Mimo że nie jest to nabożeństwo, jednak wprowadza uczestników w rozmodlenie, medytację nad doświadczeniem ostatnich dni Syna Bożego w Jerozolimie. Taki rodzaj modlitwy mają okazję przeżywać diecezjanie i goście spoza diecezji rzeszowskiej, przybywający w Niedzielę Palmową do Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Niechobrzu.
To już 10 lat
Tegoroczne, jubileuszowe 10. misterium zgromadziło w Parku Matki Bożej około 5 tysięcy uczestników. Wzięło w nim udział 87 aktorów; spośród nich reżyser dr Tomasz Grzebyk wymienia siedem osób, które na scenie są przez wszystkie edycje, odgrywając znaczące role. To Marek Wacław – Setnik, Marcin Dygoń – Piłat, Jacek Witek – Nikodem, Michał Kościak – odtwórca roli Apostoła, Paweł Gołąb – Szymon z Cyreny, Krzysztof Jarosz – kiedyś Józef z Arymatei, obecnie Kajfasz oraz Albert Lantenszleger – narrator, zwiastun Zmartwychwstania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kto stoi w tłumie
Reklama
Najbardziej przemawia do mnie, że biorąc udział w misterium, przeżywam z perspektywy zwykłego mieszkańca Jerozolimy mękę Jezusa. To przejmujące doświadczenie – mówi Magdalena Dygoń, która zaangażowana jest w dzieło misterium od początku. Podobne doświadczenia wyraża Marzena Grzebyk wcielająca się w rolę Matki Jezusa. – Do momentu próby generalnej traktuję rolę czysto technicznie – tu trzeba stanąć, tam podejść. Potem dopiero do głowy przychodzą myśli: tak było, ona, Jego matka, widziała tę mękę, a była bezradna. Ona wiedziała, że tak się stanie, a nic nie mogła zrobić. Wcale nie tak łatwo jest odgrywać tzw. lud jerozolimski. Tego roku podczas sądu u Piłata bardzo mocno przebijały się głosy z tłumu, aby uwolnić Jezusa. Dlaczego? Bo, jak mówią aktorzy, bardzo trudno jest z przekonaniem wykrzykiwać przeciwko swojemu Panu i Mistrzowi, który przecież jest dobry.
W rolach oskarżycieli
– Rola Kajfasza towarzyszy mi prawie od początku misterium, i choć to postać trudna, momentami budząca sprzeczne emocje, staram się nadać jej głębi, pokazać człowieka rozdartego pomiędzy władzą, lękiem a odpowiedzialnością – mówi Krzysztof Jarosz. Marcin Dygoń dodaje, że praca nad rolą Piłata trwa u niego ciągle i wykracza daleko poza próby. – Przez te 10 lat przeczytałem chyba wszystkie książki na temat Piłata, które zostały w Polsce wydane. Chciałem lepiej poznać historię i zrozumieć. Historię poznałem. Nie zrozumiałem. Reżyser chce, abym powstrzymywał emocje, był spokojny i wyważony. To jest trudne. Opowiedzenie się przeciw Jezusowi jest trudne.
Reżyser na scenie
W tym roku pośród rzymskich żołnierzy zobaczyć można było twarz reżysera misterium. Dlaczego zdecydował się zagrać? – Z bardzo pragmatycznego powodu – żeby lepiej reagować na wpadki, które mogą pojawić się podczas występu, mieć możliwość wmieszania się w tłum i podpowiedzi, zaradzenia problemowi. To o wiele bardziej praktyczne rozwiązanie niż siedzenie w tzw. „reżyserce” z narratorem i łączenie się za pomocą krótkofalówki – wyjaśnia Tomasz Grzebyk.
Dbałość o detale
Pozostaje jeszcze odpowiedź na pytanie: kto piecze pszenny, niekwaszony chleb na Ostatnią Wieczerzę? Otóż od 10 lat zajmuje się tym nikt inny jak… Piłat, czyli Marcin Dygoń, odtwórca roli rzymskiego prefekta. – Piekę zawsze dwa takie chleby, jeden jest na próbę generalną, drugi już na Misterium. Oba są takie same, wyrabiam ciasto i formuję ręcznie. Zawsze, po wyciągnięciu z piekarnika, przykrywam mokrą ścierką, aby skórka była nieco bardziej miękka. Aby Jezus miał łatwo z tym łamaniem.