Reklama

Wiara

Między obrazem a karykaturą

Powiedz mi, w jaki sposób widzisz Kościół i ludzi w Kościele, a ja powiem ci, na ile ty sam kochasz i na ile postępujesz zgodnie z zasadami Dekalogu. Z ks. dr. Markiem Dziewieckim, rekolekcjonistą i psychologiem, rozmawia Agnieszka Porzezińska

Niedziela Ogólnopolska 22/2017, str. 26-27

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

Bożena Sztajner/Niedziela

Ci, którzy odchodzą z Kościoła, czynią to czasami dlatego, że błądzą i postępują wbrew Dekalogowi. Wtedy chowają się przed Bogiem

Ci, którzy odchodzą z Kościoła, czynią to czasami dlatego, że błądzą i postępują wbrew Dekalogowi.
Wtedy chowają się przed Bogiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA PORZEZIŃSKA: – Czy ma Ksiądz problem, gdy widzi, że jego współbracia – mówiąc delikatnie – błądzą?

KS. DR MAREK DZIEWIECKI: – Bardzo bolą mnie takie sytuacje. Gdyby było inaczej, nie kochałbym. Wiem, że wśród księży – podobnie jak wśród świeckich – są tacy, którzy krzywdzą zamiast kochać. Dojrzały uczeń Jezusa to pogodny realista. Jest realistą, gdyż dostrzega i uznaje prawdę o ludziach w Kościele, zdaje sobie sprawę z tego, że to wspólnota ludzi grzesznych. Wyjątkiem jest tylko Maryja. Wie, że wszyscy inni – począwszy od niego samego – mają coś na sumieniu. Z drugiej strony to realista pogodny, i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że wie, iż jest nieodwołalnie kochany przez Boga, i to bez żadnej swojej zasługi. Wie, że jest w rękach Przyjaciela i Zbawiciela, który ma moc uratować każdego, kto się do Niego ucieka. Po drugie – dojrzały uczeń Jezusa zachowuje pogodę ducha, gdyż widzi, że w Kościele jest wiele osób, które wiernie, czasem wręcz heroicznie, naśladują Jezusa, które się nawracają, które wchodzą na drogę błogosławieństwa i świętości, które są przezroczystymi i radosnymi świadkami Boga na ziemi.

– A co z tymi, którzy jeszcze nie są dojrzali, ale czują się częścią Kościoła?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Tacy ludzie mają skłonności do postaw skrajnych: albo wszędzie dopatrują się zła, gdyż patrzą na innych przez pryzmat własnej historii i własnych sposobów postępowania, albo przeciwnie: boją się dostrzegać słabości i grzechy ludzi Kościoła. Tworzą wyidealizowany obraz ucznia Jezusa, żeby w ten sposób podnieść siebie na duchu. Więcej jest osób z tej pierwszej grupy. Patrzą oni na rzeczywistość Kościoła przez subiektywne okulary, które tę rzeczywistość wypaczają. Nawet nie zauważyli, że sobie takie okulary nałożyli czy że pozwolili na to, by ktoś im takie okulary zła zainstalował. Tacy ludzie nie są świadomi ani tego, że widzą Kościół w skrajnie jednostronny sposób, ani też tego, że z jakiegoś względu mają potrzebę, by sobie wmawiać, iż wszyscy w Kościele są źli, poważnie grzeszą, są niewierni Bogu. To typowy mechanizm obronny, za pomocą którego ci, którzy nie kierują się Dekalogiem, usiłują uspokoić własne sumienie.

– Wmawiają sobie, że przecież „wszyscy” tak postępują...

– I w ten sposób sami sobie wyrządzają krzywdę. Zwykle takie chore przekonanie będą w sobie nosić i umacniać dopóty, dopóki sami się nie nawrócą.

– Obrywa się czasem Księdzu osobiście za wszystkie grzechy Kościoła?

Reklama

– Oczywiście, i wcale się temu nie dziwię. Zdarza się, że ktoś dziękuje mi za dobrych księży, którzy troszczą się o ludzi chorych, starszych, samotnych, bezradnych czy cierpiących albo którzy umacniają mocnych na drodze świętości. Zdarza się też, że ktoś mówi do mnie z żalem, a czasem wręcz z agresją o tym, że został przez jakiegoś księdza źle potraktowany czy wręcz skrzywdzony. Nie raz już przepraszałem za tych księży, którzy krzywdzą zamiast kochać. Z drugiej strony staram się chronić rozmówców przed nieuzasadnionym uogólnianiem. Pewien mężczyzna poprosił mnie o pomoc, gdyż nie radził sobie z życiem na skutek pewnego uzależnienia. Wyjaśnił, że przychodzi do mnie wyłącznie jako do psychologa, a nie księdza, gdyż jest bardzo rozczarowany Kościołem. Zaczął od wypominania wypraw krzyżowych i inkwizycji, a skończył na księżach pedofilach. Słuchałem jego wywodów spokojnie i cierpliwie. Zaskoczony moją postawą zapytał, czy mi to nie przeszkadza, że on mówi takie straszne rzeczy o Kościele. Wtedy wyjaśniłem, że on wcale nie mówi o Kościele, a jedynie o swojej wizji Kościoła. Po chwili dodałem, że zastanawia mnie, dlaczego ktoś tak wykształcony i inteligentny jak on ma tak skrajnie zawężone i zniekształcone spojrzenie na Kościół. W przypadku tego mężczyzny nasza rozmowa zakończyła się jego prośbą o spowiedź.

– To akurat historia z happy endem, ale nie sądzę, żeby wszystkie tak dobrze się kończyły...

– Oczywiście, że nie. Bywa i tak, że ludzie, z którymi prowadzę podobną rozmowę, ostentacyjnie wychodzą i trzaskają drzwiami. Nie są jeszcze gotowi na przyjęcie prawdy o sobie i dlatego nie interesuje ich prawda o Kościele. Dzięki spotkaniom z tymi, którzy chcą widzieć w Kościele jedynie zło, stała się dla mnie oczywista następująca zasada: powiedz mi, jak widzisz Kościół i ludzi w Kościele, a ja powiem ci, na ile kochasz i na ile postępujesz zgodnie z zasadami Dekalogu.

– Czyli nie można kochać i postępować zgodnie z zasadami Dekalogu, a równocześnie zauważać grzechy Kościoła?

Reklama

– Można, a nawet należy dostrzegać to, co w Kościele jest złego. Prawda nas wyzwala! Im bardziej ktoś kocha, tym wyraźniej dostrzega w Kościele także te osoby, sytuacje czy zwyczaje, które są nie do pogodzenia z Bożą miłością. Dostrzega zło nie po to jednak, by się na nim skupiać, lecz by siebie i innych tym bardziej mobilizować do czynienia dobra. Kto kocha, ten – jak Jezus – widzi całą prawdę o Kościele. Zaczyna zmieniać Kościół, począwszy od samego siebie. Nie czeka, aż inni się nawrócą. Tworzy w sobie i wokół siebie oazę dobra. Im bardziej ktoś kocha i im wierniej naśladuje Chrystusa, tym łatwiej spotyka w Kościele ludzi, którzy są podobni do Boga. Kościół można krytykować z zewnątrz, ale odnowić można go jedynie od środka – przez nawrócenie i miłość tych, którzy poważnie i z radością traktują swoją więź z Bogiem.

– Czy na tym, co złe w Kościele, skupiają się tylko ci, którzy postępują wbrew zasadom Ewangelii?

– Nie tylko. Dostrzeganie niemal wyłącznie zła i grzechów w Kościele jest typowe nie tylko dla ludzi złej woli, lecz także dla ludzi, którzy zostali poważnie skrzywdzeni, np. przez rodziców, którzy samych siebie uważają za porządnych chrześcijan. Podobnie dopatrywanie się wyłącznie zła w Kościele grozi ludziom skrzywdzonym przez tych, którzy w każdą niedzielę pobożnie klęczą na Mszy św. w pierwszej ławce, a w dni powszednie okazują się osobami bez serca i bez sumienia. Oczywiście, dostrzeganie w Kościele głównie zła grozi jeszcze bardziej tym, którzy zostali skrzywdzeni przez kogoś z nas, księży. Rozumiem ich ból, szok, rozczarowanie. Czasem muszą spotkać wielu bardzo ofiarnie kochających duchownych, zanim zaczną sobie uświadamiać, że w Kościele są także tacy ludzie, którzy poważnie traktują Boga i swoje powołanie do świętości, czyli do stawania się podobnymi do Boga.

– Sprawia Ksiądz wrażenie, jakby nie gorszył się grzechami księży czy biskupów...

Reklama

– Rzeczywiście nie gorszę się, gdy widzę duchownych w kryzysie. Przeciwnie, mam poczucie, że się wtedy „lepszę”. Gdy widzę poważne słabości i grzechy ludzi Kościoła, tym bardziej uświadamiam sobie moją własną słabość, a także zagrożenia zewnętrzne, którym przecież ja też podlegam. I za każdym razem nawracam się z jeszcze większą stanowczością do jeszcze większej miłości. Wielkie grzechy ludzi Kościoła są dramatem i przekleństwem dla tych konkretnych ludzi. Dla dojrzałych uczniów Jezusa są natomiast wezwaniem do mobilizacji i do bardziej stanowczego czuwania nad sobą. Chrześcijanin, którego więź z Jezusem jest silniejsza od jego najsilniejszej więzi z ludźmi, widzi w Kościele dobro i zło w rzeczywistych proporcjach i tym bardziej kocha, im mniej kochają ludzie wokół niego.

– Gdy widzę grzech jakiegoś księdza, który ma przecież godną pozazdroszczenia łaskę bycia tak blisko Boga, to zastanawiam się, dlaczego Bóg dla dobra ludzi go nie powstrzymał.

– Bóg traktuje poważnie naszą wolność. Także wolność do zła, gdyż inaczej bylibyśmy kukłami, niezdolnymi do miłości. Stwórca czyni wszystko, by ksiądz, który grzeszy i krzywdzi, nawrócił się i zaczął kochać. Znam księży, którzy wyszli ze strasznych uzależnień i grzechów. Teraz są prawdziwym skarbem Kościoła i ofiarnie pomagają tysiącom ludzi. Proszę Was, świeckich, o to, byście stanowczo upominali nas, księży, gdy błądzimy! Jeśli zlekceważymy Wasze upomnienia, poinformujcie naszych przełożonych. Taki trud upominania błądzących to ważny przejaw miłości ludzi świeckich do kapłanów.

– Można pomyśleć: skoro ksiądz, który jest tak blisko Boga, nie wytrwał, to jaką ja mam szansę, by pozostać wiernym?

Reklama

– Księża są powołani przez Boga do ofiarnej i pełnej miłości troski o świeckich. Nie są natomiast Bogiem. To nie księża zbawiają. Także my, księża, potrzebujemy Boga i Bożych ludzi, by trwać na drodze zbawienia. Mam świeckich przyjaciół, którzy od dziesięcioleci trwają na drodze świętości. Tak mnie wzruszają swoją wiernością Bogu i ofiarną miłością do swoich bliskich, że piszę powieści inspirowane ich życiem. Wiem, że i oni mają czasem do czynienia z księżmi w kryzysie. Niektórzy zostali przez takich księży zranieni i zmagają się z innymi zranieniami. Kto ufa Bogu i we wszystkim Go słucha, ten pozostanie wierny – z pomocą lub bez pomocy ludzi.

– Dlaczego niektórzy odchodzą z Kościoła?

– Czasami dlatego, że błądzą i postępują wbrew Dekalogowi. Wtedy chowają się przed Bogiem. Czasami dlatego, że przypisują Bogu winę za cierpienia, które oni sami sobie zadali lub które zadali im inni ludzie, zwłaszcza ludzie Kościoła. Czasem bywa to też wina nas, księży. I to nie tylko tych, którzy krzywdzą, ale również tych, którzy za mało kochają. Nie odejdą od Kościoła ci, którzy widzą, że ich ksiądz z zachwytem opowiada o miłości Boga, że wszystko, co ma – czas, zdrowie, pieniądze – wykorzystuje dla ich dobra i dla potwierdzenia swojej troski o nich.

– Dlaczego coraz więcej ludzi cierpi na depresję? Skąd bierze się głęboki smutek, który odbiera radość życia?

– Taki smutek pojawia się wtedy, gdy ktoś za mało kocha lub gdy ktoś jest za mało kochany przez bliskich. Wszystkie inne „powody” depresji to przejawy, a nie przyczyny problemu. Człowiek może być szczęśliwy także wtedy, gdy jest chory, biedny czy stary. Pod warunkiem, że kocha i że ma od kogo przyjmować miłość. Jedyną skuteczną terapią smutku jest miłość – przyjmowana i ofiarowywana.

Reklama

– Jak przeżyć w Kościele i nie popaść w kryzys, gdy co niedzielę bądź częściej widzimy, że ksiądz przy ołtarzu jest smutny, przemyka między zakrystią a ołtarzem, unika kontaktu z parafianami, a tym, którzy przyszli, robi wymówki, że inni nie przyszli?

– Korzyść będzie obopólna, gdy ktoś z parafian pomoże takiemu księdzu się zmieniać. Warto życzliwie, ale też otwarcie powiedzieć mu o tym, co nas niepokoi czy co nas zniechęca w jego zachowaniu. Warto też podpowiadać mu konkretne tematy homilii czy konkretne formy troski o dzieci, młodzież i dorosłych, które świeckich cieszą i które pomagają im z radością iść na spotkanie z Bogiem w swojej parafii.

* * *

Ks. dr Marek Dziewiecki
Duszpasterz rodzin i popularny rekolekcjonista, psycholog, terapeuta uzależnień

Agnieszka Porzezińska
Dziennikarka, scenarzystka, w TVP ABC prowadzi program „Moda na rodzinę”

2017-05-24 09:58

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościelne gwiazdy

Niedziela Ogólnopolska 23/2021, str. 17

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

Magdalena Pijewska/Niedziela

Myślenie w Kościele o popularności jest jakąś zdradą Jezusa, cichego i pokornego Sercem, bo Bóg i ludzie bardziej niż gwiazd potrzebują świętych.

Znana amerykańska aktorka Marilyn Monroe pisała do św. Jana XXIII listy, w których, pełna zdumienia, opisywała dylematy swojej kariery. Z zadziwieniem pytała Papieża Dobroci, jak on to robi, że mimo starości, choroby, mało atrakcyjnego wyglądu ciągle jest popularny, że tysiące ludzi go słuchają i zabiegają o prywatną audiencję u niego. Ona sama, żeby być na fali popularności, wciąż musi szokować, wywoływać skandale, oskarżać, rozwodzić się i wychodzić za mąż, buntować jedne gwiazdy przeciwko drugim. Mimo że listy te są jedynie literackim pomysłem jakiegoś autora, jest w nich sporo ważnych uwag na temat źródeł popularności.
CZYTAJ DALEJ

Potrzeba czytania znaków

2024-11-28 12:06

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Tym, co pozwala nam widzieć znaki, jakie dokonują się w nas i w świecie, i zarazem pozwala nam właściwie ich odczytywać, jest MODLITWA. Kiedy się modlę widzę siebie i to, co mnie otacza, ale widzę również Boga i to, co On może.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».
CZYTAJ DALEJ

Adwentowe warsztaty u dominikanów

2024-12-01 17:33

Marzena Cyfert

Koncert finałowy w wykonaniu chóru złożonego z uczestników warsztatów.

Koncert finałowy w wykonaniu chóru złożonego z uczestników warsztatów.

Zakończyły się Adwentowe Warsztaty Muzyczno-Liturgiczne u dominikanów we Wrocławiu. Połączone były z rekolekcjami, które głosił o. Wojciech Sznyk, dominikanin z Krakowa.

Uczestnicy warsztatów mogli rozszerzyć swój repertuar o nowe pieśni wielogłosowe oraz rozwinąć umiejętności śpiewu, pod opieką doświadczonych specjalistów w dziedzinie muzyki wokalnej: Urszuli Rogali, Rafała Maciejewskiego oraz Krystiana Neściora. Tegoroczną edycję warsztatów patronatem honorowym objęło Wrocławskie Liturgiczne Studium Wokalne.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję