Reklama

Włocławek

Pokój z widokiem na wolność

Czwartkowy poranek 24 lutego wywrócił ich życie do góry nogami. Huki, wybuchy, ostrzał, naloty, bombardowanie, wycie syren, puste sklepy, brak żywności, benzyny, prądu, leków. Kto nie przeżył tego na własnej skórze, ten nie zrozumie.

Niedziela Plus 48/2022, str. IV

Archiwum fundacji PODAJ DALEJ

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dom Kateryny i Dmytra uderzyły dwie bomby, a trzynaście kolejnych spadło na ich pole i ogród. Bomba przebiła dach bloku i przeleciała przez sam środek mieszkania Vasyla. Jedni przeczekiwali ogniową nawałnicę w piwnicach, inni, jak Alona i Marko, w pokoju pod stołem, bo w ich domu nie było schronu. Wojna wdarła się brutalnie w dotychczasowe zwyczajne życie Anastazji – menadżerki w dużej korporacji, Petra – informatyka i testera telefonów, Maryny – księgowej w firmie, Yanna – programisty komputerowego i Kuryła – emerytowanego maszynisty pociągów.

Reszta w sercu i głowie

Sasza miał 2 godziny na podjęcie decyzji: czekać na żonę, która właśnie przebywała u matki i nie mogła wrócić do domu, czy spakować się i wyjechać z synem do Polski. – Alona podjęła decyzję za nas wszystkich: „Zostaję z mamą, nie mogłabym jej zostawić, wy jedźcie do Polski”. – Świat mi się zawalił – opowiada. Oleksij i Ionna jechali samochodem ku polskiej granicy w trakcie gwałtownego ostrzału. – Dosłownie śmigaliśmy między bombami, a przez rozbitą tylną szybę do wnętrza auta wlatywało zimne powietrze – wspominają.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W Ukrainie zostawili wszystko: najbliższych, domy, mieszkania, pracę, dorobek życia, wspomnienia. Przyjechali do Polski w tym, co mieli na sobie, z jedną walizką, starym plecakiem, torebką z dokumentami, z kilkoma zdjęciami, które w ostatniej chwili udało się porwać ze sobą. – Reszta jest w sercu i głowie – mówi Ludmiła.

Świat zawalił się po raz drugi

Aby dotrzeć do Polski, musieli pokonać jeszcze jedną barierę: w każdej ze wspomnianych wyżej rodzin jest osoba z niepełnosprawnością. trzydziestoczteroletni Petro pracował jako informatyk w instytucie wojskowym i podczas treningu złamał kręgosłup. Vasyl (33 lata) skoczył na głowę do wody i już z niej samodzielnie nie wypłynął. Yann (43 lata) wypadł za burtę podczas rodzinnego rejsu i uderzył głową o krawędź łodzi. Stracił trzy kręgi i już nigdy nie będzie chodzić. Oleksij właśnie skończył 15 lat. Choruje na SMA. Z kolei Marko po wypadku samochodowym, według lekarzy, miał być już tylko „rośliną”. To, że siedzi i ma sprawne ręce, to zasługa rehabilitacji, jego uporu, determinacji i ciężkiej pracy, ale przede wszystkim miłości Alony.

– Kiedy już udało nam się jakoś zaakceptować nową rzeczywistość, przystosować łazienkę dla niepełnosprawnych, zrobić podjazdy do domu, zamienić jeden pokój na biuro do zdalnej pracy dla Yanna, pewnego czwartkowego ranka obudziło nas bombardowanie. Świat zawalił się nam po raz drugi – opowiada Maryna. – I znów wydawało mi się, że nie dam rady. Bombardowania nocą i w dzień, a my bez piwnicy, do schronu daleko... I jak ja z Ivanem na wózku ucieknę przed nalotami? Jak i gdzie się skryć?! To był koszmar! Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest możliwość wyjazdu do Polski, spakowaliśmy się w ciągu kilku godzin i wyruszyliśmy w drogę, w nieznane...

Bezpieczny port – Konin

Reklama

W ich przypadku, podobnie jak w przypadku kilkunastu innych rodzin, owym „nieznanym” okazał się Konin. To tu mieści się Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ, która od 18 lat niesie pomoc osobom niepełnosprawnym.

– Od pierwszych dni wojny pomagamy ludziom, którzy musieli uciekać przed tą tragedią. W tej chwili mamy pod opieką blisko pięćdziesiąt osób z Ukrainy. To osoby z niepełnosprawnością narządu ruchu i ich bliscy. Przez mniej więcej 3 miesiące zapewniamy im miejsce w hostelu, wyżywienie, odzież, pomoc w sprawach urzędowych, załatwieniu szkoły dla dzieci, a także kompleksową rehabilitację. Przez kolejne miesiące opłacamy wynajem mieszkania w Koninie. To jest też czas na doskonalenie zawodowe, znalezienie pracy i osiągnięcie niezależności w Polsce. Wszystkim osobom z niepełnosprawnością zapewniamy rehabilitację. Pomagamy też w sprawach medycznych. Dla ukraińskich dzieci organizujemy zajęcia świetlicowe. Wysyłamy też żywność w tereny zagrożone głodem, gdzie nie dociera transport humanitarny, ale docierają nasi wolontariusze – opowiada Zuzanna Janaszek-Maciaszek, prezes Fundacji PODAJ DALEJ.

Ciche anioły

– Pracownicy i wolontariusze fundacji są jak ciche anioły – mówi Maryna. Na „nowych”, którzy przybywają do hostelu, zawsze ktoś czeka. Ktoś miły, serdeczny, wrażliwy, uważny. Ktoś, kto wcześniej przygotował pokój z pachnącą pościelą, ktoś, kto logistycznie „ogarnął” ewakuację, dokumenty, pielęgniarkę, zakupy.

Reklama

– Zostaliśmy tutaj otoczeni opieką, pomocą, serdecznością – potwierdza Petro. Ma uszkodzony kręgosłup, niedowład jednej strony, wolno chodzi, szybko się męczy. – Właśnie skończyłem 3-miesięczny kurs przygotowania do zawodu, dzięki któremu mam nadzieję znaleźć pracę. Usamodzielniłem się, czuję się odpowiedzialny za siebie, za moich bliskich, mówię po polsku i mam wiele siły wewnętrznej do działania.

Dziewięcioletnia Kalina choruje na SMA. Jest codziennie rehabilitowana, jeździ na basen. Jest też leczona, ma dostęp do specjalistów. – W Ukrainie nie ma specjalistycznej opieki dla dzieci z SMA, których choroba zbyt mocno się jeszcze nie rozwinęła – opowiada Marija, jej mama. – Kalina staje jeszcze na nogach, dlatego u siebie nie mogłyśmy liczyć na leczenie i rehabilitację. – Czasem się boję, że to wszystko mi się śni – dodaje czystą polszczyzną Kalina.

– Uciekasz przed wojną, bez znajomości kogokolwiek, nie znając języka, zostawiasz bliskich, dom, cały swój dobytek na wojnie, człowiek jest przerażony. A do fundacji przyjeżdżasz i czujesz się jak w domu – podsumowuje Ludmiła.

Kiedy już będzie po wszystkim

Tęsknią za swoim krajem i za normalnym życiem. Julia martwi się, co będą jeść, kiedy wrócą do siebie, pod Żytomierz. Niczego nie posadzili w tym roku i niczego nie zasiali. Anastazja i Kuryło myślą o pięknym, dopiero co wyremontowanym mieszkaniu, dorobku ich życia, pozostawionym w Białej Cerkwi, a Galyna i Fedir (oboje poruszają się na wózkach inwalidzkich) o domu, który kupili z trudem. Na szczęście na razie stoi, więc liczą, że kiedy wojna się skończy, będą mieli dokąd wrócić. Kalina tęskni za tatą, siostrą i bratem, którzy zostali w Ukrainie. Katia – za ukraińskim chlebem.

Reklama

Anna i Andrij pragną z kolei zostać w Polsce ze względu na leczenie ich syna. Oleksij właśnie skończył 15 lat, choruje na SMA i od 2. roku życia porusza się na wózku inwalidzkim. – Syn jest po konsultacjach u specjalistów w Poznaniu i wiemy, co robić, jak go rehabilitować, jak leczyć, by ta nieuleczalna choroba nie postępowała tak szybko. Do końca życia będę dziękować za tę szansę dla naszego syna – opowiada Anna. – Nie ma dla nas miejsca na ziemi, którego nie moglibyśmy opuścić, żeby naszemu synowi ułatwić życie – dodaje z przekonaniem.

Oni już to wiedzą

Wojna, trauma ucieczki, wizja niepewnej przyszłości, a potem spotkanie z ludźmi, którzy wyciągnęli rękę z pomocą – jakże to wszystko potrafi przewartościować spojrzenie na życie...

– Dom, sprzęty, meble... – rozważa Kuryło. – To nieważne. To są tylko mury. Najważniejsza jest rodzina, to, że nam się nic nie stało i że jesteśmy razem. Tam jest dom, gdzie jest serce. Oboje mamy pracę. Zobacz – zwraca się do Anastazji – dzieci są szczęśliwe: Danylo ma zapewnione leczenie i rehabilitację, Daria chodzi do szkoły i na dodatkowe zajęcia. Tylko to się liczy. Wojna jest straszna, ale jeśli ludzie są razem i gdy jest miłość, dom stworzy się wszędzie. Ja mojej rodzinie zbudowałbym dom z dwóch chusteczek higienicznych w środku lasu, jakby było trzeba – śmieje się.

– Wojna jeszcze bardziej scaliła naszą rodzinę – mówi Yann. – Bo w związku już tak jest, że radości się mnoży przez dwa, a smutki dzieli na dwa. Czego mi najbardziej brakuje w Polsce? – zastanawia się przez chwilę i dodaje: – Niczego. Jak mam rodzinę i mogę zapewnić jej chleb, to mam wszystko.

– Mamy wszystko – potwierdza Kateryna. – Mamy spokój, dach nad głową, jedzenie, czystą pościel. Całe życie będę się modlić za ludzi, którzy nam pomogli.

– Miejsce do mieszkania jest tam, gdzie rodzina. Dla mnie rodzina jest najważniejsza, no i to, że żyjemy, że jesteśmy razem – zapewnia Anna.

– Dziękujemy za pokój z widokiem na wolność... – mówi Alona i czule gładzi po policzku Marka.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Można wesprzeć podopiecznych Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ oraz przekazać 1,5% podatku. Więcej na stronie: www podajdalej.org.pl/ mozesz-pomoc .

2022-11-22 14:17

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wypominki na antenie telewizyjnej

2025-11-07 10:10

[ TEMATY ]

wypominki

Karol Porwich/Niedziela

Święci uczą nas, że modlitwa za zmarłych to czyn miłości. Choć różnią się epokami, doświadczeniem życia – a także tym, co doprowadziło ich do kanonizacji, święci powtarzają to samo, choć na różne sposoby: że czyściec to miejsce przebaczenia i nadziei, a dusze czyśćcowe czekają na pomoc; że Msza święta jest dla nich największym darem, a różaniec i ofiara dnia przynoszą im ulgę.

Ważną częścią polskiej kultury duchowej są wypominki za zmarłych. Wpisz imię swojego bliskiego zmarłego na ewtn.pl/wypominki/ a my, we wspólnocie EWTN pomodlimy się za niego.
CZYTAJ DALEJ

Nadużycia dotyczące kultu zmarłych

Cześć oddawana zmarłym, która dla chrześcijan jest następstwem wiary w życie pozagrobowe, zabezpieczona jest przepisami prawa kanonicznego i cywilnego. Nierzadko jednak to prawo funeralne jest łamane.

Zarówno człowiek, który doczekał się naturalnej śmierci, jak i ten, którego istnienie zostało przerwane na skutek dramatycznych wydarzeń losowych, powinien być otoczony pietyzmem po swojej śmierci. Powinien otrzymać godny pochówek zgodnie z jego tradycją religijną (jeśli wierzył w Boga) czy też tradycją świecką (gdy był niewierzącym bądź w akcie ostatniej woli nie wyraził zgody na swój religijny pogrzeb).
CZYTAJ DALEJ

Zbadano kapłanów we Francji: zadowoleni z powołania i szczęśliwi

2025-11-07 18:11

[ TEMATY ]

Francja

powołanie

kapłani

@Vatican media

Święcenia kapłańskie

Święcenia kapłańskie

Francuscy kapłani już dawno nie byli tak zadowoleni ze swego powołania – wynika z wyników badań przeprowadzonych przez instytut badania opinii publicznej Ifop. Wyraźnie zarysowują się jednak różnice między pokoleniem Soboru i pokoleniem ŚDM. Młodzi kapłani w przeciwieństwie do starszych nie marzą o zmianie nauczania Kościoła i są przywiązani do tradycyjnej liturgii. 46 proc. księży poniżej 35 roku życia odprawia liturgię również po łacinie ad orientem.

W badaniach wzięło udział 760 księży. Jak podaje Famille Chrétienne, nigdy wcześniej kapłani nie byli tak entuzjastyczni i tak zdeterminowani, by w pełni żyć swoim powołaniem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję