Reklama

Wiara

Ślady Bożego Narodzenia

Szukanie śladów Nowonarodzonego, to od zawsze pragnienie, by odnaleźć Boga w zwyczajnym, codziennym życiu. Można to jednak zrobić na kilka sposobów, tak jak ludzie sprzed 2000 lat.

Niedziela Ogólnopolska 52/2020, str. 10-12

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

James Tissot, Podróż Magów, XIX wiek

James Tissot, Podróż Magów, XIX wiek

James Tissot, Podróż Magów, XIX wiek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszy ślad, który prowadzi do nowonarodzonego Jezusa, to droga magów ze Wschodu. Mędrcy ci bowiem ciągle szukali mądrości i prawdy. Nieśli w swych sercach tęsknotę za czymś większym i ważniejszym niż to, co daje świat i jego sprawy. Dlatego gdy pewnego dnia ujrzeli na niebie światło zwiastujące narodziny nowego władcy, wyruszyli w drogę, która zaprowadziła ich do Betlejem...

Ścieżka mędrców

Ludzie ci mieli dużą wiedzę. Potrafili obserwować świat i człowieka. Znali kształty konstelacji gwiezdnych rozpiętych na firmamencie nieba i uważali, że ich układy wskazują na losy świata. Wnikliwie je obserwowali, by nie przeoczyć żadnej niezwykłej czy nietypowej rzeczy, szczególnie pojawienia się na niebie nowej gwiazdy. U podstaw tej wędrówki było mądre obserwowanie otaczającego ich świata. Ono też nauczyło ich pytać o radę innych ludzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Magowie nie byli zadufani w sobie, pewni tylko swych racji i własnego rozumu. Mieli dużą wiedzę, ale zdawali sobie sprawę, że świat i jego sprawy są o wiele większe i głębsze, niż może to objąć umysł jednego człowieka czy zgromadzone przez niego doświadczenie wielu pokoleń. Dlatego potrafili słuchać tego, co mieli do powiedzenia inni. Dzięki temu w trakcie swych poszukiwań spotkali się w Jerozolimie ze słowem Boga i wiarą Izraela. I choć okoliczności były co najmniej dziwne – przecież Herod, przekazując im orędzie prorockie, chciał wykorzystać ich dobrą wolę w złych zamiarach – to jednak umieli odróżnić ziarna od plew. Dlatego zatrzymali w swych sercach Boże słowa, które stanowiły cenną pomoc w dalszej wędrówce, a do złego władcy więcej nie powrócili. To, co wcześniej odkryli własnym rozumem, teraz połączyli z Bożym objawieniem. Tak dotarli do Jezusa – w Nim rozpoznali Władcę całego wszechświata, Tego, który swe życie ofiaruje dla ocalenia innych ludzi i wejdzie do chwały Boga. Wyrazili to złożonymi darami. Od tamtego momentu na Nim oparli całe swoje życie. Stali się ludźmi wiary i choć wrócili do swych domów i codziennego życia, uczynili to, idąc inną drogą – ścieżką wiary. Tak będą odtąd podążali ku prawdziwemu niebu, choć pewnie do końca swych dni podziwiając piękno stworzonego świata. Ich ścieżka prowadząca do bożonarodzeniowego spotkania zaprasza nas do poszukiwania prawdy, do ważnego obserwowania świata i tego, co się dzieje pośród nas, do mądrego spojrzenia, pozwalającego zobaczyć znaki Boga obecne dokoła nas. A jednocześnie podpowiada, by na tym nie poprzestać. Bo Bóg ma dla nas jeszcze większy dar, którym jest On sam, ale by Go otrzymać, trzeba wyruszyć w drogę przypominającą wędrówkę magów. Nie wiąże się ona ze zmianą miejsca, lecz przebiega przez ludzki umysł i serce. Zaprasza do łączenia ludzkiego doświadczenia ze słowem Boga; do odkrywania, że wiedza zdobywana przez człowieka nie stoi w sprzeczności z Bożym objawieniem ani go nie zastępuje. Oba słowa, to ludzkie i to Boże, wzajemnie się dopełniają. Pierwsze słowo przygotowuje, a drugie – rozświetla drogę do spotkania z przychodzącym do nas Synem Bożym. Rzecz w tym, by szukać prawdy i mieć odwagę wyruszyć w drogę prowadzącą ku jej pełni.

Reklama

Ścieżka pasterzy

Kolejny ślad to ścieżka pasterzy. Byli to ludzie, którzy należeli do narodu wybranego. Tym samym znali słowa Bożego Objawienia i wierzyli w Boga, który objawił się Mojżeszowi i prorokom. Zapewne też czekali na spełnienie się Bożych obietnic, nie wiedzieli jednak, kiedy to nastąpi. Ich życie wypełniały kolejne dni, jeden podobny do drugiego. Czas swego życia poświęcali wypasaniu owiec. Rankiem wyprowadzali je, by znaleźć dla nich pastwiska, a nim mrok nocy zdążył okryć świat, sprowadzali owce do okolicznych grot służących za schronienie. Właśnie pośród jednej z takich nocy ogarnęła ich światłość z wysoka. Usłyszeli następnie głos anioła, który powiedział im o niezwykłym i radosnym wydarzeniu – przyjściu na świat Mesjasza. Tym razem jednak nie była to kolejna zapowiedź, lecz wieść o wypełnieniu się obietnicy. Rzecz miała się spełnić w Betlejem. Mesjasz narodził się tam tak, jak rodzi się każdy człowiek. Znakiem Jego obecności będzie Niemowlę owinięte w pieluszki i złożone w żłobie. To, że proroctwa muszą się kiedyś spełnić, dla pasterzy było oczywiste. Dlaczego nie za ich życia? Dlaczego Mesjasz nie miał się zrodzić jak każdy człowiek? Dlaczego jednak przyszły król Izraela miałby zostać położony w żłobie? To wydawało się nieprawdopodobne. Jednak nie zwlekając, pozostawili swe stada i ruszyli w drogę. Poszli, posłuszni słowu Boga, gdyż było ich jedynym drogowskazem. W Betlejem przekonali się, że Bóg mówił prawdę. Dali tego świadectwo, a owocem podjętej wędrówki była radość, którą odnaleziony Pan wypełnił ich życie.

Reklama

W ten sposób pasterze zostawili nam kolejny ślad prowadzący do spotkania z narodzonym Jezusem. Nie poprzestali na wysłuchaniu tego, co Bóg im oznajmił. Poszli, aby zobaczyć, i tym samym dali wiarę usłyszanemu słowu. Zaryzykowali. Pośród nocy wyruszyli na poszukiwanie zrodzonego Mesjasza. Nie czekali poranka, nie zwlekali ani chwili. Spotkanie z Chrystusem stało się dla nich najważniejszą sprawą, a ich ślad kieruje naszą uwagę na słowo Boga. Słyszymy je wiele razy, głoszone w naszych świątyniach, jest na wyciągnięcie ręki w księdze Pisma Świętego. Ono przychodzi do nas jak głos aniołów do pasterzy i wzywa, by pójść do Jezusa. Rzecz jednak w tym, by tak jak oni chcieć sprawdzić to, o czym nam mówi Bóg. Przekonać się, że Jego obietnice spełniają się pośród naszych dni.

Ścieżka rodziny

Trzecim śladem była wędrówka Świętej Rodziny do betlejemskiej gospody, by szukać w niej schronienia. Nieśli ze sobą bezcenny skarb – samego Jezusa, ale zabrakło dla nich miejsca. Wewnątrz było wielu podróżnych, którzy dotarli do Betlejem, by wypełnić nałożony na nich przez Cezara Augusta obowiązek. Pewnie byli tam i kupcy, i ludzie ciekawi świata. Może również ci, którzy po długich wędrówkach wracali do swego domu, lub pielgrzymi pragnący dotrzeć do świętego miasta Jerozolimy. Każdy z nich miał swój własny cel – to, co chciał osiągnąć w życiu. Tym były wypełnione ich serca.

Może się wydawać oczywiste, że św. Józef szukał schronienia w gospodzie, ale czy na pewno. Dlaczego nie poszedł do swoich krewnych? Czyżby już ich nie miał w Betlejem? Mógł też iść do spokrewnionej z Maryją Elżbiety. Może jednak zabrakło na to czasu. Niezależnie od tego warto zwrócić uwagę, że gospoda, którą niektórzy nazywają kwaterą czy domem wzniesionym z kamieni, określa miejsce doczesnego życia człowieka. Oznacza ona to wszystko, co składa się na ludzką codzienność: pracę, odpoczynek, naukę i zabawę, życie małżeńskie oraz rodzinne, wdowieństwo czy samotność. To właśnie w nie pragnie wejść Syn Boży, by je przemienić i uświęcić, oczyścić z wszelkiej słabości, wydobyć z nich to, co najważniejsze. Przychodzi do ludzi, którzy próbują znaleźć na ziemi dla siebie trwałe schronienie, niepomni, że prędzej czy później ono się rozpadnie. Rozpaczliwie usiłują nadać mu trwałość. Bronią za wszelką cenę swego miejsca na ziemi, w bólu przeżywają rozczarowanie. Bo to, co mozolnie budują, nie spełnia ich nadziei. Chrystus, pragnąc wejść w ich życie, nie chce im go odebrać. On chce wskazać im prawdziwy dom. Ten, który Bóg buduje w ich sercach. Dom napełniony miłością Ojca, którą utracili, o której zapomnieli, goniąc za swymi własnymi pomysłami na życie. Miłością, za którą tęsknią, choć czasem są nieświadomi tego. On może im ją dać. Dlatego św. Józef zapukał do drzwi gospody, by wskazać, że miejscem odnalezienia Boga jest codzienne życie człowieka. To do niego mamy przyjąć Jezusa.

2020-12-19 19:45

Ocena: +8 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ożywcza moc Bożego Narodzenia

Stając przed Bożą Dzieciną A.D. 2013, powinniśmy na nowo uświadomić sobie, że Chrystus przyszedł na świat po to, aby nas zbawić. Zbawienie przychodzi tylko przez miłość. Tej miłości uczy właśnie Chrystus, a Jego Kościół niesie tę naukę we współczesność.
Wszyscy mamy prawo do szczęścia zarówno tu na ziemi, jak i tego wiecznego. Warto więc poczynić wysiłek, by nasze rodziny zajaśniały miłością do Jezusa. W Jego nauce każdy znajdzie swoje miejsce. Warto więc żyć Bogiem i w Nim pokładać największą ufność. Niech zatem wigilijny opłatek będzie znakiem naszej serdecznej łączności w Panu.
Życie człowieka, aby nie straciło swej busoli, powinno być w jakiś sposób ożywiane. Dobrze więc, że są Święta, że trwają do nich przygotowania, że wysyłamy życzenia – ale jest też czas do pewnych rozliczeń, podsumowań, łatwiej wtedy o pewną syntezę życia. Nie chodzi o podsumowania statystyczne – te ważne są raczej w końcówce roku, ale o swego rodzaju poruszenie sumienia, o stanięciu wobec rzeczywistości w świetle narodzenia dla nas Boga, Jego umiłowania człowieka. Działanie ludzkiego umysłu staje się wtedy silniejsze, pogłębione, piękniejsze, jakby bardziej raduje się obecnością Boga w swoim życiu i w życiu świata. Powiedział Bóg wszak o sobie: „Jestem, Który jestem” (por. Wj 3, 14). Do istoty Boga należy być obecnym w dziejach, w rzeczywistości. Nie można Go więc nie uwzględniać, trzeba dostrzegać Jego stwórczą, a jednocześnie Jego twórczą moc – utrzymanie bowiem świata w istnieniu jest ciągłym stwarzaniem, dodawaniem energii, mocy i siły. Jednak, jak powiedział św. Ireneusz: „Gloria Dei vivens homo” – Chwałą Boga żyjący człowiek. Oby więc wszystkie dni były dla nas odtąd jedną wielka chwałą Boga.
Życzę wszystkim Braciom i Siostrom z naszej wybranej maryjnej archidiecezji wielkiego umiłowania Boga i bliźniego, przylgnięcia do chrześcijańskich wartości, pokochania Ewangelii, znaku krzyża świętego i Chrystusowego Kościoła. Pozwólmy mu pozostać naszym przyjacielem, pozwólmy na to, by był naszym domem, w którym czujemy się kochani i bezpieczni. Bo Kościół – Matka nas nie oszuka i nigdy człowieka nie zdradzi, dla jego największego dobra został bowiem ustanowiony. Kościół to rodzący się w betlejemskim żłóbku od ponad 2 tys. lat Chrystus, idący z nami przez wieki, Chrystus, który przyszedł na świat, żeby nas zbawić.
Niech święta Bożego Narodzenia obudzą w nas na nowo miłość do Boga, radość i zaufanie, i niech one przelewają się przez nasze ręce na wszystkich nam najbliższych i na całą naszą Ojczyznę.

CZYTAJ DALEJ

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję