Reklama

Niedziela Małopolska

Na dobre i na złe

„Rodzina darem dla chorego i niepełnosprawnego” to tytuł ogólnopolskiego sympozjum naukowego, zorganizowanego 2 czerwca przez Wydział Nauk Społecznych – Instytut Nauk o Rodzinie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Do grona prelegentów zaproszono dr Marię Ligęzę, psychologa rozwojowego

Niedziela małopolska 23/2016, str. 7-8

[ TEMATY ]

rodzina

psychologia

Małgorzata Cichoń

Psycholog dr Maria Ligęza

Psycholog dr Maria Ligęza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZATA CICHOŃ: – To sympozjum zorganizowała Pani studentka...

DR MARIA LIGĘZA: – Dorota Stokłosa-Bieniara to moja była studentka studiów niestacjonarnych, człowiek o bardzo dużych walorach osobowościowych, a w dodatku praktyk, bo z zawodu jest pielęgniarką. Temat sympozjum jak najbardziej mieści się w problematyce, którą wykładam na UPJPII jako psycholog rozwojowy. Stąd, gdy mnie zaproszono, zaproponowałam, by w trakcie spotkania poruszyć również problem różnic, jakie występują w pomocy udzielanej przez rodzinę choremu czy niepełnosprawnemu, z uwzględnieniem poszczególnych etapów jego rozwoju: wtedy, gdy jest to niemowlę, przedszkolak, starsze dziecko czy człowiek dorosły, który cierpi w wyniku choroby, niepełnosprawności lub wypadku.

– Po namyśle naukowym, przewidziano organizację praktycznych warsztatów. Czy te zagadnienia dotyczą tylko tych, którzy już mają pod opieką osoby niepełnosprawne lub chore?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Lepiej byśmy mieli świadomość naszych możliwości jako rodziny wcześniej, a nie dopiero w momencie, gdy już coś się stanie. Rodzina, rozumiana we współczesnej wiedzy psychologicznej systemowo, ma kolosalne zasoby! To, co łączy poszczególnych jej członków, wpływa na każdego z nich z osobna. Jeśli coś kryzysowego wydarza się jednemu z nich, wówczas nie zostaje on w pojedynkę. By mu pomóc, w rodzinie musi dokonać się jednak pewna zmiana.

– A co, gdy w domu panuje atmosfera, w której choroby wręcz się rozwijają?

– W takiej rodzinie chory ma dodatkowe trudności w radzeniu sobie ze swoim problemem, częściej może nawet zapadać m.in. na choroby psychiczne, takie jak depresja. Gdy nie ma wsparcia społecznego, przede wszystkim od najbliższych, pozytywną rolę pełni wsparcie z dalszego kręgu – przyjaciół, kolegów, instytucji, stowarzyszeń, itp. Poza sytuacjami całkowicie patologicznymi, zasoby rodziny, oparte na emocjach i więzach krwi, możemy wyzwolić – myślę tu o wsparciu z zewnątrz. Ten optymizm psychologiczny jest tu ogromnie ważny: by nie przekreślać rodzin, które nie są zupełnie zdrowe. Praca z nimi na co dzień ma polegać na odnajdywaniu ich mocnych stron.

– Problem tkwi w tym, że większość rodzin uważa się za tak zwane „przeciętne”. Pozornie wszystko jest dobrze. Ale jak się spojrzy głębiej, widać, że każda boryka się z różnymi problemami, niezdarnością. Ranimy się nawzajem. I tak powstaje środowisko niesprzyjające zdrowiu. Jak temu zapobiec?

Reklama

– Żeby założyć rodzinę, nie trzeba mieć matury, żadnego świadectwa dojrzałości. Natomiast konsekwencją niedojrzałości jest to, że dwoje zauroczonych sobą ludzi (gdzie swoją rolę odgrywają hormony i pociąg seksualny), w myśl tradycji czy innych względów, zakłada rodzinę i rodzi dzieci. Ci ludzie, w wielu wypadkach, nie znają się, po drugie – nie mają otwartości na drugiego człowieka, żeby się poznać, a co najważniejsze – nie umieją komunikować się ze sobą. Psychoprofilaktyka ma jako podstawową strategię komunikowanie się. Mówiąc o psychoprofilaktyce, mam na myśli przygotowanie do życia w rodzinie już od urodzenia. To proces, który rozpoczyna się od przebywania w określonej familii, ale nie tylko w niej, bo z czasem dochodzą pewne korekty płynące z literatury, filmu, oglądu innych rodzin. To, jak porozumiewamy się w rodzinie, zranienia werbalne i niewerbalne (np. niezauważanie problemów, zamiatanie ich pod dywan, żeby mieć „święty spokój”), ma ogromny wpływ na człowieka.

– Czym zatem jest dobra komunikacja?

– To umiejętność rozmowy, mówienia przede wszystkim o uczuciach. A nie tylko argumentowanie własnego punktu widzenia odmiennego od stanowiska partnera. To dopiero komunikacja, która prowadzi do porozumienia. W rodzinach, z którymi się stykam, często pojawiają się teksty: „Z tobą nie ma rozmowy, koniec dyskusji”. „Ty jesteś głupia, głupi”. Zamiast spokojnego przedstawienia swojego stanowiska, dotyczącego codziennych spraw, wysłuchania drugiej strony, próby zrozumienia i dojścia do tego, co wspólne. Tego trzeba uczyć ludzi! Po to jest m.in. psycholog. A nie tylko po to, by w sytuacji, gdy dochodzi do separacji czy rozwodu – czynił cuda.

– Nieraz choroba czy wypadek mogą być dla rodziny momentem przełomowym...

Reklama

– Każda rodzina ma zasoby, tylko czasem nie było okazji, by je wydobyć. Żyła egocentrycznie, nie było wspólnoty. Nagle wydarza się coś, co dotyczy wszystkich – w tym systemowym rozumieniu rodziny – tragedia, choroba terminalna, wypadek. Uświadamiamy sobie najwyższą wartość: darowane przez Boga życie, miłość i miłosierdzie. Wtedy u poszczególnych członków rodziny następuje autorefleksja. Każdy przeżywa to wewnątrz siebie, dokonując zmiany w hierarchii wartości. Postępowanie tej rodziny staje się wówczas inne. Niektórzy inwalidzi mówią: „Nie wyobrażałem sobie, że moja rodzina jest tak silna, tak mnie kocha. Nie przypuszczałem, że potrafię żyć z sensem, pomimo utraty nóg”. To zmiana, ale niewymuszona z zewnątrz, lecz z wnętrza, płynąca oddolnie, od tej rodziny.

– Jak w praktyce okazywać pomoc cierpiącemu człowiekowi?

Reklama

– Z badań Barbary Sochowej wynika, że jeśli rodzina wyręcza go we wszystkim w imię miłości, nadopiekuńczej postawy, to depresja jest jak w banku. Każdy człowiek musi mieć poczucie autonomii, swojej odrębności, swojego ja. Nie możemy go zagłaskać. A są ludzie, wokół których świat się kręci, np. jakaś żona ubóstwia swojego męża i będzie zadręczać lekarzy, by wszystko czynili pod jego dyktando. Potrzebny jest zdrowy rozsądek, normalny szacunek dla drugiej osoby, a zarazem otwartość, by pokazać swoim zachowaniem, że jestem gotowa na udzielenie wsparcia, jakiego potrzebuje.
Ważne jest wspomaganie organizacji dnia, rozłożenie codziennego ciężaru na różne osoby tak, by nie usłyszeć: „Wyglądasz na taką zmęczoną, ty już nie przychodź do mnie”. Potrzebne jest też odpowiednie dostarczanie informacji. Bywa, że pewne nowe czy nienowe, a niemedyczne sposoby leczenia, rodzina przedstawia w sposób: „To cię na pewno uzdrowi”. A przecież nie wiemy, czy w ogóle nie zaszkodzi, a co dopiero uzdrowi! We wszystkim musi być prawda, nie należy roztaczać iluzji. Brak obiecywanych spektakularnych efektów może sprawić, że pacjent załamie się i zaniecha np. regularnej rehabilitacji. W zderzeniu z długotrwałą chorobą ciągle musi zmagać się z akceptacją danego stanu rzeczy, pokonywać trudności małymi krokami, z nadzieją na poprawę.

– A jeśli tej poprawy już nie będzie?

– W biegu naszego życia zataczamy koło. Zaczynamy od etapu, gdy jesteśmy bezbronni i powoli – nie wszyscy dożywamy tych dni – stajemy się częściowo lub całkowicie bezradnymi. Na każdym etapie potrzebne jest rozumne wsparcie rodziny, z uwzględnieniem autonomii. Co może zrobić taki człowiek, powinien wykonywać sam, bo inaczej nie ma poczucia sprawstwa, sensu swojego życia, perspektywy. Jeżeli umiejętnie będzie wykorzystywał swoje zasoby, będzie czuł się potrzebny – nie na pokaz, lecz konkretnie. Jeśli chodzi o pomoc psychiczną rodziny, może ona okazać jedynie wsparcie. Prawdziwa pomoc to „ja” – sama muszę w sobie wyzwolić tę siłę, znaleźć wartości, przeorganizować siebie, by ból istnienia nie był bólem. Bym znalazła w tym cierpieniu sens.

2016-06-01 14:21

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marsz dla Życia i Rodziny już w najbliższą niedzielę

Już 20 września w niedzielę ulicami stolicy przejdzie Marsz dla Życia i Rodziny. Organizatorzy zapraszają wszystkich zainteresowanych o 12:00 na Plac Zamkowy. Następnie po okolicznościowych przemówieniach, prorodzinna manifestacja wyruszy w kierunku kościoła Świętego Krzyża. Wśród uczestników będą m.in. kurator Barbara Nowak, ks. Dominik Chmielewski, a także niezwykły gość specjalny.

„Wspólnie brońmy rodziny” to hasło tegorocznego Marszu dla Życia i Rodziny, który zaplanowano na niedzielę 20 września w Warszawie. Organizatorzy z Centrum Życia i Rodziny zapowiadają, że będzie to manifestacja przywiązania do wartości prorodzinnych oraz afirmująca rodzinę oraz instytucję małżeństwa i wartości pro life. Jednak jak wskazuje Paweł Ozdoba, prezes organizacji, tegoroczny marsz będzie miał dwa wymiary.
CZYTAJ DALEJ

Wybory prezydenckie: Rozpoczęło się głosowanie w II turze

2025-06-01 07:20

[ TEMATY ]

wybory 2025

PAP/Marcin Bielecki

O godzinie 7 w niedzielę rozpoczęło się głosowanie w II turze wyborów prezydenckich. Głosujący otrzyma w lokalu wyborczym kartę do głosowania w formacie A5 z nazwiskami dwóch kandydatów na prezydenta. Aby oddać głos ważny, należy postawić znak X w kratce przy nazwisku wyłącznie jednego z nich.

Uprawnionych do głosowania w II turze wyborów jest prawie 29 mln Polaków, głosowanie odbywa się w godz. 7.00-21.00. Dla przeprowadzenia wyborów prezydenckich powołano ponad 32 tys. obwodowych komisji wyborczych w kraju i 511 za granicą. Według danych MSZ, do głosowania za granicą między I i II turą wyborów zarejestrowało się dodatkowo ponad 200 tys. osób, co łączenie z pierwszym głosowaniem daje rekordowe ponad 700 tys. osób głosujących poza krajem.
CZYTAJ DALEJ

Ma 9 lat i już zorganizował pielgrzymkę na Jasną Górę!

2025-06-01 12:21

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że nie trzeba być dorosłym, żeby zorganizować pielgrzymkę na Jasną Górę, przekonał wszystkich 9-letni Wojtek Małozięć z Łęk Górnych w diec. tarnowskiej. Kiedyś był tu z rodzicami, zakochał się w Jasnej Górze, zwłaszcza, gdy jeden z paulinów pokazał mu organy i jak twierdzi chłopiec, chciałby tu w przyszłości grać Matce Bożej.

Wojtek przyjechał na Jasną Górę z rodzicami, kiedy odbywała się pielgrzymka rolników. Były tłumy pielgrzymów. Kiedy weszli na górną część przybudówki, chłopiec mógł obserwować kaplicę z góry. Jeden z paulinów pokazał chłopcu chór i organy. - Poczułem, że to jest moje miejsce i chcę tutaj zostać. I nawet namawiałem rodziców, żeby przedłużyli urlop, aby dłużej pozostać na Jasnej Górze. Pomyślałem, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to zostanę organistą i będę tutaj grał - opowiadał chłopiec. To była tak wielka inspiracja, że od września Wojtek rozpocznie naukę w szkole muzycznej. Wielkie wrażenie też zrobił na nim Apel Jasnogórski, czyli wieczorne nabożeństwo na cześć Matki Bożej, na które gromadzi się wielu ludzi. Teraz chłopiec prawie codziennie śledzi transmisje z Jasnej Góry i powoli staje się prawdziwym znawcą tego miejsca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję