Reklama

Niedziela Sandomierska

Zwyczajnie o świętach

O przeżywaniu czasu przedświątecznego i samych świąt wielkanocnych oraz rodzinnych przygotowaniach do tego wyjątkowego wydarzenia z Anną i Janem Ładyga rozmawia ks. Wojciech Kania.

Niedziela sandomierska 14/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Wielkanoc

Marta Łagocka

Państwo Anna i Jan Ładyga

Państwo Anna i Jan Ładyga

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Wojciech Kania: Święta Zmartwychwstania Pańskiego to nie tylko Niedziela Wielkanocna. Jak przygotowujecie się jako rodzina do tego wielkiego wydarzenia w roku liturgicznym?

Reklama


Jan Ładyga: Nasze rodzinne przeżywanie świąt wielkanocnych rozpoczyna się jak u większości chrześcijan – od Wielkiego Postu. Przez postanowienia, wyrzeczenia, udział w nabożeństwach pasyjnych czy po prostu codziennym „zapieraniu się siebie” staramy się jak najlepiej przygotować do najważniejszych wydarzeń w roku liturgicznym. Chociaż myślę, że bardzo ważnym całorocznym stałym punktem dnia, który można chyba śmiało zaliczyć do świątecznych przygotowań, jest wspólne rodzinne odmawianie Koronki do Bożego Miłosierdzia o godz. 15. Oczywiście kulminacyjnym momentem jest Wielki Tydzień, a szczególnie Triduum Paschalne. Wszelkie prace przy domu, porządki domowe czy większe zakupy staramy się zorganizować tak, aby w Wielkim Tygodniu było więcej czasu na zadumę, refleksję, modlitwę oraz udział w nabożeństwach.
Odkąd pamiętam u nas takie szczególne rodzinne świętowanie zaczyna się już w Wielki Czwartek od Mszy Wieczerzy Pańskiej. Najpiękniejszym wówczas czasem są również chwile wspólnej rodzinnej adoracji przy ciemnicy czy grobie Pańskim. Staramy się jak najlepiej przeżyć te dni. Dla nas, dziadków, osobiście wielką dumą jest także to, że możemy widzieć wtedy naszych wnuków przy ołtarzu służących jako ministranci czy lektorzy. To jest jednak niemały powód do dumy, zwłaszcza teraz, gdy młodzieży coraz trudniej jakoś jest brać czynny udział w życiu Kościoła.

Czy macie jakieś swoje rodzinne tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie, które kultywujecie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama


Anna Ładyga: W tym względzie nie jesteśmy chyba oryginalni. U nas taką tradycją, a zarazem niemałą radością, jest strojenie koszyczka wielkanocnego. Największą frajdę z tego miały kiedyś nasze dzieci, a teraz mają wnuki. Co roku wielkosobotni poranek rozpoczyna się malowaniem jajek, przygotowywaniem produktów niezbędnych do tzw. święconki. Czynione jest to z niemałym pietyzmem, a dzieciaki pilnują, aby wszystko, co potrzebne, znalazło się w środku. Staramy się zawsze, aby koszyczek wyglądał kolorowo i radośnie, dlatego też jest w nim wiele wiosennych kwiatów, które czasami jednak muszą zostać zastąpione sztucznymi z racji na zbyt późną wiosnę. Jednakże nigdy nie brakuje w nim jakiś zielonych żywych roślinek.
Także każdy na swój niepowtarzalny sposób ma jakiś mały wkład w tym przedsięwzięciu. Ja gotuję jajka, wnuki je malują i wkładają produkty do koszyczka, córka przyozdabia, mąż czy zięć zawożą do poświęcenia. W Wielki Piątek i Wielką Sobotę takim dodatkowym rodzinnym umartwieniem – co również można chyba już zaliczyć do rodzinnej tradycji – oprócz obowiązkowego postu jest wyciszenie się poprzez nieoglądanie telewizji, niesłuchanie radia, niekorzystanie z internetu itp. I o dziwo nikomu, a szczególnie młodym, nie sprawia to zbyt wielkiej trudności. Ten czas przeznaczają po prostu na pomoc w świątecznych przygotowaniach. I w tym wszystkim ważne i piękne jest to, że jesteśmy razem i razem działamy.

Kto przygotowuje – według tradycji – najlepszy barszcz wielkanocny?


A. Ł.: Barszczem wielkanocnym zajmuję się zawsze ja. Przepis na niego przejęłam od swojej mamy. Dwa tygodnie przed Wielkanocą robię zakwas – żyto zalewam ciepłą wodą. Po tygodniu dodaję skórki z pszennego chleba. W ten sposób otrzymuję kwas, który w poranek wielkanocny łączę z przegotowaną wodą, gotuję całość i taki „barszcz biały” rozlewam na talerze, do których dodawana jest święconka. Każdy potem sam sobie doprawia do smaku pieprzem, solą czy chrzanem. To jest taki nasz „barszcz wielkanocny”, który jak to mówią moje wnuki – smakuje tak samo wyjątkowo, jak wigilijny barszcz grzybowy.
Dodatkowo naszym rodzinnym ulubionym i zarazem tradycyjnym dodatkiem do barszczu jest biała kiełbasa. Z mojego rodzinnego domu z Golejowa k. Staszowa pamiętam, że zawsze gościła ona na stole wielkanocnym, oczywiście wyrabiana osobiście przez mojego tatę. Niestety, teraz brak takich produktów, które chociaż trochę przypominałyby niepowtarzalny smak tamtych domowych wyrobów. Jednak tradycji co roku staje się zadość.

Czy cała rodzina zaangażowana jest w przygotowania do świąt? Kto rozdziela role?

Reklama

A. Ł.: W przygotowanie do świąt angażują się wszyscy. Poprzez wspólne zakupy, pieczenie ciast, przyrządzanie potraw, domowe porządki, każdy daje coś od siebie. Jeżeli chodzi o rozdzielanie ról, to jakoś tak od zawsze było, że ja zajmuję się daniami mięsnymi, córka z dziećmi wypiekami, zięć i mąż pomagają tak ogólnie. Nie ma typowego rozdzielania ról i mówienia: ty robisz to, ty to, a ty tamto. Każdy po prostu wie, czym może się zająć, co lubi i robi to najlepiej, jak potrafi. Chociaż jakby tak bardzo, bardzo wytężyć pamięć, to wyszłoby na to, że to chyba ja zapoczątkowałam taki układ, jaki istnieje obecnie. Ogólnie jednak jest tak, że jeżeli zachodzi taka potrzeba, to wszyscy wszystkim w czymś pomagają. I to jest piękne, bo przez to dzieci uczą się współpracy, a tym samym zdobywają niezbędne umiejętności i wiedzę nt. wielkanocnych rodzinnych tradycji, które w przyszłości – mam taką nadzieję – przeniosą do swoich rodzin.

Śniadanie wielkanocne czy obiad? Jak to jest w waszej rodzinie?


A. Ł.: Odkąd sięgam pamięcią u nas prym wiodło zawsze śniadanie wielkanocne. Tak zresztą było w moim i męża rodzinnym domu i to przenieśliśmy na nasz wspólny rodzinny grunt. Po powrocie z Rezurekcji wszyscy angażują się w przygotowanie posiłku. Ja zajmuję się barszczem i święconką, córka z zięciem słodkościami, sałatkami, wędlinami itp., wnuki zastawiają stół. Gdy już wszystko jest gotowe, rozpoczynamy wspólny posiłek od modlitwy, którą zawsze rozpoczyna i przewodzi mój mąż jako najstarszy członek rodziny. Po niej składamy sobie życzenia, dzieląc się święconym jajkiem. Śpiewamy również naszą ulubioną wielkanocną pieśń: „Zwycięzca śmierci”.
Potem zasiadamy do stołu i kosztujemy przygotowane pyszności. Po dniach zadumy i refleksji każdemu udziela się wtedy świąteczna, radosna atmosfera. Lubimy opowiadać sobie różne rodzinne anegdoty, dzielimy się wspomnieniami przeżywania świąt z naszych lat młodości. Tym samym przekazujemy dzieciom i wnukom kawałek historii z naszego życia. Jeżeli chodzi o obiad wielkanocny, to przed pandemią co roku spędzaliśmy go w większym gronie rodzinnym – do nas przyjeżdżały córki z rodzinami lub my jechaliśmy do którejś z nich. Chociaż w tym roku znów zmuszeni jesteśmy pozostać w domu, to jednak święta te będą wyjątkowe chociażby ze względu na to, że na świat kilka tygodni temu przyszedł nasz pierwszy prawnuczek. Rodzina się powiększa i to jest najważniejsze.

2021-03-30 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkanoc smutku i nadziei

Niedziela wrocławska 16/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Ukraina

Wielkanoc

Ukraińcy

Archiwum prywatne

Płaszczenica na symbolicznym Grobie Chrystusa

Płaszczenica na symbolicznym Grobie Chrystusa

O Wielkanocy na Ukrainie opowiada nauczycielka języka polskiego ze Lwowa.

Miroslawa Danyliuk jest lektorką języka polskiego na jednym z lwowskich uniwersytetów. Po ucieczce z najmłodszym synem do Polski uczy języka polskiego ukraińskie dzieci we wrocławskim Zespole Szkół Salezjańskich „Don Bosco”. Przyznaje, że decyzja o wyjeździe do Polski była jedną z najtrudniejszych w jej życiu. – Moi trzej synowie są harcerzami. Kiedy Rosjanie ogłosili, że mają listę wszystkich członków organizacji patriotycznych, podjęliśmy z mężem decyzję, że trzeba wywieźć i uratować choć jednego syna. Dwaj starsi są już dorośli, poza tym chcieli zostać i pomagać – w naszym mieszkaniu znalazły schronienie trzy rodziny z Kijowa. Najmłodszy też nie chciał wyjeżdżać, oburzał się, że zostawiamy tatę i braci, ale tłumaczyłam mu, że to jego obowiązek – musi ktoś zostać po naszej rodzinie, kto opowie światu, kim byliśmy, co robiliśmy na Ukrainie, jakie były nasze marzenia. Ja doskonale wiem, co robi armia rosyjska – moi rodzice przeżyli to w 1947 r. Niestety wszystko potwierdziło się w Buczy. Mam nadzieję, że nie dojdą do Lwowa...
CZYTAJ DALEJ

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.
CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka KUL dla Polonii i Polaków w Rzymie pożegna papieża Franciszka

2025-04-24 08:33

KUL

W tłumie wiernych przybywających do Rzymu na pogrzeb papieża Franciszka są absolwenci i przyjaciele Studium KUL dla Polonii i Polaków za granicą.

- Planując na początku roku, z rektorem KUL ks. prof. Mirosławem Kalinowskim, Jubileuszową Pielgrzymkę Polonii do Rzymu, nie wiedzieliśmy, że dostąpimy w tym czasie łaski udziału w pożegnaniu papieża Franciszka – mówi dr Wojciech Wciseł, dyrektor Centrum Polonijnego KUL, organizującego pielgrzymkę. W czwartek, na otwarcie pielgrzymki, uczestnicy oddadzą hołd papieżowi Franciszkowi w Bazylice Świętego Piotra. W wydarzeniu bierze udział ponad 120 osób z 15 krajów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję