Główny temat najnowszego, czyli styczniowo-lutowego, numeru „Mojego Pisma Tęcza” brzmi: „Tatuś wszystkich tatusiów”. Sporo tekstów mówi o Bogu Ojcu i o naszym ziemskim tacie. Autorzy zwracają uwagę, że oboje rodzice – i ojciec, i matka – są dzieciom do życia koniecznie potrzebni, ale, niestety, coraz częściej nie ma ich w domu. Bywają takie domy, w których dzieci widzą swoich rodziców tylko wieczorem, rzadko zasiadają razem przy stole, nie zawsze klękają do wspólnego pacierza albo z różnych powodów staje się to niemożliwe. Zwykle to ojciec jest zmuszony długo przebywać poza domem, a potem dziwi się, że dziecko tak szybko urosło. Na co dzień bowiem nie może towarzyszyć mu w procesie rozwoju. A tego braku już nigdy nie da się nadrobić. Oczywiście, różne są przyczyny nieobecności rodziców. Życie przecież pędzi w zawrotnym tempie i trzeba stoczyć niejedną walkę m.in. o byt materialny rodziny, co dotyczy głównie ojca. Zauważa to papież Franciszek, który stanowczo przeciwstawia się nieobecności rodziców w domu. „Nadszedł czas, aby ojcowie i matki powrócili ze swego wygnania”, aby wychowywać własne dzieci. Wszystkie dzieci powinny znaleźć w swoich rodzicach pełnych miłości mistrzów i przewodników – uważa Ojciec Święty – aby mogły „wzrastać w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (por. Łk 2, 52).
Reklama
Papież Franciszek, pełen podziwu dla zmagań rodziców z piętrzącymi się wokół trudnościami, twierdzi, że zasługują oni na najwyższą nagrodę. Jego zdaniem, są matki i ojcowie, którzy mogliby dostać Nobla – w 24 godziny bowiem robią tyle, co powinno trwać 48 godzin. Ale z drugiej strony zauważa, że często spotykamy się ze „społeczeństwem bez ojców”. Tymczasem „najbardziej konieczne jest to, aby ojciec był obecny w rodzinie, aby był blisko małżonki, aby dzielili wszystko – radości i smutki, nadzieje i trudy. Ważne jest też, aby był blisko dzieci w ich rozwoju: kiedy się bawią i kiedy się angażują, kiedy są beztroskie i kiedy przeżywają troski, kiedy mówią i kiedy milczą, kiedy mają odwagę i kiedy się boją, kiedy czynią błędny krok i kiedy odnajdują drogę. Ojciec obecny zawsze”. Te słowa papież Franciszek wygłosił prawie rok temu podczas audiencji generalnej (28 stycznia 2015 r.).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Osobiście bardzo mnie wzruszyło świadectwo młodego taty, który czasem z powodu pracy dłużej przebywa poza domem. Kiedyś zwierzył się: „Zawsze zabieram w swoim sercu moją żonę i mojego syna. Z wielką radością wracam do domu, gdzie czeka mnie miłość, uśmiech, ciepło i pieluszki do wymiany. Czasem mi się wydaje, że przez jeden dzień mojej nieobecności jakoś sporo syn urósł i nauczył się tylu nowych rzeczy. Nie wiem, czy dobrze z moją głową, ale lubię przewijać mojego syna, lubię go klepać, żeby mu się odbiło, lubię go kąpać, czuję, że robi się z nas zgrany zespół”.
Z tatusiami jest nieraz tak, jak widać na obrazie Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego”. Ojcowskie dłonie bowiem obejmujące syna różnią się: jedna jest męska – to ta większa, spracowana, taka jak dłoń ojca, a druga to dłoń kobieca – delikatna, taka jak u matki. Przez te dłonie widać cechy ojca, który jest stanowczy, a zarazem łagodny i czuły. Pozostaje życzyć rodzicom, aby mogli towarzyszyć swoim dzieciom od pierwszych chwil życia, a dzieciom – aby zawsze czuły się otulone miłością rodziców.