Maria Fortuna-Sudor: Pamięta Pan czas, gdy Pana ojciec – śp. inż. Antoni Zięba, zakładał stowarzyszenie?
Wojciech Zięba: Oczywiście, że tak, ale bardziej pamiętam wielką pracę, którą ojciec wykonywał w ramach Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci. Odkąd pamiętam, ojciec tym żył, był człowiekiem pasji, człowiekiem, który z każdego tematu był w stanie przejść do tematu obrony życia. Pamiętam jego wyjazdy. Na początku jeszcze z projektorem, dzięki któremu upowszechniane były filmy na temat życia. Pamiętam też tłumy ludzi przewijających się przez nasz dom, w którym ojciec organizował spotkania, gdzie miał magazyn materiałów pro-life typu plakaty, flagi, ulotki. Za sprawą ojca – charyzmatycznego człowieka – nasz dom żył tematem obrony życia.
Łatwiej czy trudniej dzisiaj jest troszczyć się o życie ludzkie na każdym etapie jego rozwoju?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Każde czasy mają wyzwania, z którymi obrońcy życia muszą się mierzyć. Ma na to wpływ wiele spraw, m.in. sytuacja polityczna kraju. Zajmując się działalnością edukacyjną pro-life, musimy się liczyć z tym, że będzie trudno – środowiska proaborcyjne są silne, wpływowe i dobrze zorganizowane.
Edukacja pro-life to jeden z filarów działalności stowarzyszenia...
Reklama
To, że ludzie nie będą wykonywać aborcji czy będą sięgać po naturalne metody antykoncepcyjne, nie wiąże się z żadnym biznesem. Inaczej niż w środowiskach proaborcyjnych, w których m.in. rozwijają się potężny przemysł klinik aborcyjnych, produkcja środków antykoncepcyjnych czy handluje się środkami poronnymi. My upowszechniamy prawdę o życiu od poczęcia do naturalnej śmierci, ponieważ wierzymy w to, że to jest potrzebne. Uważamy, że jeśli te informacje nie trafią do ludzi, to oni sami siebie skrzywdzą. Dlatego tak ważne jest przedstawianie faktów, konkretnej wiedzy, która zmotywuje społeczeństwo do tego, aby stanęło po stronie życia, w jego obronie. Nie mamy dostępu do większości mediów. Działamy na miarę naszych możliwości, przygotowujemy broszury, filmy, reportaże, pokazujemy pozytywne przykłady, ale też organizujemy np. konkursy, dzięki którym trafiamy do tysięcy najmłodszych Polaków, czy proponujemy udział w webinarach. Rozmowy, wskazywanie na fakty, motywowanie do samodzielnego myślenia – to są sposoby dotarcia do ludzi z prawdą o życiu.
Istotnym filarem działalności stowarzyszenia są uczynki miłosierdzia, które zaprzeczają upowszechnianemu przekazowi, że katolicy najpierw zmuszają kobietę do urodzenia chorego dziecka, a potem o niej zapominają...
To nieprawdziwy zarzut, który często jest powtarzany. Zarówno Kościół, jak i organizacje pro-life bardzo intensywnie angażują się w pomoc kobietom samotnie wychowującym dzieci oraz tym, które się wahają, czy urodzić chore dziecko. Wizytówką naszego stowarzyszenia stała się pomoc rodzinom z ciężko chorymi dziećmi. Bardzo mocno się w to zaangażowaliśmy. Wynikało to głównie z moich doświadczeń osobistych z chorym synem. Sam to sobie uświadomiłem, że koszt utrzymania ciężko chorego dziecka jest przerzucony na rodzinę. Chociaż przez lata słyszeliśmy o kolejnych programach, o zasiłkach, o ubezpieczeniach plus... W powszechnej opinii panowało przeświadczenie – a było to celowe działanie – że osoby z niepełnosprawnością mają się dobrze, że państwo im pomaga. Tymczasem, tu odwołam się do własnego przykładu, mój syn, żeby mu zapewnić w miarę dobre warunki, wymagał wsparcia rzędu 6 tys. zł miesięcznie, a od państwa otrzymywałem 150 zł miesięcznie...
Na szczęście ta sytuacja prawna się zmieniła!
Reklama
Tak, jako organizacja, która niby umywa ręce, założyliśmy Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „STOP zakazowi pracy”. Złożyliśmy do Sejmu projekt ustawy, który proponował zmianę ustawy z 2003 r. o świadczeniach społecznych. Tam był zapis, że nie można łączyć pracy z pobieraniem świadczenia pielęgnacyjnego na ciężko chore dziecko – rodzic był stawiany przed tragicznym wyborem: albo pobiera świadczenie pielęgnacyjne, albo pracuje i sam utrzymuje chore dziecko. Po długich bojach z rządami Zjednoczonej Prawicy, po bardzo trudnych rozmowach udało się tę zmianę wprowadzić. Od 2 lat każda kobieta, która urodzi chore dziecko, otrzymuje od państwa co miesiąc zasiłek w wysokości 4,1 tys. zł. Jeżeli zechce, może też pracować. Oficjalnie nasza propozycja nie została wykorzystana, ale wszystkie założenia zawarte w naszym projekcie ustawy przejął projekt rządowy. Wprowadzenie tej ustawy zmieniło sytuację dziesiątek tysięcy ludzi w Polsce!
A co uważa Pan za największy sukces stowarzyszenia?
Przede wszystkim zmianę świadomości Polaków na temat prawdy o początku życia człowieka i związany z tym zdecydowany spadek liczby aborcji. W latach 60. XX wieku rzeka krwi płynęła przez polskie szpitale. Z oficjalnych statystyk i szacunków dotyczących podziemia aborcyjnego wynika, że rocznie dokonywano ok. 600 tys. aborcji! W tej chwili mamy rocznie ok. 500 oficjalnych aborcji i kilkanaście tysięcy w podziemiu. Bolejemy nad każdym zabitym dzieckiem, ale mamy zupełnie inną skalę działania. Jesteśmy dumni z tego, że także nasze stowarzyszenie mogło na te zmiany świadomości Polaków wpływać. Nie mówię, że jesteśmy główną organizacją, która miała na to wpływ. Największym obrońcą życia w Polsce jest Kościół katolicki, który od 2 tys. lat głosi: „nie zabijaj”, udostępnia struktury, środowiska i przypomina o szacunku i godności człowieka. A nasze stowarzyszenie miało i nadal ma w tym udział.
Z jakim nastawieniem organizacja wchodzi w kolejne lata aktywności?
Reklama
To, co mówił mój ojciec 40 czy 25 lat temu, jest niezmienne. Siłą naszego stowarzyszenia jest konsekwentna działalność na rzecz obrony życia ludzkiego. Pamiętamy i przypominamy przykazanie „nie zabijaj”, wynikające czy to z prawa naturalnego, czy z Dekalogu. Naszym ponadczasowym celem jest obrona życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Dziś zastanawiamy się, jak z tym przekazem trafić do kolejnych pokoleń. Szukamy najbardziej skutecznych metod działania. Bardzo istotnym elementem naszej aktywności jest edukacja rodziców. Zależy nam na tym, żeby oni umieli i chcieli rozmawiać z dziećmi o życiu. Podkreślę to z całą odpowiedzialnością, że to my mamy rację. I medycyna, i statystyki, i logika stoją po naszej stronie!
A czego życzyć stowarzyszeniu świętującemu jubileusz?
Nowych pomysłów i ludzi przekonanych do tej idei, którzy będą chcieli ją upowszechniać w swych rodzinach, środowiskach. Potrzebujemy uwagi i odwagi zwykłych ludzi, którzy walczą o swe dzieci. Rodziców mających świadomość, że to, jak wychowają swe dzieci, jakie wartości im przekażą, przełoży się na ich przyszłość; czy sobie zaszkodzą, czy też będą umiały podejmować mądre decyzje.
Wojciech Zięba prezes Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „STOP zakazowi pracy”, przedsiębiorca. Wraz z żoną Justyną Kiliańczyk-Ziębą założyciel Polskiej Fundacji dla Afryki. Ojciec trójki dzieci, pasjonat gór