Reklama

Polityka

Przemilczani wybitni Polacy za granicą

W Polsce ciągle zbyt mało znane są liczne postacie wybitnych Polaków działających za granicą. A przecież pokazanie ich zasług dla rozwoju kultury, nauki, sztuki inżynieryjnej i gospodarki innych krajów jakże skutecznie pomagałoby w przezwyciężaniu polskiego, tak silnego niestety, masochizmu narodowego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już od dawna starałem się upowszechniać nazwiska niedocenianych wybitnych Polaków w książce „Co Polska dała światu”, publikowanej już w trzech wydaniach. Mimo że sprawą tą zajmuję się już od paru dziesięcioleci, w ostatnich latach z satysfakcją natrafiłem na nowe wielkie grono wybitnych polskich postaci zasłużonych w rozwoju innych krajów. W związku z tym przygotowuję nową, dwukrotnie powiększoną wersję książki „Co Polska dała światu” i chciałbym się podzielić z Czytelnikami „Niedzieli” informacjami o niektórych z tych niedocenionych polskich osobowości, licząc na ewentualne uzupełnienia ze strony krajowych i polonijnych Czytelników.

Polak, który uratował muzeum w Luwrze przed zagładą

Reklama

Do skandalicznie najbardziej przemilczanych zasług polskich za granicą należy rola Polaka Floriana Trawińskiego w uratowaniu przed zniszczeniem najsłynniejszego muzeum świata – muzeum w Luwrze. Powinniśmy szczycić się tym w polskich podręcznikach i encyklopediach, tymczasem historia uratowania Luwru przez Polaka jest w Polsce niemal zupełnie nieznana – poza informacjami w Internecie i w paru niskonakładowych publikacjach. Przypomnijmy więc tę zapomnianą postać. Pracujący we francuskim Ministerstwie Oświaty Florian Trawiński w czasie Komuny Paryskiej wszedł w skład jej władz jako kierownik resortu kultury i sztuki. Wielu Polaków poparło Komunę Paryską, tak jak Jarosław Dąbrowski, licząc, że po zwycięstwie nad wersalczykami obróci się przeciw Prusakom, co wzbudziłoby nowe nadzieje dla ciemiężonej Polski. Pod koniec swego istnienia, w maju 1871 r., Komuna Paryska wpadła jednak w prawdziwy paroksyzm barbarzyństwa. Komunardzi zamordowali grupę aresztowanych przez nich zakładników, w tym arcybiskupa Paryża. Z niszczycielską pasją zaczęli dewastować różne paryskie zabytki jako pozostałości feudalne i burżuazyjne. Puszczono z dymem m.in. renesansowo-barokowy pałac Tuileries i paryski ratusz, obalono kolumnę Vendôme. Postanowiono zniszczyć również Luwr jako „siedlisko burżuazyjnej kultury”. W tym celu rozstawiono we wszystkich komnatach Luwru bańki z naftą – muzeum czekało tylko na podpałkę. I wtedy Luwr uratowała odwaga Trawińskiego, który wraz z grupą pracowników muzeum w Luwrze wylał naftę z baniek i nalał do nich wody. Trawiński ryzykował życie, bo zostałby natychmiast rozstrzelany, gdyby komunardzi dowiedzieli się o jego czynie. Na szczęście były to już końcowe dni Komuny i Luwr został uratowany. Zwycięscy pogromcy Komuny – wersalczycy bezlitośnie obchodzili się ze schwytanymi komunardami, szczególnie okrutnie odnosząc się do Polaków. Ale nawet oni potrafili docenić zasługi Trawińskiego. Nie tylko nie został zabity, ale mianowano go jednym z dyrektorów Luwru, którą to funkcję sprawował aż 35 lat. Wybawiciel Luwru powinien mieć swój pomnik przed tym muzeum, a ma tylko skromną tablicę w Domu Kombatanta w Paryżu, ufundowaną w 2004 r. przez polskie MON.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zapomniani polscy dowódcy

Szczególnie długa wydaje się lista wybitnych polskich wojskowych, ciągle zbyt mało znanych lub wręcz zapomnianych. Przypomnę tu kilka postaci, których zapomnienie jest szczególnie szokujące. Zacznę od polskiego XIX-wiecznego generała Izydora Borowskiego. Szczególnie zasłynął już w walkach prowadzonych przez Simona Bolivara o wyzwolenie krajów Ameryki Południowej spod władztwa Hiszpanów. Stał się adiutantem Bolivara i generałem, szczególnie zasłużonym w walkach o niepodległość Kolumbii i Wenezueli. Około 1821 r. przybył do Persji (Iranu), gdzie stopniowo awansował najpierw na emira, później na wezyra. Został dowódcą wojsk walczących przeciw Afganom i emiratom arabskim. Zginął jako głównodowodzący armii oblegającej twierdzę Herat. Dziś jest uważany za bohatera narodowego Persji (Iranu).

Reklama

Kilku Polaków w Brazylii wsławiło się wspaniałymi karierami wojskowymi. Szczególnie wyróżnił się pod tym względem, dochodząc aż do stopnia marszałka Brazylii, Leitão de Almeida Robert Trompowski (1853 – 1926), wywodzący się z polskiego rodu szlacheckiego herbu Toporczyk z okolic Krakowa. W 1894 r. został komendantem Szkoły Wojskowej w Rio de Janeiro. Był autorem wielu cenionych prac z dziedziny wojskowości. W 1919 r. mianowano go marszałkiem Brazylii. Kilkadziesiąt lat później dekretem z 13 marca 1962 r. prezydent Brazylii João Goulart ustanowił Trompowskiego patronem brazylijskiego nauczania wojskowego. Warto dodać, że od 1953 r. osobom zasłużonym w szkolnictwie przyznaje się Medal Marszałka Trompowskiego. Syn marszałka Trompowskiego – Figueira de Almeida Armando Trompowski był ministrem lotnictwa i ministrem Najwyższego Trybunału Wojskowego.

Reklama

Do szczególnie skandalicznych zaniedbań należą trwające wiele dziesięcioleci przemilczenia jakże wielkich zasług wywiadowczych polskiego majora, a później generała Mieczysława Słowikowskiego. Odegrał on znaczącą rolę w skutecznym przygotowaniu inwazji wojsk alianckich na francuską Afrykę Północną w 1942 r., czym według niektórych autorów uratował wojska alianckie przed stratą dziesiątków tysięcy żołnierzy. Po sukcesach armii gen. Erwina Rommla w Libii i Egipcie Słowikowskiego odkomenderowano do Algierii, by zorganizował tam siatkę wywiadowczą. Jako przykrywkę do tego celu założył fabrykę produkującą płatki owsiane: Floc-Av Company, która osiągnęła wielkie sukcesy handlowe na terenie całej północnej Afryki. Z zysków fabryki Słowikowski finansował działalność wywiadowczą przeciw Osi. Działał z ogromnym rozmachem, wciągając do wywiadowczej siatki aż kilka tysięcy ludzi, głównie antyniemiecko nastawionych Francuzów, od przedsiębiorców i komisarzy policji do prostych sklepikarzy i pracowników portowych. Kierowana przez Słowikowskiego („Rygora”) siatka szpiegowska ogarnęła wszystkie ważniejsze lotniska, porty i centra administracyjne Afryki Północnej. Dzięki jej informacjom lądowanie wojsk amerykańsko-brytyjskich pod dowództwem gen. Dwighta Eisenhowera 8 listopada 1942 r. na wybrzeżach Maroka i Algierii okazało się niemal bezbolesne – ze względu na dokładne rozpracowanie wojskowe i brak oporu ze strony wojsk francuskich. Zaledwie jedna doba wystarczyła na opanowanie przez wojska alianckie całej francuskiej Afryki Północnej. W uznaniu zasług dla aliantów Słowikowski został odznaczony jako pierwszy polski żołnierz sił lądowych słynnym brytyjskim odznaczeniem – Orderem Imperium Brytyjskiego. Z kolei prezydent USA Franklin Delano Roosevelt przyznał Słowikowskiemu amerykańską Legię Zasługi (Legion of Merit). W 1972 r. został awansowany na generała brygady.

Do tych nazwisk warto dodać dowódcę armii kanadyjskiej Waltera Natyńczyka. Był on szefem Sztabu Obrony (Chief of the Demence Staff) wojsk kanadyjskich w okresie od czerwca 2008 r. do lata 2012 r. W 2013 r. został prezesem Kanadyjskiej Agencji Badań Kosmicznych.

Inni niedocenieni Polacy

W przygotowywanym do druku, dwukrotnie powiększonym, wydaniu „Co Polska dała światu” znajdą się dziesiątki innych nazwisk wybitnych Polaków działających za granicą, którzy nie znaleźli się w dotychczasowych wydaniach mojej książki. Będą tam m.in. takie postacie, jak Janusz Żurakowski – najsłynniejszy as lotnictwa w Kanadzie, którego wizerunek uczczono w 1996 r. srebrną monetą o nominale 20 dolarów kanadyjskich; Zbigniew Ziembiński – powszechnie uważany za twórcę nowoczesnego teatru brazylijskiego; Władysław Starewicz – pionier animacji i twórca pierwszego w świecie filmu lalkowego. Akcentując wyjątkowo dużą rolę wywiadu polskiego w czasie wojny, pokażę m.in. ciągle zbyt mało spopularyzowane (poza Krystyną Skarbek) agentki wywiadu: Władysławę Macieszynę, Marię Sapieżynę, Halinę Szymańską, Klementynę Mańkowską, Halinę Szwarc, Zofię Rapp-Kochańską. W książce znajdą się również liczne wybitne, nagradzane amerykańskimi nagrodami, aktorki polskiego pochodzenia, m.in. Jane Kaczmarek, Jane Krakowski, Christine Baranski, Dagmara Domińczyk i Loretta Swit (nagrodzona za doskonałą rolę major Margaret w serialu „M.A.S.H.”).

2015-11-09 12:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czas na zmianę Konstytucji

Tydzień sporów o Trybunał Konstytucyjny nie zakończył największego – w niedawno rozpoczętej kadencji parlamentu – konfliktu. Tlił się zresztą od dawna i z pewnością potrwa jeszcze długo. Tym bardziej że w jego tle jest ważniejszy problem: konieczność zmian w konstytucji

Najpierw były burzliwe obrady Sejmu. Przyjęto nowelizację ustawy o TK, a prezydent Andrzej Duda odebrał ślubowanie od nowo wybranych sędziów. Potem było jeszcze ciekawiej: demonstracje „przeciwko” i „za”, posiedzenie Trybunału, pojednawcze orędzie Prezydenta i antyrządowa nagonka polityków PO, Nowoczesnej i sprzyjających im mediów.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Teraz odbywa się sąd nad nami

2025-04-18 23:05

Biuro Prasowe AK

    - Teraz odbywa się sąd nad Polską. Głównym prześladowanym i najbardziej zagrożonym jest bowiem dzisiaj małe, niewinne i bezbronne dziecko, które zabija się śmiertelnym uderzeniem w jego serce. Zabija się je dosłownie i w przenośni – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Arcybiskup powiedział do zebranych, że Chrystus, zawieszony między ziemią a niebem, osądził cały świat w imię Krzyża, który stał się najgłębszym, wzruszającym i przejmującym wyrazem miłości miłosiernej Boga do ludzi. Chwila, w której Zbawiciel wypowiedział ostatnie słowa, stała się momentem ostatecznej klęski ojca wszelkiego kłamstwa, zła i śmierci. – Pokonując szatana, sprawcę wszelkiego kłamstwa i grzechu, zawieszony na Krzyżu Jezus osądził również wszystkich świadomych i mniej świadomych współpracowników oraz współuczestników dzieła szatana. Odbywając sąd nad światem, Jezus odbył także sąd nad tymi, którzy Go sądzili. Sąd Najwyższej Prawdy – powiedział metropolita krakowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję