Reklama

Edytorial

Edytorial

Wszyscy potrzebujemy Miłosierdzia

„Miłosierdzie to pochylenie się Boga nad cierpiącym człowiekiem”. Św. Jan Paweł II

Niedziela Ogólnopolska 14/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mówi się, że jałmużna nie rozwiąże problemu biedy i ubóstwa. Że zdecydowanie lepiej jest nauczyć biednego łowić niż dawać mu rybę. Że tysiąckrotnie bardziej pomaga ten, kto daje pracę, niż ten, kto rzuca parę złotych... Czy jednak powinniśmy ulec przekonaniu, że zmienimy świat, nie zmieniając człowieka, że tylko systemowe rozwiązania mogą się stać aktem sprawiedliwości wobec potrzebujących, gdy w tym samym czasie tysiące istot ludzkich cierpi z powodu biedy, bezradności i odrzucenia?

Pamiętam rozmowę z pewnym mężczyzną, który opowiedział mi o swoim wyrzucie sumienia. Zapragnął kiedyś razem z przyjaciółmi stać się „świadomym katolikiem” i pogłębiać swoją wiedzę religijną. Spotykali się więc raz w tygodniu i „studiowali” Biblię oraz niektóre trudne do zrozumienia prawdy wiary pod baczną opieką kolegi teologa. Ich spotkania szybko przerodziły się w gorące dyskusje, trwające nieraz do późnej nocy. Kiedyś, gdy wracał z jednej z nich, z „płonącą duszą” – jak mówił, przesiąknięty wskazaniami Biblii, gotów nawet oddać za nią życie, zobaczył pod swoim domem człowieka śpiącego na metalowej ławce. Był on ubrany w łachmany, przykrywały go jedynie kartony, a noc była chłodna. W duszy owego mężczyzny zapaliła się jakaś iskra. Wewnętrzny głos podpowiadał mu, że nie może biedaka tak zostawić. Równocześnie jednak uświadomił sobie, że przecież nie może wpuścić do domu nieznajomego. A jeśli to jakiś przestępca, pospolity bandzior? I co powiedzą jego żona i dzieci, jeśli o 3 nad ranem obudzi ich i położy w pokoju gościnnym takiego nie najładniej pachnącego żebraka? Jeszcze gdy otwierał drzwi, sumienie krzyknęło, że jest tchórzem, ale egoizm i wygoda były silniejsze. Leżąc w ciepłym łóżku, miał wrażenie, że kołdra go parzy. Nie mógł się uwolnić od obrazu postaci skulonej na ławce. Rankiem, zaraz po przebudzeniu, podbiegł do okna. Żebraka jednak już nie było. Przez cały tydzień żył z ogromnymi wyrzutami sumienia, więc na najbliższym spotkaniu opowiedział przyjaciołom o swoim postępku. Spodziewał się ogólnego potępienia, tymczasem jego niegodziwość nie zrobiła na nikim specjalnego wrażenia. Przyjaciele uznali całe zdarzenie za nieistotne, zbagatelizowali je. Rozwinęli nawet teorie pomniejszające wagę jego postępku. Ktoś przekonywał, że prędzej potrzebna jest reforma systemowa, ogólnospołeczna. Ktoś inny dodał, że w zasadzie jałmużna obraża zarówno tego, kto ją otrzymuje, jak i darczyńcę. Trzeci dorzucił, że przyjęcie pod dach bezdomnego na jedną noc niczego nie rozwiązuje, a często „tacy ludzie są przyzwyczajeni do spania na ławkach, bo sami wybrali sobie takie życie”... Mój rozmówca słuchał tego oniemiały. Nie chciał osądzać swoich przyjaciół ani ich potępiać, ale więcej nie przyszedł na spotkanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czy ta historia nie jest dobrym przykładem rzeczywistości, w której żyjemy? Tak przykładni z nas wierzący, tak świadomi wiary, tak bardzo kochamy Pana Boga, a jakże często zapominamy o konkretnym człowieku. Ktoś powie, że przesadzam, że uogólniam. Być może, ale ta prawdziwa historia jest dla mnie mocnym dowodem na to, że temat osób biednych, odrzuconych, potrzebujących spowszedniał części z nas, że zbyt łatwo znajdujemy usprawiedliwienie dla własnego nicnierobienia. Na szczęście nie brakuje ludzi, którzy bezinteresownie pomagają innym – i właśnie o nich piszemy w najnowszym numerze Niedzieli. O wolontariuszach z Caritas. To największa i najbardziej rozpoznawalna kościelna organizacja charytatywna w Polsce, która nie tylko opiekuje się potrzebującymi, ale też stwarza im szansę na lepsze życie (s. 8-11).

W Niedzielę Miłosierdzia Bożego chcemy przypomnieć sobie i Wam, drodzy Czytelnicy, że miłosierdzie nie jest po prostu współczuciem albo filantropią, ale jest stylem życia, który pozwala dostrzegać Jezusa w bliźnim. „Miłosierdzie to pochylenie się Boga nad cierpiącym człowiekiem” – mawiał św. Jan Paweł II. I dodawał: „Świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia”. Jak bardzo go potrzebuje, pokazuje fenomen sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, do którego wciąż „wielu przybywa z bardzo daleka właśnie po to, aby zmienić swe życie. Przychodzą do lekarza, którym jest Jezus Miłosierny” – mówi rektor sanktuarium (s. 26-27).

2024-03-28 13:51

Ocena: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nie wystarczy mieć wiarę

Niedziela Ogólnopolska 24/2023, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Dziś nie wystarczy już deklaracja „jestem wierzący”. Absolutnym minimum jest codzienne jawne praktykowanie wiary.

Pośród wielu intencji, które słyszymy w kościele podczas nabożeństw, są prośby nie tylko o zdrowie i Bożą opiekę, ale również o nawrócenie, o powrót do wiary, do Kościoła wnuka, syna, córki, męża, żony... Te pełne ufności błagania są spowodowane utratą wiary przez kogoś, kogo kochamy, na kim nam w sposób szczególny zależy. Co mogą zrobić babcia, matka czy ojciec, dla których wiara jest istotną częścią codzienności, gdy ktoś najbliższy oddala się od Kościoła, a bywa, że nawet traci wiarę? Modli się – to oczywiste. Tej modlitwie jednak często towarzyszą pytania: A może to ja w czymś zawiniłem? Może trzeba było inaczej reagować? Musiałem coś przegapić, że aż do tego doszło...

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: od początku roku reżim wydalił 34 osób duchownych

2024-04-30 13:15

[ TEMATY ]

prześladowania

Nikaragua

Pomoc Kościołowi w Potrzebie/www.pkwp.org

34 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2024 r. z powodu prześladowań Kościoła katolickiego przez reżim Daniela Ortegi i Rosario Murillo. Informację tę podała na niezależnej stronie internetowej „Despacho 505” badaczka i aktywistka Martha Molina, która na bieżąco informuje o atakach na Kościół w tym środkowoamerykańskim kraju.

Prawie wszystkie te osoby pełnią swoją posługę w innych krajach, głównie w Kostaryce i Stanach Zjednoczonych, a te, które są jeszcze seminarzystami, kontynuują formację poza Nikaraguą, wyjaśniła Molina, dodając, że jest świadoma sytuacji, ponieważ same ofiary skontaktowały się z nią, ale proszą o nieujawnianie ich tożsamości, ponieważ ich rodziny i członkowie ich zakonów pozostają w kraju. „Mam listę ze wszystkim, nazwiskami, parafiami i zgromadzeniami” - potwierdziła badaczka.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję