Reklama

Ksiądz, który śmierć obłaskawiał

„Postanowiłem, że bez względu na wszystko tę końcówkę życia, która mi została, będę żył na pełnej petardzie. Będę pracował więcej, niż muszę” – powtarzał ks. Jan Kaczkowski, który zmarł 28 marca br. – w drugi dzień Świąt Wielkanocnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Inteligentny ponad przeciętność, dowcipny, błyskotliwy, na dodatek świetny kaznodzieja. Od 2012 r. żył z diagnozą glejaka mózgu. Mawiał, że choroba w niczym mu nie przeszkodziła. Przeciwnie. Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio, które współtworzył i prowadził, było nietuzinkowe nie tylko przez obecność ks. Jana. Podopiecznym powtarzał: – Nie bój się. Wszystko jedno, jak będzie, ja cię nie zostawię. Możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Zrobimy wszystko, żeby ci pomóc. Jeśli już nawet ktoś nie wie, jak się zachować, to o tym także warto powiedzieć. – Nie chcę cię urazić, powiedz, co z mojej strony mogłoby ci pomóc. Czasem jest to zwykła rozmowa o wszystkim, byle nie o chorobie, a czasem pójście do kina albo na piwo. Albo też przytulenie. Trzeba być blisko, być razem...”.

Wykładowca, katecheta, literat

Ks. Kaczkowski urodził się w 1977 r. w Gdyni. W 2002 r. przyjął święcenia kapłańskie. Całe swoje życie związał z Pomorzem. Najpierw był wikarym w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Pucku, a potem – kapelanem Domu Pomocy Społecznej i Szpitala w Pucku. W hospicjum pracował najdłużej, ale nie były to jedyne zajęcia ks. Jana. Był również wykładowcą akademickim, szkolnym katechetą i literatem. Słynne książki: „Szału nie ma, jest rak” i „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” stały się bestsellerami. W lutym tego roku wydał „Grunt pod nogami”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Od dzieciństwa zmagał się z chorobami – z lewostronnym niedowładem oraz wadą wzroku. Wygrał z nowotworem nerki. Gdy wydawało mu się, że może chwilę odetchnąć, choroba zaatakowała ponownie. Glejak mózgu IV stopnia. Nieuleczalny i właściwie nieoperacyjny, bo glejaka nie udaje się wyciąć do końca.

Udźwignąć swoją śmierć

Ks. Jan ani na moment nie zwolnił biegu. Swoim pogodnym podejściem do życia i poczuciem humoru zjednywał sobie ludzi. „Ten nowotwór w sensie ludzkim jest porażką systemu. Ale skoro już powstał, to niech będzie narzędziem do robienia czegoś dobrego” – przekonywał. Był aktywny w Internecie, prowadził własnego bloga. Na spotkania z nim, także autorskie, przychodziły tłumy. Wykorzystywał to zainteresowanie, ewangelizując, ale po swojemu – prostym przekazem, bez owijania w bawełnę, czasem dowcipnie, czasem ostro: o Bogu, miłości, nadziei, zawierzeniu, chorobie i umieraniu. Obłaskawiał śmierć, pisał: „Każdy z nas będzie musiał kiedyś udźwignąć śmierć swoich najbliższych albo samego siebie. Warto się do tego przygotować”. Innym razem żartował: „Umieranie nie może być śmiertelnie nudne, bo by nas to zabiło”.

Za swoją działalność został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymał nagrodę „Pontifici”, medal „Curate Infirmos”, Nagrodę „Ślad” im. bp. Jana Chrapka – żeby wymienić tylko te najważniejsze.

Bohater naszej epoki

Gdy w lutym tego roku poddał się kolejnej chemioterapii, portal internetowy deon.pl zaapelował o modlitwę w intencji ks. Jana. Wiadomo było, że kapłan czuje się coraz gorzej. Wpisy i komentarze pod tym apelem świadczą same za siebie.

Reklama

Na wieść o śmierci ks. Jana pod puckim hospicjum zapłonęły pierwsze znicze i pojawiły się kwiaty. Ich liczba rosła z godziny na godzinę.

Abp Tadeusz Gocłowski wspominał, że wahał się, czy przyjąć go do Seminarium Duchownego, bo Jan miał bardzo słaby wzrok i istniały obawy, czy sobie poradzi. Ostatecznie dostał szansę. – Nie tylko dał sobie radę, ale też stał się bohaterem naszej epoki – powiedział Arcybiskup.

Zupełnie niedawno ks. Kaczkowski mówił: „Jasne, że się wszyscy boimy śmierci, ale nie będziemy codziennie mówić: «Boże, może to ostatnie święta». Tak nie dałoby się żyć. Wszyscy jesteśmy świadomi i bardzo otwarcie o tym rozmawiamy, że jestem ciężko chory. Wszyscy mi kibicują w walce, pomagają. Robię wszystko, by żyć jak najdłużej. Leczę się, nie tracę nadziei, proszę Boga o cud całkowitego wyzdrowienia, ale też całkowicie poddaję się Jego woli. Oczywiście w życiu każdego z nas przyjdą kiedyś te ostatnie święta”.

W lutym br. stan zdrowia ks. Jana się pogorszył. Choroba zaatakowała ponownie. Wycofał się wówczas z życia publicznego. Ostatnie dni spędził z rodziną w domu w Sopocie. Zmarł w Poniedziałek Wielkanocny ok. godz. 13.

2016-04-06 08:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rodzice mogą iść do sądu. Jak szkolne świadectwo bez religii może skończyć się w sądzie?

2025-06-28 21:20

[ TEMATY ]

szkoła

sąd

religia w szkołach

ocena

pl.fotolia.com

Decyzja Ministerstwa Edukacji o niewliczaniu ocen z religii i etyki do średniej może kosztować uczniów nawet 7 punktów przy rekrutacji do szkoły średniej. Dla niektórych to różnica między wymarzoną szkołą a listą rezerwową. Tymczasem prawnicy ostrzegają: „to złamanie prawa, a rodzice mają pełne prawo iść do sądu".

Końcówka roku szkolnego 2024/2025 zaskoczyła dyrektorów i rodziców decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej. W komunikacie z 11 czerwca MEN ogłosiło, że „oceny z religii i etyki nie będą wliczane do średniej ocen". Dla uczniów klas ósmych to wiadomość jak grom z jasnego nieba — bo to właśnie średnia decyduje o „ biało-czerwonym pasku” i dodatkowych punktach w systemie rekrutacyjnym.
CZYTAJ DALEJ

Kielce: rusza bezpłatny autobus turystyczny na Święty Krzyż

2025-07-05 14:53

[ TEMATY ]

sanktuarium

wakacje

Kielce

Święty Krzyż

bezpłatny autobus

Archiwum autora

Opactwo na Świętym Krzyżu

Opactwo na Świętym Krzyżu

Od dzisiaj kursuje bezpłatny komfortowy autokar na Święty Krzyż. Pojazd w każdy weekend wakacji umożliwi turystom i wiernym sprawne dotarcie do najstarszego sanktuarium w Polsce. Autobus będzie dostępny do 28 września.

Jest to inicjatywa samorządu województwa świętokrzyskiego oraz Regionalnej Organizacji Turystycznej.
CZYTAJ DALEJ

Brazylia: śpiewające i tańczące zakonnice podbijają serca młodych

2025-07-05 15:39

[ TEMATY ]

zakonnice

śpiewające i tańczące

serca młodych

Karol Porwich/Niedziela

Kościół katolicki w Brazylii stara się przyciągnąć młodych wiernych przy pomocy influencerów, DJ-ów i dwóch zakonnic, które mają wyczucie rytmu i których śpiew spotyka się z aplauzem milionów. W centrum obecnej ewangelizacji w tym kraju znajdują się dwie zakonnice: siostry Marizele Rego i Marisa Neves — nowe gwiazdy katolickich mediów społecznościowych.

W towarzystwie tancerzy w habitach i z krzyżami na szyi, nagrały one teledysk do swojego nowego utworu „Vocation” (Powołanie), który stał się hitem po występie w tamtejszej telewizji katolickiej, gdzie Marizele beatboxowała (forma rytmicznego tworzenia dźwięków, np. perkusji, linii basowej, głosów zwierząt itp. za pomocą własnych narządów mowy), a Marisa tańczyła synchronicznie. Nagranie błyskawicznie obiegło świat, zdobywając dziesiątki milionów wyświetleń.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję