Z całą pewnością temat Greccio i pierwszego przedstawienia
Bożego Narodzenia przez św. Franciszka
sprzed 800 laty wielokrotnie będzie przywoływany.
To dobrze. Potrzebujemy tego jubileuszu.
W czasach „świąt” bez Boga potrzebujemy zobaczyć,
co tak naprawdę w Betlejem się wydarzyło.
Chciejmy ujrzeć na nowo paradoks Boga, który wybiera
człowieczy los. Staje ramię w ramię z człowiekiem.
Rodzi się – jak napisał Chesterton – pod podłogą świata.
Bóg uniżony, Bóg bliski, Bóg z nami i dla nas.
W czasach nadmiaru, rozbuchanych pragnień posiadania
więcej, chciejmy zobaczyć prostotę istnienia. I jego wartość.
Życie samo jest darem. Życie dziecka, rodzica, staruszki,
chorego – ono jest warte. Patrząc na Dziecię w betlejemskiej
grocie, chciejmy się życiem ucieszyć. Najpierw własnym, potem
tych, którzy są obok nas: jedyni, niepowtarzalni, darowani.
W czasach lęków prawdziwych i sztucznie rozbudzanych
uwierzmy, że w Betlejem jest źródło pokoju. Bo bardzo tego
pokoju potrzebujemy. Zakorzenionego w wieczności Boga,
większego od niełatwego „tu i teraz”, większego od wojen dużych
i małych. Noc Bożego Narodzenia naprawdę jest większa od
bezsennej nocy zmartwienia, jak to wszystko będzie?
Potrzebujemy spojrzenia na przedstawienie Bożego
Narodzenia, by nie zapomnieć, czym tak naprawdę
jest miłość, Kim jest miłość. W czasach, gdy największe
i najświętsze sprawy: miłość, wolność, człowiek, prawda,
fałsz – sprowadzono do pustych sloganów i socjotechniki,
potrzebujemy jasnego punktu odniesienia. Ten punkt jest
w centrum betlejemskiej groty.
Z okazji świąt Bożego Narodzenia wszystkim Czytelnikom najlepsze życzenia składa Redakcja „Niedzieli na Podbeskidziu”
Pomóż w rozwoju naszego portalu