Reklama

Felietony

Wychowanie do nadziei

Wola i pragnienie życia osiągają swoje największe uzasadnienie w Bogu, który jest nie tylko Dawcą życia, ale też największym Miłośnikiem Życia.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O nadziei powiedziano i napisano już w tym roku bardzo dużo. Wiemy, że nie jest to tylko sprawa wypracowanej postawy optymizmu, ale to też Boska cnota, dana nam od samego Boga. Pewnie dlatego modlitwa i otwarcie się na ten Boski dar to sprawy podstawowe. Myślę jednak, że nawet do cnoty nadziei potrzebny jest jakiś rodzaj wychowania, wydobycia z ludzkiego serca tej schowanej czasem bardzo głęboko Bożej łaski.

Reklama

Przez Częstochowę znów przetoczyła się fala samobójstw młodych ludzi. Niestety, pewnie w innych miastach nie jest z tym lepiej. Ból ściska serce, kiedy czyta się o tragicznych odejściach dziewczyn i chłopców, którzy stracili wolę życia. Dlaczego młodzi ludzie, mający najczęściej całkiem przyzwoite warunki życia, nie chcą żyć? Bardziej jednak niż szukać przyczyn i diagnozować te tragedie myślę o tym, co zrobić, żeby ludzie odzyskali wolę i chęć życia. Żeby pokochali życie. Zapewne wszystko zaczyna się od samej wartości i wizji życia. Tam, gdzie życia się nie ceni, gdy się go nie broni za wszelką cenę, przestaje ono mieć wartość najwyższą. I jest to kwestia nie tylko wiary, ale i natury. Wszędzie tam, gdzie nie staniemy w obronie każdego życia, samo życie przestanie być postrzegane jako coś, o co warto walczyć i z czego nigdy nie wolno zrezygnować. Czy zwolennicy śmierci na życzenie mają świadomość, że za ich postulatami kryje się wezwanie do nieszanowania życia na każdym jego etapie? Żeby kochać życie, trzeba mieć jego właściwą wizję, postrzegać je jako coś nie tylko ważnego, ale i pięknego. Życie jest piękne nawet wtedy, gdy jest trudne i utkane z cierpień i problemów. Zohydzono nam życie, oswojono nas bowiem z zabijaniem i pokazano śmierć jako alternatywny sposób rozwiązywania problemów. Zakłamano nam życie – wmówiono, że jest piękne tylko wtedy, gdy jest przyjemne, łatwe, bezbolesne i bezproblemowe. Ale takiego życia nie ma, chyba że w wirtualnej rzeczywistości, wygenerowanej na życzenie konsumpcji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To nie niskie wskaźniki demografii obniżają poziom naszego życia, ale zbyt wysoki poziom i wygoda zamykają nas na przekazywanie życia. Teoretycznie więc wychowanie do nadziei, do chęci życia zaczyna się od samej wizji życia. Ale to jeszcze nie wystarczy, żeby chcieć żyć. Potrzebna jest właściwa wola, często silna i dobrze ukształtowana wola życia. „Podoba mi się to, co ksiądz mówi, jest w tym jakiś sens, ale nie chce mi się za tym pójść i tak żyć, bo to jest trudne i wymaga sporo wyrzeczeń” – słyszę niekiedy od młodych po kolejnych spotkaniach na temat wiary. Prawie 100 lat temu papież Pius XI w encyklice o chrześcijańskim wychowaniu młodzieży – Divini illius Magistri z szacunkiem odnosił się do nowych idei w wychowaniu, do konieczności uświadamiania młodych w sprawach ich cielesności i seksualności. Proroczo jednak zapowiadał, że tam, gdzie podnosi się poziom uświadamiania, a zupełnie zaniedbuje się kształcenie woli i charakteru, tam rozbudza się ogromne potrzeby i pragnienia, a nie daje się umiejętności i siły, żeby umieć nimi kierować. Nowocześni pedagodzy, lansujący nadejście epoki wychowania całkowicie odseparowanej od religii, oburzyli się wtedy na papieża, bo jeszcze dodał, że najdoskonalszym wychowaniem jest wychowanie religijne, ponieważ nie bazuje ono tylko na ludzkiej, kruchej wierze człowieka w siebie samego, ale opiera się na wierze w moc wszechmogącego Boga. Wola i pragnienie życia osiągają swoje największe uzasadnienie w Bogu, który jest nie tylko Dawcą życia, ale też największym Miłośnikiem Życia.

Ostatnio zamieszkała w Częstochowie nowa wspólnota – Cenacolo, założona przed laty przez charyzmatyczną s. Elvirę. Młodzi chłopcy zranieni przez uzależnienia i wiele innych osobistych problemów uczą się na nowo kochać życie. Teraz stają na nogi, odzyskują wiarę – najpierw w Pana Boga, potem w samych siebie, we wspólnotę, w ludzi i świat. Pewnie na początku, przez mocno zaciśnięte zęby, uświadamiają sobie, że życie jest piękne i ma sens. Nawet jeśli sami nie wierzą w siebie, to Bóg w nich wierzy. Dlatego odzyskiwanie utraconej chęci życia i wiary w siebie zaczynają od modlitwy, „zawieszając” swoje uzdrowienie na paciorkach często odmawianego Różańca. A potem są codzienna służba braciom, życie w prostocie i ubóstwie, hartowanie siebie przez ofiarną pracę dla innych. W tej wspólnocie dzięki odnalezionej miłości i wierze odnajdują też nadzieję. Zadziwiające, że w bogatym świecie, w którym wielu młodych traci chęć do życia, oni odnaleźli świat ubóstwa i poświęcenia, w którym więcej jest nadziei niż rozczarowania.

2025-05-27 14:43

Oceń: +8 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Korona niepodległości

Pozyskana przez Bolesława Chrobrego korona stała się symbolem niezależności i suwerenności. Sięgali po nią, jako symbol i ideę, wielcy przywódcy polscy.

W kwietniu szczególną uwagę zwraca jedna data – dzień, w którym przypada 1000. rocznica koronacji Bolesława Chrobrego. Przejmując tron po zmarłym ojcu Mieszku, Bolesław miał 25 lat. Jako chłopiec był gościem – zakładnikiem na cesarskim dworze. Ten układ, w którym syn był zakładnikiem na dworze Ottona I, a potem Ottona II, był ceną uznania zwierzchności cesarstwa. Bolesław poznał niemieckich dostojników, język i kulturę, ale poznał też smak zależności. Po śmierci ojca pokonał konkurentów do tronu, a potem mocną ręką utrzymał tron i jedność państwa. I wtedy na arenie dziejów pojawił się cesarz Otton III, z którym Bolesława złączyła nie tylko przyjaźń, ale i nadzieja stworzenia wspólnoty chrześcijańskiej Europy. Chrześcijańskiej – a więc solidarnej i suwerennej, a nie opartej na zależności. Otton III dążył do przywrócenia dawnego blasku starożytnego imperium rzymskiego, ale w nowym, chrześcijańskim duchu. Nowość dotyczyła także wizji geopolitycznej – Otton III chciał przekroczyć dotychczasowe granice imperium, wyjść poza nie na ziemie zajęte przez Słowian. Nie zamierzał jednak ich podbijać, ale obok Italii, Galii i Germanii chciał zbudować czwarty słowiański fundament chrześcijańskiego porządku Europy. Niezwykle ważnym symbolem tej wizji geopolitycznej stał się zjazd gnieźnieński, który w istocie był pielgrzymką Ottona III do grobu jego przyjaciela – św. Wojciecha. Pochowane w Gnieźnie ciało Wojciecha miało być zwornikiem nowej koncepcji Europy. To w czasie tego zjazdu Otton III nałożył na głowę Bolesława, księcia, swój cesarski diadem. Właśnie ta koronacja została zauważona przez kronikarzy, zwłaszcza Thietmara, z wyraźną dezaprobatą. Nie był to jednak pełny akt koronacyjny. Zabrakło w tej uroczystości aktu namaszczenia, symbolizującego, że Bolesław jest Bożym pomazańcem. Nałożenie diademu było jednak niezwykle nośnym symbolem – uznaniem suwerennego miejsca piastowskiego księcia w przestrzeni chrześcijańskiego imperium.
CZYTAJ DALEJ

Nawrocki: Nie ma możliwości, żeby pan Schnepf i pan Klich dostali mój podpis jako ambasadorowie

2025-09-30 10:08

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

PAP/Piotr Nowak

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział we wtorek, że w pierwszej połowie października spotka się z szefem MSZ Radosławem Sikorskim ws. nominacji ambasadorskich. Podkreślił, że nie ma możliwości, aby Bogdan Klich oraz Ryszard Schnepf otrzymali nominacje ambasadorskie.

Nawrocki był pytany we wtorek rano w Radiu ZET o to, kiedy dojdzie do spotkania z wicepremierem, ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Prezydent odparł, że do takiego spotkania dojdzie w październiku. - Będziemy dyskutować o naszych oczekiwaniach względem naprawienia sytuacji w polskiej dyplomacji. To jest niepokojąca sytuacja, że przynajmniej w połowie placówek dyplomatycznych nie mamy swoich ambasadorów. Konstytucyjne prerogatywy prezydenta Polski muszą zostać zachowane i mam nadzieję, że uda nam się jakoś dojść do porozumienia - zaznaczył.
CZYTAJ DALEJ

Lourdes: czy maryjna procesja trafi na listę UNESCO?

2025-10-01 08:23

[ TEMATY ]

Lourdes

Sanktuarium w Lourdes chce wpisać maryjną procesję z lampionami na listę niematerialnego dziedzictwa Francji. Nabożeństwo, które w sezonie pielgrzymkowym odbywa się tam każdego wieczoru, ma swoje odpowiedniki w maryjnych parafiach na całym świecie.

W Lourdes rozpoczyna się właśnie największe tegoroczne wydarzenie – pielgrzymka różańcowa z udziałem 17 tys. pielgrzymów ze wszystkich stron Francji. Możliwe, że wkrótce sanktuarium, które jest trzecim najliczniej odwiedzanym miejscem kultu na świecie, zyska nowe zainteresowanie także poza kręgiem wierzących. Wszystko za sprawą pomysłu, by wieczorną procesję z lampionami wpisać na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję