Reklama

Niedziela w Warszawie

Misja nad Wisłą

Przed dziesięcioma laty abp Henryk Hoser zaprosił Domy Serca do założenia wspólnoty w Warszawie. Od tego czasu grupa młodych ludzi prowadzi życie charyzmatem współczucia i pocieszenia.

Niedziela warszawska 38/2023, str. IV

[ TEMATY ]

Warszawa

Archiwum Domów Serca

Byli i obecni wolontariusze Domów Serca

Byli i obecni wolontariusze Domów Serca

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Życie mieszkańców Domu Serca przy ul. Gersona 27 nie różni się znacznie od przeciętnego. Jedni pracują, inni jeszcze studiują. Wszyscy mają normalne obowiązki domowe. Przede wszystkim jednak łączy ich to, że poszli za głosem, który pochodził od Boga.

Sercem praskiego Domu jest kaplica, która ma ten przywilej, że mieszka w niej sam Bóg – znajduje się tutaj tabernakulum z Najświętszym Sakramentem. Oprócz modlitwy Brewiarzem, Jutrznią i Nieszporami, wspólnota praktykuje także modlitwę adoracją – indywidualną godziną ciszy przed otwartym tabernakulum.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ponadto w każdy pierwszy piątek tygodnia organizowana jest nocna adoracja dla wszystkich przyjaciół Domu i chętnych, którzy chcą spędzić czas na modlitwie.

Bezpieczna Przystań

Charyzmat Domów Serca narodził się we Francji i jego zamierzeniem jest trafiać do tych, którzy najbardziej potrzebują obecności drugiego człowieka. Bez wielkich projektów, wymagań czy planów.

Prosta obecność, czyli coś co potrafi każdy, a żadne kwalifikacje nie są do tego wymagane. Przez zwyczajne spotkania, rozmowy – zarówno z najuboższymi, ale także i z tymi, którzy zdawać by się mogło nie potrzebują pomocy. Jak mówiła C. Doherty, zwana nauczycielką Domów Serca: „Jeśli wy doskonale zmyjecie naczynia – Bóg zbawi świat”.

Reklama

– Zadania, które stawia przed nami Bóg każdego dnia, są zbieżne z tym, co jesteśmy w danej chwili w stanie poczynić. W myśl tego Domy Serca pragną stawać się bezpieczną przystanią dla każdego człowieka. Miejscem, do którego zawsze można przyjść, odpocząć, wysłuchać i być wysłuchanym – mówią mieszkańcy praskiego Domu.

Głównym wymiarem działania wspólnoty są misje. Od kilkudziesięciu lat wolontariusze wyjeżdżają na misje do jednego z 40 Domów Serca na całym świecie. Choć przedział czasowy misji jest ograniczony – od 14 do 24 miesięcy – to są przypadki, gdy ktoś z misjonarzy, odkrywszy charyzmat Domów Serca, bierze go jako swój i pragnie nim żyć całe życie. Tak postąpiły m.in. Viky z Argentyny i Carolina z Kolumbii.

Obie misjonarki można od kliku lat spotkać w Domu przy Gersona. Poznajmy ich drogę odkrywania charyzmatu i to, co dostrzegają we współczesnych warszawiakach.

On patrzy i kocha

W Polsce Viky mieszka od sześciu lat, a Carolina od ośmiu. Jednak ich misja w Domach Serca jest znacznie dłuższa.

– Od 20 lat należę do Domów Serca, przed Warszawą byłam m.in. w Libanie i we Włoszech – mówi Viky i dodaje. – W każdym z tych miejsc, pomimo bardzo różnych kultur i ludzi z różnych klas społecznych, odkrywałam, jak wszyscy mają tą samą świadomości, że Ktoś na nas patrzy, kocha nas, że nie są sami.

Carolina swoje powołanie łączy z konkretną sytuacją. – Uświadomiłam sobie, że to było tym czego szukało moje serce. Odnalazłam perłę, dla której zostawiłam wszystko. To, jak kiedy ktoś znajduje się w ciemnym pokoju i nagle ktoś zapala światło – opowiada.

Reklama

Jak wspomina – na pierwszą misję została posłana do Argentyny. Tam poznała Alexa, 16-latka uzależnionego od narkotyków. Przyjaźń z tym chłopcem mimo jego uzależnienia zmieniła ją wewnętrznie.

– Rozeznałam, że pragnę żyć w Domach Serca, z łaską Bożą do końca życia – mówi Carolina i dodaje. – Wydaje się to dziwne, że młody chłopak z takim problemem mógł stać się instrumentem Boga, bym rozeznała moje powołanie? Ale taki jest właśnie Pan, pisze prosto po krzywych liniach. Mija 20 lat od tego spotkania, które zmieniło moje życie.

O pierwszej styczności z Domami Serca Carolina opowiada jako o pewnym paradoksie. A to dlatego, że pochodziła – jak mówi – „z rodziny ateistyczno-katolickiej”. Z jednej strony była przyzwyczajona do chodzenia na niedzielną Mszę św. Ale z drugiej strony, wspomina uczestnictwo w Eucharystii jako rytuał, który nie wiązał się z głębszym przeżywaniem Liturgii.

Wszystko zmieniło się, kiedy trafiła na Dom Serca. Postanowiła go odwiedzić, aby poznać mieszkających tam wolontariuszy. Ludzi ci żyli skromnie, mimo to ciągle przychodziły do nich dzieci, np. żeby poprosić o wodę.

– Mieszkańcy Domu Serca zaprosili mnie na adorację Najświętszego Sakramentu. Choć nie wiedziałam, na czym to miało polegać, to pierwszy raz spędziłam godzinę przez Najświętszym Sakramentem – wspomina Carolina.

Reklama

Bezpośrednio po adoracji Carolina razem z mieszkańcami Domu poszła odwiedzić panią Glorię. – Starsza kobieta opowiedziała o swoim trudnym życiu. Wydarzenie to stało się dla mnie bardzo ważne, bo zdałam sobie sprawę, że spotkanie to jest pokłosiem czasu spędzonego na adoracji. Owocem modlitwy nie był jakiś nakaz, żeby nawracać rzesze ludzi czy czytać im święte teksty – to było ewangeliczne wezwanie, aby pójść do najbiedniejszych i ich kochać – mówi Carolina.

Tyle przeszłość, a na czym polega ich misja w Warszawie?

W stolicy

Viky sens obecności nad Wisłą tłumaczy tak: – Cztery lata temu podjęłam nową pracę. Jest ona dla mnie możliwością do bycia w komunii z wieloma ludźmi i czynienia dobra. Przez pracę staram się być ukrytym znakiem Bożej obecności.

Osoby, z którymi Viky spotyka się w pracy, zauważyły, że wyróżnia się ona nieustającą pogodą ducha, tymczasem oni przeżywają różne kryzysy. Jedne kłopoty wynikają z rutyny życia, inne ze zmęczenia, a jeszcze inne z przeżywanych problemów. W takich sytuacjach bardzo często podchodzą do misjonarki z pytaniem, dlaczego ona zawsze jest szczęśliwa. Co słyszą w odpowiedzi?

– Pytam ich, dlaczego miałbym nie być szczęśliwa, skoro każdy dzień jest darem, jak ofiaruje nam Bóg – opowiada nam Viky i podkreśla. – Wierzę, że rytm modlitwy, którym żyję, pozwala mi dawać światło w środowisku, w którym przebywam.

Ubóstwo relacji

Polska uchodzi w świecie za jeden z bardziej katolickich krajów. Jednocześnie wszyscy wierzący nad Wisłą doskonale wiedzą, że od kilku dobrych lat żyjemy na misyjnej ziemi. Jak na ten problem patrzy pochodząca z Kolumbii Carolina?

– W Polsce odkrywam inny rodzaj ubóstwa niż np. w Afryce. Materialnie nie brakuje tutaj zbyt wiele, ale widać kryzys relacji, samotność szerzącą się od osób najuboższych po najbogatszych – mówi Carolina i od razu podkreśla. – Z nadzieją jednak patrzę w przyszłość. Wiem, że najważniejszym jest to, że wzajemnie kroczymy naprzód do Tego, który jest prawdziwym Dobrem.

Przekonanie Caroliny podzielają inni mieszkańcy praskiego Domu Serca. Mówią, że ich zadaniem jest po prostu być i trwać w świecie jako świadkowie Chrystusa. Wierzą, że tak jak Maryja stojąc pod krzyżem, mogą w pełni dać w ten sposób wyraz swojemu powołaniu – tylko na pozór w sposób bierny, w rzeczywistości – pełnym świadectwa o Bożej miłości.

2023-09-12 14:08

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: ulicami miasta przeszedł XIII Marsz Świętości Życia

[ TEMATY ]

marsz

Warszawa

obrońcy życia

Artur Stelmasiak

W czasie, kiedy Polaków dzielą spory światopoglądowe, bardzo potrzebna jest publiczne świadectwo za życiem, a nie przeciw komukolwiek - mówili KAI mieszkańcy Warszawy i okolic, których tysiące uczestniczyły w niedzielę w XIII Marszu Świętości Życia. Pod hasłem "Jestem za życiem" przeszedł on Traktem Królewskim, od Placu Zamkowego do bazyliki Świętego Krzyża.

- Udział w tym marszu traktuję jako obowiązek dania świadectwa, że życie jest piękne i należy je chronić od początku. Takie publiczne świadectwo jest dziś bardzo ważne, tym bardziej w kontekście szerzącej się antykultury życia - powiedział KAI Marcin Kołakowski z Warszawy, który uczestniczył w Marszu Świętości Życia wspólnie z rodziną.
CZYTAJ DALEJ

Największą miłością jest cierpliwe trwanie przy kimś, kto już nie potrafi „oddać” tak jak dawniej

2025-12-26 16:00

[ TEMATY ]

Ks. Krzysztof Młotek

Glossa Marginalia

Adobe Stock

ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY A.D. 2025

Syr 3, 2-6.12-14
CZYTAJ DALEJ

List Rektora KUL: Anioły są nie tylko w Boże Narodzenie

2025-12-27 10:31

KUL

Boże Narodzenie to czas spotkania nieba z ziemią, cudownej wymiany między Bogiem i światem – napisał w liście na Boże Narodzenie ks. prof. Mirosław Kalinowski, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Powołuje się w nim na świadectwa wiary pacjentów Hospicjum Dobrego Samarytanina, w którego zarządzie od wielu lat jest prezesem-wolontariuszem.

Jak co roku, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w kościołach został odczytany list od rektora KUL. Tegoroczny nosił tytuł „Chrystus zstąpił na ziemię, aby człowiek mógł wstąpić do nieba". – Wiecznie istniejący Syn Boży, który pokornie zstąpił z wysokości swego majestatu i stał się jednym z nas, wzywa wszystkich ludzi do ponownych narodzin, czyli do wyjścia z kręgu własnych słabości i wkroczenia na drogę wzrostu duchowego – podkreśla ks. prof. Kalinowski. – To powtórne narodzenie musi wiązać się z pozostawieniem tego, co było wcześniej, czyli z obumieraniem dla grzechu i zła. W pewnym momencie nowe narodziny nabiorą ostatecznego wymiaru, gdy śmierć fizyczna przeniesie nas w nową lepszą rzeczywistość i stanie się swoistą drogą do życia wiecznego – czytamy w liście. Rektor KUL przypomina w nim postać pierwszego męczennika św. Szczepana, rodzącego się dla nieba przez oddanie życia na ziemi z miłości do Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję