Kto? Klerycy z toruńskiego seminarium duchownego, którzy dowiedzieli się o inicjatywie ewangelizacyjnej. Przyjechali stopem.
Modlili się, dzielili świadectwem, wygłupiali z dziećmi i wnieśli na nadmorskie plaże dużo radości. Dla kilku z nich ten rok jest wyjątkowy – zostają kapłanami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pragnienie świętości Jak świeccy wyobrażają sobie posługę kapłańską? – Mam taki przykład księdza – opowiada nauczycielka z małego miasteczka w naszej diecezji – odkąd stanął w progu parafii, szukał sposobu na jej ożywienie i gromadzenie parafian. Jeśli coś nie wyszło, podejmował refleksję i dalej działał. Maciej, zaangażowany w inicjatywy ewangelizacyjne skierowane dla rodzin, mówi: – Dobry ksiądz to taki, który ma czas.
Nie odmówi rozmowy, nie schowa się na plebanii, nie zasłoni się obowiązkami. Ten, który znajdzie czas zarówno na to, by przynieść Jezusa w sakramentach, jak i zjeść wspólnie obiad.
Reklama
Dobry ksiądz to ten, który bez słów da świadectwo swojej wiary. W kapłanie chcą widzieć ojca, pasterza, który jest świadkiem Chrystusa, człowieka modlitwy, „który opowiada, jak rozumie Słowo Boże i odnosi je do własnego życia”. – Dobry ksiądz według mnie to ten, który swój urząd traktuje jako służbę, jest zawsze gotowy do posługi wśród wiernych, szczególnie w trudnych sytuacjach – dodaje mama dwójki dzieci, a narzeczeni, Gosia i Łukasz, dopowiadają: – Dobry ksiądz jest w stu procentach oddany Bogu, a jednocześnie poświęca się dla innych, daje im siebie, swój czas, słucha ich. To człowiek, dla którego najważniejsze jest doprowadzenie innych do świętości.
Świeccy dodają jeszcze, że powinien być człowiekiem modlitwy i mieć poczucie humoru. W przeciwnościach Trudne wymagania? Tak, ale kapłanom nie brak wyzwań, z którymi muszą się mierzyć. Przykładem tego jest pandemia koronawirusa, która przewróciła codzienność wierzących do góry nogami. Przyzwyczajeni do tego, że w średniej wielkości mieście mogą wybierać, na którą Mszę św. pójdą, nagle zostali pozbawieni tego, co wydawało się naturalne. Pięć osób w kościele, a potem, w trakcie Triduum, nikogo. Dla księży to także było duże cierpienie.
– Zakręciła się łezka w oku, kiedy musiałem zamykać kościół przed wiernymi – mówi ks. Tomasz. Jednak ta sama sytuacja u wielu księży spowodowała wybuch kreatywności. Jeden z proboszczów w małej wiejskiej parafii (zaledwie 1, 5 tys. mieszkańców) na wieść o obostrzeniach napisał wieczorem na Facebooku: „Gdybym tylko miał kij do komórki, zrobiłbym transmisję”.
Już następnego dnia rano Msze św. były transmitowane na parafialnym profilu.