Reklama

Niedziela Lubelska

Korespondencja z Watykanu

Radosny, młody Kościół

Od 19 do 25 marca pod hasłem: „We talk together” odbyło się pierwsze w historii przedsynodalne spotkanie. W kontekście zbliżającego się październikowego Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów w Watykanie, które będzie poświęcone młodzieży, papież Franciszek najpierw zaprosił samych młodych, by na wzór ojców synodalnych przedstawili swoje racje, bo jak sam stwierdził, „zbyt często mówi się o młodych, nie pozwalając im zadawać pytania”. Ojciec Święty wziął udział w sesji rozpoczynającej spotkanie i zaprosił uczestników na Mszę św. Niedzieli Palmowej, sprawowaną na Placu św. Piotra i obchodzoną zgodnie z wolą św. Jana Pawła II w diecezjach całego świata jako Światowy Dzień Młodzieży. Wśród delegatek z ramienia Episkopatu Polski obok Karoliny Błażejczyk znalazła się reprezentantka archidiecezji lubelskiej – Anna Kupiszewska. Pochodząca z okolic Rzeszowa dziewczyna jest absolwentką lingwistyki stosowanej na UMCS-ie i nauczycielką języka niemieckiego. W czasie studiów związała się z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży i Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży w Lublinie.

Niedziela lubelska 15/2018, str. I

[ TEMATY ]

wywiad

młodzi

Katarzyna Artymiak

Młodzi podczas procesji Niedzieli Palmowej

Młodzi podczas procesji Niedzieli Palmowej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Artymiak: – Otrzymałaś propozycję wzięcia udziału w spotkaniu przedsynodalnym? Czy była to dla Ciebie niespodzianka?

Anna Kupiszewska: – Pytanie przekazał mi na przełomie listopada i grudnia wikariusz biskupi ds. młodzieży ks. Adam Bab. Była to niespodzianka i propozycja; ogromne wyróżnienie, zadanie i misja do spełnienia, ale w pierwszym rzędzie łaska od Pana Boga, że tu jestem. Widocznie Bóg tak chciał, że mam zadanie do wykonania. Dlatego biorę udział w tym wielkim spotkaniu przedsynodalnym, jakiego jeszcze nie było.

– Jak się przygotowałaś do przyjazdu do Rzymu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Najintensywniejsze przygotowania były w styczniu i lutym. Przede wszystkim omadlałam to wydarzenie. W drugiej kolejności było zapoznanie się z dokumentami: dokumentem przygotowawczym, gdzie została nakreślona sytuacja młodych, poruszony temat rozeznania powołania oraz roli Kościoła, tzn. jak Kościół ma i chce towarzyszyć młodym ludziom. A także z listem i zaproszeniem od papieża do podjęcia tego tematu. Bliżej marca pojawiało się wiele inicjatyw, np. grupa na Facebooku, gdzie mogli wypowiadać się ludzie. Powstała inicjatywa, że raz w miesiącu pojawia się pytanie w mediach społecznościowych, np.: Co mogą zrobić młodzi ludzie, żeby poprawić sytuację społeczną? Młodzi to komentują. Po trzecie, starałam się rozejrzeć w swoim środowisku. Pan Bóg tak prowadził, że spotkałam ludzi, których wcześniej nie znałam, którzy przybliżyli mi nieznane dotąd sprawy, żeby jak najwierniej, jak najautentyczniej oddać to, jak wygląda sytuacja duszpasterstwa młodzieży w Polsce.

– Jakim doświadczeniem chciałaś się podzielić z młodymi z całego świata?

– Przede wszystkim doświadczeniem Kościoła w Polsce, za który jestem Panu Bogu wdzięczna. Kościoła, któremu zależy na ludziach młodych. Jest to doświadczenie Boga i wielkiej wspólnoty ludzi, dzięki którym czuję, że moja młodość nie jest zmarnowana, że przeżywam ją w pełni i tak pięknie. To, co wyróżnia Polskę na tle innych państw, to, że mamy bogatą ofertę duszpasterską. Jeśli ktoś chce angażować się, jeśli chce być w Kościele głębiej, to ma taką możliwość. Może nie zawsze te szanse są wykorzystywane. Myślę, że jest to ogromne bogactwo, ale i świadectwo.

Reklama

– Z jakimi wrażeniami wracasz do Lublina?

– Bardzo pozytywnymi. Jestem po raz pierwszy w Rzymie. Mogłam uczestniczyć w Mszy św. Niedzieli Palmowej tak blisko, w centrum wydarzenia, po całym tak intensywnym tygodniu, wśród tak wspaniałych ludzi. Przede wszystkim było to dla mnie doświadczenie żywego, radosnego, młodego Kościoła. Przyjechali ludzie z całego świata, wszystkich języków, ras, kultur; zebrani razem, wszyscy blisko Boga. Chcą się dzielić swoim doświadczeniem Boga w życiu. Od samego początku bardzo ciepli, otwarci, chętni do rozmowy, do dzielenia się tym, co przeżywają, tym, co cennego chcą przekazać. Niedziela to był dzień przyjazdu. W poniedziałek spotkanie z papieżem Franciszkiem, kardynałami, słuchanie świadectw młodych ludzi. W kolejnych dniach praca w grupach i redakcja dokumentu końcowego. Bardzo cenne spotkania, bardzo cenne doświadczenia. Osobiście dla mnie jest to bardzo umacniające, jak widzę żywy Kościół, że mimo różnic jesteśmy razem.

– Jakie słowa Papieża poruszyły Cię szczególnie?

– Papież Franciszek mocno podkreśla, że nam ufa, i chce, żebyśmy byli w Kościele i mówiąc kolokwialne, żebyśmy brali sprawy w swoje ręce i maksymalnie się angażowali. Najbardziej do mnie przemawia to, co już Papież kilkakrotnie podkreślał, aby się nie bać i aby ryzykować. Na rozpoczęcie naszego synodu mówił, że jeśli młody człowiek nie ryzykuje, to się starzeje, i przez to Kościół się starzeje. Dla mnie jest to wyzwanie. Codziennie muszę to sobie przypominać, aby ryzykować, aby się nie bać, aby otworzyć się na działanie Boga i pozwolić Mu działać. Ponadto, aby pamiętać o swoich korzeniach i nie lekceważyć mądrości ludzi starszych.

– Jak przebiegało spotkanie?

– Na początku pracowaliśmy w grupach językowych. Następnie to, co wypracowaliśmy, zostało przekazane grupie redaktorskiej złożonej z osób znających biegle angielski i włoski, które miały stworzyć syntezę całości. Po przeczytaniu pierwszej wersji całego dokumentu na forum, mogliśmy na bieżąco zgłosić uwagi. Następnie pracowaliśmy nad tekstem w naszych grupach. Po przekazaniu uwag i poprawek grupa redakcyjna spotkała się ponownie i stworzyła kolejną wersję. Następnego dnia spotkaliśmy się na forum, żeby zapoznać się z drugą wersją dokumentu. Ponownie można było nanieść swoje uwagi. Na tej podstawie powstała wersja finalna. Dokument końcowy liczy 16 stron. Ojcowie synodalni otrzymają go przed październikowym spotkaniem łącznie z tym, co wypracowaliśmy w naszych grupach, a także zamieściliśmy w sieci. Stworzyliśmy też stronę tytułową dokumentu. Na karteczkach pisaliśmy hashtag oraz słowo podsumowujące nasze wrażenia i przeżycia. Mogło być w naszym języku narodowym lub po angielsku. Na tej podstawie powstała graficzna oprawa dokumentu; mapa z tymi słowami.

– W których fragmentach dokumentu końcowego dostrzegasz wkład Twojej grupy?

– Generalnie dokument jest syntezą pracy wszystkich grup. Z naszej wyszło, że ta synteza została stworzona na podstawie wypowiedzi młodych osób XXI wieku, które pochodzą z różnych zakątków świata, ale również o różnym tle kulturowym i religijnym. Obok katolików zostały zaproszone osoby niewierzące oraz wyznawcy innych religii. W naszej grupie wybrzmiało to, że my, młodzi, chcemy Kościoła autentycznego, będącego blisko człowieka, ale też Kościoła, który nie boi przyznawać się do błędów, Kościoła wrażliwego, podatnego na zranienia, świadomego swojej słabości.

– Czy mieliście trochę czasu dla siebie?

– Było dużo czasu na rozmowy. To jest najcenniejsze, co stąd wyniosę: podzielenie się świadectwem, opiniami, doświadczeniem, także entuzjazmem, radością, żywą wiarą. Czasu wolnego w sumie było bardzo mało, bo było bardzo dużo pracy. Ale ciepło i gościnnie zostaliśmy przyjęci przez organizatorów. Miałam okazję spróbować włoskiej kuchni i doświadczyć – myślę, że to jest takie typowo włoskie – celebracji posiłku: dużo czasu spędzonego razem przy stole, dużo czasu na rozmowę, na kawę. Na zakończenie pojechaliśmy do Castel Gandolfo.

– Poznałaś ludzi z wielu zakątków świata…

– Nieustannie zadziwia mnie i inspiruje radość młodych ludzi, młodych katolików, którzy przyjeżdżają z takich zakątków świata, gdzie wyznawanie wiary jest być może dużo trudniejsze niż w Polsce. Przyjeżdżają też przedstawiciele krajów, gdzie są mniejszością wyznaniową. Dla mnie jest to duże umocnienie i też zaskoczenie, ale bardzo pozytywne. Może też i wyrzut sumienia, że oni pomimo trudnych okoliczności wyznają wiarę w Boga, są z tego dumni. Dla mnie jest to poruszające i bardzo umacniające. Chłopak z Iranu dzielił się swoją wiarą. Jest to człowiek, który żyje Panem Bogiem. Jest w nim dużo pokoju pomimo sytuacji, która jest w jego ojczystym kraju. Pokoju, ale też takiego zawierzenia, ufności i nadziei. To jest to, co odbieram po pracy w grupach, po jego wypowiedziach. Naprawdę człowiek żyjący autentycznie swoją wiarą i dumny z tego, że jest katolikiem. Miałam wspaniałą współlokatorkę z Nowej Zelandii. W mojej grupie było ok. 15 osób, praktycznie każdy z innego kraju. Byli to przedstawiciele krajów afrykańskich, np. Nigerii, Sierra Leone, Tanzanii i Republiki Południowej Afryki; Azji, np. z Wietnamu, Tajwanu, Tajlandii, Filipin, Korei Południowej, Iranu. Także z Brazylii, Panamy i Australii oraz z krajów europejskich: Niemcy, Chorwacja, Szwajcaria, Grecja. Jest to bardzo cenne, że jest wśród nas wiele różnic, różne sytuacje, środowiska, z których wyrastamy, różne okoliczności, a mimo to łączy nas jeden cel. To jest wspaniałe i piękne.

– Poprosiłaś kard. Baldisseriego o błogosławieństwo nowego programu formacyjnego. Czy możesz go przybliżyć?

– Wraz z Karoliną prosiłyśmy o błogosławieństwo dla programu formacyjnego, który ruszył w Polsce w grudniu ub. r. Jest to program pt. „Oto ja!”, nawiązuje do słów Maryi: „Oto ja, służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego”. To program, propozycja, zaproszenie do wspólnot kościelnych skierowane do młodych w celu organizowania spotkań formacyjnych i uwielbieniowych. Poprosiłyśmy kard. Baldisseriego o błogosławieństwo dla wszystkich, którzy współtworzą ten projekt, a także dla wszystkich młodych ludzi w Polsce. Takie błogosławieństwo otrzymałyśmy. W programie są przewidziane regularne spotkania formacyjne w małych grupkach w parafiach czy szkołach. Tam również są propozycje spotkań uwielbieniowych lub ewangelizacyjnych, czuwań czy adoracji. Jest też zaproszenie do codziennej medytacji Pisma Świętego.

2018-04-11 14:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Galbas: Poszukiwać rozwiązań bez naruszania depozytu wiary – rozmowa o Kongresie Katoliczek i Katolików

[ TEMATY ]

wywiad

Abp Adrian Galbas

Facebook/Bp Adrian Galbas SAC

Kongres Katoliczek i Katolików przeakcentowuje kwestię władzy w Kościele, którą rozumie niewłaściwie – uważa bp Adrian Galbas, przewodniczącym Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich. Swoje podejście do nowej inicjatywy określa jako „gdzieś pomiędzy zachwyceniem, a odrzuceniem”. Jednocześnie podkreśla: „Nie możemy z ambon w kółko cytować zdania papieża Franciszka o wychodzeniu na peryferie i iść tylko do tych, którzy mówią to, co chcielibyśmy usłyszeć, albo powtarzają nasze własne słowa”.

Publikujemy treść rozmowy:

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję