informacje niosą ze sobą, były mi bliskie od zawsze. Ginekologiem jestem 14 lat, ale jeszcze w trakcie studiów medycznych uczyłam się obserwacji i uzyskałam dyplom nauczyciela Naturalnych Metod Planowania Rodziny . Pracowałam też z parami narzeczonych, ucząc ich obserwacji cyklu. W tym czasie poznałam prof. Włodzimierza Fijałkowskiego i od niego uczyłam się spojrzenia na kobietę i ginekologię, odmiennego od tego, które lansowała ówczesna medycyna. W trakcie specjalizacji i pierwszych lat pracy poszerzałam swoje doświadczenie, pracując już w poradni z kobietami, które tam się zgłaszały. Bliski był mi też problem niepłodności, jaki czasem sygnalizowały pacjentki. Dlatego starałam się dokształcać i nieść im pomoc.

– Potem przyszła naprotechnologia...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Kiedy w 2007 r. usłyszałam o naprotechnologii i czym się zajmuje, jakie ma narzędzia do pracy z kobietą i jakie są możliwości diagnostyki i leczenia, ściśle opartego na cyklu kobiety, bardzo się ucieszyłam.
Naprotechnologia posługuje się wystandaryzowanymi obserwacjami biomarkerów, tzw. Modelem Creightona. Obserwacje te zapisywane są według jednego, takiego samego kodu na całym świecie. Z nich można wysnuć wiele przesłanek do dalszej celowanej diagnostyki – czy to hormonalnej (badanie poziomu hormonów w cyklu), obrazowej (seryjne USG do oceny jajeczkowania) czy operacyjnej (histeroskopia dla oceny jamy macicy lub laparoskopia – dla oceny prawidłowości narządów miednicy małej, drożności jajowodów). Bardzo to ułatwia znalezienie problemu – choroby, u kobiety czy mężczyzny, i dalsze leczenie.

– Leczenie, które prowadzi do poczęcia? Można zatem powiedzieć, że to alternatywa dla in vitro?

– W naprotechnologii bardzo dokładnie staramy się zdiagnozować i wyleczyć pacjentkę. Dzięki temu wracając do zdrowia, często też poczyna naturalnie dziecko, a nawet kolejne dzieci. Oczywiście nie wszyscy będą mieli własne potomstwo, nie ma tu 100% skuteczności. Ale wtedy po miesiącach dojrzewania do macierzyństwa małżeństwa te niejednokrotnie decydują się na adopcję dziecka czekającego na rodzinę. Naprotechnologia nie walczy z niepłodnością, stara się ją zrozumieć, znaleźć jej przyczyny, wyleczyć i umożliwić poczęcie w najbardziej naturalny sposób. Wychodzi z przekonania, że nie można wkraczać w ingerencję tak daleko, aby człowieka „produkować w oderwaniu od niego samego”.

Reklama

– Zwolennicy in vitro najczęściej wysuwają argument, że naprotechnologia nie doprowadzi do poczęcia, wyśmiewają tę naturalną metodę leczenia, wiele osób nie słyszało o niej. Czy w takim razie możemy mówić o sukcesach?

– Są też sukcesy, jeśli tak to można nazwać. Są poczęcia i urodzenia zdrowych dzieci, po kilku, kilkunastu latach leczenia niepłodności. Czasem też po nieskutecznym in vitro. Są też małżeństwa, które nadal czekają na potomstwo, choć już dobiega końca typowy cykl diagnostyki i leczenia przewidziany w naprotechnologii, czyli ok. 2-2,5 r. Często kobiety czują się ogólnie lepiej, są zdrowsze, bo udało się znaleźć inne niedomagania w organizmie – niedoczynność lub nadczynność tarczycy, nietolerancje pokarmowe, niedobory progesteronu lub vit D3, które się uzupełnia lub leczy.

– Jest więc naprotechnologia metodą o wielkich możliwościach, nie tylko leczenia niepłodności, i nie jest skierowana tylko do kobiet czy małżonków, którzy z niepłodnością się zmagają?

– Naprotechnologia w jej założeniu była pomyślana dla monitorowania zdrowia kobiety na wszystkich etapach życia – od pokwitania do menopauzy. Z doświadczenia widzę, że najczęściej sięgają po nią małżeństwa borykające się z niepłodnością. To także wspaniała możliwość poznania swojego organizmu i wychwytywania bardzo wcześnie wszelkich nieprawidłowości. Dzięki obserwacjom we wspomnianym już modelu Creightona kobieta szybciej zauważy objawy tlącego się zapalenia, nieprawidłowości hormonalnych – nie tylko ginekologicznych, nietolerancji pokarmowych i wielu innych. Te, które będą planowały poczęcie dziecka, będą miały świadomość, że mogą być narażone na wczesne poronienia przy niedoborze progesteronu lub krótkiej fazie lutealnej, i już wcześniej przed utratą ciąży mogą zareagować, mogą jej zapobiec. Kobiety, u których pojawią się obfitsze miesiączki, wcześniej na tę różnicę zareagują, zgłoszą się do lekarza i mogą być leczone.
U kobiet z nieregularnymi, długimi cyklami, często bezowulacyjnymi, można podać progesteron, aby wyrównać zaburzenia hormonalne. Widzę więc wiele możliwości zastosowania naprotechnologii. Trwają także ciągle badania, głównie w Stanach Zjednoczonych, skąd wywodzi się naprotechnologia, w Instytucie Pawła VI w Omaha, pod okiem jej twórcy prof. Thomasa Hilgersa, nad dalszym zastosowaniem metody. Możemy już myśleć o profilaktyce nowotworów piersi.

– Jeśli taka wszechstronność tej metody, to czy ma ona przyszłość w Polsce?

– Naprotechnologia ma przyszłość nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Mam nadzieję, że gdy więcej kobiet, nie tylko tych myślących o potomstwie, ale młodych dziewcząt, kobiet mających już za sobą rodzenie dzieci i tych w okolicy menopauzy zainteresuje się swoim zdrowiem ginekologicznym, które w łatwy sposób można ocenić i śledzić, robiąc obserwacje w modelu Creightona, to nasza część społeczeństwa będzie dużo zdrowsza. Trzeba jedynie świadomego użytkownika, czyli pacjenta, który zechce być odpowiedzialny za swoje zdrowie i ewentualnie leczenie. Byłoby dobrze, aby naprotechnologia została finansowana choć w części z rządowych programów, z pieniędzy podatników, aby została zauważoną i docenioną metodą diagnostyki i leczenia niepłodności, ale także innych problemów zdrowotnych kobiet.

2015-07-16 10:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jesteś VIP-em

Niedziela małopolska 32/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

zdrowie

świadectwo

Archiwum rodziny Mirochnów

Pierwszy raz spotkałam go podczas Ekumenicznego Maratonu Biblijnego w Krakowie. Trudno było uwierzyć, że ten pełen energii mężczyzna 8 lat temu przeżył... czołowe zderzenie z tirem. Lekarze robili, co mogli, ale był moment, gdy spodziewali się tylko jednego: śmierci pacjenta. Pan Bóg miał jednak inne plany...

48-letni Jan Mirochna jest od 23 lat mężem Beaty. Mają czworo dzieci: Madzię, Karolinkę, Dawida oraz Izę. Wraz z żoną należy do katolickiej wspólnoty Chemin Neuf: – Wspieramy ją, m.in. współorganizując sesje dla małżeństw, by zbliżały się do siebie i Pana Boga. Udzielamy się także w rodzinnej, podkrakowskiej Stróży, w Klubie św. Maksymiliana przy parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – opowiada pan Jan.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – pasjonująca historia

[ TEMATY ]

Maryja

NAjświętsza Maryja Panna

Karol Porwich/Niedziela

Kościół w Polsce 3 maja obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, która została ustanowiona przez papieża Benedykta XV w 1920 r. na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości. Uroczystość ta – głęboko zakorzeniona w naszej historii - nawiązuje do Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza z 1656 r., Konstytucji 3 maja oraz oddania Polski pod opiekę Maryi po uzyskaniu niepodległości.

Geneza, śluby lwowskie króla Jana Kazimierza

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję