W sercu rodziny po jej śmierci pozostał tak ogromny ból, że zdecydowano wybudować nową świątynię, a w krypcie złożyć jej ciało. Jerzy Godlewski, zgierski przedsiębiorca i jednocześnie mąż zmarłej, zadeklarował wówczas wolę sfinansowania budowy. Do dziś jest to ewenement na skalę ogólnopolską. Trudno bowiem znaleźć drugiego człowieka, który wszystkie swoje życiowe oszczędności przekazuje na budowę świątyni. Nikt nie przypuszczał też, że parafia św. Jana Chrzciciela będzie wspólnotą, która zjednoczy nie tylko całą dzielnicę, ale też wykroczy poza jej ramy. Tu nie tylko przychodzą wierni na Msze święte. To miejsce łączące całą społeczność lokalną. Tak było już w 1991 r. i tak jest do dziś.
Reklama
Archiwalne albumy pokazują zmiany, jakie co roku czynione były na terenie przy ul. Ossowskiego 25/27. Pierwszy brzozowy krzyż, pierwsza polowa Msza, pierwszy obraz Matki Bożej – to niezapomniane chwile nie tylko dla proboszcza, ale wszystkich zaangażowanych mieszkańców. Swój wkład w tworzenie parafii miało kilkuset wiernych. Jedni pomagali fizyczną pracą, inni przekazując datki, jeszcze inni organizując pierwsze kółka różańcowe czy schole parafialne. Nikt nie zapomni radości pierwszych Mszy świętych w nowej świątyni, kiedy na surowych murach wieszano kolorowe wstążki, by ocieplić wnętrze. Kiedy nad głowami fruwały wróble, a w pochmurne dni z wiszących nad niebem folii przeciekały krople deszczu. Kiedy kolana grzęzły w piachu i błocie, bo o wylewce początkowo trzeba było zapomnieć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Ludzie tu angażują się natychmiast. Ksiądz wspomniał o dzwonach – zaraz znaleźli się sponsorzy. Mówił o malowaniu płotu – już było mnóstwo osób do pomocy – wylicza Barbara Słowińska. – Chcieliśmy przyczynić się do powstania kościoła. Może i nawet zapisać się w historii. Parafia nieduża, główny sponsor był, więc trzeba było tylko to dokończyć. Jak powstała wieża, to należało do niej coś włożyć. Ksiądz nas zmotywował i tak zostaliśmy jednymi z trzech fundatorów dzwonu – dodaje Zbigniew Garboliński, przedsiębiorca sąsiadujący z kościołem. I w ten sposób mała parafia, która powstała na zaniedbanym wówczas terenie, przeistoczyła się w piękną świątynię. Teren, który jeszcze przed budową pełnił funkcję małego wysypiska śmieci, dziś cieszy oko nie tylko nasadzeniami, ale zagospodarowanym stawem z kaczkami czy alejkami. W międzyczasie wybudowano dom parafialny, pomieszczenia gospodarcze, toaletę dla wiernych.
Reklama
Dziś miejsce to jest dumą wszystkich mieszkańców. To tam pozostawiono litry potu, godziny cennego czasu. Tam włożono serce. Nikt jednak sam z siebie nie poczyniłby takiego wysiłku, gdyby nie zaangażowanie głównego „kierownika budowy” – ks. proboszcza Zdzisława Sudry. To on, 25 lat temu, z wikariusza innej zgierskiej parafii nominowany został na proboszcza. Tę funkcję pełni do dziś, a że parafia liczy jedynie 2 tys. wiernych, ks. Sudra jest jedynym kapłanem. – Powstanie tej parafii jest zasługą rodziny Godlewskich. To jednak, co tu się działo i dzieje, jest niewątpliwie zasługą księdza – mówi Dariusz Zawadzki. – Jest ogniwem scalającym wszystko, jednoczącym całe środowisko – dodaje Janina Kaczmarek.
W zaledwie dwutysięcznej parafii działają dwa zespoły muzyczne, chórek dziecięcy, 46 ministrantów, 16 lektorów. Te liczby mówią same za siebie. A co najważniejsze – przez 25 lat nikomu to udzielanie w życie parafialne się nie znudziło. Mali ministranci stają się lektorami. Dziewczynki z chórku zapisują się do kółek różańcowych. Nie ma tu mowy o wypaleniu czy znudzeniu, a wręcz przeciwnie – o zacieśnianiu jeszcze większej więzi. Nie inaczej było podczas ostatniego, najważniejszego jak dotąd jubileuszu 25-lecia parafii.
Na uroczystą Mszę św., której przewodniczył abp Marek Jędraszewski, przybyło kilkaset osób. Jubileusz w niedzielę 26 czerwca połączono z corocznymi obchodami dnia dziecka, więc kościół wypełnił się gwarem najmłodszych parafian. – W 25. roku bycia razem nie wyobrażam sobie innej rodziny jak tylko wspólnota św. Jana Chrzciciela w Zgierzu – ze wzruszeniem podkreślał Ksiądz Proboszcz.