Agnieszka Dziarmaga: Człowieka od zawsze fascynował wszechświat, a dla wielu był on obrazem Boskiego ładu. Jak my, chrześcijanie, rozumiemy wszechświat?
Ks. Paweł Tambor: Na fascynację wszechświatem i poznawanie go przez człowieka można patrzeć z wielu punktów widzenia. Zawsze było to swoiste powiązanie i przenikanie się religii, metafizyki i fizyki. Od starożytności człowiek wpatrywał się w niebo. Na podstawie ruchów ciał niebieskich wyrabiał sobie opinię na temat ziemskiej zmienności i niebiańskiej dosłownej lub metaforycznej doskonałości, organizował pracę zgodnie z „zegarem” sfery niebieskiej, nadawał nazwy gwiazdom i planetom. Biblijna tradycja judeochrześcijańska od pierwszych zdań Pisma Świętego polemizowała z poglądem, że gwiazdom i planetom można przypisać jakieś cechy boskie. To Bóg stwarza wszystko, mówiąc m.in.: „ Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata” (Rdz 1, 14). Można powiedzieć, że pochodną przekonania o tym, że Bóg jest Stwórcą, jest traktowanie wszechświata jako kosmosu, a zatem pewnej rzeczywistości, która jest jakoś uporządkowana, tzn. możemy odkrywać prawa, które nią rządzą.
Czy tymi prawami zajmuje się właśnie kosmologia jako nauka?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Intelektualna eksploracja wszechświata nabrała szczególnego rozpędu w XX wieku, kiedy w 1917 r. Albert Einstein postawił tzw. zagadnienie kosmologiczne i zaproponował odniesienie równań ogólnej teorii względności (OTW) do wszechświata jako całości. Początek XXI wieku właściwie konstytuuje kosmologię jako naukę nie tylko spekulatywną, teoretyczną, ale też pełnoprawnie fizyczną. Można efektywnie testować zgodność modeli kosmologicznych z danymi empirycznymi uzyskiwanymi z niezwykle wyrafinowanych urządzeń obserwacyjnych. Katolicki ksiądz Georges Lemaître jest uznawany za jednego z twórców standardowego modelu kosmologicznego, tzw. modelu Wielkiego Wybuchu, choć sam przestrzegał, by pochopnie nie wyciągać z analiz fizyczno-matematycznych wniosków metafizycznych lub teologicznych.
Czy nakaz biblijny: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”, można uogólnić na odwieczne ludzkie pragnienie eksploracji przestrzeni kosmicznej?
Jedną z ciekawszych, choć pośrednich odpowiedzi na to pytanie dostarcza rozmowa Benedykta XVI z członkami stacji orbitalnej w maju 2011 r. Papież zwraca uwagę na ogromny postęp technologiczny oraz odwagę, determinację i przygotowanie ludzi, którzy opuszczają powierzchnię Ziemi. Bardzo ciekawe w podejściu papieskim jest to, że właściwie przyjmuje on postawę skromnego rozmówcy, zadając pytania astronautom. Pyta nie tylko o kwestie bardzo praktyczne związane z funkcjonowaniem w stacji orbitalnej, ale także o to, jak z ich punktu widzenia wygląda Ziemia, nie tylko fizycznie, ale z całym jej pięknem i problemami. Papież pyta też, w jaki sposób badania przestrzeni kosmicznej przyczynią się do poprawienia życia ludzi na Ziemi. Ciekawy wątek o charakterze metafizycznym rozwinięty krótko przez papieża dotyczy tego, że badanie kosmosu jest wyrazem ludzkiego ducha, który zawsze miał w sobie głęboko zakorzenione pragnienie poznania, badania, przekraczania granic.
Badanie kosmosu jest zatem przedsięwzięciem nie tylko technologicznym; polega również na zadawaniu najbardziej istotnych pytań o miejsce człowieka we wszechświecie?
Reklama
Chrześcijanin patrzy na wszechświat nie magicznie lub wyłącznie romantycznie, ale – po pierwsze – jako na dzieło Stwórcy, a po drugie – jako na miejsce obecności Boga (także w sensie metafizycznym, na co wskazują tzw. argumenty kosmologiczne za istnieniem Boga), wreszcie – po trzecie – jako na przestrzeń, gdzie można, a nawet trzeba głosić chwałę Bożą.
Warto wspomnieć w tym kontekście o słynnej recytacji pierwszych zdań z Księgi Rodzaju w czasie podróży misji Apollo 8 – w Wigilię Bożego Narodzenia 1968 r. astronauci, gdy okrążali Księżyc, czytali pierwsze dziesięć wersetów Biblii, co było transmitowane na żywo. Mniej znany był fakt zabrania i przyjęcia na Księżycu, po uzyskaniu specjalnej zgody, Komunii św. przez Buzza Aldrina, człowieka, który jako drugi postawił stopę na naszym naturalnym satelicie. Ten Pierwszy Posiłek człowieka na Księżycu, choć dość dobrze udokumentowany we wspomnieniach astronauty, historia okryła pewną zasłoną tajemnicy. Ma w sobie jednak, moim zdaniem, sugestywny przekaz dosłowny i figuratywny. Chrześcijanin znajduje Boga wszędzie i chce Go zanieść wszędzie, by być z Nim wszędzie.
Jakie zdanie ma Kościół na temat eksploracji kosmosu?
Reklama
Badanie świata stworzonego z punktu widzenia chrześcijanina jest konsekwencją podobieństwa do Boga. W tym wymiarze człowiek poświęca się nauce dla samej nauki, uprawia tzw. czystą naukę, w której samo poznanie jest nagrodą. Z kolei poznawanie świata w logice Bożej jest pochodną nakazu troski o świat stworzony. Badania kosmiczne, choć czasem spotykały się z pytaniami o zasadność wydawania ogromnych środków, zawsze okazywały się produktywne, jeśli chodzi o rozwój technologii poprawiających życie i zdrowie człowieka na Ziemi. Odkrywając wszechświat, inaczej patrzymy na nasz ziemski kontekst.
Badania planet Układu Słonecznego mają m.in. dwa ciekawe i istotne dla człowieka cele: poszukiwanie śladów życia oraz badania nad istnieniem warunków umożliwiających człowiekowi życie i funkcjonowanie w pozaziemskim ekosystemie.
Warto zauważyć, że odkrycia tzw. egzoplanet wzmacniają spekulacje na temat istnienia inteligentnego życia poza Ziemią. Dla teologii ma to znaczenie w dyskusji na temat unikalności wydarzenia zbawczego w Passze Jezusa Chrystusa. W każdym razie nic to nie zmienia w nakazie ewangelicznym, by nieść Ewangelię o królestwie Bożym wszelkiemu stworzeniu.
Ks. Paweł Tambor - kapłan diecezji kieleckiej, doktor habilitowany filozofii. Wykładowca m.in. ogólnej metodologii nauk i filozofii przyrody w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach. Pracownik Wydziału Teologii KUL oraz Collegium Medicum UJK w Kielcach