Reklama

Kościół

Bóg na ławie oskarżonych

Z jednej strony słychać wołanie filozofa, że wiek XXI ma być wiekiem religii, z drugiej – pobrzmiewa wołanie innego filozofa, że religia jest opium ludu. Jaką postawę w tym sporze ma zająć chrześcijanin?

Niedziela Ogólnopolska 15/2018, str. 24-25

[ TEMATY ]

wiara

Uria/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dyskusjach na temat etyki seksualnej, aborcji, klauzuli sumienia itp. daje się słyszeć stwierdzenie: „Nie wszyscy są wierzący”. Skoro tak, to (w domyśle) nie wszyscy muszą zachowywać jednakowe reguły działania, tzn., że człowiek wierzący nie może dokonać aborcji, a niewierzący – może. Następuje przedziwna sytuacja, ten sam czyn, a radykalnie odmienna jest jego kwalifikacja moralna: albo grzech ciężki, albo uczynek dobry i szlachetny, wręcz – o ironio – miłosierny.

Czy analogicznie można powiedzieć, że niewierzący – w przeciwieństwie do wierzącego – może dopuszczać się malwersacji finansowych, celowo mataczyć, nabierać ludzi starszych „na wnuczka”, „na policjanta” lub „na pakiet opieki zdrowotnej”? Na to pytanie nasuwa się oczywista odpowiedź. Zarówno wierzącemu, jak i niewierzącemu nie wolno zabijać, krzywdzić, wprowadzać w błąd itd., itp.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W tym kontekście nieodparcie pojawiają się pytania: Jaką rolę odgrywa religia w życiu człowieka? Jaką prezentuje wizję Boga? Czy Bóg jest bliski człowiekowi jako jego sprzymierzeniec, czy stanowi On raczej zagrożenie dla jego wolności i autonomicznego rozwoju? Czy religia jako nasza relacja do Boga jest czynnikiem wspomagającym, czy ograniczającym nasz proces w doskonaleniu własnej osobowości?

Religia na celowniku

Współcześnie w życiu wielu społeczeństw zauważa się przejawy eliminowania wpływu religii i ludzi wierzących na życie społeczne. Z religijnych inspiracji rezygnuje się w sztuce, muzyce, literaturze, polityce itd. Unika się wyrażeń nie tylko wprost związanych z religią, jak: Bóg, Stwórca, Jezus, Zbawiciel, Kościół, lecz również takich, które mają związek tylko pośredni, jak: pierwsza przyczyna, źródło istnienia, wieczność, nieśmiertelność duszy, prawo naturalne itp. Chodzi o to, by u odbiorców nie powodować skojarzeń o charakterze religijnym. Promuje się natomiast nazwy i wartości obojętne lub niechętne religii. Wiele opiniotwórczych środowisk medialnych nie dąży do ukazania lub zacieśnienia związku człowieka z Bogiem, lecz główny akcent swej działalności kieruje na dyskredytowanie religii. Treści dotyczące sfery nadprzyrodzonej i transcendentnej usiłuje się pomniejszyć lub ukazać w negatywnym świetle. Obserwowane zjawisko świadczy o niechęci do religii, zwłaszcza do chrześcijaństwa, Kościoła katolickiego i jego instytucji oraz do wielowiekowej tradycji, a także o tym, że uważane są one za wyraz wstecznictwa, niechęci do nowoczesności i postępu. W niektórych tendencjach myślowych Bóg i religia są traktowane jako zagrożenie dla człowieka, zwłaszcza dla jego autonomii i wolności. Bóg jest dla człowieka konkurentem i rywalem, a elementy religijne stanowią zarzewie zła, przemocy, nietolerancji, totalitaryzmu i fundamentalizmu.

Reklama

O niechęci do religii świadczą dyskusje nad tzw. Konstytucją Europejską i brak umieszczenia w jej preambule odniesienia do Boga i wartości chrześcijańskich. Gloryfikuje się ideę państwa laickiego, oddzielonego od Kościoła i jego wartości. Podtrzymuje się przekonanie, że między człowiekiem i Bogiem nie występują żadne relacje. Zjawisko to Rosa Alberoni, Włoszka, autorka książki „Wygnać Chrystusa”, obrazuje wymownym stwierdzeniem: „Trzeba wygnać Boga ze sceny historii i z umysłu człowieka, gdyż Bóg jest złem. Bóg jest przeciw człowiekowi. Każdy postęp człowieka jest zwycięstwem przeciw Bogu” (tłum. z jęz. włoskiego A. Żdżarska, Izabelin-Warszawa 2007, s. 7). Życie ludzkie ma być skoncentrowane wyłącznie na sprawach doczesnych.

Można więc dziś niewątpliwie mówić o religiofobii, a zwłaszcza chrystianofobii. Trzeba jednak mocno podkreślić, że zarówno religia, jak i religiofobia dotyczą właściwej lub niewłaściwej wizji Boga i człowieka oraz relacji między nimi.

Od karykatury Boga...

Znaczący wpływ na zjawisko niechęci do religii miała filozofia oświecenia. Oświecenie, choć nie było programowo ateistyczne i przyjmowało ideę Boga-Stwórcy, przedstawiało fałszywy Jego obraz: Bóg nie jest obecny w tym świecie, nie interesuje się nim, nie sprawuje Opatrzności, nie przekazuje człowiekowi żadnej nauki, nie nagradza ani nie karze, nie solidaryzuje się z nim, nie staje się człowiekiem, nie umiera na krzyżu i nie zmartwychwstaje, nie jest Zbawicielem (deizm). Taki Bóg, daleki i obcy wobec człowieka, przestał mu być potrzebny. Z kolei człowiek oderwany od Boga staje się samowystarczalny, nie uznaje żadnego odniesienia do Boga, nie oczekuje z jego strony żadnej pomocy i zaczyna żyć tak, „jakby Bóg nie istniał” (Jan Paweł II, „Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci”, Kraków 2005, s. 19; Benedykt XVI, „Dawajcie świadectwo o Bogu w świecie współczesnym. Rozmowa z młodzieżą Rzymu i Lacjum na placu św. Piotra”, Watykan, 6 kwietnia 2006, „L’Osservatore Romano”, wyd. pol., 27 [2006], nr 6-7, s. 49). Odrzucając Boga i Jego wskazania w życiu moralnym, człowiek przypisuje sobie w sposób nieuprawniony możliwość autozbawienia oraz prawo do nieskrępowanego i autonomicznego decydowania o wszystkim, także o tym, co jest dobre, a co złe. Wyolbrzymił swoją bezwzględną niezależność i wolność przez ubóstwienie samego siebie. W takim świetle Bóg nie tylko staje się niepotrzebny, ale też pełni w życiu ludzkim funkcję negatywną, ogranicza człowieka, zagraża jego wolności. Bóg okazał się konkurentem wobec człowieka. Stąd postulat, aby odrzucić Boga, bo krępuje człowieka w jego pełnym i swobodnym rozwoju. Człowiek woli być sam, chce być niezależnym twórcą własnych dziejów i własnej cywilizacji. W efekcie powstało opozycyjne nastawienie: Bóg albo człowiek, ze wskazaniem na człowieka. Bóg przebywa sobie tam, w niebie, a człowiek tu, na ziemi, i między tymi biegunami nie ma żadnych punktów wspólnych. Negacja chrześcijańskiego rozumienia Boga stała się niezbędnym warunkiem rzekomo pełnego humanizmu.

Reklama

Oświeceniowa wizja Boga została przejęta i rozpropagowana przez tendencje wyraźnie ateistyczne, m.in. w wydaniu marksistowskim, współcześnie zaś, choć już w innej formie, w nurcie liberalno-laickim (ponowoczesnym).

Reklama

...do obrazu Boga

Chrześcijaństwo ciągle przypomina, że Bóg jest Stwórcą świata i najwyższym prawodawcą. Sprawuje w świecie Opatrzność, interesuje się losem człowieka, solidaryzuje się z nim tak dalece, że sam staje się człowiekiem. Syn Człowieczy „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 28; Mk 10, 45). „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 16-17). Bóg przekazał człowiekowi swoją naukę, swoją wolę. Są to: przykazania Boże, Ewangelia, Kościół jako oficjalny interpretator tej nauki oraz prawo naturalne zawarte w całej przyrodzie. Nie jest to nauka dla uciemiężenia człowieka, lecz jako drogowskaz, bo „Bóg jest miłością” (1J 4, 16), a w miłości dominuje jedyne pragnienie – dobro kochanej osoby.

Prawda o Bogu pełnym miłości i o człowieku jako zależnym od Niego stworzeniu jest niezwykle ważkim problemem, w życiu zarówno indywidualnym, jak i społecznym. Przed wolnością bez prawdy przestrzegał Jan Paweł II. Napisał on w „Centesimus annus”: „Wolność w pełni jest dowartościowana jedynie poprzez przyjęcie prawdy: w świecie bez prawdy wolność traci swą treść, a człowiek zostaje wystawiony na pastwę namiętności i uwarunkowań jawnych lub ukrytych”. I zaraz dodał, że „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” („Centesimus annus”, 1991, nr 46). Podobnie w encyklice „Veritatis splendor” podkreślił, że człowiek w dysponowaniu swoją wolnością nie jest nieograniczony, winien przyjąć prawo moralne dane mu przez Boga. Przez akceptację tego prawa człowiek nie doznaje uszczerbku, przeciwnie – otrzymuje gwarancję i sprzymierzeńca swego rozwoju („Veritatis splendor”, 1993, nr 35).

Reklama

Również Benedykt XVI mocno akcentował, że „ideologiczne zamknięcie się na Boga oraz ateizm (...) jawią się dziś pośród największych przeszkód w rozwoju. «Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim»”. Bez Boga każdy robi sobie własny projekt życia i na koniec jeden występuje przeciw drugiemu („Caritas in veritate”, 2009, nr 78).

Boga nie da się sprowadzić do sfery prywatności, do uczucia, tak jakby On nie był rzeczywistością obiektywną. Bóg nie jest kimś nieznanym, Bogiem wymyślonym, Bogiem według jedynie naszych myśli, ale Bogiem, który ukazał samego siebie i swoje oblicze. Uobecnienie Go w naszym życiu, przyjęcie Jego woli nie są poniżającą zależnością, ale czynnikami, które pozwalają nam żyć darem miłości i dojść do pełni człowieczeństwa. Jeżeli uzasadnione jest mówienie o deifikacji człowieka, to jedynie z Bogiem – jeśli się z Nim współpracuje, korzysta z Jego oferty i wsparcia. „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity” (J 15, 5) – mówi Jezus. I tylko wtedy nasze życie staje się prawdziwe, autentycznie ludzkie, a kryteria prawdziwego humanizmu obecne w życiu społecznym.

2018-04-11 10:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Schönborn: każde spotkanie z Jezusem zaczyna się od pytania

[ TEMATY ]

wiara

Erzdiözese Wien/Stephan Schönlaub

Kardynał Schönborn

Kardynał Schönborn

Nie tylko Andrzejowi i Janowi, ale każdemu, kto chce za Nim pójść Jezus stawia pytanie: „Czego szukasz?” - stwierdza komentując fragment Ewangelii czytany w II niedzielę zwykłą roku B (J 1, 35-42) metropolita Wiednia, kardynał Christoph Schönborn OP.

Pierwsze słowo przekazane przez Jezusa w Ewangelii jest pytaniem: „Czego szukacie?” Pierwszym słowem skierowanym do Jezusa w Ewangelii jest również pytanie: „Nauczycielu - gdzie mieszkasz?” Pierwsze spotkanie z Jezusem w Ewangelii Jana zaczyna się od tych dwóch prostych pytań. Uwielbiam tę scenę. Jest tak prosta, tak naturalna, a jednocześnie ma bardzo głębokie znaczenie. Kim są aktorzy tej sceny? I jak doszło do tego pierwszego spotkania między nimi a Jezusem?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

[ TEMATY ]

Jasna Góra

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

- Żyjemy w czasach, kiedy nasza wspólnota narodowa jest bardzo podzielona. Myślę, że główny kryzys to kryzys wiary, który dotyka tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, są katolikami. To ten kryzys generuje wszystkie inne wątpliwości. Trudno, by ci, którzy nie przeżywają wiary Kościoła, nie widząc naszego świadectwa, byli przekonani do naszych, modne słowo, „projektów”. To jest ciągle wołanie o rozwój wiary, o odrodzenie moralne osobiste i społeczne, bo bez tego nie będziemy wiarygodni i przekonujący - zauważa przeor. Jak wyjaśnia, jedną z głównych intencji zanoszonych do Maryi Królowej Polski będzie modlitwa o pokój, o dobre decyzje dla światowych przywódców i „byśmy zawsze potrafili budować relacje, w których jesteśmy gotowi na dialog, także z tymi, których nie rozumiemy”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję