Reklama

Niedziela Sandomierska

Jarmark Jagielloński

Na Rynku Starego Miasta w Sandomierzu mieszkańcy oraz turyści mogli zobaczyć ciekawe widowisko historyczne.

Niedziela sandomierska 31/2021, str. I

[ TEMATY ]

Sandomierz

jarmark

Ks. Wojciech Kania

Świętowanie rozpoczęła inscenizacja historyczna

Świętowanie rozpoczęła inscenizacja historyczna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sandomierskie Stare Miasto przez dwa dni opanowali kupcy, rzemieślnicy i rękodzielnicy, którzy przybyli, aby wziąć udział w dorocznym jarmarku. Nietypowe widowisko historyczne w tym roku zostało przygotowane przez Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej z okazji Turnieju Rycerskiego 2021.

Trzeba spróbować

Wokół Ratusza stanęło prawie 60 straganów, które oferowały sztukę ludową, wyroby rękodzielnicze i rzemiosło artystyczne, w tym biżuterię oraz oryginalną odzież z naturalnych tkanin. Smakosze mogli również zakupić wyrabiane tradycyjnymi metodami wędliny, pieczywo, ciasta i miody. Jak mówiła turystka z Kielc, trzeba popróbować różnych smaków. – Na stoisko ze specjałami kuchni tatarskiej przyciągnęły mnie zwyczajnie aromaty unoszące się pomiędzy straganami, bardzo, bardzo kuszące. Uznaliśmy, że dzisiaj zamiast obiadu w restauracji skusimy się na coś tatarskiego, tym bardziej, że jeszcze nigdy nie próbowaliśmy tej kuchni. Przyjechaliśmy z Kielc pociągiem, bo ta forma jest o wiele wygodniejsza, nie trzeba szukać miejsca na parkingu – mówiła Katarzyna z Kielc, która przyjechała z rodziną specjalnie na jarmark i turniej rycerski. Niestety z uwagi na panującą epidemię i chęć zapewnienia kupującym i sprzedającym bezpieczeństwa liczba stanowisk była zmniejszona.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Powrót normalności i turystów

Radości z powolnego powrotu do normalności oraz możliwości organizacji jarmarku nie kryje burmistrz miasta Marcin Marzec. – Ogromnie się cieszę, że powoli wracamy do normalności, że turyści powracają do naszego pięknego i niezwykłego miasta. Chciałbym gorąco podziękować panu Karolowi Buremu, kasztelanowi Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej, za przygotowanie kolejnej już inscenizacji historycznej, dzięki której możemy cofnąć się o 400 lat wstecz – mówił burmistrz Sandomierza.

Było co podziwiać

Reklama

Ciekawą atrakcją jarmarku było widowisko historyczne przygotowane przez Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej pt. Królewicz Władysław Waza w Sandomierzu z wojskami sandomierskimi powracającymi z bitwy pod Chocimiem w 1621 roku, zaprezentowane na Rynku Starego Miasta. W rolę Władysława Wazy wcielił się Bartłomiej Szeląg, natomiast starostą sandomierskim witającym księcia powracającego z wyprawy był Stanisław Lubomirski, którego zagrał Karol Bury. Opowiadał barwnie o tamtych wydarzeniach sprzed 400 lat, podkreślając wagę odniesionego wtedy pod Chocimiem w 1621 r. zwycięstwa. Odwiedzający mogli również podziwiać dawne tańce dworskie oraz pokazy sprawności bojowej dawnego rycerstwa: piechurów, strzelców i szermierzy. Natomiast u stóp skarpy sandomierskiej odbyły się pokazy kawaleryjskie Sandomierskiej Chorągwi Husarskiej. Wieczorem odbyły się koncert muzyki filmowej i teatralnej w wykonaniu zespołu Czerwie.

Warto przypomnieć, że na okres wakacyjny PKP uruchomiły specjalne weekendowe kursy pociągów do Sandomierza.

2021-07-27 12:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jarmark św. Bartłomieja

Niedziela legnicka 36/2015, str. 5

[ TEMATY ]

jarmark

Monika Łukaszów

Starostowie dożynek witają Pasterza diecezji

Starostowie dożynek witają
Pasterza diecezji

W sobotę 22 sierpnia świętowali mieszkańcy Nowej Wsi Legnickiej. Powodem wspólnego spotkania był odpust ku czci św. Bartłomieja, patrona miejscowego kościoła, oraz organizowany przy tej okazji Jarmark św. Bartłomieja.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję