Gdy w 1891 r. rosyjski chemik Aleksandr Dianin wytworzył po raz pierwszy Bisfenol A (BPA), zapewne nie przypuszczał, że jego wynalazek odniesie tak wielki sukces komercyjny. W epoce, w której żył, funkcję opakowań oraz naczyń spełniały głównie szkło, metal i ceramika. Tymczasem wraz ze wzrostem produkcji plastiku wynalazek Rosjanina określa się liczbami z sześcioma zerami. W 1970 r. na świecie wyprodukowano 45 mln kg BPA, w 2014 r. – 3,5 mln t, a w 2018 r. – już 4,5 mln t. Bisfenol A jest związkiem wykorzystywanym głównie do syntezy tworzyw sztucznych: poliwęglanu oraz żywicy epoksydowej. Stosowany jest także w syntezie tetrabromobisfenolu-A (związku zmniejszającego łatwopalność plastiku w obecności ognia). Bisfenol A znajdziemy w woreczkach, w których gotujemy ryż i kaszę, oraz we wnętrzach puszek – tam odgrywa rolę warstwy ochronnej w celu ograniczenia przenikania aluminium do żywności. Opakowania i plastikowe butelki stanowią jednak tylko wierzchołek problemu. Bisfenol A znajduje się też w monitorach komputerowych i reflektorach samochodowych; występuje w tańszych kosmetykach, papierach termicznych używanych do drukowania paragonów i potwierdzeń z terminali płatniczych, a także w produktach spożywczych, w których stosowany jest jako przeciwutleniacz. Stanowi ponadto składnik materiałów budowlanych.
Groźny dla dzieci
Reklama
Krótko mówiąc, współczesna produkcja wykorzystuje BPA bardzo powszechnie i praktycznie nie ma możliwości, by człowiek żyjący w trzeciej dekadzie XXI wieku nie doświadczył kontaktu z tym związkiem chemicznym z grupy fenoli (węglowodorów aromatycznych). Dlaczego więc w lipcu 2019 r. Sąd Unii Europejskiej uznał, że BPA ma szkodliwy wpływ na ludzką rozrodczość? Zanim odpowiemy na to pytanie, warto abyśmy przyjrzeli się bliżej specyfice tego związku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bisfenol A powstaje w wyniku reakcji acetonu i dwóch cząsteczek fenoli. Kontrowersje wokół niego biorą się stąd, że jego struktura jest podobna do estrogenu, czyli żeńskiego hormonu płciowego. Jest on endokrynnie czynny, a to, jak definiuje WHO, oznacza, że wpływa na zmianę funkcjonowania układu hormonalnego, wywołując niekorzystne skutki w ludzkim organizmie; negatywnie oddziaływuje na potomstwo człowieka i na naszą subpopulację. Choć BPA jest usuwany z organizmu wraz z moczem, wiemy już, że może przenikać do płynów płodowych w trakcie ciąży i być przekazywany niemowlęciu wraz z mlekiem matki. Co to oznacza?
Badania ujawniają negatywny wpływ związku na rozwój mózgu dzieci, wskazują na ich problemy z niepokojem i zachowania depresyjne, a także na kłopoty z zapamiętywaniem. Czyżby za powszechne cierpienia naszych dzieci faktycznie odpowiedzialna była wszechobecność Bisfenolu A? I czy faktycznie tak łatwo przedostaje się on do organizmu człowieka?
Bez wątpliwości
O ile odpowiedź na pierwsze pytanie może być bardziej złożona, o tyle drugie zagadnienie jest policzalne na podstawie konkretnych wyników badań, które pomogły w korekcie dopuszczalnych norm. Jeszcze 9 lat temu dzienna tolerowana dawka (TDI) dla Bisfenolu A wynosiła 50 µg na kilogram masy ciała, ale już w 2015 r. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zmienił wartość tej dawki na 4 µg na kilogram masy ciała.
Reklama
Dziś wiemy, że BPA przenika do organizmu człowieka przez układ pokarmowy dzięki przedostawaniu się związku z opakowań plastikowych oraz puszek. Zwiększona migracja cząsteczek następuje na skutek porysowania naczynia lub wysokiej temperatury: podgrzania opakowania w kuchence mikrofalowej czy gotowania np. kaszy w woreczku.
Układ oddechowy to kolejna droga przenikania BPA do organizmu, na co narażeni są zwłaszcza pracownicy fabryk produkujących przedmioty zawierające ten związek. Znajduje się on także w dymie papierosowym, więc problem dotyczy dużo szerszego grona populacji. Skóra stanowi trzecią furtkę dla tego szkodliwego związku.
Wspomniane dysfunkcje u dzieci i problemy z płodnością to niejedyne konsekwencje obecności Bisfenolu A w organizmie człowieka. U kobiet narażonych na działanie tego związku obserwuje się występowanie otyłości, rozwój cukrzycy, a także nowotwory macicy i jajnika. „Postuluje się, że BPA może także zaburzać czynność układu immunologicznego, stymulując organizm do syntezy przeciwciał tarczycowych, tak charakterystycznych dla choroby Hashimoto” – zauważył w jednym z artykułów dr Mateusz Maciejczyk z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Nowy pomysł, stary problem
Reklama
Jak już wspomnieliśmy, Bisfenol A bardzo łatwo przedostaje się do organizmu przez skórę. Badania doprowadziły do wniosków, że najbardziej narażone na kontakt z BPA są osoby pracujące przy kasach. Stężenie Bisfenolu A w paragonach było 250-1000 razy większe niż w żywności, zaś jego przenikalność przez skórę to 46%. Dlatego od 2 stycznia 2020 r., na podstawie rozporządzenia Komisji Europejskiej, w krajach Starego Kontynentu zakazano wprowadzania na rynek papieru termoczułego zawierającego powyżej 0,02% Bisfenolu A. To niejedyne prozdrowotne ograniczenia w państwach UE. Wcześniej Unia zakazała używania BPA w produkcji butelek dla niemowląt. Producenci zaczęli więc stosować inne wersje tej substancji: Bisfenol F (BPF) i Bisfenol S (BPS). Szwedzcy naukowcy z Uniwersytetu w Karlstad i Uniwersytetu w Uppsali oraz amerykańscy badacze z Icahn School of Medicine w Mount Sinai nie pozostawiają złudzeń. Ostrzegają, że te związki również są szkodliwe – mogą zaburzać rozwój intelektualny dzieci, co udowodniły badania prowadzone przez 7 lat. Carl-Gustaf Bornehag z Uniwersytetu w Karlstad, jeden z autorów tematycznej pracy opublikowanej w Environment International, zapewnia, że BPF i BPS mają działanie podobne do BPA. Zaznaczył: „Trzeba być ostrożnym, gdy wprowadza się nowe związki chemiczne do użycia”. Ale tej ostrożności wciąż nam brakuje.
Gdański patent
Obecnie używanie BPA jest zakazane lub znacznie ograniczone w produktach – głównie tych przeznaczonych dla dzieci – tylko w niektórych krajach. Obostrzenia znajdziemy w Korei, Chinach, Malezji i niektórych stanach USA. Jeszcze dalej poszły Kanada i Japonia. W czołówce krajów europejskich są Francja i Szwecja. Na opakowaniach produktów zamieszcza się oznakowanie „BPA FREE”. Polska jest jednym z wielu państw, w których wciąż nie wprowadzono obostrzeń prawnych dotyczących BPA, jednakże zespół złożony m.in. z ekspertów z Politechniki Gdańskiej i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego uzyskał patent na test wykrywający Bisfenol A. Ich firma została laureatem konkursu Złoty OTIS 2020.
– Tradycyjny test laboratoryjny to koszt 300 euro, a jego wykonanie trwa minimum dobę; nasz test ma kosztować dziesięć razy mniej, a jego wykonanie w warunkach domowych będzie trwało 5 min – poinformowała dr Aleksandra Rutkowska, prezes spółki DetoxED.