Reklama

Oferta Magdy W.

– Często się pojawia takie wyobrażenie, że osoba niewidoma, głuchoniewidoma albo głuchoniema to człowiek bezradny, wymagający pomocy, ale zdarzają się opinie, że jesteśmy samodzielni i dobrze sobie radzimy – mówi Magdalena Wacławek, która od lat udowadnia nie tylko sobie, że jeśli się bardzo czegoś chce, to wszystko, no – prawie wszystko, jest możliwe

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Doredakcji „Niedzieli Małopolskiej”, gdzie zaprosiłam panią Magdalenę, a właściwie panią Marzenę, jak zwą ją jej bliscy i znajomi, moja rozmówczyni przyjechała taksówką, a gdy prowadziłam ją po schodach i nie wiedziałam, jak się zachować, zapewniła: – Spokojnie, jak coś będzie nie tak, to pani powiem. Tak poznałam kobietę, która nie boi się wyzwań i pomimo wielu przeciwności potrafi się śmiać i stawiać im czoła. Jej historia i jej oferta zasługują na uwagę.

Dzieciństwo

Magdalena Wacławek urodziła się jako wcześniak, zdiagnozowano u niej wadę wzroku. Do 8. roku życia trochę widziała, a potem straciła wzrok. Na pierwsze lata szkolne przypadła także utrata słuchu. Wspomina: – Większość swojego dzieciństwa spędziłam na wizytach u różnych lekarzy, specjalistów, bioenergoterapeutów. Ale pamiętam też czas spędzony w domu, zwłaszcza z dziadkami, bo rodzice pracowali. To dziadek Jan wprowadził mnie w świat książek. Uczył mnie właściwie wszystkiego. Mieliśmy gospodarstwo i wspólnie z nim zajmowałam się karmieniem zwierząt, uprawą roślin. Tata z kolei lubił zbierać grzyby, więc zabierał mnie do lasu, ale też w różne inne miejsca. Pamiętam, że z takich wypraw wracałam do domu poobijana, brudna, ale szczęśliwa. Mama tylko się śmiała, że nie nadąża z praniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsze szkolne lata pani Magda spędziła w podstawówce w rodzinnej miejscowości, ale utrata wzroku sprawiła, że trafiła do Centrum dla Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie (przy ul. Tynieckiej). Tam w ciągu trzech miesięcy nauczyła się czytać, korzystając z alfabetu Braille’a. Opowiada: – Zamieszkałam w internacie, gdy miałam 9 lat. Tam nie było rodziców na każde zawołanie. To była szkoła życia. Dla mnie dodatkowym utrudnieniem była wtedy utrata słuchu, ale gdy otrzymałam aparaty słuchowe, to odzyskałam ten zmysł. Mogłam się dogadać z otoczeniem. Na Tynieckiej byłam do 2002 r. Wtedy zdałam maturę w liceum zawodowym, które przygotowywało mnie do pracy na stanowisku pracownika nowoczesnych technik biurowych.

Reklama

Studiowanie

Absolwentka liceum nie zatrzymała się na tym etapie kształcenia. Ukończyła również studia licencjackie na Akademii Pedagogicznej w Krakowie, na filologii polskiej, a magisterskie – na UJ, gdzie wybrała specjalność: wiedza o kulturze. Po obronie pracy magisterskiej w 2009 r. kontynuowała naukę na podyplomowych studiach, zdobywała kolejne umiejętności z zakresu zarządzania funduszami unijnymi. Na pytanie, jak osoba z takimi ograniczeniami była odbierana na uczelni, pani Magda odpowiada: – Od 2002 r., kiedy poszłam na studia, te warunki bardzo się zmieniły, i to na korzyść. Ale wtedy nie było ani pełnomocników ds. osób niepełnosprawnych, ani żadnych udogodnień dla niepełnosprawnych studentów. Trzeba było te ścieżki przecierać... Największe problemy stwarzała administracja uczelni. Na I roku wręcz mnie szantażowano, abym zrezygnowała ze studiów. Wtedy pomógł mi ówczesny dyrektor z Tynieckiej. Gdy po jego interwencji pojawiłam się w sekretariacie, pracujący tam byli bardzo grzeczni. Nagle się okazało, że nie ma absolutnie najmniejszego problemu (śmiech).

Dziś Magdalena Wacławek ma CV, którym mogłaby zawstydzić wiele osób pełnosprawnych: udział w unijnych projektach, praca na rzecz stowarzyszeń, fundacji, pisanie artykułów i tworzenie projektów, ich realizacja oraz – co szczególnie cenne – doświadczenie w pełnieniu różnych funkcji. Warto dodać, że jest osobą samodzielną. Jak podkreśla, mieszka ze swoim psem w „M” przystosowanym do warunków życia osoby niepełnosprawnej.

Odkrycie

W tym zmaganiu się z losem pani Magda odnalazła wiarę. – To było takie trochę niespodziewane – wspomina i dodaje: – Wychowywałam się w rodzinie wierzącej, natomiast później, w dorosłym życiu, gdzieś to się po drodze rozmyło. Oczywiście, szukałam Boga, ale dopiero gdy pojechałam na obóz życia z Fundacją Agape, nastąpiło nawrócenie. Naszym duszpasterzem był ks. Piotr Studnicki. Dokonałam niesamowitego odkrycia, że to wszystko, co ksiądz mówi o Jezusie, o Ewangelii, jest prawdą, że otwiera się serce i Bóg do niego przychodzi, i wszystko zmienia, z czego wynikają różne inne decyzje...

Reklama

Magdalena Wacławek przyznaje, że jest gotowa dzielić się i doświadczeniem życiowym, i zdobytymi umiejętnościami. Wyjaśnia: – Chciałabym prowadzić szkolenia w zakresie opiekowania się osobą niewidomą, głuchoniewidomą, np. w parafiach, we wspólnotach. Chętnie przygotowałabym cykl spotkań na ten temat dla studentów na krakowskich uczelniach czy w seminariach duchownych. Myślę, że moje doświadczenie i umiejętności mogłyby się także przydać osobom duchownym, które w swej pracy spotykają się z niepełnosprawnymi.

Pani Magda uważa, że każdy ma prawo do uczestnictwa w życiu Kościoła, a niepełnosprawności niejednokrotnie to utrudniają. Chciałaby też przekonać duszpasterzy do wspierania rodzin, które mają niepełnosprawne dzieci. Tłumaczy: – Taki ksiądz może bardzo pomóc nie tylko osobie niepełnosprawnej, ale również jej rodzinie. Jeśli kapłan powie: „Pan Bóg wam zawierzył. Skoro obdarował was takim dzieckiem, to najwidoczniej ma do was zaufanie. Otrzymaliście zadanie: macie wychować to dziecko najlepiej, jak potraficie. Macie mu pomóc, żeby było pełnowartościowym, szczęśliwym człowiekiem...” – to może się zmienić nastawienie do niepełnosprawnych dzieci.

Warto pomagać

Pani Magda zapewnia, że potrafi przekonać do takich zachowań i postaw. Podkreśla, że dzisiaj istnieją możliwości zorganizowania pomocy osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom. – Są programy wspomagające osoby niepełnosprawne – mówi. – Można uzyskać pomoc finansową na zakup sprzętu różnego rodzaju, na organizowanie wydarzeń wspierających osoby niepełnosprawne i ich rodziny. Przekonuje, że jej doświadczenie może pomóc niepełnosprawnym odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie.

Na zakończenie spotkania wyznaje: – Chciałabym, żeby ludzie patrzyli na innych sercem, żeby uczyli się tolerancji i miłości. Bo w dzisiejszym brutalnym świecie, gdzie jest tyle zła, możemy z nim walczyć na dwa sposoby. Pierwszy to nieustanne przypominanie tego, co mówił Chrystus. A ten drugi wypływa z pierwszego – należy udowadniać swoim życiem, że można być dobrym, że warto pomagać, że człowiek dla człowieka powinien być najważniejszy. Bo jak to już wiadomo, każdy z nas jest aniołem o jednym skrzydle. Trzeba więc znaleźć drugiego anioła, aby połączyć skrzydła i wspólnie dolecieć do nieba.

2019-10-29 12:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jakie cuda czyni ksiądz Popiełuszko

Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie doznał łaski za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego. I tak jest nieprzerwanie od 30 lat

Mężczyzna w sile wieku w jednym z warszawskich szpitali przechodził właśnie operację kręgosłupa. Ale pojawiły się komplikacje. Zakończyło się implantacją metalowego rusztowania stabilizującego kręgosłup.
- Wkrótce potem doznałem rozległego zawału serca - wspomina.
Słabł z minuty na minutę, balansując na krawędzi utraty przytomności. Nabierał przekonania, że umiera. Nagle jeden z lekarzy zawołał: „Puściło naczynie…”.
- Na twarzach pozostałych lekarzy zobaczyłem niepokój i wielkie napięcie. To traciłem, to odzyskiwałem świadomość, docierał do mnie dramatyzm sytuacji. Widząc, że jest to krytyczny moment, resztką sił zawołałem: „Księże Jerzy, pomóż…”.
Zabiegi na sercu chorego mężczyzny trwały nadal, a on, jak opowiada, czuł, że ktoś trzyma go mocno za rękę. - Czułem szczególne ciepło. Przeszyły mnie dreszcze, zrozumiałem, że był przy mnie ks. Jerzy.
I wtedy powoli wszystko zaczęło wracać do normy. - Poczułem przypływ sił, po chwili wszystko ucichło i po jakimś czasie usłyszałem głos lekarza: „Wszystko będzie dobrze”. Byłem pewien, że nic złego mnie nie spotka. Chociaż z medycznego punktu widzenia zagrożenie życia wciąż istniało, zawał okazał się nietypowy, wyjątkowo rozległy. Lekarze powiedzieli później choremu, że moment, w którym głośno zawołał ks. Jerzego, był decydujący. To on przyczynił się do uzdrowienia.

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas świętość Jana Pawła II? Msza św. z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża

2024-04-27 17:55

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

@VaticanNewsPL

Odważny, zdecydowany, konsekwentny, człowiek pokoju, obrońca rodziny, godności każdego ludzkiego życia, prawdziwy i szczery przyjaciel młodych oraz wielka pobożność Maryjna - tak scharakteryzował św. Jana Pawła II kard. Angelo Comastri. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej w homilii podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża Polaka starał się odpowiedzieć na pytanie: Czego uczy nas świętość Jana Pawła II - niezwykłego ucznia Jezusa w XX wieku?

Hierarcha nawiązał do dnia pogrzebu Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 roku na Placu Świętego Piotra, wspominając księgę Ewangelii, której strony zaczął przewracać wiatr. "W tym momencie wszyscy zadaliśmy sobie pytanie: `Kim był Jan Paweł II? Dlaczego tak bardzo go kochaliśmy?`" - powiedział kardynał i dodał: "Niewidzialna ręka przewracająca Ewangeliarz zdawała się mówić nam: `Odpowiedź jest w Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii Jezusa, i z tego powodu - mówił nam wiatr! - z tego powodu go umiłowaliście!`"

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję