Reklama

Niedziela Przemyska

Święty Andrzej nadzieją Polski

W związku z trudną sytuacją na granicy Polski, w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie oraz wielu parafiach w kraju i za granicą odprawiona została Nowenna do św. Andrzeja Boboli.

Niedziela przemyska 51/2021, str. IV

[ TEMATY ]

nowenna

św. Andrzej Bobola

Strachocin

Archiwum parafii

Nowennę podjęli czciciele św. Andrzeja, wśród nich Wspólnota Wojowników Maryi z ks. Dominikiem Chmielewskim

Nowennę podjęli czciciele św. Andrzeja, wśród nich Wspólnota Wojowników Maryi z ks. Dominikiem Chmielewskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święty Andrzej szczególnie pokazuje nam w różnych przełomowych wydarzeniach historii Polski, że ma niesamowitą moc wstawiennictwa u Boga. 30 listopada br. to był z pewnością pamiętny dzień. Przenikliwy chłód, mocny wiatr, padający śnieg, wokół ciemność i tylko jedno intensywne światło wychodzące ze wzgórza (zwanego Bobolówką) w Strachocinie, na którym tysiące gorących serc modliło się w intencji Ojczyzny.

Reklama

Ten dzień był wyjątkowy, oto na wezwanie abp. Andrzeja Dzięgi, ks. Dominika Chmielewskiego, ks. prał. Józefa Niżnika, przy błogosławieństwie metropolity przemyskiego abp. Adama Szala, do sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie przyjechało kilkudziesięciu kapłanów i tysiące wiernych z całej Polski. Wśród nich byli reprezentanci rodzin, parafii, Wojowników Maryi, Męskiego Różańca (m.in. z Przemyśla, Przeworska, Rzeszowa) i wielu innych grup modlitewnych i formacyjnych, których nie sposób wymienić. Poprzez łącza elektroniczne ze Strachociną łączyli się Polacy z różnych stron świata. Każdy wiedział, po co przyjechał i wiernie trwał na modlitwie. Wzruszający widok kobiet klęczących przez całą Mszę św. u podnóża blisko dwumetrowej figury św. Andrzeja przywiezionej przez Wojowników Maryi z Przemyśla, której poświecenia dokonał abp. Andrzej Dziega, nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że potrzeba nam dzisiaj wielkiej modlitwy za Ojczyznę. Wielki szturm do Nieba rozpoczęto Koronką do Bożego Miłosierdzia, następnie zgromadzeni odprawili Drogę Krzyżową, i kolejno miała miejsce konferencja, Nowenna do św. Andrzeja Boboli, Msza św. Punktem kończącym wydarzenie było złożenie wieńców m.in. przez władze samorządowe i Wojowników Maryi pod Pomnikiem 100. rocznicy Odzyskania Niepodległości. Ktoś z zewnątrz zapyta, po co ci wszyscy ludzie przyjechali? Ten lud Boży przybył, ponieważ los Ojczyzny i jej ratunek upatruje w Bogu, swoim Zbawcy, przez Jego potężnych orędowników.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Potrzebujemy interwencji Bożej

W słowie skierowanym do wiernych abp Dzięga m.in. powiedział: – Dzisiaj widoczne jest rozdarcie w narodzie. Elita polityczna patrzy na siebie, nie potrafią przełamać pewno progu. Od 2005 r. jakby jakiś mur niewidzialny wyrósł. Kto jest w stanie połączyć te polskie serca. Żeby stanęli razem i o Polsce rozmawiali, kto jeśli nie św. Andrzej Bobola. Patrzymy dzisiaj na Kościół. Są niepokoje wewnętrzne, są napięcia. W temacie synodu jedni chcą iść do przodu, drudzy przeciwnie. W tej dyskusji staje Andrzej Bobola i każe szukać jedności serc, jak Chrystus – mówił arcybiskup.

Reklama

Owo wielkie duchowe spotkanie pokoleń było jakimś symbolem potężnej symbiozy między tymi, którzy odeszli (i orędują już za nami w niebie), tymi którzy są w jesieni swego życia i pokoleniem młodych Polaków, których zjednoczył jeden cel – Ojczyzna, w której Boże prawo winno być na pierwszym miejscu. Ojczyzna zagrożona jest dziś atakiem wrogów wewnętrznych i zewnętrznych, trawiona bratnimi podziałami, inspirowanymi pokusą władzy i prywatnego dobra ponad społeczne. Wreszcie Ojczyzna, która jest hybrydowo atakowana nieludzkimi, antyhumanitarnymi hasłami i działaniami, związanymi z mordowaniem niewinnych, nienarodzonych istot, forsowaniem przez unijne lobby dewiacji obyczajowych, także w sferze edukacji najmłodszych, otwartej już demoralizacji oraz sekularyzacji, przymusu pośredniego ze względu na inne zdanie i przekonania, niż odgórnie poprawne.

Orędownik w niebie

Święty Andrzej Bobola (ur. 1591 r., zm. 1657 r.) był jezuitą, gorliwym kapłanem. Przyszło mu żyć w czasach napięcia między prawosławnymi a katolikami. W konsekwencji Unii brzeskiej (1596 r.), część duchownych prawosławnych oraz wyznawców prawosławia uznała papieża za głowę Kościoła i przyjęła dogmaty katolickie, co stało się źródłem ówczesnych, bolesnych konfliktów i prześladowań. Św. Andrzej odważnie niósł Ewangelię na bezdroża, tam gdzie była ona niemal nieznana, gdzie ludzie potrafili uczynić tylko znak krzyża. Docierał do miejsc najbardziej zapomnianych i niedostępnych na Polesiu. Wyrywał dusze dla nieba, za co został znienawidzony i w konsekwencji okrutnie zamordowany.

Reklama

Świętemu Andrzejowi nieobce jest doświadczenie epidemii. W latach 1625-29 Wilno było miejscem wielu dramatów ludzkich za sprawą szalejących epidemii. Zmarło wielu mieszkańców miasta. Rzesze ludzi w panice opuściło miasto, nierzadko pozostawiając bliskich. Zainfekowani, bez pomocy, często leżeli na ulicach lub pozostawieni zamknięci w domach, umierali w samotności. Sytuacja wydawała się beznadziejna. Wtedy do akcji wkroczył odważny jezuita św. Andrzej wraz z towarzyszami, nie zważając na ryzyko zarażenia się niósł pomoc chorym, sprawując nad nimi opiekę, karmił ich, udzielał sakramentów, opatrywał i niósł nadzieję. Spowiadał wiernych, zaś zmarłych godnie chował. Wielu duchownych oddało swe życie w czasie tych straszliwych epidemii służąc potrzebującym. Kilkadziesiąt lat po swojej męczeńskiej śmierci, na początku XVIII wieku, św. Andrzej kolejny raz ratuje, cudownie interweniując, tym razem chroni Pińsk i jego okolice od szalejącej wówczas zarazy.

Bóg w swym niezbadanym i niezgłębionym miłosierdziu daje nam na ten czas swoje światło, którym jest św. Andrzej Bobola, męczennik, potężny patron Polski, który w wielu objawieniach prosi i przypomina o swoim istnieniu, mówi, aby go czcić i wzywać. W 1819 r. św. Andrzej objawia się o. Alojzemu Korzeniowskiemu, dominikaninowi, który od dziecka miał głębokie nabożeństwo do św. Andrzeja. Święty przepowiada wskrzeszenie Polski, która wówczas była pod zaborami. W 1918 r. Polska, po 123 latach niewoli odzyskała upragnioną niepodległość.

Jest to jeden z nielicznych świętych, o którym do dziś pamiętają katolicy, grekokatolicy i prawosławni, a który jest nazywany także patronem zjednoczenia chrześcijan. Pierwszy kanonizowany Polak po ponad 170 latach nieobecności świętych polskich na ołtarzach (kanonizacja w 1938 r.). Oczami duszy warto zobaczyć, jakie bestialskie męki musiał znieść nasz wielki Polak męczennik i orędownik w niebie. Kozacy próbowali nawracać św. Andrzeja na wiarę prawosławną. Nie udało się, więc zdarli z niego sutannę i nahajkami katowali go, także po twarzy, wybijając mu zęby. Następnie przywiązanego do konia, na powrozie ciągnęli 4 km do Janowa, bijąc go przy tym niemiłosiernie, zostawiając także rany cięte od szabli. Nawet wtedy nie wyparł się wiary katolickiej. On się nie ugiął, tym doprowadzał do demonicznej pasji oprawców, którzy wbijali mu drzazgi pod paznokcie. Żywcem obdzierano go ze skóry, zdzierając nożami skórę z rąk, piersi i głowy. Przy czym szydzili ze świętego. Święty Andrzej modlił się, wzywając imienia Jezusa, Maryi i świętych. Na końcu po kilkugodzinnej męce, pocięto go szablami, kończąc jego życie.

Kiedy w 1938 r. relikwie św. Andrzeja wracały do odrodzonej, niepodległej Polski, w miastach witały go niezliczone tłumy, w tym najwyższe władze państwowe i duchowne. Dziś, w XXI wieku tysiące ludzi przybyło do Strachociny z nadzieją na ratunek dla Ojczyzny. Choć mamy inne czasy, jednak rodzaje zagrożeń są wciąż te same, co w czasach, gdy żył św. Andrzej – podział, nienawiść, rozszerzający się duchowy analfabetyzm, odstępstwo od wiary, bałwochwalstwo, lęk przed epidemią i podział z tym związany. On sam domagał się wprost, aby do niego się zwracać o pomoc, obiecując potężne wstawiennictwo, bo po to został przecież posłany. Dzisiaj bardzo potrzeba nam interwencji tego świętego patrona, a przede wszystkim duchowej jedności naszego narodu. Te Boże iskry, którymi my winniśmy być, zapalone m.in. tego wieczoru w Strachocinie, mają się rozchodzić na całą Polskę i świat.

2021-12-14 07:40

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patron jedności

Święty Andrzej Bobola przyszedł na świat 30 listopada 1591 r. w Strachocinie na ziemi sanockiej. Uczęszczał do szkół jezuickich w Wilnie. W 20. roku życia wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Wilnie. Po złożeniu ślubów zakonnych odbył studia filozoficzno-teologiczne w Akademii Wileńskiej. W 1622 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Jako młody kapłan odznaczał się wielkim umiłowaniem modlitwy, ujawnił się także jako dobry kaznodzieja i gorliwy spowiednik, jednym słowem – jako dobry duszpasterz. Pracował kolejno w różnych miejscowościach na Kresach Wschodnich: w Nieświeżu, Wilnie, Połocku, Łomży, Warszawie i na koniec w Pińsku. W ostatniej placówce spędził ostatni, długi etap swego życia. Tam też dał się poznać w sposób szczególny jako wybitny kaznodzieja, gorliwy i dobry kapłan, opiekun Sodalicji Mariańskiej, przyjaciel i opiekun chorych. Podejmował wielokrotnie głoszenie misji i rekolekcji w okolicznych wsiach i miasteczkach. Nazywano go „łowcą dusz”, „apostołem Pińszczyzny”, „duszochwatem”. Jako żarliwy apostoł pozyskał dla Kościoła katolickiego wielu prawosławnych. Zabiegał o jedność Kościoła. Za swoją gorliwość apostolską był powszechnie chwalony, ale także naraził się wrogom Kościoła. Zaczęły się wojny kozackie. Kozacy napadali na bezbronne wsie i miasta i niszczyli wszystko, co stanęło im na drodze, zwłaszcza duchowych przywódców Polaków. W maju 1657 r. Kozacy napadli na Janów Poleski i wyrżnęli katolików i żydów. Ks. Andrzej przebywał w tym czasie w sąsiednim Peredyle. Tam go jednak schwytano. Przywleczono go do Janowa i zmuszano do wyparcia się wiary. Kiedy świątobliwy kapłan nie zaparł się Chrystusa, poddano go ciężkim katorgom. Pobitego i poranionego kapłana oprawcy rzucili na stół w miejskiej rzeźni. Przypiekali ciało ogniem, domagali się wyparcia wiary. Stałość, nieustępliwość ks. Andrzeja doprowadziła żołnierzy do wściekłości. Zdarli mu skórę z rąk, z piersi, z pleców, wykłuli oko, a rany posypywali plewami i sieczką. Bohaterski męczennik wzywał imienia Jezusa i Maryi. By nie mógł wołać i modlić się, odcięto mu język, wargi i nos. A potem powieszono u sufitu za nogi. Wreszcie cięciem szabli zadano śmierć. Działo się to wszystko 16 maja 1657 r. Tak odszedł z tego świata kapłan Chrystusa. Upodobnił się do swego Mistrza nie tylko przez dobre, szlachetne kapłańskie życie, ale także poprzez ogromne cierpienie, które poprzedziło jego śmierć. Ciało męczennika pochowano pod ołtarzem w Pińsku. Ze względu na rozbiory, powstania narodowe i wojny było ono kilkakrotnie przenoszone. Podobno przez długie lata nie ulegało rozkładowi. Uroczystej kanonizacji ks. Andrzeja Boboli dokonał w Rzymie papież Pius XI 17 kwietnia 1938 r., w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Ciało Świętego sprowadzono z Rzymu i złożono w kościele Ojców Jezuitów w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej.
CZYTAJ DALEJ

Bp Osial: Kościół nie rezygnuje z lekcji religii w szkole

2025-04-01 10:11

[ TEMATY ]

Bp Osial

BP KEP

Bp Wojciech Osial

Bp Wojciech Osial

- Katecheza w parafii daje doświadczenie wiary i osobistą relację z Bogiem. W szkole nigdy tak głębokiej relacji nie zbudujemy. Ale Kościół nie rezygnuje z lekcji religii w szkole. Nie jest prawdą, że teraz wychodzi się ze szkoły i wraca do salek katechetycznych, jak niektórzy zaczynają to komentować - mówi w rozmowie z KAI bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP.

Podziel się cytatem - Musimy nauczyć się odróżniać lekcję religii od katechezy parafialnej. Lekcja religii powinna być i o nią walczymy. Nie jest prawdą, że teraz wychodzi się ze szkoły i wraca do salek katechetycznych, jak niektórzy zaczynają to komentować. Często tytuły prasowe wprowadzają w błędne rozumienie. Jest katecheza parafialna i jest lekcja religii w szkole. Obydwie rzeczy są ważne - wyjaśnił przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Dziwisz: Jan Paweł II powraca z jeszcze większą siłą

2025-04-01 15:51

[ TEMATY ]

pamięć

kard. Stanisław Dziwisz

rocznica śmierci

św. Jan Paweł II

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Stanisław Dziwisz

Kard. Stanisław Dziwisz

Wraca się do nauczania Jana Pawła II i do jego osoby - powiedział w Ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej wieloletni osobisty sekretarz Papieża Polaka kard. Stanisław Dziwisz.

Metropolita senior archidiecezji krakowskiej wskazał, że „wielu wybitnych ludzi przeszło do historii, przeszło do archiwów, mało się o nich mówi”, natomiast o Janie Pawle II „pamięć nie niknie”, a wręcz przeciwnie - wybrzmiewa z jeszcze większą mocą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję