Reklama

Niedziela Wrocławska

Najpiękniejsza barokowa świątynia Wrocławia

Kościół Najświętszego Imienia Jezus, zbudowany na ruinach dawnego zamku cesarskiego, należy do arcydzieł budownictwa, które stworzyli i zostawili dla potomności jezuici. W tym roku obchodzi 325. rocznicę konsekracji.

Niedziela wrocławska 51/2023, str. IV-V

[ TEMATY ]

Wrocław

Marzena Cyfert/Niedziela

Eucharystia w 325. rocznicę konsekracji

Eucharystia w 325. rocznicę konsekracji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Świątynia powstała w miejscu południowego skrzydła zamku cesarza Leopolda I. – Należy podkreślić, że od XVI wieku Wrocław był miastem w przeważającej mierze protestanckim, ale cesarze z rodu Habsburgów byli katolikami i chcieli mieć w mieście katolików. Sprowadzili zatem jezuitów i przekazali im posiadłość cesarza. Zamek był wtedy w ruinie a na jego miejscu powstał istniejący do dziś zespół budynków: kościół, później kolegium (obecnie Uniwersytet Wrocławski) i konwikt. Jedyną pozostałością starego zamku piastowskiego jest dziś renesansowy budynek zakrystii, który ma w tej chwili ponad 600 lat. Kościół był zbudowany w bardzo krótkim czasie, bo prace rozpoczęły się w 1689 r. a 30 lipca 1698 r. już odbyła się jego konsekracja. Księża diecezjalni są tutaj duszpasterzami od 1995 r. – mówi o historii miejsca ks. Arkadiusz Krziżok, proboszcz parafii Najświętszego Imienia Jezus.

Barokowy trójwymiar

Kościół ma jeden z najbogatszych we Wrocławiu barokowy wystrój wnętrza. Harmonijnie połączono w nim architekturę, malarstwo oraz rzeźbę monumentalną. Świątynia jest jednonawowa z dwoma rzędami kaplic bocznych, nad którymi znajdują się otwarte ku nawie empory. – Ciekawą rzeczą jest barokowy trójwymiar, mamy np. wiszące kadzidło, czy anioła który rzuca ognie, znajdujące się „w powietrzu”. Ciekawostką jest scena Zmartwychwstania, przy malowaniu której Rottmayerowi nie zmieścił się miecz, więc go w taki sposób umieścił, że wystaje on z obrazu – opowiada ks. Krziżok.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wystrój kościoła zaprojektowany został przez jezuitę Krzysztofa Tauscha. Największym dziełem tego artysty jest znajdujący się w świątyni wielki ołtarz. Tausch namalował też znajdujący się nad nim obraz ukazujący scenę obrzezania Dzieciątka Jezus w świątyni i nadania Mu Imienia Jezus. – Na obrazie mamy arcykapłana, Dzieciątko Jezus, Maryję, św. Józefa i diakona w białej komży, który na tacy podaje brzytwę arcykapłanowi. Diakon to autoportret Krzysztofa Tauscha – opowiada ks. Krziżok.

Reklama

Ciekawostką jest aniołek pod sklepieniem w prezbiterium, który trzyma kwiaty w dłoniach. – Kiedy konserwatorzy odnawiali tutaj sklepienie, a był to czas Wielkiego Postu 1992 r., pewna kobieta przyniosła kwiaty do kościoła. Ale brat zakrystianin kazał je zabrać, ponieważ w Wielkim Poście kwiatów do kościoła się nie przynosi. Panowie konserwatorzy włożyli te kwiaty w ręce aniołowi i są one zasuszone w jego rękach do dziś – mówi ks. Krziżok.

Dzieło Rottmayera

– Znajdujące się w kościele freski służą, zgodnie z wezwaniem kościoła, uwielbieniu i chwale Najświętszego Imienia Jezus. Przedstawiają sceny od Starego do Nowego Testamentu. Poszczególne sceny z życia Jezusa widzimy też w bocznych kaplicach. Autorem wszystkich malowideł jest Johann Michael Rottmayer, wiedeński twórca, który w szybkim czasie, w latach 1703-06 te freski namalował. Na obrazach ze Starego Testamentu mamy np. chwałę Imienia Boga – JHWH i wokół starotestamentalne postaci, m.in. Noego, Abrahama. Gdy przechodzimy do Nowego Testamentu, na freskach widzimy IHS i mamy Jezusa Zbawiciela na rydwanie ciągniętym przez czterech ewangelistów. Widoczne są ich symbole – lew, wół, orzeł i skrzydlata postać. Mamy też postaci władców i jezuitów, m.in. św. Ignacego Loyolę i św. Franciszka Ksawerego – opowiada ks. Krziżok. W kościele znajdują się również figury tych świętych jezuickich i kaplice im poświęcone.

– Rottmayer uwiecznił również siebie na freskach. Jego autoportret znajduje się na fresku nawy głównej, wśród postaci świętych oraz ówczesnych cesarzy austriackich. Widzimy tam człowieka w czarnym habicie i białej peruce i pieska wychodzącego zza balustrady. To oczywiście malowidło iluzjonistyczne a historia chyba taka sama jak w wielu kościołach. Kiedy na rusztowaniach malował freski, być może się zamyślił nad swoim dziełem i o mały włos nie spadł z rusztowania. Pies, który wtedy gdzieś biegł i szczekał, ostrzegł go, dlatego został uwieczniony na fresku – opowiada proboszcz parafii.

Reklama

Obraz i kaplica Matki Bożej

Wśród wielu kaplic na uwagę zasługuje Kaplica Matki Bożej Wspomożycielki i Opiekunki Wrocławia. Znajduje się w niej obraz pod tym samym wezwaniem. – W dniu konsekracji wniesiono ten obraz do kościoła. Jest on oczywiście starszy niż kościół o ok. 40-50 lat. Od czasu jego wniesienia rozwija się tutaj kult Matki Bożej Wspomożycielki i Opiekunki Wrocławia. Można powiedzieć, że jest to takie nieoficjalne sanktuarium, bo ten kult trwa w zasadzie od samego początku istnienia świątyni, z przerwą w czasie kasaty zakonu jezuickiego, oraz w czasie II wojny światowej – mówi ks. Krziżok. Obraz to wierna kopia obrazu Maria Hilf z Passawy.

– Renowację koron Matki Bożej robiłem sam, czyściłem, uzupełniałem kamienie. Dałem do korony kolczyki mojej nieżyjącej mamy. Nosiła je od I Komunii św. do 67. roku życia – opowiada ks. Krziżok.

Najpiękniejszą i najbardziej ozdobioną jest kaplica św. Franciszka Ksawerego. Ciekawostką tej kaplicy są postacie czarnoskórych, ponieważ św. Franciszek wśród takich głosił Ewangelię. Uwagę zwracają również alabastrowe płaskorzeźby przedstawiające śmierć świętego i jego przypłynięcie na misje. Z tym drugim wiąże się legenda uwieczniona na płaskorzeźbie: gdy Franciszkowi wypadł krzyż, z wody podał mu go krab. W kaplicy św. Franciszka Ksawerego znajduje się wejście do niedostępnej dla zwiedzających krypty pod kościołem, gdzie widoczny jest fragment murów dawnego zamku cesarskiego.

Historia zapisana w przedmiotach

Kościół kryje wiele innych ciekawostek. Jedną z nich są organy, zbudowane w 1926 r. w oryginalnej XVIII-wiecznej szafie organowej. Wykonane zostały w pracowni organmistrzowskiej Wilhelma Sauera z Frankfurtu nad Odrą. Na uwagę zasługuje też znajdująca się tutaj jedna z trzech kopii słynnej rzymskiej Piety Michała Anioła. Gipsowa Pieta pochodzi z Niemiec, ma ok. 180 lat. Kościół jest tak skonstruowany, że czasem można w nim zobaczyć coś, czego na pierwszy rzut oka nie widać. Kiedy spojrzymy np. z odpowiedniego miejsca na figurę św. Ignacego Loyoli, słynącego z kaznodziejstwa, możemy zobaczyć, jak wyłania się z ambony, jakby głosił kazanie, mimo że figura jest znacznie dalej umieszczona.

Reklama

W świątyni zachowało się wiele rzeczy, pochodzących jeszcze sprzed czasów jej powstania. – Są tutaj np. świeczniki z 1657 r. Mamy złoty ornat i dalmatyki z czasu konsekracji. Bardzo duży trybularz, łódka, kielichy – to wszystko jest w użyciu. Mamy relikwie bł. Czesława, kawałek jego kości. Jest też zachowana skrzynka przypominająca trumienkę, którą znalazłem w jednym z ołtarzy a w niej ponad 30 relikwii. Niektóre są opisane z certyfikatami. Były one zawinięte w niemiecką gazetę z 1864 r. Mamy też oryginalny rzymski certyfikat, w który zawinięte były kawałki materiału. Z certyfikatu wynika, że są to szaty Marii Magdaleny. Czy tak jest naprawdę, tego nie wiemy – opowiada ks. Krziżok.

W czasie II wojny światowej kościół był uszkodzony tylko w 10 % i oryginalny barokowy wystrój oraz wyposażenie przetrwały do dziś. Obecnie jest kościołem uniwersyteckim, uważanym za najpiękniejszą świątynię barokową w mieście. Jest również żywym Kościołem, który w tym miejscu tętni życiem Bożym.

2023-12-12 14:56

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jedne z najpiękniejszych

Niedziela wrocławska 45/2023, str. VI

[ TEMATY ]

Wrocław

Marzena Cyfert/Niedziela

Tutaj kręcono jedną ze scen Kordiana – pokazuje br. Łukasz Dmowski

Tutaj kręcono jedną ze scen Kordiana – pokazuje br. Łukasz Dmowski

W kryptach w bonifraterskim kościele Świętej Trójcy we Wrocławiu spoczywają przedstawiciele wielu zakonnych pokoleń.

Ciekawostką jest, że pod koniec II wojny światowej mieścił się w nich tajny szpital dla rosyjskich i amerykańskich lotników. – W kryptach znajduje się m.in. grób br. Dorotheusza Hejnoła, dawnego prowincjała prowincji śląskiej, pełniącego tutaj funkcję przeora w okresie wojny. Wtedy szpital prowadzony był przez braci niemieckojęzycznych, ale później został nam odebrany i powołany został niemiecki komendant szpitala. Nie mieliśmy więc wpływu na to, co się tutaj działo. Znajdowali się tu jeńcy z frontu – m.in. radzieccy i amerykańscy lotnicy. Brat wiedząc, że pewnie spotka ich zagłada, chronił ich tutaj. Na początku w klasztornych pokojach, a gdy było ich już więcej, to właśnie w kryptach. Bracia przez zakamarki piwniczne przekazywali im prowiant i w ten sposób ok. stu jeńców radzieckich i amerykańskich uniknęło zagłady. Ta historia jeńców jest znana i przekazywana przez braci, ale też przez historyków i przewodników wrocławskich, którzy chętnie ją opowiadają i zapraszają do zwiedzania krypt – opowiada br. Łukasz Dmowski, przełożony konwentu we Wrocławiu.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję