Reklama

Rodzina

Cudownie być mamą

Początek małżeństwa, marzenia o dużej, szczęśliwej rodzinie... Co, jeśli upragnione dwie kreski nie pojawiają się na teście ciążowym? Swoją drogą adopcji dzieli się Joanna.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jesteśmy małżeństwem prawie 6 lat. Nie doczekaliśmy się do tej pory biologicznego potomstwa. Dla mnie było to bardzo trudne i bolesne doświadczenie, gdyż zawodowo pracuję z dziećmi. Często widziałam kochających rodziców, rozmawiałam z nimi, widziałam dzieci, które biegną do nich i wołają „mamusiu”, „tatusiu”, a potem się w nich wtulają... Tego brakowało mi najbardziej – bycia mamą, usłyszenia od własnego dziecka słowa „mama”. Był to dla nas bardzo trudny czas, pełen smutku i niepewności. Trudno zaufać Bogu na nowo, gdy „nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz”. Był taki czas, że te słowa mnie denerwowały, zwłaszcza gdy wszystkie nasze plany i pomysły pękały jak bańki mydlane.

Skąd taka myśl?

Reklama

In vitro było dla nas nie do przyjęcia. O adopcji usłyszeliśmy najpierw od naszych znajomych, którzy również starali się o potomstwo, ale niestety też im się nie udało i w końcu postanowili adoptować dziecko. Rozmowa z nimi otworzyła mnie z mężem na drogę rodzicielstwa przez adopcję. Jednocześnie zaczęliśmy odczytywać, że także nas Pan Bóg powołał na tę samą drogę, kierując do nas swoje słowo z Ewangelii według św. Marka: „Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał” (Mk 9, 37). Te słowa zapadły nam w serca. Zrozumieliśmy, że jeśli przyjmiemy dziecko – przyjmiemy Boga „przychodzącego do nas na ziemię”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy zdecydowaliśmy się na adopcję, nie przypuszczaliśmy, że wiąże się ona z tyloma przeciwnościami. Dla mnie była to droga krzyżowa, podczas której nasza wiara była wystawiona na wielką próbę. Trudno zaufać Bogu, gdy wszystko idzie pod górę i na każdym kroku pojawiają się przeszkody, w sprawach ważnych i w drobiazgach. Gdyby nie moje wcześniejsze doświadczenia miłości i działania Pana Boga w moim życiu, wsparcie męża i szukanie oparcia w Bogu, pomoc najbliższej rodziny oraz kierownika duchowego – nie dałabym rady.

W Ewangelii według św. Jana można przeczytać: „Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził” (J 16, 21). Ból rodziców adopcyjnych jest tak samo dojmujący i długotrwały, ale teraz, mimo wielu trudów, doświadczam radości związanej z macierzyństwem. Po naszej drodze krzyżowej, którą była procedura adopcyjna, przyszedł czas radości zmartwychwstania w naszej rodzinie, bo pojawił się nasz długo oczekiwany synek. Jestem jednak przekonana, że procedura adopcyjna powinna przebiegać inaczej, niż to się odbywa w naszym kraju.

Początki adopcji

Reklama

Zaczęliśmy od ośrodka adopcyjnego. Zanim rozpoczęliśmy kurs umożliwiający adopcję, dostaliśmy ultimatum: „Albo się państwo wyprowadzicie z waszego mieszkania (wynajmowaliśmy skromne mieszkanie), albo nie dostaniecie dziecka”. Ze względu na przymusową sytuację zgodziliśmy się, przy czym przeprowadzka miała nastąpić w momencie informacji o dziecku. Ukończyliśmy kurs i oczekiwaliśmy na dziecko. Wtedy okazało się, że nasz ośrodek decyzją władz województwa został zamknięty. Ból serca, niepewność, co dalej. Gdzie się udać? Gdzie będzie nasze dziecko? Czy je znajdziemy? Tysiące pytań, obawy, uczucie, jakby ziemia zapadła się pod naszymi nogami. Mieliśmy 20 minut na podjęcie decyzji, gdzie mają trafić nasze dokumenty adopcyjne. Niedługo później ośrodek, do którego dotarły nasze dokumenty, skontaktował się z nami. Wtedy musieliśmy się przeprowadzić. Zamieszkaliśmy z moimi rodzicami, bo nie stać nas na zakup własnego mieszkania albo wynajem przy obecnie bardzo wysokim czynszu.

Jak wygląda procedura adopcyjna?

Ośrodek poznaje przyszłych kandydatów na rodziców adopcyjnych, m.in. ich cechy charakteru, życiorys, warunki mieszkania etc. Wypełnia się dokument dotyczący tego, jakie dziecko chce się adoptować. Podaje się krótki opis dziecka, na które się czeka, tzn. wiek, kolor skóry, kolor oczu, włosów, można podać płeć oraz choroby dziecka, które możemy zaakceptować, a których nie. W domach dziecka nie ma dzieci zdrowych, wszystkie są mniej lub bardziej chore. Zawsze cierpią z powodu braku miłości i odrzucenia. Nie oceniam rodziców, bo znam historie rodzin, które musiały podjąć taką decyzję dla dobra dziecka, wbrew woli.

Kiedy dziecko jest dopasowane do rodziców?

Ośrodek informuje: „Mamy dla państwa dziecko”. Wtedy następuje zapoznanie się z kartą dziecka i informacjami o nim. Potem odbywa się niezobowiązujące spotkanie w miejscu, w którym przebywa dziecko, by podjąć decyzję, czy chcemy dalej spotykać się z dzieckiem, czy nie. My spotkaliśmy się z naszym synkiem, gdy miał nieco ponad 3 lata. Jeździliśmy do niego przez prawie 3 miesiące. W tym czasie napisaliśmy trzy pisma do sądu rodzinnego, by dziecko mogło być z nami w domu jak najszybciej przed przysposobieniem. Kolejną trudnością było ciągłe wyczekiwanie, kiedy się spotkamy. Mogliśmy widzieć się tylko dwa razy w tygodniu po 2-3 godziny, z uwagi na brak pomieszczeń do spotkań w domu dziecka.

Reklama

W ośrodkach adopcyjnych zwraca się uwagę na to, czy podczas pierwszego spotkania coś zaiskrzy między rodzicami adopcyjnymi i dzieckiem, czy nie. Poprosiliśmy Pana Boga o znak, czy to jest to dziecko, które ma dla nas. Kiedy poznaliśmy naszego synka, nie było większych emocji. Gdy oglądałam później zdjęcia z naszego pierwszego spotkania, zobaczyłam niesamowite podobieństwo męża i naszego syna. Pomagała nam też świadomość, że miłość pojawi się z czasem i że nie jest to uczucie, ale decyzja na całe życie.

Od 13 lutego 2024 r. nasz synek jest z nami. Był to nasz najszczęśliwszy dzień – w końcu wszyscy razem. Dzięki synowi odkryłam wspaniały dar od Boga, jakim jest macierzyństwo i jego piękno. Początek był pełen problemów, szczególnie trudna była relacja synka – dziecka wyrwanego ze swego środowiska – ze mną. Od urodzenia był w domu dziecka i to miejsce było jego domem. Były ciocie, które różnie go traktowały, była trauma odrzucenia przez biologiczną matkę. To wszystko powoduje, że takie dzieci reagują agresją wobec kobiet – przyszłych matek adopcyjnych. Bałam się tego, dlatego podjęłam nowennę do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły z prośbą o dobrą relację z synkiem. Modliłam się do Maryi i prosiłam Ją o pomoc, bym umiała przyjąć w pełni nasze dziecko, z jego chorobą i historią życia, oraz o to, żeby Maryja podprowadziła je do mnie, aby mi zaufało i otworzyło się na mnie. Oddawałam Jej też cierpienia psychiczne, fizyczne i duchowe związane z procedurą adopcyjną. Gdy dziecko było już z nami, trzeba było pokonać nowe trudności związane z jego odnalezieniem się w nowym domu. Matka Boża wyprosiła mi wielką łaskę u Boga. Nasz synek otworzył się na mnie, i to w taki sposób, że w stu procentach jestem mamą.

Cieszę się, że mogę spędzać czas na urlopie macierzyńskim i poznawać naszego synka, uczyć go mówić, odkrywać, czym lubi się bawić, co go denerwuje lub złości. Odkrywać z nim otaczający świat. Nasze dziecko jest bardzo pogodnym i radosnym urwisem. Jest wyjątkowe, niepowtarzalne, bardzo inteligentne, lubi pomagać w domu. Skradło serca wszystkich domowników i naszych znajomych, którzy wspierali nas w trudnej drodze bycia rodzicami adopcyjnymi. Chwała Panu za naszego syna!

2024-08-20 14:26

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Drugie życie

Marta Sobek to młoda żona i mama. W lipcu po przeszczepie serca narodziła się na nowo. W rozmowie z Angeliką Kawecką dzieli się swoim doświadczeniem ufności Bogu mimo wszystko.

Kiedy rozmawiamy, jesteś w szpitalu 2 tygodnie po przeszczepie serca. Jak dowiedziałaś się o chorobie i w którym momencie tak dramatycznie zaostrzyła się?
CZYTAJ DALEJ

Najpobożniejsza dziewczyna w parafii - bł. Karolina Kózkówna

2025-04-14 21:04

[ TEMATY ]

bł. Karolina Kózkówna

Mat.prasowy

Bł. Karolina Kózkówna

Bł. Karolina Kózkówna

Zgłębiając publikowane teksty kaznodziejskie o bł. Karolinie Kózce, można dojść do stwierdzenia, że niejednokrotnie głosiciele starali się w swoich kazaniach znaleźć klucz albo klucze w postaci słów, określeń, wyrażeń, które stawały się zwornikami w przybliżaniu postaci błogosławionej, jej życia i drogi do świętości. Niewątpliwie takimi słowami, wyrażeniami-kluczami opisującymi bł. Karolinę Kózkę są wielorakie tytuły, jakie ją charakteryzują.

Co znamienne, wiele z nich funkcjonowało już za życia bł. Karoliny w świadomości jej współczesnych. Tytuły te bardziej odżyły w świadomości wiernych i zostały przekazane do współczesnych czasów jako „świadkowie” osobowości i świętości bł. Karoliny Kózki. W publikowanych kazaniach bardzo często pojawiają się odniesienia do świadków życia bł. Karoliny Kózki, którzy niejako na co dzień mieli możliwość obserwacji jej dążenia do świętości. Na tej kanwie pojawiły się bardzo szybko określenia – wyrażenia, jak: „Gwiazda ludu”, „prawdziwy anioł”, „najpobożniejsza dziewczyna w parafii”, „pierwsza dusza do nieba”, które były odzwierciedleniem jej dobroci, pobożności, uczynności, dobrego serca i otwartości na innych. To przekonanie o świętości bł. Karoliny Kózki wyrażone tytułami z czasów jej współczesnych także znajduje wyraz w przepowiadaniu kaznodziejskim.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Jordan ze Szkoły Dla Spowiedników: spowiedzi dzieci są proste i piękne

2025-04-15 10:35

[ TEMATY ]

spowiedź

spowiedź dzieci

Karol Porwich/Niedziela

O tym, jak przeżyć spowiedź przed Wielkanocą i w Jubileuszowym Roku Nadziei oraz czy rzeczywiście sakrament pokuty jest jakimkolwiek ryzykiem dla najmłodszych mówi o. Jordan ŚliwińskiOFMCamp ze Szkoły Dla Spowiedników. - Spowiedzi dzieci są proste i piękne, co dzieje się przede wszystkim wtedy, kiedy spowiednik umie nawiązać z nimi odpowiedni kontakt i używać zrozumiałego dla nich języka - podkreśla kapucyn w rozmowie z KAI.

Łukasz Kaczyński (KAI): Kończy się okres Wielkiego Postu, w którym wierni przed Wielkanocą tłumnie korzystają z sakramentu pokuty i pojednania. Podobnie jest tuż przed Bożym Narodzeniem. Jak zmienić takie „świąteczne” podejście wierzących do spowiedzi?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję