Reklama

Niedziela Lubelska

Drzewo życia

Niedziela lubelska 39/2017, str. 1-3

[ TEMATY ]

krzyż

Paweł Wysoki

Procesja z relikwiami Drzewa Krzyża

Procesja z relikwiami Drzewa Krzyża

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzyż nie jest pogardą, nie jest beznadzieją, nie jest bezsensem; krzyż jest objawieniem wielkości człowieka i jego godności. W krzyżu Bóg ukazuje, że uznał człowieka godnym śmierci swojego Syna – mówił 14 września bp Józef Wróbel w bazylice Ojców Dominikanów w Lublinie.

Znak miłości i jedności

Wrześniowy odpust w sanktuarium relikwii Drzewa Krzyża Świętego zgromadził chrześcijan Kościoła rzymskokatolickiego i prawosławnego. Jak podkreślał o. Grzegorz Kluz, przeor klasztoru dominikanów, adoracja relikwii Drzewa Krzyża przez wieki odbywała się w Kościele niepodzielonym. Gdy na początku IV w. św. Helena, matka cesarz Konstantyna, odnalazła drzewo na którym umarł Zbawiciel, chrześcijanie z wielką czcią zaczęli wpatrywać się w znak największej miłości Boga do człowieka. – Krzyż został odnaleziony 3 maja, a 14 września został wystawiony do publicznej adoracji. Na pamiątkę tego wydarzenia gromadzimy się, by dostrzegać w krzyżu Bożą miłość, by widzieć w nim nie narzędzie śmierci, ale życia. Przez krzyż uczymy się rozpoznawać jak Bóg pragnie, by wszyscy żyli. Krzyż dał nam życie – mówił Ojciec Przeor. Kustosz relikwii Krzyża Świętego powitał licznie zgromadzonych wiernych Kościoła Zachodniego i Wschodniego, m.in. bp. Józefa Wróbla i prawosławnych duchownych; zaprosił wszystkich do świętowania tajemnicy jedności Chrystusowego Kościoła oraz do modlitwy o jedność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W homilii bp Józef Wróbel wskazał na fenomen chrześcijaństwa: Bóg oddaje swoje życie za człowieka. – W pierwotnych religiach człowiek oddawał swoje życie za bożka, a w rzeczywistości prawdziwego Boga to On sam oddaje siebie dla zbawienia człowieka – podkreślał. Odwołując się do natury człowieka, który od zarania dziejów jest istotą religijną, Ksiądz Biskup ukazał drogę poszukiwania prawdziwego Boga, który w historii potwierdził swoją moc, okazał bliskość, miłosierdzie i miłość do człowieka. Stwórca przez wieki, przez historię Abrahama i Mojżesza, przygotował świat na pełne objawienie siebie przez swojego Syna. Za św. Janem Pawłem II Pasterz przypomniał, że „Jezus Chrystus był widzialnym znakiem niewidzialnego Boga”. – Obraz krzyża, który do dzisiaj dla jednych jest zgorszeniem, a dla innych głupstwem, dla nas stał się znakiem jedynego i prawdziwego Boga. Przez ofiarę Jezusa Chrystusa na krzyżu została objawiona miłość Boga do człowieka, ukazane zło grzechu, ale też wielkość człowieka i jego godność. Żadna filozofia nie uznaje takiej godności, gdy sam Bóg, stwórca kosmosu, uznaje człowieka godnym śmierci swojego Syna. Krzyż jest zaproszeniem, by odkrywać naszą godność i szanować ją w bliźnich – podkreślał bp Wróbel.

Jak co roku, po Eucharystii wierni wyruszyli w procesji ulicami Starego Miasta. Na Placu po Farze prawosławni przygotowali Liturgię Słowa, podczas której kolejny raz wybrzmiała prawda, że krzyż jest drzewem życia. Święto zwieńczyło błogosławieństwo relikwiami Drzewa Krzyża i osobista adoracja.

Sanktuarium relikwii

Lubelscy dominikanie są kustoszami relikwii Drzewa Krzyża od końca XIV w. Wówczas za sprawą bp. Andrzeja do naszego miasta trafiła część krzyża odnalezionego przez św. Helenę. Przez wieki w świątyni przy ul. Złotej wierni adorowali znak zbawienia i byli świadkami licznych cudów, jakie dokonywały się w życiu osobistym i społecznym miasta; największym był odwrót wojsk kozackich. W sanktuarium modlili się wielcy Polacy, m.in. królowie i św. Jan Paweł II. 9 czerwca 1987 r. podczas wizyty w Lublinie Ojciec Święty powiedział: – „W duchu nawiedzam relikwie Drzewa Krzyża Świętego w bazylice ojców dominikanów, dokąd wiele razy udawałem się na modlitwę, a także aby sprawować Mszę św.”.

Mimo zuchwałej kradzieży relikwii w 1991 r. bazylika przy ul. Złotej nie przestała gromadzić czcicieli Drzewa Krzyża. Dominikanie wciąż posiadają trzy fragmenty Chrystusowego Krzyża: dwie małe drzazgi to cząstki skradzionej relikwii, jedna to dar wspólnoty zakonnej z Holandii. Dzięki temu w sanktuarium przez cały rok trwa modlitwa u stóp Drzewa Życia. W każdy piątek odprawiane jest nabożeństwo Drogi Krzyżowej, a codziennie możliwa jest adoracja relikwii (w czasie remontu kaplicy Firlejów relikwie wystawie są do osobistej adoracji w piątki w godz. 9.00 – 18.30).

2017-09-21 09:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż z Małopolskiej „Solidarności”

Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach. A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel. Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę. Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja. Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast. Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci. Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani. Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć. Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach. Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.
CZYTAJ DALEJ

Trwają poszukiwania ks. dr. Marka Wodawskiego OFMConv. - apel policji i diecezji

2025-11-18 17:08

[ TEMATY ]

kapłani

Archiwum

Diecezja Warszawsko-Praska oraz policja apelują o pomoc w poszukiwaniach 44-letniego ks. Marka Wodawskiego OFMConv., kapłana z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Aninie, który zaginął 7 listopada.

Komenda Rejonowa Policji Warszawa VII prowadzi intensywne poszukiwania ks. dr Marka Wodawskiego, 44-letniego kapłana zakonu Franciszkanów (OFM Conv.), który 7 listopada 2025 r. około godziny 19:30 wyszedł ze swojego mieszkania przy ul. Białowieskiej w Warszawie i do dziś nie powrócił ani nie nawiązał kontaktu z bliskimi.
CZYTAJ DALEJ

Wojna na Ukrainie skończy się w listopadzie? Politico o amerykańsko-rosyjskim planie pokojowym

2025-11-19 18:07

[ TEMATY ]

wojna na Ukrainie

plan pokojowy

zakończenie

amerykańsko‑rosyjski

PAP

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Biały Dom zamierza przedstawić Ukrainie uzgodniony z Rosją plan pokojowy jako „fakt dokonany” - donosi w środę Politico. Urzędnicy administracji uważają, że są w stanie skłonić ukraińskiego prezydenta do jego akceptacji z uwagi na jego osłabioną pozycję i że uda się zakończyć wojnę jeszcze w listopadzie.

Według portalu, który powołuje się na rozmowy z urzędnikami administracji Donalda Trumpa, amerykańska propozycja będzie „rozsądna”, a prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski będzie musiał ją zaakceptować, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację na froncie i aferę korupcyjną dotyczącą jego najbliższego otoczenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję