Reklama

Kościół

Wytwarzanie bożej żywności

Niedziela Ogólnopolska 2/2019, str. 36-37

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Grzegorz Boguszewski

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Jakie będzie polskie rolnictwo w niedalekiej przyszłości, Panie Ministrze? Czy zgodnie z globalnymi trendami będzie nastawione na wielkoformatową produkcję taniej żywności, czy może zachowa swą obecną specyfikę, bardziej sprzyjającą ekologii i klimatowi?

JAN KRZYSZTOF ARDANOWSKI: – Na świecie rzeczywiście widzimy dziś silną tendencję do powiększania gospodarstw, do wykorzystania tzw. efektu skali. Mamy do czynienia już nie tylko z mechanizacją, ale nawet z robotyzacją rolnictwa, rolnictwem precyzyjnym, wykorzystaniem satelity czy drona. Ale tak krawiec kraje, jak materii staje. Polskie rolnictwo jest inne, co bynajmniej nie powinno być dla nas obciążeniem.

– A może być atutem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Jak najbardziej tak! Zupełnie nie zgadzam się z oceną, że rozdrobnione polskie rolnictwo jest barierą nowoczesności, że jest zawalidrogą, kulą u nogi. Mamy dziś taką strukturę rolnictwa, jaką otrzymaliśmy w spadku po zaborach; w niektórych rejonach Polski są gospodarstwa duże, w innych mniejsze, a nawet bardzo małe. Nie stanowi to jednak trudności w rozwijaniu rolnictwa. Są w Europie kraje i regiony o wysoko postawionym rolnictwie, gdzie dominują gospodarstwa wcale nie większe od polskich – np. Bawaria, Austria, niektóre regiony Włoch, Francji – a nikt nie śmiałby powiedzieć, że te drobne gospodarstwa są tam jakąkolwiek przeszkodą. Nie należy więc w Polsce wykonywać jakichś „rugów pruskich”, nie można na siłę wymuszać poprawy – tak niektórzy to nazywają – struktury agrarnej, bo przy okazji można wyrządzić wiele krzywdy rodzinom rolniczym i samemu rolnictwu.

– I tylko tak po prostu rozsądniej i pełniej wykorzystać to, co mamy?

– Dokładnie tak. W tym, co proponuję, każde gospodarstwo ma dla siebie miejsce. Duże gospodarstwa mają się zajmować prostymi uprawami rolniczymi, mają dostarczać tańszej żywności, bo w społeczeństwie zawsze jest na nią zapotrzebowanie. Natomiast gospodarstwa mniejsze powinny się zajmować bardziej specyficzną produkcją, rolnictwem ekologicznym, które pozwala uzyskiwać przyzwoite dochody. Wspieramy tego rodzaju gospodarstwa, by wytwarzały jak najwięcej tej Bożej żywności, której ludzie coraz częściej potrzebują. Zaczyna się też liczyć rozpoznawalna już na polskim rynku żywność regionalna, a w związku z jej wytwarzaniem ożywają dawne dobre polskie tradycje, obyczaje. Tego typu rolnictwo staje się elementem polskiej kultury. Dobrze by było, aby takie podejście do rolnictwa stało się naszą polską specjalnością.

– Tego rodzaju rolnictwo to jednak ciężki kawałek chleba, bo wyklucza drogę na skróty, zastosowanie ułatwień, mechanizacji, chemii. Nie każdy z tzw. drobnych rolników się na to decyduje. „Za dużo roboty, nie opłaca się” – mówią.

Reklama

– No właśnie, trzeba ich do tego wszelkimi sposobami zachęcać. Jedną z ważniejszych spraw, którą udało mi się przeprowadzić w ciągu tych kilku miesięcy, od kiedy jestem ministrem, jest umożliwienie i maksymalne ułatwienie tzw. bezpośredniej sprzedaży produktów rolnych. Do tej pory rolnik był karany za to, że próbuje coś sprzedać, były mandaty, nakładanie kar, wypędzanie sprzedających z miejskich chodników. Nasz rząd stworzył prawo, chyba najbardziej liberalne w całej Europie, aby polski rolnik mógł całą swoją produkcję, zarówno nieprzetworzoną, jak i przetworzoną, sprzedać na małych targowiskach – apeluję do samorządów, żeby im to umożliwiały i nie pobierały drakońskich opłat – ale też do restauracji, gospodarstw agroturystycznych, stołówek, lokalnych sklepów, jak to od dawna ma miejsce w wielu innych krajach.

– Jak Pan Minister sądzi, czy polscy rolnicy są naprawdę chętni do tego rodzaju aktywności? Czy może trzeba będzie ich w jakiś sposób pobudzić, zachęcić?

– To trudne pytania. Bo rzeczywiście w ciągu ostatnich kilkunastu lat coś niedobrego się tu wydarzyło, szczególnie po wejściu do Unii Europejskiej... Polscy rolnicy byli zawsze bardzo zaradni, twardzi, nie dawali sobie w kaszę dmuchać i zawsze ciężko pracowali. Wiedzieli, że jeśli nie zasieją, to nie zbiorą. Były lata lepsze i gorsze, musieli wytrwać, gdy nikt im nie pomagał. W tej chwili natomiast wielu rolników oczekuje pomocy zewnętrznej – unijnej, krajowej – i tylko wyciąga ręce: daj, daj, daj...

– Bo wystarczy żyć z dotacji?

– Obawiam się, że tak bywa... Oczywiście, często bierze się to z trudnej sytuacji gospodarstwa, ale czy rolnicy sami naprawdę chcą, czy robią wszystko, by mieć produkty dobrej jakości, by je sprzedawać nie na końcu świata, lecz jak najbliżej siebie, bez pośredników?

– Często wystarczy powiedzieć, że to się nie opłaca...

Reklama

– Mam nadzieję, że się przekonają, iż jednak warto coś robić, bo zapotrzebowanie na produkty prosto od rolnika jest przecież ogromne. W Polsce zaczynamy już bardzo doceniać dobrą, zdrową żywność, dobre warzywa, owoce, mięso, wędliny niepochodzące z wielkich „fabryk żywności”.

– Zachęcenie polskich rolników do drobnego przetwórstwa będzie chyba bardzo trudne, Panie Ministrze...

– Sądzę, że wkrótce i do tego zaczną się przekonywać. Bardzo tu liczę na wiedzę kobiet, które na użytek domowy potrafią robić znakomite wędliny, sery, soki, powidła. Ta wiedza przecież nie zginęła. Ponadto mamy cały system szkoleń, ośrodki doradztwa rolniczego.

– I Koła Gospodyń Wiejskich!

– Bardzo na nie liczę. Dostały teraz osobowość prawną, której nigdy przedtem nie miały, zyskały więc zdolność do prowadzenia działalności gospodarczej, z maksymalnie uproszczoną rachunkowością. Mogą rozwijać naprawdę bardzo szeroką, nieopodatkowaną działalność – od sfery gospodarczej po kulturalną. Wierzę, że to KGW przywrócą Polsce naszą wyjątkowo bogatą i różnorodną kulturę kulinarną, że to właśnie one ożywią tę drobną wiejską sprzedaż bezpośrednią, a ludzie z miasta zaczną przyjeżdżać do konkretnych miejscowości po konkretne produkty.

– A tymczasem to ludność wiejska jeździ do supermarketów miejskich po tzw. wysoko przetworzone produkty zagranicznych gigantów przetwórstwa, które zawładnęły polskim rynkiem. Czy jest jakakolwiek szansa na ukrócenie tej dominacji?

Reklama

– Niektórych zjawisk nie da się już odwrócić. Polska jest w Unii Europejskiej i o jakimkolwiek rugowaniu kogokolwiek z rynku nie może być mowy. Państwo może jednak w jakiś sposób pomagać tym drobnym wytwórcom, którzy nie są w stanie sprostać potężnej konkurencji. Może nie pozwolić na to, aby te rekiny, które kiedyś niezbyt rozważnie wpuszczono do Polski, często na bardzo preferencyjnych warunkach, trzymały polskich rolników za gardło.

– W jaki konkretnie sposób?

– Gdy w minionym roku mieliśmy wielki urodzaj owoców miękkich i jabłek, niemieckie firmy kontrolujące w Polsce ten rynek wymuszały na rolnikach bardzo niskie ceny. Wprowadziliśmy więc dodatkowe możliwości kontrolowania odbiorców żywności przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby sprawdzić, czy nie wykorzystują swej przewagi w obrocie kontraktowym, za co grożą teraz ogromne kary. Wszyscy dostawcy towarów do supermarketów, do wielkich zakładów przetwórczych powinni korzystać z możliwości anonimowego zgłaszania do UOKiK wszelkich przejawów praktyk monopolistycznych.

– A tymczasem, Panie Ministrze, Polacy wciąż są skazani na byle jaką żywność zagraniczną – np. chińskie kurczaki i wieprzowinę – zamiast delektować się dobrą polską żywnością.

– Aby ograniczyć napływ marnej jakościowo żywności zagranicznej, wprowadziliśmy obowiązek znakowania żywności. Na każdym etapie obrotu żywnością wymagane są dokumenty, z których jasno wynika, z jakiego kraju ta żywność pochodzi, co w dużym stopniu zapobiega jej przepakowywaniu. Konsumenci muszą mieć wybór, czy kupią tzw. tanią chińszczyznę, czy droższy, ale dobry polski produkt.

Reklama

– Czy wobec licznych zaszłości możliwe jest jeszcze, Panie Ministrze, odzyskanie polskiego rynku dla produktów pochodzących z polskiego rolnictwa?

– Podejmujemy próbę odzyskania tego, co zostało głupio zniszczone w latach 90. ubiegłego wieku. Mam nadzieję, że znów zaczną się pojawiać małe masarnie, piekarnie itp. Na tych „dużych” natomiast zawsze będziemy mieli odpowiedni bat. Z tego, co zostało, z tych marnych resztek, których nasi poprzednicy nie zdążyli sprzedać – winię za to szczególnie PSL, partię chłopską, która zamiast dbać o interes wsi, dbała o interes wielkiego przetwórstwa i może swoich działaczy... – tworzymy Krajową Grupę Spożywczą złożoną z państwowych i wspieranych przez państwo prywatnych zakładów przetwórstwa. Zakładamy, że w ten sposób uda się ukrócić dotychczasowe monopolistyczne praktyki zagranicznych potentatów.

– Na jakie wsparcie ze strony państwa mogą zatem liczyć polscy przetwórcy płodów rolnych?

– Wprowadziliśmy absolutne ułatwienia w zakresie zakładania tzw. MOL-i (Małe, Ograniczone, Lokalne), czyli średniego przetwórstwa, jeszcze nie przemysłowego, ale już nie bezpośrednio w gospodarstwie. Do tej pory tego rodzaju działalność była hamowana wieloma barierami, teraz znieśliśmy konieczność uzyskiwania jakiegokolwiek zezwolenia; rolnik może inwestować i budować, a kontroli będzie podlegała tylko wytwarzana przez niego żywność, przede wszystkim pod kątem czystości.

Reklama

– Podczas IV Kongresu Rolników, który odbywał się w grudniu 2018 r., z pewną goryczą zadał Pan pytanie: „Co zrobić, żeby świat rolniczy starał się nie tylko mówić tym mitycznym jednym głosem, ale też zrozumieć złożoność spraw stojących przed polską wsią, polskim rolnictwem?”. Czy to było pytanie retoryczne?

– To wyrażające moją szczerą troskę rozgoryczenie bierze się stąd, że moim naturalnym środowiskiem są organizacje rolnicze. Byłem jednym z założycieli Izb Rolniczych, jestem również członkiem Solidarności Rolników. Chciałbym, żeby wszystkie organizacje rolnicze były teraz moimi partnerami, z którymi uzgadniałbym wszystkie ważne dla polskiego rolnictwa sprawy.

– Nie da się dojść do porozumienia?

– Nie da się, bo każdy sobie rzepkę skrobie. Drobiarze mówią, że nie obchodzi ich to, co uprawia ich sąsiad, bo chcą mieć soję amerykańską, gdyż ich kurczak jest najważniejszy... Itd., itp. Bardzo ubolewam nad tym, że nie ma wspólnego zrozumienia interesu rolnictwa, a przecież rolnictwo jest systemem naczyń połączonych: bez produkcji roślinnej nie będzie zwierzęcej, nie można być wielkim producentem drobiu i świń wyłącznie w oparciu o paszę importowaną z innych kontynentów! Dlatego chciałbym, aby organizacje rolnicze były partnerem, z którymi mógłbym uzgodnić kierunki rozwoju polskiego rolnictwa, abym mógł przedstawiać racje polskich rolników przed polskim parlamentem i w Brukseli, abym mógł ich bronić. Ale do tego droga jeszcze daleka, bo zbyt częste jest podejście wyłącznie roszczeniowe.

– Można się więc spodziewać kolejnych protestów, blokad dróg?

– Rzeczywiście, pojawiają się tacy, którzy krzyczą, że nie obchodzą ich żadne ustalenia, żadna polityka europejska, bo „jak nie dostaniemy tego, co się nam, rolnikom, należy, to zablokujemy wszystko”... W demokratycznym państwie, o które kiedyś sam walczyłem, jest miejsce na protesty, ale przede wszystkim powinno być miejsce dla wzajemnego zrozumienia i ustalenia możliwości. Postawa wyłącznie roszczeniowa do niczego dobrego nie doprowadzi.

2019-01-08 11:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niemcy zapłacą reparacje? Mularczyk: Ich postawa się zmienia

Postawa państwa niemieckiego się zmienia. Prezydent Niemiec mówi, że „staje boso przed Polakami”. Nie słyszymy już o polskich obozach śmierci, na świecie mówi się o skali zbrodni niemieckich w Polsce, o tym, jak wielkie to były straty powiedział na antenie Polskiego Radia 24 Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS, szef parlamentarnego zespołu ds. reparacji.

Nasza akcja szacowania strat, która trwa i będzie trwała w kolejnej kadencji Sejmu, powoduje zmiany socjologiczne i społeczne. To niezwykle ważne w kontekście naszych kolejnych działań. Przedstawienie raportu i domaganie się odszkodowań musi być poprzedzone działalnością w pewnym sensie edukacyjną. To przynosi efekty, kropla drąży skałę. Jestem przekonany, że nasze działania doprowadzą do zadośćuczynienia — podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Niedziela łódzka 1/2004

W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył. Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św. Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?» - odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru, polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36). Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi: „Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy. A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”. Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę: Szorstki głos Szatana: „Mogę zniszczyć Twój Kościół!” Łagodny głos: „Możesz? Uczyń więc to”. Szatan: „Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy”. Pan: „Ile czasu? Ile władzy?” Szatan: „Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą”. Pan: „Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz”. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8). Kościół jest świadomy, że walka duchowa dobra ze złem toczy się nieprzerwanie od chwili upadku pierwszego człowieka, choć przybiera różne formy na przestrzeni wieków. Dziś także chrześcijanin nie jest wolny od ataków Złego, który chce go oderwać od Chrystusa i zwieść ku potępieniu. Święty Ignacy z Loyoli wyróżnia dwa obozy: jeden „Pod sztandarami Chrystusa”, drugi „Pod sztandarami Szatana”. Każdy człowiek, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Wielu jednak poddając się wpływom agnostycyzmu czy obojętności religijnej, odsuwa od siebie ową decyzję, sądząc, że w życiu i po śmierci „jakoś to będzie”. Ewangelia nie dopuszcza postawy „rozdwojonego serca”. Można służyć albo Bogu albo Szatanowi. Czy jednak ludzie uznają fakt istnienia osobowego zła - Szatana? Kongregacja Nauki i Wiary wydała dokument opublikowany w L’Osservatore Romano (26 czerwca1975 r.) - Wiara chrześcijańska i demonologia, w którym min. stwierdza, że określenia „Szatana i Diabła” nie są „tylko personifikacjami mitycznymi i funkcyjnymi, których znaczenie ograniczałoby się jedynie do podkreślenia w dramatyczny sposób wpływu zła i grzechu na ludzkość. (…)”. Tego rodzaju poglądy, rozpowszechniane przez niektóre czasopisma i inne ośrodki propagandy mającej na celu kreowanie stylu życia tak, jakby Boga nie było i Szatan nic nie mógł zmącić i zniszczyć, muszą wywoływać zamęt w sercach i umysłach ludzkich. Jezus mówił o istnieniu upadłego anioła, nazywanego przeciwnikiem ludzi (por. 1P 5, 8), zabójcą od początku (por. Ap 12, 9. 17). Jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8, 44); przybiera postać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14). Jest także nazywany „władcą tego świata”, który pozostaje we władaniu Złego (por. 1 J 5, 19). Nienawidzi on światła Prawdy Ewangelii, Chrystusowego Kościoła, wierzących, zdążających ku świętości i wszystkiego, co wiąże się z Chrystusem i Jego Kościołem. Jego działanie jest podstępne i zakryte. Metody, jakimi się posługuje, to: kłamstwo, manipulacje, pokusy do grzechu, nieposłuszeństwo nauczaniu Chrystusowego Kościoła w sprawach wiary i moralności; różnego rodzaju zniewolenia przez nałogi, złe przywiązania i grzeszne nawyki. Działa także przez uprawianie i korzystanie z okultyzmu, wróżbiarstwa, magii. Najbardziej zaś spektakularną formą jego wpływu na człowieka jest opętanie (zupełne bądź częściowe), które paraliżuje wolę człowieka, mąci umysł i sumienie, i wydaje człowieka na łup najniższych skłonności deprawujących osobę ludzką. Jak walczyć z Szatanem? Jezus spotykał na swej drodze Szatana i inne jego złe duchy; rozgramiał je, gdyż był od nich potężniejszy. On Złemu nakazywał: „Iść precz”. Należy więc przylgnąć do Chrystusa całym sobą. Nie tylko przez racjonalne uznanie Jego istnienia i Bożej mocy, ale przez życie płynące z wiary, przez „chodzenie z Chrystusem” każdego dnia. Konieczne jest więc wzywanie Jezusa w chwilach dręczących pokus do złego. Znak krzyża i modlitwa przywołują moc Bożą w sytuacji, gdy człowiek jest w potrzebie czy trudnościach. Inne środki w duchowej walce ze złem, można sklasyfikować jako praktykę aktywnego życia chrześcijańskiego. Są nimi: Eucharystia i sakramenty, codzienna modlitwa oraz medytacyjne obcowanie ze Słowem Bożym, pogłębianie swojej wiary tak, aby była rozumiana, a także poznawanie prawd chrześcijańskich. Nie można pominąć służby bliźniemu - słowem, czynem i modlitwą. Skoro w Kościele idziemy ku zbawieniu, konieczne jest także uczestnictwo we wspólnocie chrześcijańskiej, gdyż - jak przypomina nam Jezus - gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię Jego, tam On jest między nimi. W obliczu współczesnych zagrożeń dla wiary, moralności i duchowości chrześcijanina, gdy neguje się głos Kościoła w tych kwestiach, gdy ludzkość przygląda się rosnącej fali przemocy, terroryzmu, niesprawiedliwości społecznej, czyż chrześcijanie nie powinni na nowo z wiarą sięgnąć do „duchowego skarbca” Kościoła i mocą Chrystusa poskramiać wysiłki Złego? Szatan nadal walczy z Chrystusowym Kościołem. W tej walce potrzeba nam Chrystusowej mocy. Ona do nas przychodzi, wystarczy otworzyć się na nią w wierze.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: pierwsze plany nowego papieża

2025-05-08 21:40

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/Art Service

Nowy papież Leon XIV odprawi w piątek o godz. 11 Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej - zapowiedziano w Watykanie. W poniedziałek 12 maja papież spotka się z wysłannikami mediów w Auli Pawła VI.

Dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej przedstawił w czwartek dziennikarzom pierwsze plany nowego papieża.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję