Reklama

Kościół

Człowiek w kryzysie

Gdy spotyka się bezdomnego, trzeba przede wszystkim się zatrzymać, ofiarować mu te 2-3 minuty i zrobić to w taki sposób, aby poczuł, że ma swoją godność – mówi s. Magdalena Bella, albertynka z Bydgoszczy.

Niedziela Ogólnopolska 15/2022, str. 28-29

[ TEMATY ]

bezdomni

bezdomność

Ks. Maciej Kulczyński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Tomasz Strużanowski: Jak zareagować, gdy osoba bezdomna podchodzi do nas na ulicy i prosi o wsparcie? Dać pieniądze, a może zaproponować kupno tego, czego ta osoba potrzebuje?

S. Magdalena Bella: Zawsze najpierw trzeba się po prostu zatrzymać. Bóg stawia przed nami człowieka, który jest tajemnicą, ale nie stawia go na naszej drodze przypadkiem. Osoba bezdomna to „trudna” tajemnica. Źle wygląda, często nie pachnie zbyt ładnie, czasem jest nachalna, wręcz niegrzeczna – i tak naprawdę chciałoby się jej jak najszybciej pozbyć. Dzieje się tak dlatego, że nie umiemy rozmawiać z osobami w kryzysie bezdomności, a to naprawdę nie jest trudne. Kiedy podchodzi do nas osoba bezdomna, poświęćmy jej spokojnie choć 2-3 minuty. Nie mamy obowiązku dawania pieniędzy – nie oceniajmy siebie źle, kiedy ich odmówimy. W życiu wielu osobom czegoś odmawiamy. Chodzi nie o to, że powiemy „nie”, ale o to, jak to powiemy i co damy zamiast tego. Nakarmić głodnego to fundamentalny obowiązek każdego człowieka, nawet niewierzącego, zapytajmy więc tę osobę, jak się czuje, co możemy jej kupić. Możemy powiedzieć wprost, że nie dajemy jej pieniędzy z obawy, iż zostaną przeznaczone na alkohol, ale zaraz przyniesiemy coś do zjedzenia. Zawsze dobrze jest wiedzieć, gdzie w naszym mieście osoba bezdomna może znaleźć odpowiednią pomoc. Zadajmy sobie trud dowiedzenia się, gdzie są najbliższe punkty pomocy dla osób bezdomnych, jadłodajnie, łaźnie. Jeśli jednak zdecydujemy się dać pieniądze, to dajmy je z życzliwością, a nie z gniewem, oburzeniem czy obraźliwym komentarzem. Może się też zdarzyć, że bezdomnego trzeba będzie zaprowadzić do punktu pomocy lub wezwać odpowiednie służby. Nie rozeznamy tego w biegu – trzeba się zatrzymać.

Jakie stereotypy dotyczące bezdomnych są dla nich szczególnie krzywdzące?

Myślę, że najgorsze jest spłycanie kwestii bezdomności i sprowadzanie jej tylko do problemu uzależnienia, bez refleksji nad tym, co spowodowało taką sytuację życiową. Widzimy bezdomnego i myślimy: pijak – sam jest sobie winien. To bardzo krzywdzące. Przecież nie znamy historii tego człowieka. Nie wiemy, kim i jacy byli jego rodzice, czy w ogóle ich miał, czy dorastał w domu dziecka czy w środowisku patologicznym, jakie zranienia w sobie nosi, czy był w jego przeszłości ktokolwiek, kto mógł wpoić mu zdrowe zasady moralne, dlaczego na jakimś etapie życia poddał się w walce o siebie. Tego wszystkiego nie wiemy, ale z góry zakładamy, że sam jest sobie winien...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bezdomność zamyka na wiarę czy otwiera na nią?

Trudne pytanie... Osoby bezdomne niemal nie korzystają z sakramentów, bardzo rzadko uczestniczą we Mszy św., ale jednocześnie bardzo często deklarują wiarę w Boga i się modlą, rozmawiając z Nim własnymi słowami, tak z serca. Mają poczucie obecności Boga, ale jakby zupełnie poza Kościołem. Nie rozumieją znaczenia sakramentów, liturgii. Uważam, że tak jest, ponieważ nikt tych osób nie nauczył właściwie przeżywać wiary w Boga, a błędy życiowe, grzechy i niezrozumienie oddaliły je od dawniej przyjmowanych sakramentów. W Bogu natomiast odnajdują kogoś, kto jest zawsze przy nich, pomimo beznadziei i osamotnienia.

Ale bywa też tak, że utrwala się w sercach tych osób, tak jak w sercach wielu współczesnych ludzi, przekonanie, że Bóg je zostawił, że się nimi nie interesuje, że jest jakąś odległą rzeczywistością, która nie ma żadnego związku z ich życiem. Wówczas żyją tak, jakby Boga nie było, skupiając się tylko na potrzebach egzystencjalnych, bytowych.

W prowadzonym przez nas ośrodku życie sakramentalne i kwestię wiary włączamy w proces terapeutyczny. Składamy się z ciała, ducha i duszy, a więc właściwa terapia musi obejmować wszystkie te sfery. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś stanowczo odmówił wejścia w taki profil terapii, nawet jeśli od dziecka nie miał styczności z Kościołem, modlitwą czy sakramentami. Dla nas to znak, że każdy nosi w sobie potrzebę życia duchowego, które chce rozwijać.

Reklama

Zachęcają Siostry do duchowej adopcji bezdomnego...

To bardzo ważna inicjatywa, która trwa już od kilku lat. Mamy świadomość, że nie dotrzemy do wszystkich osób, które potrzebują pomocy, bo fizycznie jest to niemożliwe. Tam jednak, gdzie my nie możemy, może dotrzeć Boża łaska – i tak zrodził się pomysł na duchową adopcję bezdomnego. Polega ona na tym, że podajemy imię konkretnej osoby bezdomnej, za którą codziennie przez rok należy się modlić dowolną, wybraną przez siebie modlitwą. Głęboko wierzę, że stanowi to potężne wsparcie i podstawę naszej posługi. Rozdałam już setki druczków adopcji i bardzo dziękuję za włączenie się w to dzieło, a jednocześnie do niego zachęcam... Możemy nie mieć środków finansowych czy innych możliwości pomocy osobie w kryzysie bezdomności, ale zawsze możemy otoczyć ją modlitwą.

Jakie historie dźwigają na swoich barkach Wasi podopieczni?

Historie są najróżniejsze, często bardzo dramatyczne: skomplikowane losy życiowe, brak miłości w domu rodzinnym, przemoc, nałogi i ich skutki w życiu i funkcjonowaniu rodzin, brak nadziei na lepsze jutro, osamotnienie. Do tego często dochodzi uzależnienie jako schemat przekazany dzieciom lub jako forma ucieczki od narastających problemów i wewnętrznych napięć.

Na jaką pomoc mogą liczyć potrzebujący w ośrodku prowadzonym przez Siostry?

Przeróżną. Od doraźnej – jak wydawanie posiłków, możliwość skorzystania z kąpieli, zmiany odzieży, obuwia – przez pomoc lekarską, nocną ogrzewalnię, aż po dziesięcioosobowe mieszkanie readaptacji społeczno-zawodowej z terapią podtrzymującą dla osób wychodzących z uzależnienia i bezdomności...

Bo bezdomni potrzebują wsparcia także w wymiarze długofalowym.

Trzeba im stworzyć możliwość zdobycia kompetencji życiowych i zawodowych, pomóc właściwie ustawić życiowe priorytety, a to wszystko osiąga się powoli, drobnymi krokami. Potrzeba cierpliwości, ale także odpowiedniego zabezpieczenia podstawowych potrzeb życiowych, aby móc się skupić na nauce rozwiązywania problemów, a nie od nich uciekać i unikać odpowiedzialności.

Reklama

I mają w tym pomagać oferowane przez Was mieszkania readaptacyjne?

Tak. Osoby, które ukończyły stacjonarną terapię uzależnień, trafiają do naszego ośrodka, w którym kontynuują spotkania z psychologiem i pedagogiem, uczestniczą w spotkaniach społeczności, a jednocześnie mogą powoli odbudowywać swoje życie. Uzupełniają wykształcenie, kończą różnorakie kursy, znajdują pracę. Ośrodek jest bezpłatny – chodzi o to, aby osoby odciążone przez ten czas z opłat za utrzymanie (a trwa to od kilku nawet do 30 miesięcy) mogły powoli spłacać zaległości komornicze. Uczymy, że trzeba ponosić konsekwencje swoich dawnych błędów i dopiero po należytym ustawieniu tych spraw można budować na trwałym fundamencie. Inaczej usamodzielnienie byłoby krótkotrwałe i niestabilne. W tym czasie osoby te odbudowują relacje z bliskimi, z Bogiem i uczą się funkcjonować w społeczności.

Jak takie miejsce funkcjonuje?

Ośrodek jest mały. Tworzymy z naszymi mieszkańcami wspólnotę, rodzinę. Działamy zupełnie inaczej niż kilkudziesięcioosobowe schroniska, w których trudno przełamać barierę anonimowości. Ufamy sobie i potrafimy się nawzajem cieszyć naszymi sukcesami, a jednocześnie być razem w naszych porażkach czy trudnościach. W końcu przychodzi czas usamodzielnienia. Co ciekawe, część naszych podopiecznych szuka mieszkania w pobliżu, aby nadal uczestniczyć w życiu ośrodka.

Macie jakieś dalsze plany dotyczące placówki?

Jest to marzenie idące po linii naszego założyciela – św. Alberta Chmielowskiego. Chcemy wybudować warsztat stolarski, w którym nasi podopieczni uczyliby się podstawowych zasad stolarki. Mamy osoby chętne do prowadzenia kursów, ale na razie brakuje nam na to środków finansowych. Cóż, mamy trudne, niestabilne czasy... Wierzymy jednak, że nasz projekt pochodzi z Bożego natchnienia, i ufamy, że te środki się znajdą...

Więcej informacji o bydgoskim ośrodku prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim można znaleźć na stronie internetowej: www.albertynki.bydgoszcz.pl .

2022-04-05 13:22

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pielgrzymka bezdomnych na Jasną Górę

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka

bezdomni

Beata Pieczykura/Niedziela

Ci, którym zabrakło szczęścia, ci, którzy pogubili się na życiowych drogach z powodów zawinionych czy niezależnych spotkali się w domu najlepszej Matki na Jasnej Górze. Tam zawierzyli Jej sobie, przeszłość i przyszłość, tak jak niewidomy Bartymeusz wołali: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”.
CZYTAJ DALEJ

4-10 maja: XVII Ogólnopolski Tydzień Biblijny

2025-05-04 08:56

[ TEMATY ]

tydzień biblijny

Karol Porwich/Niedziela

Pod hasłem „Zmartwychwstały Chrystus - nasza Nadzieja chwały”, od 4 do 10 maja, w Kościele katolickim w Polsce już po raz 17. będzie obchodzony Ogólnopolski Tydzień Biblijny. Rozpoczyna go Narodowe Czytanie Pisma Świętego. Przedmiotem wspólnotowej lektury będą tym razem Pierwszy i Drugi List do Koryntian oraz Pierwszy List św. Piotra.

„Chrystus zmartwychwstały przychodzi do Kościoła tak pod postacią Ewangelii jak i Eucharystii” - podkreśla ks. prof. Henryk Witczyk, przewodniczący Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II i inicjator Tygodnia Biblijnego, zachęcając do czytania Pisma Świętego i refleksji nad Biblią. Początek Tygodnia Biblijnego przypada dwa tygodnie po Wielkanocy, w Niedzielę Biblijną, podczas której odbywa się Narodowe Czytanie Pisma Świętego. Hasło tegorocznego Tygodnia Biblijnego „Zmartwychwstały Chrystus - nasza Nadzieja chwały”, nawiązuje do Roku Jubileuszowego 2025 przeżywanego w Kościele powszechnym pod znakiem nadziei. Celem inicjatywy, jak wyjaśnia ks. prof. Witczyk, jest „wspólne, ale i osobiste szukanie Słowa, które Bóg Ojciec kieruje dziś do człowieka, do ochrzczonego 1059 lat temu Narodu i do Kościoła w Polsce”.
CZYTAJ DALEJ

Watykan uhonorował 167 katolików zabitych na Sri Lance

2025-05-04 13:00

[ TEMATY ]

Watykan

Krzysztof Świertok/BPJG

To pierwszy krok w stronę uznania męczeństwa ofiar zamachów bombowych na świątynie chrześcijańskie na Sri Lance. 167 katolików zamordowanych w Niedzielę Wielkanocną 21 kwietnia 2019 roku zostanie oficjalnie wpisanych do Katalogu „Świadków wiary” XXI wieku. Przygotowała go Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych na Jubileuszowy Rok Święty 2000.

O decyzji Watykanu poinformowano podczas czuwania w kościele św. Antoniego w stolicy Sri Lanki, Kolombo. Kardynał Malcolm Ranjith, arcybiskup Kolombo, podkreślił, że wybór ten „ma na celu uhonorowanie ofiary” zabitych sześć lat temu. Dodał, że wpisanie ich do Katalogu „Świadków wiary” jest związane z tym, że zbrodnia została popełniona z powodu „nienawiści do wiary” (odium fidei). Ten termin jest używany w procesach beatyfikacyjnych dla potwierdzenia męczeństwa kandydatów na ołtarze.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję