Reklama

Wiadomości

Polska – drugi dom

Bardzo dobrze nam się w Polsce żyje, pracuje, wychowuje syna. Wśród Polaków znalazłam drugą rodzinę i Polskę traktuję już jak dom – mówi Safoura Reza pochodząca z Francji.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak podaje ZUS, liczba zarejestrowanych w Polsce cudzoziemców wyniosła na koniec 2023 r. 1 127 744 osoby, a jeszcze 10 lat temu ich liczba nie przekraczała 100 tys. Mamy w naszym kraju pracujących obcokrajowców z ponad 150 państw świata. Dominują osoby z Ukrainy – co jest spowodowane także toczącą się tam wojną – jednak sporo pochodzi również z Białorusi, Gruzji czy odległych Indii. Co ich przyciąga do Polski? Szansa na bezpieczne życie, lepszą pracę, dobre wykształcenie, a często... miłość. I choć w Polsce jest mniej migrantów niż w innych krajach Europy Zachodniej, to wielu obcokrajowców podkreśla, że Polacy są przyjaźni i otwarci.

Każdy bezpieczny dzień

Reklama

Iwanka z Kijowa razem z dwoma synami przyjechała do Polski, uciekając przed wojną. Są w naszym kraju już ponad 2 lata. – Dla nas to nie była kwestia poprawy warunków materialnych, ale kwestia życia – mówi. Mąż i rodzice nie opuścili Ukrainy, ona ratowała chłopców. – Rakiety, wybuchy, strzelaniny i ciągły lęk. Tego nie da się opisać – wspomina. Pierwsze wsparcie otrzymali na granicy z Polską. – Wtedy dostaliśmy dużo pomocy – jedzenie, picie, zabawki dla dzieci. Był lekarz, ludzie pytali, czy czegoś nie potrzebujemy – opowiada Iwanka. Przyjęła ich w swoim domu polska rodzina, u której mieszkali przez kilka miesięcy. – Dostałam pokój i zaoferowali nam wszystko, czego potrzebowaliśmy. Komunikowaliśmy się przez tłumacza w telefonie, później zaczęłam się uczyć polskiego – przekazuje Ukrainka. I zaznacza, że rodzina, u której mieszkała, bardzo jej pomogła: – Gdy przyjechaliśmy, nie miałam ubrań ani pieniędzy, bo nasze banki zablokowały konta. Ta rodzina kupiła więc moim dzieciom wszystko, czego potrzebowały do szkoły. Wydawało mi się to bardzo drogie, bo przeliczałam to na hrywny. A oni kupowali za swoje pieniądze i nic nie mówili. Jestem im bardzo wdzięczna, bo potrzeba wielkiej odwagi, by przyjąć obcą kobietę z dziećmi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś razem z synami mieszka we Wrocławiu, wynajmuje mieszkanie, pracuje, chłopcy chodzą do szkoły. – Ci, którzy przyjechali przed wybuchem wojny, mogli się uczyć języka, mieli swoje rzeczy, pieniądze. To była ich decyzja. Ja przyjechałam bez niczego i tak naprawdę wcale tego nie chciałam. A teraz tak samo pracuję, odprowadzam podatki. Czasami mam dwie, trzy prace, bo z jednej trudno mi opłacić mieszkanie, które wynajmuję, szkołę, leki – wyjaśnia Iwanka. Ale jest wdzięczna za każdy bezpieczny dzień w Polsce. Przyznaje, że sama nigdy nie miała takiej sytuacji, by ktoś kazał jej wracać na Ukrainę. Zawsze miała pomoc – na SOR, półkoloniach, w szkole. I zawsze jej mówiono, że otrzyma pomoc, gdy będzie jej potrzebować.

– Integracja była trudna, ponieważ wszyscy mieliśmy traumę, nie znaliśmy języka. Dziś chłopcy już piszą i rozmawiają po polsku – tłumaczy i dodaje: – Moglibyśmy wrócić na Ukrainę, gdyby tam było wszystko w porządku, ale nawet po wojnie nie będzie. Pani dyrektor mojego przedszkola pisała mi ostatnio, że w piaskownicy dziecko znalazło niewybuch, który je okaleczył. I długo jeszcze tak będzie. Dlatego na razie nie chcę wracać.

Tutaj pasuję

Reklama

Brazylijczyka Lea Cisotto do Polski przywiodła... miłość. Swoją żonę Agatę poznał w Hiszpanii, gdy odwiedzał siostrę. Agata zdobywała tam wtedy doświadczenie jako au pair. Pobrali się w 2022 r., niedawno urodził się ich syn. Dlaczego na wspólne życie wybrali właśnie Polskę? – W Polsce jest bezpieczniej i łatwiej, jeżeli chodzi o organizację życia w sposób, jaki sobie z żoną wyobrażamy. Chcielibyśmy zorganizować nauczanie domowe dla naszych dzieci – na razie mamy jedno, w przyszłości planujemy więcej. W Brazylii nie jest to możliwe, państwo nie daje takiej możliwości rodzicom – zauważa. Podkreśla, że Brazylijczycy są zszokowani, kiedy w Polsce widzą dzieci same chodzące do szkoły czy do sklepu: – Dziecko nie musi mieć 15 lat, żeby samo mogło wyjść z domu. W Brazylii bezpieczeństwo zależy od tego, gdzie się mieszka, rzadko widzi się dzieci bez opieki dorosłych.

Trzeci powód to praca. Leo pracuje w firmie IT i o wiele łatwiej było mu znaleźć pracę w Polsce niż Agacie w Brazylii. Jak sam o sobie mówi, jest mało typowym Brazylijczykiem: – Nie zaczepiam ludzi na ulicy, nie jestem „gadatliwy”, co w Brazylii jest normą. Polska jest bliższa mojemu charakterowi i czuję, że tutaj pasuję. Podoba mi się, że jest tu trochę więcej dystansu niż w Brazylii, a ludzie są mili i otwarci.

Bardzo smakuje mu tradycyjna kuchnia polska, szczególnie zupy, które w Brazylii są mało popularne. Uczy się języka polskiego. – Dużo już rozumiem, ale mam jeszcze barierę w mówieniu. Moja teściowa mocno we mnie wierzy, dopinguje mnie i zawsze mówi do mnie po polsku – śmieje się Leo. Co mu przeszkadza? Biurokracja i „obijanie się” o urzędników. Już 2,5 roku czeka na kartę pobytu.

Najlepsza decyzja

Reklama

Safoura Reza w Polsce miała możliwość skończenia wymarzonych studiów weterynaryjnych, obecnie robi doktorat w Katedrze Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Do Polski przyjechała z Francji 11 lat temu razem ze swoim mężem, Afgańczykiem, który tutaj kończył studia medyczne i zaczynał specjalizację. Dziś pracuje jako lekarz pediatra i to on namówił Safourę na studia. – Na początku język był dużą barierą. Zawsze się śmieję, że z pierwszego roku studiów absolutnie nic nie pamiętam, bo nie rozumiałam, czego się uczyłam. Całe szczęście, że mam pamięć fotograficzną – uczyłam się wtedy, zapamiętując kolejność polskich liter. Miałam też ogromne wsparcie ze strony prowadzących i do tej pory jestem im bardzo wdzięczna – opowiada Safoura i dodaje, że pierwszy raz była w stanie zrobić na wykładzie prawidłowe notatki po polsku na początku trzeciego roku studiów.

Wspomina, że po przyjeździe z Francji w 2013 r. była jako muzułmanka „atrakcją” na ulicy, zwłaszcza że nosi chustę: – Ludzie zatrzymywali się, pokazywali palcem, czułam się trochę jak atrakcja w zoo. Dziś już nikt nie zwraca na mnie uwagi, bo w mieście jest bardzo dużo obcokrajowców.

Moment przełomowy nastąpił, gdy zaczęła płynnie mówić po polsku. – W polskiej mentalności jest coś takiego, że jeśli już się mówi po polsku, to człowiek szybko zostaje przyjęty jako „swój”. Ludzie czasem są miło zaskoczeni, że mówię po polsku, i nawet jeśli mają na początku trochę oporów ze względu na różnicę w ubiorze, w religii, to ten dystans i ostrożność szybko znikają. Polacy są naprawdę niezwykle otwarci i przyjaźni, bardzo u was to lubię. We Francji tak nie jest – możesz mówić po francusku, ale jeśli się tam nie urodziłeś, to pozostaniesz „obcy” – wyznaje.

O ile po przyjeździe do Polski była nastawiona na szybki powrót do Francji, to dzisiaj nie wyobraża sobie wyjazdu. – Bardzo dobrze nam się w Polsce żyje, pracuje, wychowuje syna. Wśród Polaków znalazłam drugą rodzinę, a Polskę traktuję już jak dom. Choć gdyby ktoś 15 lat temu powiedział mi, że będę mieszkać w Polsce, że mój syn będzie Polakiem, nie uwierzyłabym. Ale patrząc z perspektywy czasu, uważam, że wyjazd do Polski był najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć.

2024-06-18 14:27

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Monarchia polska” – monumentalne dzieło prof. Grzegorza Kucharczyka na Millennium Królestwa Polskiego!

2025-04-14 12:29

[ TEMATY ]

historia

książka

Polska

Polska

Biały Kruk

monarchia

mat. prasowy

„Nic tak nie wyraża wolności Polski jak monarchia i korona” – pisze znakomity historyk i poczytny autor prof. Grzegorz Kucharczyk w swojej najnowszej książce pt. „Monarchia polska” (wyd. Biały Kruk). Starannie wydana, bogato ilustrowana lektura – pamiątka wielkiego millennium Korony Polskiej, stanowi nieocenione źródło wiedzy, siły i inspiracji dla narodu polskiego, by w czasach wszechogarniającego zamętu odnaleźć determinację, wzmocnić ducha walki i przypomnieć nam o tym, co najcenniejsze.

Nie byłoby królestwa w Polsce, gdyby nie chrzest Mieszka I oraz ustanowienie w 1000 roku hierarchicznego ładu polskiego Kościoła – pisze prof. Grzegorz Kucharczyk. Zjednoczenie ziem polskich pod berłem królewskim przez Bolesława Chrobrego w roku 1025 było dowodem wielkości państwa oraz jego suwerenności. Od początków nasi władcy, tak samo jak ich poddani, zorientowani byli na współpracę z papieskim Rzymem, a rola Kościoła jako gwaranta nie tylko szerzenia i pogłębiania nauki ewangelicznej, ale także jedności narodowej nigdy nie była podważana. Aż do czasów komunistycznych i do dnia dzisiejszego, kiedy władza oświadcza wprost, że będzie katolików „opiłowywać”.
CZYTAJ DALEJ

Twórca pierwszej reguły

Niedziela Ogólnopolska 19/2023, str. 20

[ TEMATY ]

Św. Pachomiusz Starszy

commons.wikimedia.org

Św. Pachomiusz Starszy

Św. Pachomiusz Starszy

Ojciec Pustyni, ojciec monastycyzmu.

Urodził się w Esneh, w Górnym Egipcie. Jego rodzice byli poganami. Kiedy miał 20 lat, został wzięty do wojska i musiał służyć w legionach rzymskich w pobliżu Teb. Z biegiem czasu zapoznał się jednak z nauką Chrystusa. Modlił się też do Boga chrześcijan, by go uwolnił od okrutnej służby. Po zwolnieniu ze służby wojskowej przyjął chrzest. Udał się na pustynię, gdzie podjął życie w surowej ascezie u św. Polemona. Potem w miejscowości Tabenna prowadził samotne życie, jednak zaczęli przyłączać się do niego uczniowie. Tak oto powstał duży klasztor. W następnych latach Pachomiusz założył jeszcze osiem podobnych monasterów. Po pewnym czasie zarząd nad klasztorem powierzył swojemu uczniowi św. Teodorowi, a sam przeniósł się do Phboou, skąd zarządzał wszystkimi klasztorami-eremami. Pachomiusz napisał pierwszą regułę zakonną, którą wprowadził zasady życia w klasztorach. Zobowiązywał mnichów do prowadzenia życia wspólnotowego i wykonywania prac ręcznych związanych z utrzymaniem zakonu. Każdy mnich mieszkał w oddzielnym szałasie, a zbierano się wspólnie jedynie na posiłek i pacierze. Reguła ta wywarła istotny wpływ na reguły zakonne w Europie, m.in. na regułę św. Benedykta. Regułę Pachomiusza św. Hieronim w 402 r. przełożył na język łaciński (Pachomiana latina). Koptyjski oryginał zachował się jedynie we fragmentach.
CZYTAJ DALEJ

Celebrowanie Tygodnia Biblijnego

2025-05-09 21:25

Marzena Cyfert

Msza św. w kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim

Msza św. w kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim

Na każdy dzień Tygodnia Biblijnego Inicjatywa Biblijna „Lumen vitae”, pod patronatem abp. Józefa Kupnego, przygotowała wiele ciekawych propozycji.

Były to: otwarte spotkania Kręgów Biblijnych, warsztaty uwielbienia Boga tańcem i psalmami, spotkanie autorskie z ks. prof. Mariuszem Rosikiem wokół książki „Dlaczego? Biblijne podstawy katolicyzmu”, warsztaty Bibliodramy. W kościele św. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim wierni modlili się w intencji Dzieła Biblijnego w Polsce. Eucharystię sprawował ks. prof. Mariusz Rosik.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję