Z Pawłem Morawczyńskim, wiceprezesem Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych „Radość”, wyróżnionym statuetką Lodołamacza Specjalnego 2015, rozmawia Dorota Zańko
DOROTA ZAŃKO: – Jest Pan inicjatorem i koordynatorem wielu działań na rzecz osób niepełnosprawnych. Dzięki Pana staraniom i zaangażowaniu powstały Warsztaty Terapii Zajęciowej w Dębicy i Bobrowej Woli oraz Zakład Aktywności Zawodowej w Woli Żyrakowskiej. Dlaczego podjął się Pan pracy na rzecz osób niepełnosprawnych?
PAWEŁ MORAWCZYŃSKI: – Moja przygoda z tymi osobami zaczęła się w 2000 r. Byłem wolontariuszem fizjoterapeutą w małej świetlicy, którą utworzyło stowarzyszanie „Radość”. Te początki były dla mnie bardzo trudne. Towarzyszył mi żal i współczucie dla tych osób. Po jakimś czasie przyszło „olśnienie”. Pomyślałem – nie płacz i nie lituj się nad tymi ludźmi, tylko coś dla nich zrób. Powstały pierwsze warsztaty terapii zajęciowej. Potem pojawiały się kolejne inicjatywy. Zrealizowaliśmy wiele projektów unijnych na rzecz aktywizacji osób niepełnosprawnych. Dziś w naszych placówkach prowadzona jest rehabilitacja blisko 150 osób, a samo Stowarzyszenie zatrudnia 39 osób z niepełnosprawnością.
– Niesamowity. Mogę śmiało powiedzieć, że w niektórych przypadkach są nie do zastąpienia. Np. osoby z upośledzeniem umysłowym mają predyspozycje do pracy jednostajnej. Przez miesiące potrafią wykonywać tę samą czynność, nie nudząc się przy tym, np. malować kropkę w tym samym miejscu. Osobom zdrowym przychodzi to z trudem, szybko się męczą, podczas gdy z niepełnosprawnych każda zmiana wywołuje lęk. Nasz ZAZ funkcjonuje na rynku już 7 lat. Wykonujemy meble na zamówienie. Robimy kuchnie. Wykonujemy także rękodzieło artystyczne – świece, figurki aniołów, ramki do obrazów. We wszystkich pracach uczestniczą osoby z niepełnosprawnością znaczną i umiarkowaną.
– Czy osoby niepełnosprawne wymagają szczególnego podejścia ze strony przełożonych?
– Często słyszę pytanie: jak należy traktować pracowników niepełnosprawnych? Odpowiadam – normalnie, tak jak pracowników pełnosprawnych – jeśli trzeba, zwrócić uwagę, jeśli coś zrobią dobrze – pochwalić. Jest to klucz do tego, żeby czuli się dobrze.
– Co zmieniła Pana 15-letnia praca z tymi osobami?
– Nawet nie zdaje sobie Pani sprawy, jak wiele. 15 lat temu widziałem w oczach rodziców dzieci z niepełnosprawnością lęk o przyszłość, lęk powodowany niewiadomą, co będzie z ich dziećmi, jak oni umrą, lęk potęgowany brakiem pieniędzy na zabezpieczenie przyszłości swoich pociech. Dziś sytuacja zmieniła się. Pracownicy niepełnosprawni to nierzadko jedyni żywiciele rodziny. Osoby, które kiedyś były „chowane” w domach, dziś są w nich na przysłowiowym świeczniku. Wyzbyły się strachu i śmiało idą w kierunkach, o których nawet nie marzyli – mają pracę, poznają ludzi, rozwijają się, zakładają rodziny, mają dzieci. To są niesamowite historie.
– A co było dla Pana największym wyzwaniem na początku współpracy z niepełnosprawnymi?
Reklama
– Wyciągnięcie tych osób z domu, zwłaszcza na obszarach wiejskich, gdzie przekonanie, że dziecko niepełnosprawne to „kara Boska” było mocno zakorzenione. Na szczęście w grupie rodziców znaleźli się młodzi ludzie, otwarci, którzy pokazali, że nie ma się czego bać. Za nimi poszli inni. Nie było też instytucji, która zajmowałaby się niepełnosprawnymi, nie było warsztatów terapii zajęciowej, nie było pieniędzy na rozwój zakładów aktywności zawodowej. Byli w domach. Kiedy już się ich udało wyciągnąć z domów, trzeba było umieć odczytać z wyrazu ich twarzy, co trzeba zrobić, aby poczuli się dobrze. Dziś doskonale znam pracowników niepełnosprawnych. Nie boję się ich tak, jak inni pracodawcy. Wiem, jakie mają problemy, blokady, potrzeby, jak funkcjonują w domu, co czują. Dostrzegam potencjał, który mają, a dzięki któremu rozwijamy naszą firmę, stowarzyszenie i społeczność lokalną, którą edukujemy, że osoba niepełnosprawna to nie problem, a czysty zysk. Dziś też wszystko, co jest moją pasją – siatkówka, turystyka, przekładam na projekty, w które angażuję osoby niepełnosprawne. Marka stowarzyszenia „Radość” jest już na tyle znana na terenie powiatu dębickiego, że chętnie włączają się w nasze inicjatywy inne organizacje czy instytucje, zawsze możemy też liczyć na wsparcie władz lokalnych.
– Jakie znaczenie ma dla Pana ten tytuł pracodawcy wrażliwego społecznie i statuetka Lodołamacza Specjalnego 2015?
– Na pewno mobilizujące do dalszej pracy. Potwierdza, że sens tego, co robię, dostrzegają też inni. A szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak szybko moja praca zostanie doceniona. Zawsze wydawało mi się, że dopiero u schyłku życia przyznawane są laury za całokształt. To miłe, że mnie „w połowie drogi” dostrzeżono.
Tak jak niepełnosprawni są dla nas darem, podobnie i my jesteśmy darem dla nich. Dzisiejsze spotkanie uświadamia nam jednak, że wciąż robimy za mało – mówił w Rudniku nad Sanem bp Krzysztof Nitkiewicz
Z okazji Światowego Dnia Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Rudniku nad Sanem podsumowano w maju dziesięcioletnią działalność Caritas w tym regionie. Spotkanie przebiegało pod hasłem: „Mój drugi dom, moje drugie życie”. Uroczystość rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Nitkiewicza. W modlitwie uczestniczyli dyrektor Caritas ks. Bogusław Pitucha, kapłani z dekanatu, pracownicy Caritas oraz przedstawiciele władz wojewódzkich, samorządowych, z burmistrzem Waldemarem Grochowskim na czele, przedstawiciele instytucji pomocy socjalnej oraz pracownicy i podopieczni rudnickiego Ośrodka Caritas. Ksiądz Biskup w homilii nawiązał do przeżywanego przez Kościół Okresu Wielkanocnego. Podkreślił, że cierpienia Chrystusa, aż po Jego skonanie na krzyżu, stały się drogą do zwycięstwa nad wszelkim złem. – Obraz Pana Jezusa cierpiącego i zmartwychwstałego noszą w sobie nasze Siostry i nasi Bracia naznaczeni niepełnosprawnością. Kiedy możemy im pomóc, chociażby samą tylko naszą obecnością, dotykamy ran Chrystusa i uczestniczymy w Jego paschalnym zwycięstwie. A jeśli Wielkanoc kojarzy się nam słusznie z radością, trzeba od razu powiedzieć, że osoby niepełnosprawne odpowiadają miłością na miłość. Spontanicznie okazują swoją wdzięczność, może nawet bardziej, niż ci, którzy tryskają zdrowiem, inteligencją i urodą – mówił bp K. Nitkiewicz.
– Tak jak niepełnosprawni są dla nas darem, podobnie i my jesteśmy darem dla nich. Dzisiejsze spotkanie uświadamia nam jednak, że wciąż robimy za mało. Nasza pomoc ogranicza się często do sfery zewnętrznej, wynika bardziej z wykonywanej pracy, nieraz z konieczności i przypadku, niż z potrzeby serca. Brakuje prawdziwego zjednoczenia, utożsamienia się z osobą, której posługujemy. A bez tego jej cierpienie narasta i nie ma mowy o jakiejkolwiek integracji – wskazywał Hierarcha.
– Dlatego chociaż każda placówka zajmująca się niepełnosprawnymi jest bezcenna, musimy pamiętać przede wszystkim o podejściu do konkretnej osoby. Nie wystarczy najlepsze nawet prawo, czy posiadane dyplomy. Nie można traktować tego typu struktur w sposób biznesowy, bo to uwłacza godności ludzi, dla których one powstają i działają. Jeśli są jeszcze jakieś bariery i zaniedbania, należy je konsekwentnie usuwać. A kiedy cokolwiek planujemy, organizujemy, tworzymy, musimy mieć na względzie tych, którzy z powodu różnych słabości sami sobie nie poradzą. Niech będą zawsze obecni w naszym sercu, niech staną się dla nas najdrożsi i najbliżsi – podkreślał Biskup Ordynariusz.
Po wspólnej modlitwie podsumowano ostatnią dekadę działalności placówek Caritas w regionie. Następnie podopieczni Ośrodka przedstawili inscenizację przedstawienia pt. „Róża” oraz taniec z czasów baroku. Scenariusz, scenografię i artystyczne wykonanie autorsko przygotowali wychowawcy i niepełnosprawni wychowankowie placówki. Na scenie z solowym wykonaniem utworów muzycznych wystąpiła także jedna z wychowanek Ośrodka.
W Warsztatach Terapii Zajęciowej niesiona jest pomoc osobom niepełnosprawnym w ramach rehabilitacji zawodowej i społecznej. Aktualnie objętych jest nią 55 uczestników z różnym stopniem i rodzajem niepełnosprawności. Środowiskowy Dom Samopomocy udziela pomocy w zakresie wsparcia dziennego osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom w sferze zdrowia psychicznego i funkcjonowania społecznego. Obecnie pomoc świadczona jest ponad 30 osobom. W budynkach ośrodka prowadzona jest także rehabilitacja dla podopiecznych i mieszkańców gminy i pobliskich miejscowości. Działa tam także Ośrodek Interwencji Kryzysowej udzielając wieloprofilowego wsparcia osobom i ich rodzinom znajdującym się w sytuacjach kryzysowych. Niezastąpioną pomoc niesie także funkcjonującym w placówce Caritas Dom Samotnej Matki i Schronisko dla Bezdomnych Kobiet. W trwającym Roku Miłosierdzia, decyzją bp Krzysztofa Nitkiewicza, w ośrodku została otwarta Brama Miłosierdzia, aby wszyscy przebywający i znajdujący tutaj pomoc i opiekę mieli także okazję do zyskania łaski odpustu i nabrania duchowych sił do pokonywania codziennych trudności.
Ponad dekadę temu władze gminne w Rudniku nad Sanem przekazały na rzecz diecezjalnej Caritas budynki pod upadłej firmie Wikplast. W budynkach, które wymagały gruntownego remontu, miał powstać ośrodek świadczący pomoc dla osób niepełnosprawnych intelektualnie w ramach Warsztatów Terapii Zajęciowej. Po kilku latach żmudnych remontów w odrestaurowanym budynku rozpoczęło działalność kilka placówek Caritas świadczących pomoc najbardziej potrzebującym.
Wśród rozległych lasów rejonu konińskiego, nad Jeziorem Licheńskim, na malowniczym wzgórzu, znajduje się sanktuarium, w którym nad każdą ludzką troską i niedolą pochyla się z miłością Bolesna Królowa Polski.
Wizerunek Matki Bożej Licheńskiej znajduje się w głównym ołtarzu bazyliki mniejszej w Licheniu Starym. Jest to olejna kopia obrazu Matki Bożej z Rokitna Wielkopolskiego. Namalowany został w drugiej połowie XVIII wieku. Nieznany z imienia i nazwiska artysta na cienkiej, modrzewiowej desce ukazał pełną smutku Najświętszą Maryję Pannę. Przymknięte, spuszczone oczy nadają młodej i delikatnej twarzy o perłowo-różowej karnacji wyraz melancholijnego zamyślenia. Maryja spogląda na rozpostartego na Jej piersiach orła białego w koronie.
18-letni motocyklista zginął w środę po południu na ul. Wiejskiej w Czeladzi (Śląskie). Policja w związku z jego śmiercią ogłosiła „czarny alert drogowy”. Podała równocześnie, że w woj. śląskim wzrasta liczba wypadków z udziałem motocyklistów i użytkowników lżejszych jednośladów.
Jak wynika z informacji śląskiej drogówki, w rejonie ul. Wiejskiej w Czeladzi kierujący pojazdem ciężarowym wyjeżdżał z drogi podporządkowanej w kierunku Będzina. Nie ustąpił przy tym pierwszeństwa przejazdu prawidłowo jadącemu 18-letniemu motocykliście. Wskutek zderzenia motocyklista zginął na miejscu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.