Rozpoczął się Wielki Post. Mówi się, że jest to czas ćwiczeń duchowych. Ale jak ćwiczyć duszę? Prawdopodobnie większość myśli: „No tak, wiem, jak ćwiczyć ciało. Mogę uprawiać dowolną dyscyplinę sportu, a przez to wzmacniać kondycję fizyczną. Co tym samym korzystnie wpłynie na samopoczucie”. Kiedy jednak patrzę na własne życie, gdy dyskutuję o tym z innymi niepełnosprawnymi, to bardzo często dochodzimy do wniosku, że jest dokładnie odwrotnie. Z naszych doświadczeń wynika, że nasze ciało w jakimś stopniu odmawia nam posłuszeństwa.
I co wtedy? W takim momencie stoimy przed dwoma drogami – albo załamiemy się, gdyż brakuje sił do dalszego życia, albo odczytamy tę sytuację jako zaproszenie Pana Boga do pójścia nieco głębiej. W głąb swojej duszy, gdzie możemy spotkać się z Nim. Tak, tylko żeby ktoś rzeczywiście mógł wypłynąć na szerokie wody życia duchowego, to musi być w dobrej formie.
Tutaj pozwolę sobie na pewną analogię. Popatrzmy, jak sportowiec chce być w kondycji, to musi regularnie ćwiczyć, dopiero wtedy ma realne szanse na osiągnięcie sukcesu. Podobnie jest w życiu duchowym. Tutaj też możemy ustalić sobie pewne ćwiczenia. Mogą to być: modlitwa, adoracja, medytacja, Eucharystia. Co to nam da? Postawienie na żywy i bardzo osobisty kontakt z Chrystusem faktycznie może dodać nam sił do pokonywania samych siebie. Wówczas przekonujemy się, że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia. Pragnę was zachęcić do poszperania w sieci i poszukania wiadomości chociażby o Monice Kuszyńskiej czy o Jarosławie Pazurze. Z ich biografii możemy wywnioskować, że jeśli człowiek zawiedzie się na siłach swojego ciała, to otrzymuje szansę poznania sił swojej duszy.
Dbajmy o nasze zdrowie. Jednak zawsze pamiętajmy, że wszystko zaczyna się w naszej duszy. Jeśli ona będzie zdrowa, to i nam będzie łatwiej zmobilizować się do pracy nad naszym zdrowiem.
Dzisiaj chciałabym zachęcić was do dawania świadectwa w wierze. Z nauczania Kościoła wiemy, że każdy, kto został bierzmowany, ma obowiązek świadczyć o swojej przynależności do Chrystusa. Jeśli zależy nam na byciu prawdziwym uczniem Jezusa, nie wystarczy tylko modlić się, ale trzeba dołożyć wszelkich starań, by uczynić z zasad naszej wiary własny styl życia. Czyli jeśli przeżywam jakiś problem, to nie wpadam w panikę, tylko cieszę się, że doświadczając własnej ograniczoności, mam wspaniałą okazję do opanowania swoich emocji i próby zwrócenia się o pomoc do Tego, który wszystko może. W tym momencie przypomniała mi się pewna sobota, kiedy okazało się, że z tego, o co walczyłam przez półtora miesiąca, nic nie będzie, że wygrały argumenty moich adwersarzy. Pamiętam, że do południa przez łzy nuciłam „Tak bardzo się starałam…”. Po obiedzie wsiadłam na wózek i pojechałam na adorację. A że nie miałam już sił nawet na modlitwę, więc tylko siedziałam i patrzyłam na Jezusa w Najświętszym Sakramencie. I chociaż owa modlitwa nie rozwiązała wszystkich moich problemów, to jednak przyniosła ukojenie. Dlaczego opowiadam o tym? Ponieważ nigdy nie będziemy prawdziwymi apostołami Chrystusa, dopóki na serio nie zaprosimy Go do swojej codzienności.
Zasiewanie nienawiści, żonglowanie losem słabych jest niegodne cywilizowanego państwa i sprzeczne z moralnością i zwykłą ludzką przyzwoitością - mówił o nasilających się nastrojach antyukraińskich w Polsce bp Damian Muskus OFM. W kościele św. Mikołaja w Krakowie duchowny podkreślał, że ofiarą tego klimatu padają najsłabsi.
Bp Muskus przewodniczył w kościele św. Mikołaja w Krakowie Mszy św. na zakończenie obchodów jubileuszu 700-lecia istnienia parafii.
Bardzo się ucieszyłam, gdy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wraz z Małżonką zaprosili do udziału w Narodowym Czytaniu poezji Jana Kochanowskiego. To w istocie zaproszenie do wspólnego święta słowa, które od wieków kształtuje naszą tożsamość, wiarę i spojrzenie na świat.
Gdy w kościołach rozbrzmiewa niekiedy dostojne „Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?/ Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?”, wielu z nas, porwanych melodią i podniosłą atmosferą, nie zastanawia się nad tym, kto jest autorem tych słów. Tymczasem za tą staropolską pieśnią kryje się nikt inny, jak Jan Kochanowski, renesansowy mistrz pióra, który w Czarnolesie pisał nie tylko o życiu, miłości, cierpieniu czy ojczyźnie, ale i o Bogu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.