Reklama

Komentarze

Skazany na straż

– Nie spotkałem się z niewierzącymi strażakami. Trudno być strażakiem, gdy się nie wierzy w Boga – mówi mł. bryg. Roman Królewski.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pracuje w straży od ponad 26 lat. Po ukończeniu Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie trafił do częstochowskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2. Jest w niej dziś zastępcą dowódcy.

Mięso armatnie?

– Ojciec jest ochotnikiem, dziadek też był, a wujek zakładał Ochotniczą Straż Pożarną (OSP) w Mysłowie, w gm. Koziegłowy. Byłem świadkiem budowy nowej remizy. Biegałem po jej fundamentach, a potem po murach – opowiada. – Później uczestniczyłem w zawodach sportowych, a jednostka osiągała sukcesy na arenie rejonowej. Podobało mi się to. Jeździłem też do pożarów i tak mnie to wchłonęło – przyznaje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W szkole średniej Roman Królewski myślał też o wojsku, ale jedna rzecz mu nie pasowała. – Człowiek myślał, że będzie mięsem armatnim (śmiech). Z kolegą z klasy postanowiliśmy więc, że spróbujemy działać w straży. Nie żałuję tego wyboru – stwierdza mój rozmówca.

Życie uczy

Jest świadomy, że nie od razu Kraków zbudowano. – Wiedza przychodzi z czasem. Przede wszystkim z doświadczenia, a każda akcja jest inna – zauważa. Zwraca uwagę, że zawód strażaka wymaga dokształcania się, bo niektóre procedury mogą się zmieniać nawet z miesiąca na miesiąc. Poza tym niejednokrotnie weryfikuje je życie. – Procedury są kręgosłupem, nieraz trzeba jednak od nich odstąpić, w miarę zdrowego rozsądku – mówi.

Smutek

Roman Królewski potwierdza, że praca w straży to nie jest jakaś tam robota.

– Nie da się podejść do niej w ten sposób, że odwalę mój dyżur i nic więcej mnie nie interesuje. Na gorąco, po akcji, człowiek myśli, czy mógł coś zrobić inaczej, np. szybciej gdzieś dojść. Nie możemy być na miejscu zdarzenia w ciągu minuty, ale robimy wszystko, żeby ratować ludzi – przyznaje. – Na pewno zostają nam w pamięci sytuacje, w których, np. wyciągaliśmy z samochodu żywą osobę, a później się dowiadywaliśmy, że zmarła ona w szpitalu. Wtedy ogarnia nas smutek, dlatego jedną z metod odreagowywania jest wygadanie się z kolegami.

Reklama

Strażacy nie kategoryzują poszkodowanych. – Do każdej osoby podchodzimy tak samo. Sprawca czy ofiara – to dla nas nie ma znaczenia. Dopiero kiedy przekażemy człowieka w ręce pogotowia, przychodzi do głowy myśl, że np. doprowadził on do nieszczęścia – kontynuuje Roman Królewski.

Tata misjonarz

Strażak ze szczególną empatią podchodzi do poszkodowanego dziecka. Patrząc na nie, myśli: to mogło być moje. Zastępca dowódcy w JRG nr 2 w Częstochowie też ma córkę. – Skończyła 15 lat. Chodzi do liceum, jest grzeczna i bardzo dobrze się uczy. Jestem z niej dumny. Jak była młodsza, pytała, czy byłem na jakiejś misji. Nadal chce wiedzieć, co słychać w straży. Żona też się martwi – uśmiecha się młodszy brygadier.

Migawka z Bogiem

W pokoju Romana Królewskiego wisi krzyż, a w przyborniku z długopisami znajduje się Akt oddania się Matce Bożej. – Wiara w Boga i Jego Opatrzność pomaga strażakowi. Nasza służba jest potrzebna – jesteśmy posłani, żeby nieść pomoc bez względu na płeć, rasę, wyznanie czy stan zdrowia. Tak wypełniamy wiarę w praktyce – odpowiada bez wahania. Podczas wyjazdu na akcję zdarza mu się modlić: „Boże, miej w opiece, wspomóż, aby się udało”. – To jest dosłownie błysk, migawka, bo w samochodzie człowiek już sobie układa plan działania. Bardzo zaskakuje mnie kolejna wypowiedź mojego rozmówcy. – Nie spotkałem się z niewierzącymi strażakami. Trudno być strażakiem, gdy się nie wierzy w Boga. Nieraz, widząc pożary czy wypadki, myślę: Opatrzność nad nim czuwała. Gdy się widzi zniszczenia w pojazdach, myśli się, że to cud, iż ktoś przeżył i nic mu się nie stało. Strażacy muszą wierzyć, choć wielu nie jest po drodze z Kościołem – przyznaje szczerze.

Roman Królewski wierzy, że Bóg czuwa też nad nim. – Opatrzność mnie prowadzi i ma nade mną opiekę. Jak dotąd udało nam się uratować kilka osób, a podlegli mi strażacy nie odnieśli żadnych obrażeń, chociaż bywały takie akcje, że włosy stawały na głowie dęba. Poza tym jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby samochód podczas akcji odmówił posłuszeństwa – relacjonuje.

Reklama

Jak w biurze

Pracuje po 8 godzin. Oprócz tego ma w miesiącu 4 dyżury 24-godzinne. Przyznaje, że lubi swoją pracę. Chwile zwątpienia ma jedynie wtedy, gdy trzeba wypełnić dokumentację. – Straż pożarna to machina biurokratyczna. 75% mojej pracy to papiery – mówi z rozbrajającą szczerością. – Szeregowi strażacy mają tylko jechać, gasić, posprzątać i utrzymywać sprzęt w sprawności. Papierowa robota spoczywa na dowódcach – dodaje. Zauważalna jest również różnica w wyjazdach na akcje. Jako szeregowy strażak Roman Królewski miał ich rocznie 150-180, jako zastępca dowódcy ma ich 30-40. To jednak nie znaczy, że siedzi z założonymi rękami. Dowódcy też się szkolą, by później przekazać wiedzę swoim podwładnym. Codziennie prowadzą zajęcia według określonego rocznego grafiku tematów.

Porady praktyczne

Roman Królewski przyznaje, że większość interwencji strażaków to wynik ludzkiej niedbałości i bezmyślności. – Ktoś jest po kielichu i idzie spać, a zostawia włączoną kuchenkę, albo gotuje ziemniaki i wychodzi. Dużo zdarzeń jest w łazienkach. Ludzie tracą świadomość i umierają w wyniku zatrucia tlenkiem węgla (czadem) z powodu nieprawidłowej wentylacji – przestrzega pan Roman i proponuje zamontowanie czujnika czadu przede wszystkim w budynkach, gdzie korzysta się z gazu. – Kiedy czujnik się odezwie, otwieramy okna i drzwi. Wychodzimy z pomieszczenia i wzywamy straż pożarną.

– Jeżeli na kuchence zapali się olej, wyłączamy gaz. Do gaszenia oleju służy gaśnica do tłuszczy jadalnych z oznaczeniem F. ?Jeżeli takiej nie mamy, można narzucić koc. Nigdy na rozgrzane oleje i tłuszcze nie lejemy wody, bo nam wszystko podrzuci do góry – radzi doświadczony strażak.

Reklama

Roman Królewski zauważa, że pewnym zagrożeniem są też samochody elektryczne, chociaż do zwarcia może dojść wszędzie, nawet w ładowarce do laptopa. Przyznaje również, że zdarzają się pożary wadliwie zamontowanych instalacji fotowoltaicznych.

75% wyjazdów to zagrożenia miejscowe, inne niż pożary, czyli: wypadki, kolizje, usuwanie gniazd pszczół, os, szerszeni, powalonych drzew czy przysłowiowy kot na drzewie. W ciągu roku strażacy mają też 4 serie ćwiczeń w obiektach użyteczności publicznej, m.in. na Jasnej Górze.

Strażacy z JRG nr 2 w Częstochowie specjalizują się w ratownictwie chemiczno-ekologicznym. Interweniują tam, gdzie są uwolnione paliwa, kwasy czy zasady. W czasie pandemii zajmują się również dezynfekcją pojazdów i obiektów pod nadzorem MSWiA, np. komisariatów policji.

Ekologia

Sezon grzewczy trwa. Palenie plastikiem, gumą, płytami paździerzowymi czy panelami nie tylko truje ludzi i środowisko – może się też zakończyć bardzo „efektownie”. – Brud osadza się na ściankach komina. Z powodu nieczyszczonych przewodów kominowych język ognia może się przeciągnąć i później „hula” cały dom – przestrzega Roman Królewski i zachęca do regularnego czyszczenia kominów.

Kiedy się żegnamy, przychodzi do niego dwóch podwładnych. – Dowódco, potrzebne baterie – meldują. – To teraz muszę napisać papier... – śmieje się strażak.

2020-12-09 10:30

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

PSP: Tragiczny weekend – 6 ofiar pożarów i czadu

[ TEMATY ]

straż

PAP/Tomasz Wiktor

Aż sześć osób zginęło w miniony weekend w wyników pożarów i zatrucia czadem – poinformował w poniedziałek rzecznik KG PSP bryg. Karol Kierzkowski.

Do najbardziej dramatycznego zdarzenia doszło w niedzielę w Ustroniu (woj. śląskie). W wyniku eksplozji – najprawdopodobniej - gazu dom składający się z dwóch mieszkań został całkowicie zniszczony. Spod gruzów ratownicy wydobyli żywą kobietę. Trafiła do szpitala. Dwie inne osoby poniosły śmierć.

CZYTAJ DALEJ

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Warszawska Pielgrzymka Piesza Dziedzictwem Kulturowym

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę trafiła na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Pielgrzymka warszawska nazywana także paulińską, początkami sięga XVIII w. Jej fenomen polega na ciągłości, wierni wypełniali śluby pielgrzymowania do Częstochowy nawet w czasie rozbiorów, wojen i komunizmu. Jest nazywana „matką” pielgrzymek w Polsce.

- Pielgrzymowanie wpisane jest w charyzmat Zakonu i w naszego maryjnego ducha, stąd wielka troska o to dziedzictwo, jakim jest Warszawska Pielgrzymka Piesza. Czujemy się spadkobiercami tego ogromnego duchowego skarbu i robimy wszystko, aby przekazać go nowemu pokoleniu paulinów. To doświadczenie pielgrzymowania zabieramy na inne kontynenty - powiedział o. Arnold Chrapkowski, przełożony generalny Zakonu Paulinów na zwieńczenie pielgrzymki w 2023r.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję