Reklama

Niedziela Wrocławska

Okno życia to ostateczność

We wrocławskim oknie życia znaleziono dwudzieste dziecko. W środku dnia mama zostawiła 4-miesięczną dziewczynkę w kocyku, z zabawką i dokumentami. Zauważyli ją od razu przechodnie.

Niedziela wrocławska 33/2023, str. II

[ TEMATY ]

Wrocław

Archiwum prywatne

We wrocławskim oknie życia znaleziono dwudzieste dziecko

We wrocławskim oknie życia znaleziono dwudzieste dziecko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mimo że mama wróciła później po dziecko, nie mogła go od razu zabrać, ponieważ rozpoczęły się już procedury związane z pozostawieniem dziecka w oknie życia. – Nie zapukamy z powrotem do okienka, by zabrać dziecko. To tak nie działa. W takiej sytuacji niejako z automatu wchodzi pomoc społeczna, która będzie sprawdzała czy rodzina ma odpowiednie warunki, czy nie wchodzi w grę jakaś choroba, czy między rodzicami jest wszystko dobrze. Trzeba przejść skomplikowane procedury. Dlatego warto informować ludzi, jak funkcjonuje okno życia – mówi s. Ewa Jędrzejak, boromeuszka, prezes fundacji Evangelium Vitae, jedna z trzech sióstr dyżurujących przy wrocławskim oknie życia.

Są inne rozwiązania

Siostra Ewa podkreśla, że okno życia to ostateczność. Jeśli rodzice wiedzą, że nie mogą wychować dziecka, mogą to dziecko oddać. Można to zgłosić do MOPS-u czy na Policję, najlepiej jednak zrobić to po porodzie w szpitalu. – Przez 9 miesięcy kobieta ma czas do rozważenia czy jest w stanie udźwignąć ciężar wychowania. I dobrze, żeby decyzję o chęci pozostawienia dziecka w szpitalu przekazała lekarzowi czy położnej przed porodem. Wtedy jest inaczej traktowana: dziecko nie jest jej podawane do piersi, inaczej jest prowadzony poród i połóg, żeby jej było choć trochę lżej. Ponadto dziecko jest wtedy bezpieczne. A jeśli kobieta odbiera dziecko ze szpitala, a potem pod osłoną nocy, czasem w warunkach zimowych, niesie je do okna życia, to jest ono narażone na trudniejsze warunki. Sam moment przekazania do okna wydaje się być w miarę bezpieczny, bo w momencie jego otwarcia uruchamia się system alarmowy, przekazywany na trzy telefony komórkowe. Po jego usłyszeniu zostawiamy wszystko i sprawdzamy okno – tłumaczy s. Ewa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jeśli matka pozostawia dziecko w szpitalu, zrzeka się praw rodzicielskich i ma 30 dni na uprawomocnienie się tej decyzji. Jeśli w tym czasie się rozmyśli, zabiera dziecko i jest to dużo łatwiejsze niż odzyskanie go z okna życia. Jeśli po tych 30 dniach nie zmieni decyzji, to dziecko jest praktycznie gotowe do adopcji.

Reklama

Anonimowe przekazanie

Przekazanie dziecka do okna życia powinno być anonimowe. Siostry, gdy znajdą dziecko, powiadamiają Policję, ale nie po to, żeby szukać jego matki, lecz by sprawdzić, czy samo dziecko nie jest poszukiwane. Powiadamiają również pogotowie ratunkowe, by dziecko zostało zdiagnozowane przed oddaniem do adopcji. Okno życia z założenia jest przeznaczone dla maleńkich dzieci bez dokumentów. Ale zdarzają się różne sytuacje. Znalazło się w nim i półtoraroczne dziecko.

– Miałyśmy w oknie 20 dzieci, a każde z nich to inna historia i nie zawsze można było zastosować procedury przygotowane dla okna życia. Tutaj nie da się wszystkiego przewidzieć. Zdarzały się przypadki, że mama oddała dziecko z listem, albo kartą wypisu czy bransoletką ze szpitala. Wtedy dziecko ma tożsamość, nie można więc zastosować procedur z okna życia. Mama jest wzywana do oficjalnego zrzeczenia się praw. Może się oczywiście, nie stawić do sądu, wtedy sąd wzywa ją kolejny raz. Ale to wydłuża całą procedurę i jest niepotrzebnym skazywaniem dziecka na czekanie – tłumaczy boromeuszka.

Wyczulenie społeczne

Siostry nie siedzą przy okienku na dyżurze. Znajdują się przy swoich zajęciach w różnych częściach domu i potrzebują kilku minut, by dojść do okna. – Sprawdzałyśmy to kiedyś czasowo, więc ktoś powinien się pojawić przy oknie życia do 5 minut. Natomiast w przypadku ostatniego dziecka, które było przyniesione w biały dzień, gdzie na ulicy jest stosunkowo duży ruch, mama jeszcze daleko od okna nie odeszła, a ludzie już widzieli, że dziecko tam jest i próbowali to okienko sforsować. Ono natomiast działa tak, że po otwarciu i umieszczeniu dziecka w środku, jest blokowane z zewnątrz. Gdy ludzie nie mogli go otworzyć, zaczęli dzwonić na Policję. A to była kwestia 3-4 minut, kiedy siostra tam dobiegła. Ta niecierpliwość pokazuje jednak, że ludzie są wrażliwi i nie pozostają obojętni. To dobrze świadczy o społeczeństwie – mówi s. Ewa.

Reklama

Podkreśla też, że kobieta, która przynosi dziecko do okna życia, nie robi tego z kaprysu. – My sobie tak naprawdę nie zdajemy sprawy, w jak trudnej sytuacji czasem te kobiety się znajdują. Widać to np. po listach zostawianych przy dzieciach. Trzeba umieć dostrzec czyjąś biedę, bo ktoś, kto otrzyma wsparcie, może podjąć inne decyzje. Trzeba więc stanąć przy takim człowieku i pomóc mu, a nie oceniać – podkreśla s. Ewa i przytacza przykład matki, która będąc w 7. miesiącu ciąży, zadzwoniła do sióstr mówiąc, że nie będzie w stanie wychować tego dziecka. Zmieniła decyzję, gdy siostry razem z nią poszukały rozwiązania. Dziś jej córeczka ma 6 lat a matka nie wyobraża sobie, że mogłoby jej nie być. – Ważne jest, by ktoś będący w trudnej sytuacji podzielił się swoim problemem, bo pomoc zawsze się znajdzie. Mówimy, że do okna życia trafiło 20 dzieci, ale tak naprawdę samo jego istnienie uratowało ich więcej. Można szukać pomocy również w naszej fundacji. Mamy bank niemowlaka z wyprawkami dla niemowląt, jednym z projektów, który realizujemy, jest „SOS Pomoc rodzinie”. Jedna z sióstr ma telefon czynny praktycznie cały czas. Jeśli tylko ktoś potrzebuje pomocy, może do niej zadzwonić, a ona jest w stanie pomóc w znalezieniu wsparcia. Mój numer telefonu też jest podany na stronie fundacji i można z niego korzystać. Mogę wiele podpowiedzieć – zapewnia s. Ewa.

Relacje z dziećmi

Siostry utrzymują kontakt z niektórymi dziećmi z okna życia. – Same go nie szukamy. Nasza rola kończy się w momencie przekazania dziecka na pogotowie, choć czasem odwiedzamy je w szpitalu. Zdarza się jednak, że rodzice adopcyjni sami się z nami kontaktują. Cieszą się, dziękują za dziecko, przysyłają jego zdjęcia, chwalą się rozwojem i osiągnięciami. I jest to dla nas radosna chwila, ale też potwierdzenie, że te tysiące fałszywych alarmów, które mamy, warto znosić, jeśli wiąże się to z uratowaniem choćby jednego dziecka, które się rozwija, rośnie, pięknieje i jest szczęśliwe. A my tych dzieci już trochę mamy. Dwa lata temu miałyśmy okazję być na I Komunii św. dziewczynki z naszego okna życia. Fajne są te nasze dzieciaki – uśmiecha się s. Ewa i dodaje: – Wszystkie trafiają do dobrych rodzin adopcyjnych i nie ma powodów do troski. Jedno z nich nosiło bardzo wyraźne ślady zmian genetycznych. Lekarze dawali mu miesiąc życia. Franio zmarł w 52. dniu życia, ale w międzyczasie podjęła jego adopcję jedna z lekarek. Franek zmarł więc w kochających ramionach adopcyjnej mamy. Miałyśmy okazję być na jego pogrzebie – mówi s. Ewa ze łzami wzruszenia.

Reklama

To czy dzieci wiedzą, że są z okna życia zależy od rodziców. Niektóre wiedzą i rosną z tą wiedzą od maleńkiego. – Kiedyś odwiedziła nas dziewczynka z rodzicami i zapytała: „A która z sióstr mnie wyciągała z okna?” Siostra Dorota odpowiedziała: „Ja. Byłaś taka malutka, wzięłam cię na ręce, o tak!” Podniosła ją i pokazała, jak ją wyciągnęła z tego okienka – śmieje się s. Ewa i dodaje: – Mamy też w rodzinie adopcyjnej rodzeństwo. Najpierw trafiła do adopcji starsza dziewczynka, a gdy mama biologiczna urodziła kolejne dziecko i oddała je z dokumentami do okna życia, media podały informację o tym zdarzeniu. Usłyszała to mama adopcyjna i modliła się, by to dziecko również znalazło dobrą rodzinę. Następnego dnia to właśnie jej zaproponowano adopcję. Dziewczynki są więc w jednej rodzinie.

Pomagają mimo wszystko

Niestety, tej pięknej działalności sióstr przeszkadza czasem ludzka bezmyślność. Młodzi ludzie robią sobie tutaj zdjęcia, otwierają okno. – A każde jego otwarcie to wyzwolenie alarmu, zużywanie sprzętu, nadwyrężanie naszych sił wrażliwości na alarmy. Czasem dzieje się to ze zwykłej bezmyślności. Ktoś przechodzi, widzi okno życia i odruchowo sprawdza, czy działa. O ile w dzień takie fałszywe alarmy są kłopotliwe, bo odrywają nas od zajęć, o tyle w nocy są naprawdę trudne. Najwięcej alarmów zdarza się w noce z piątku na sobotę. Rekord to 7 alarmów w ciągu jednej nocy. Proszę sobie wyobrazić, że trzeba się ubrać, zejść na dół z trzeciego piętra, sprawdzić i zresetować okno, wrócić do siebie. Jeszcze się nie wróci, już jest kolejny alarm. W ostatnich 2-3 latach miałyśmy też przypadki, że młodzi ludzie wchodzili do okienka, kopali, niszczyli. W zetknięciu z ludzką bezmyślnością, a czasem złośliwością, pomagają mi słowa Matki Teresy z Kalkuty: „Dobro, które czynisz, jutro zostanie zapomniane. Czyń dobro mimo wszystko… Twoja pomoc jest naprawdę potrzebna, ale kiedy będziesz pomagał ludziom, oni mogą cię zaatakować. Pomagaj im mimo wszystko”.

2023-08-08 12:53

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wrocław: rekolekcje na... Dworcu Głównym

[ TEMATY ]

rekolekcje

Wrocław

Agata Kowalska

Kaplica Dworcowa PKP we Wrocławiu

Kaplica Dworcowa PKP we Wrocławiu

W kaplicy na Dworcu Głównym we Wrocławiu organizowane będą rekolekcje. Wybór nietypowego miejsca na spotkania religijne to pomysł ks. Jana Kleszcza, kapelana kolejarzy archidiecezji wrocławskiej. Rekolekcje zaczną się w niedzielę, będą się odbywać pod hasłem "kolej na nawrócenie".

W kaplicy na wrocławskim Dworcu Głównym na co dzień można spotkać głównie podróżnych i kolejarzy. Pomysłodawcą rekolekcji w tym miejscu jest kapelan kolejarzy archidiecezji wrocławskiej ks. Jan Kleszcz. Jak powiedział PAP, "nieliczne są takie chwile czy minuty, kiedy jest pusta".

CZYTAJ DALEJ

Do Maryi po wysłuchanie Jej dobrych rad

2024-05-01 19:10

Wiktor Cyran

We wspomnienie świętego Józefa, rzemieślnika prawie 300 wiernych wyruszyło na pielgrzymi szlak z Sanktuarium NMP Matki Nowej Ewangelizacji i św. Anny do Sanktuarium NMP Matki Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.

Tradycja tej pielgrzymki wywodzi się od śp. ks. Orzechowskiego, który w czasach trudnych, komunistycznych zabierał studentów i innych chętnych na Ślężę, aby nie szli na pochody pierwszomajowe – tłumaczy ks. Tomasz Płukarski.

CZYTAJ DALEJ

W trosce o Ojczyznę - wdowy konsekrowane na Jasnej Górze

2024-05-02 10:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wdowy konsekrowane

BP Jasnej Góry

Choć mają rodziny i normalne życie to ich zadaniem jest dawać świadectwo życia oddanego Bogu. Na Jasnej Górze trwa trzydniowe spotkanie wdów konsekrowanych. Swoją służbę realizują przede wszystkim modląc się za Ojczyznę i to ją zawierzają Królowej Polski.

- Chcemy przede wszystkim modlić się za naszą Ojczyznę, która jest w trudnej sytuacji. Bardzo bolejemy nad tym, że jest tyle zła w Polsce, że ludzie odchodzą od wiary, rodziny się rozpadają i są podejmowane ustawy przeciwko życiu. Jest to dla nas bardzo bolesne i przyjechałyśmy, żeby to Matce Bożej powierzyć - powiedziała Elżbieta Płodzień z diec. rzeszowskiej, koordynatorka stanu wdów konsekrowanych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję