Młodzież stoczyła się na dno i bliski jest koniec świata” – taki napis widnieje na jednej z kamiennych tablic odnalezionych przez archeologów. Nie wiadomo, kto jest autorem tej myśli zapisanej pismem klinowym przed 4 tys. lat, ale niewątpliwie wiele osób także dziś by się pod nią podpisało. Chyba każde pokolenie narzeka na młodzież. Jeden z moich seminaryjnych profesorów zwykł jednak mawiać, że mamy dobrą młodzież, ale my, dorośli, nie zawsze to dostrzegamy i pomagamy jej w wydobyciu pozytywnego potencjału. Był on bardzo wymagający w stosunku do siebie i swoich uczniów. Zapewne dlatego pozostawał przez lata dla wielu autorytetem. Młodzi chętnie go słuchali i przebywali w jego towarzystwie. Widzieli jego autentyczność i życzliwość. Wiedzieli także, że traktuje ich poważnie, ponieważ odnosił się do nich z szacunkiem i chętnie słuchał, co mieli do powiedzenia. Niektórzy do dziś wspominają go z wdzięcznością.
Przypominam sobie narzekanie na młodzież i kapłana, który postrzegał rzeczywistość optymistycznie w czasie, kiedy grupa kolejnych młodych rozpoczynała przygotowania do sakramentu bierzmowania. Różne motywacje im przyświecały. Bywała bardziej lub mniej świadoma i dojrzała. Poprosiłem troje kandydatów o spisanie ich przemyśleń, abym mógł nimi się podzielić. Pierwszy z nich napisał: „Do chrztu przynieśli mnie rodzice oraz chrzestni jako miesięczne niemowlę. Nie byłem świadomy decyzji moich rodziców. Zostałem wychowany w wierze i bardzo się z tego cieszę. Bierzmowanie dopełni mój sakrament chrztu, przybliży mnie jeszcze bardziej do Boga. Duch Święty dopełni mnie oraz moje życie. Otwieram się na Jego działanie. Od 7. roku życia jestem ministrantem. W tym samym wieku przyjąłem sakrament pokuty i pojednania oraz wczesną I Komunię św. Od tego momentu chcę zostać kapłanem. Głos w moim sercu mi to mówi”. Jedna z kandydatek – której ojciec powiedział, że córka motywację potraktowała bardzo osobiście i nie dała swoich przemyśleń wcześniej do przeczytania rodzicom – napisała tak: „Zdaję sobie sprawę, jak ważny jest Pan Bóg w moim życiu, i dlatego chciałabym przystąpić do sakramentu bierzmowania. Nie tylko po to, by w przyszłości pełnić rolę chrzestnej i być żoną, ale dlatego, że kocham Pana Boga i wierzę w Niego. Chciałabym się do Niego zbliżyć, a bierzmowanie na pewno mi to ułatwi”. I jeszcze jedna motywacja, tym razem kandydata, którego rówieśnicy przyjęli już sakrament bierzmowania: „Mogłem przystąpić do przygotowań już 2 lata temu, kiedy uczęszczałem do ósmej klasy, jednak tego nie uczyniłem, bo nie byłem na to gotowy. Na ten czas moje zdanie uległo zmianie i stałem się bardziej dorosły. Stąd teraz pragnę przyjąć sakrament bierzmowania. Chcę podjąć odpowiedzialną decyzję i być dojrzałym chrześcijaninem. Pragnę umocnić swoją wiarę i chcę być dobrym przykładem dla niektórych rówieśników”.
Trudno powiedzieć, na ile składane dziś deklaracje okażą się aktualne w przyszłości. Ale przecież dotrzymywanie słowa i podążanie drogą wyznawanych wartości dotyczy każdego z nas, również dorosłych. Wiemy, że nie zawsze jest to łatwe. W życiu trzeba pokonywać wiele zakrętów i wzniesień. Cieszą jednak znaki nadziei, kiedy młodzi ludzie, narażeni na pokusę odejścia od świata realnego i zagubienia się w tym wirtualnym albo też zanegowania potrzeb duchowych i ograniczenia się do materialnych, odkrywają piękno wiary, życia Ewangelią i przyjaźni z Chrystusem. Kolejny raz widać, że ludzkie wnętrze ukierunkowane jest na Boga, za którym tęskni. Zadaniem dorosłych jest to widzieć i pomóc młodym ludziom w dorastaniu do dojrzałego życia chrześcijańskiego. A Duch Święty dopełni reszty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
