W dniach od 1 do 6 sierpnia grupa młodzieży uczestniczyła w Światowych Dniach Młodzieży w Portugali. Po przyjeździe do kraju podzielili się swoimi odczuciami.
Reklama
• Światowe Dni Młodzieży są dla mnie niewyobrażalnym dziełem, do teraz nie umiem sobie uzmysłowić tego, że młodzież z całego świata spotyka się w jednym miejscu w imię Tego, który czuwa nad nami z góry. Jest to ogromne przeżycie fizyczne pod względem zwiedzania i poznawania nowych kultur, jak i duchowe, a mowa tu o wszystkich głównych punktach albo koncertach uwielbienia w strefie Polskiej, podczas których polało się wiele łez. Ogromne wrażenie wywarła na mnie potęga ludzi. Tyle osób poświęciło czas na przygotowanie tego wydarzenia i wielu pielgrzymów godzinami podróżowało do Portugalii. Najbardziej przeżyłam moment powitania papieża, gdzie na koniuszkach palców stawałam, aby go zobaczyć i to się udało. Pamiętam jak moja mama powiedziała mi przed wyjazdem, że zobaczenie papieża jest to chwila, którą się zapamięta do końca życia i że będę płakać ze szczęścia. Tak było, płakałam, nie wiedziałam co się dzieje i tryskała ze mnie ogromna radość. Jestem wdzięczna, szczególnie moim rodzicom, za możliwość pojechania na ŚDM. W pamięć zapadły mi dwa fragmenty. Pierwszy mówi o tym, że w życiu nic nie ma gratis oprócz miłości Jezusa. Myślę, że wiele osób o tym zapomina szczególnie wielu młodych, którzy czasem czują się samotni i myślą, że na miłość muszą zasłużyć. Drugie hasło papieża brzmi „Nie bójcie się, upadek jest tylko wtedy, gdy nie ma się siły wstać”. Te słowa przypominają o tym, że trzeba być silnym i po każdej burzy wychodzi słońce. Spotkanie z młodymi dało mi przede wszystkim ogrom zabawy i nowych doświadczeń. Sama rozmowa czasem była stresująca, ale przełamałam moją barierę językową. Spotkanie to pokazało mi, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, bo na ŚDM byli nie tylko młodzi, jak mogłoby się wydawać. To były moje pierwsze ŚDM tak w całości. W 2016 r. byłam wolontariuszką u nas w diecezji jako mała dziesięcioletnia dziewczynka. Zamarzyłam wtedy polecieć kiedyś gdzieś daleko i przeżyć to samo, co Kanadyjczycy u nas. Udało się i do dziś nie dowierzam, że to małe skryte marzenie udało mi się spełnić – powiedziała Zuzia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
• Tegoroczne Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie były dla mnie czasem kiedy mogłam zobaczyć tłumy młodych ludzi z całego świata, którzy chcą wspólnie spędzać czas i co najważniejsze razem się modlić. Były czasem mojej wdzięczności, że mogłam tam być. Największe wrażenie wywarła na mnie ilość młodych ludzi i to, że każdy z nich przyjechał do Lizbony ze swoją własną modlitwą, aby doświadczać Boga. W dniu, w którym było nocne czuwanie, a później główna Msza św. z papieżem, musieliśmy iść w tłumie, który liczył 2 mln ludzi. Wtedy gdy widziałam ich wszystkich, poczułam takie szczęście, wdzięczność i jedność ze wszystkimi obecnymi, i że tworzymy jedną wielką rodzinę. Nie mogłabym zapomnieć o tym, że w dniu w którym było oficjalne przywitanie papieża, stałam razem z grupką znajomych w cieniu obok barierek, nie wiedząc wtedy jeszcze, że tak blisko nas będzie przejeżdżał papież Franciszek. Czułam takie szczęście i wdzięczność, że to właśnie ja, mogłam stać tak blisko i oglądać całe to wydarzenie. Portugalczycy przyjęli nas bardzo ciepło. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej życzliwości i pomocy od drugiej osoby. Idąc ulicą spotykałam się z wieloma uśmiechami i ciepłymi słowami. Uważam, że Portugalczycy z organizacją tegorocznych ŚDM poradzili sobie bardzo dobrze i sprawnie. Spotkanie z młodymi z całego świata pokazało mi, jak piękne jest to, w jaki sposób tworzymy nasz żywy Kościół. Rozmowa z innymi była nieunikniona dzięki temu przełamałam swoją barierę językową. Rozmawiając z osobami różnej narodowości mogłam lepiej poznać ich kulturę. Były to moje pierwsze ŚDM i jestem pewna, że nie ostatnie – podkreślała Ola.
• To były moje trzecie ŚDM, chciałem na nie pojechać, bo pamiętam Panamę i Kraków, pamiętam wspólne tańce, śpiewy, integrację, ciekawe rozmowy, wspólną modlitwę, nowe kultury i zwyczaje. Całe życie uczymy się miłości, a do tego potrzebny jest bliźni. Nie da się wyjechać z ŚDM nie wiedząc czegoś więcej, albo nie doświadczając miłości bliźniego. Bardzo podobały mi się katechezy i „Spotkanie z ciekawym człowiekiem” w „Polskiej Lizbonie” – czyli stadionie, gdzie codziennie były koncerty, wywiady, integracje w naszym języku – zapadły mi w pamięć słowa kard. Rysia, że kleryk jest powołany do bycia klerykiem, nie do bycia księdzem. Po święceniach będzie powołany do kapłaństwa. Kardynał pokazał nam, że trzeba żyć tym, co jest teraz, nie snuć wielkich planów na przyszłość, ani nie rozpamiętywać przeszłości. Bardzo się cieszyłem, że mogłem wziąć udział w tegorocznych ŚDM, mogłem spotkać się ze znajomymi, z którymi dawno się nie widziałem, bo nasze miejsca nauki nas rozdzieliły. Dopiero Lizbona sprawiła, że mogliśmy się spotkać i powspominać stare czasy. Oprócz tego, teraz jestem bogatszy o nowe znajomości. Najbardziej zapamiętałem słowa papieża, w których mówił o tym, żeby się nie lękać. Szczególnie teraz świat potrzebuje świadectwa, od kogo ma się go wymagać jak nie od młodych? Tym bardziej od kleryków. Portugalczycy przyjęli nas życzliwie, mimo tego, że mieszkaliśmy w szkołach i halach sportowych, to jeśli ktoś czegoś potrzebował, otrzymywał pomoc, a było nas ok. 400 osób w jednym ośrodku. Wolontariusze starali się jak mogli, żeby nam pomóc. Czasami było ciężko, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do tamtejszych warunków np. temperatury. Na szczęście wszyscy zdrowi wróciliśmy do naszych domów. Teraz bagaż nowych doświadczeń, pięknych wspomnień i owoców duchowych po wysłuchanych konferencjach i życiu we wspólnocie, może być przekazywany do naszych lokalnych środowisk – mówił kl. Przemek.
• Światowe Dni Młodzieży były dla mnie doświadczeniem żywego Kościoła mimo różnic kulturowych. Największe wrażenie wywarła na mnie radość młodych ludzi z różnych zakątków świata. Ta radość była wyrażana przez entuzjazm w czasie spotkań modlitewnych, ale i na ulicach przez taniec i śpiew. W sposób szczególny zapamiętałem słowa papieża Franciszka, w których zachęcał młodych ludzi do stawiania istotnych pytań w swoim życiu. Papież mówił: „Ci, którzy pytają, pozostają niespokojni, a niepokój jest najlepszym lekarstwem na przyzwyczajenie”. Ten wyjazd pozwolił mi poszerzyć horyzonty i jeszcze bardziej uświadomił mi, że w młodych ludziach jest przyszłość – mówił ks. Łukasz Kołodziej.